Okolice Cusco obfitują w fantastyczne skałki pomiedzy którymi znajduja sie wejścia do tajemniczych tuneli...
Valdis Pejpińš
W hiszpańskiej
jaskini Altamira znaleziono rysunki zwierząt. Ich wiek wynosi ponad 10.000 lat.
Szczególne kontury ścian jaskini były wykorzystywane przez dawnych malarzy dla
uzyskania efektu 3D!
Trudno jest znaleźć
naród, u którego nie byłoby bajek, legend, podań, opowieści o stworzeniach,
które zamieszkują mroki podziemi. Czegóż tam nie było!? Byli tam nagowie z indyjskich mitów, cudaki i
żmije z rosyjskich baśni, Fomorianie z podań irlandzkich… Wszyscy oni kiedyś
tam musieli opuścić powierzchnię Ziemi i pójść w mroki planetarnego podziemia.
Jaskiniowe trolle, gnomy, koboldy, gobliny – długo można by wyliczać
mieszkańców podziemi. Wszystkie te tajemnicze istoty posiadały tajemną wiedzę i
uprawiały dziwne rzemiosła. Odnoszenie się ich do ludzi było raczej wrogie.
Zagadkowe
Chincanas
Całe systemy
podziemnych tuneli znajdują się w różnych stronach świata: pod pustyniami
Sahary, w Pakistanie, w Ałtaju i w Wyspie Wielkanocnej. Ale najwięcej opowieści
o nich krąży w Ameryce Południowej. Jeszcze znany angielski podróżnik Percy Fawcett poświęciwszy swoje życie
poszukiwaniom legendarnego Eldorado, wspominał w swych książkach o podziemnych
tunelach w okolicach wulkanów Popocatepetl, Inlacuatl (Meksyk) i w rejonie góry
Mt. Shasta (CA, USA). W Peru wiele mówi się o tajemniczych i mających najgorszą
reputację jaskiniach Chincanas, które
– jak się uważa – biorą swój początek w okolicach miasta Cusco.
Jeszcze w XVI wieku,
wspominali o nich zakonnicy jezuici, przygotowujący miejscową ludność do
przyjęcia chrześcijaństwa. Ojciec Martin
de Moyia pisał:
Wielka jaskinia pod
Cusco, przechodząca popod całym miastem, połączona jest z tunelami, które
prowadzą w kierunku Sacsahuamanu (gigantyczny, megalityczny pomnik – przyp.
aut.)[1] a
potem podziemny system biegnie dalej spuszczając się w dół wzgórza poprzez
Santo Christobal i dochodzi do miasta Santo Domingo. Tak więc być może w ten
właśnie sposób Inkowie mieli drogę odwrotu i ucieczki w przypadku nagłego
najazdu.
Podobnie o chinkanas donosi o. Garciaso de la Vega:
Labirynt składał się z
ogromnych podziemnych ulic, a także pieczar z absolutnie jednakowymi wejściami.
System ten okazuje się być tak złożonym, że nawet najodważniejsi poszukiwacze
nie odważyli się wchodzić do niego bez zwoju liny, której koniec uwiązywano u
głównego wejścia. Niektórzy twierdzą, że tunele wiodą w samo serce Andów, ale
gdzie jest ich koniec – tego nie wie nikt.
Rezerwat
Repiloidów?
Legendy peruwiańskich
Indian głoszą, że w głębinach Chincanas
mieszkają tajemnicze ludzie-gady, a także iż w tych jaskiniach składali swoje
skarby Inkowie. W XX wieku zginęło tam kilkunastu awanturników. Wydostać się
stamtąd udało się niewielu, a ci „szczęśliwcy” postradali rozum na zawsze… Z
ich bezładnych opowieści można było zrozumieć, że w głębinach Ziemi oni
spotkali się z dziwnymi stworzeniami podobnych jednocześnie do człowieka i
jaszczura.
Kilka peruwiańskich
ekspedycji na zawsze pozostały w głębinach Chincanas
w latach 20. XX wieku. W roku 1952 chciała je zbadać międzynarodowa grupa
naukowców złożona z amerykańskich i francuskich specjalistów. Archeolodzy nie
zamierzali zatrzymywać się tam na długo i wzięli ze sobą żywność tylko na 5
dni. Jednak z 7 uczestników ekspedycji po 15 dniach pobytu w podziemiach
wyszedł z nich tylko jeden Francuz – Philippe
Lamonter. Był on bardzo wyczerpany i niemal niczego nie pamiętał, a na
domiar złego stwierdzono u niego symptomy dżumy dymieniczej. Zeznał on, że jego
towarzysze wpadli w bezdenną przepaść. Władze obawiając się epidemii dżumy,
zablokowały wejście do podziemia żelbetową płytą. Lamonter zmarł po 10 dniach,
ale został po nim znaleziony przez niego pod ziemią kaczan kukurydzy wykonany z
czystego złota!
Kilka lat temu, dr Raul Rius Senteno – znany badacz
kultury inkaskiej spróbował powtórzyć trasę zaginionej ekspedycji. Jego grupa
wyposażona w najnowszą aparaturę badawczą weszła w podziemia z zapomnianej
świątyni, położonej o kilka kilometrów od Cusco. Z początku natknęli się na
kręty tunel podobny do ogromnego szybu wentylacyjnego. Jego ściany nie odbijały
promieni IR, co mówiło o dużym stężeniu glinu w ich składzie chemicznym. Kiedy
tunel zwęził się do średnicy 90 cm, archeolodzy zdecydowali się powrócić.
Z Chincanas są związane najdziwniejsze
fantastyczne hipotezy, i tak np. niektórzy badacze w oparciu o opowiadania
Indian o ludziach-jaszczurach sądzą, że ten rozgałęziony system podziemnych
korytarzy stał się schronem dla rozumnych potomków dinozaurów – Dinozauroidów. Jakoby niewielki dinozaur
– Stenonychozaur vel Troodon – żyjący na naszej planecie 70
MA temu, powoli przekształcił się w istotę rozumną, swą morfologią i intelektem
przypominający ludzi współczesnych. Ów Dinozauroid
mógł spokojnie przeżyć kilka epok lodowcowych właśnie znajdując się pod ziemią.[2] W
rezultacie czego pojawiła się cywilizacja Dinozauroidów,
co wyjaśnia wiele znalezisk w Chincanas,
jak np. dziwne ślady w starych skałach. Wersje tą doskonale potwierdzają tzw.
Kamienie z Ica na których narysowano ludzi w towarzystwie wielkich gadów.[3] Tak czy
inaczej, podziemia budował ktoś poruszający się w postawie wyprostowanej –
wszak tam występują schody!
Zagadkowe
miasta
Coś równie
zagadkowego występuje w Chile. W tym kraju, w 1972 roku pracowała grupa
radzieckich geologów pod kierownictwem Nikołaja
Popowa i Jefima Czubarina. Kiedy
badali oni znajdującą się 40 km od miasta Chiquano[4] kopalnię
miedzi, porzuconą w 1945 roku, to jakoby odkryli ogromną bramę przełamaną od
środka. Wszedłszy do tunelu, geolodzy ujrzeli dziwny ślad – jakby ogromny wąż
wpełznął w głąb ziemi. Przeszedłszy jeszcze jakieś 30-40 m geolodzy zobaczyli
owalny otwór wysoki na 1,5 m, uchodzący gdzieś w głębiny ziemi. Ciekawe jest
to, że jego powierzchnia była pokarbowana. Zszedłszy niżej po karbowanym spągu,
radzieccy geolodzy znaleźli dziwne miedziane bryły w kształcie i rozmiarach
strusich jaj. Nie chcąc kusić losu, powrócili na powierzchnię. Potem rozmawiając
z miejscowymi usłyszeli oni opowieści o strasznych wężach z ludzkimi głowami,
które czasami wypełzają z tego szybu.
Opowieści o takich
stworzeniach krążą także po Australii. Tam Ludzie-węże zamieszkują w okolicach
tzw. „czarnych gór”. Tak nazywają się wielkie nasypy z czarnych głazów. Według
słów Aborygenów, wszyscy próbujący dostać się do środka „czarnych gór”,
przepadali tam na zawsze. Nieszczęśnicy ci byli porywani do podziemnych miast
Ludzie-węże.
Podania o podziemnych
miastach, wybudowanych przez Ludzi-jaszczurów ponad 5000 lat temu, opowiada się
wśród północnoamerykańskich Indian Hopi. Jedno z podziemnych miast Dinozauroidów znajduje się ponoć pod
dzisiejszym Los Angeles. W 1934 roku pewien amerykański geofizyk odkrył pod
miastem system jaskiń, w których – według wskazań przyrządów – znajdowały się
niezmierne zasoby złota. Z początku władze dały uczonemu zezwolenie na wykopki,
ale po przemyśleniu sprawy cofnięto mu zezwolenie, natomiast sam geofizyk znikł
w tajemniczych okolicznościach…
Potwór
z rostowskich katakumb
Do tego przez cały
czas różni ludzie poszukują tajemniczych tuneli i zamieszkujących je istot. I
wcale nie muszą szukać daleko. Istnieją stworzone sztucznie podziemia, w
których mają miejsca straszne i dziwne zdarzenia i incydenty, np. w jaskiniach
Kobiakowa – grodziska w okolicach Rostowa nad Donem i pod samym Rostowem.
Tunele, groty i jaskinie biegną nie wiadomo dokąd na odległość wielu
kilometrów, zaś na głębokości 400 m pod miastem znajduje się wielkie podziemne
jezioro!
Krajoznawcy twierdzą,
że jeszcze w przeszłości, mieszkańcy powstałego w czasach Cesarstwa
Bosporskiego miasta Kobiakowa składali ofiary z ludzi jakiemuś smokowi, który
wypełzł spod ziemi. W 1437 roku przebywała tam wyprawa kupców weneckich, którą
dowodził Jozafat Barbaro –
przedstawiciel starego rodu zajmującego się okultyzmem od pokoleń. Wenecjanin
ten poszukiwał w tutejszych nekropoliach jakichś dawnych artefaktów albo śladów
„krwawych świętych”, a zatem reptoida
Lucyfera czy jakiegoś innego ducha nieczystego. A jeszcze 200-300 lat temu
ziemię rostowską w tym samym celu odwiedził pewien „jezuicki zwiadowca”
podający się za kupca. Czy ci „archeolodzy” znaleźli cokolwiek – tego nie wie
nikt…
Jaskinie te do dziś
dnia są uważane za niedobre miejsca. Miejscowi, kiedy mowa schodzi na te
podziemia, odradzają ciekawskim wchodzenia do nich nawet pod groźbą utraty
życia. Opowiadają oni o wielu dziwnych przypadkach zaginięcia czy śmierci
ludzi, którzy próbowali badać te jaskinie. Niejednokrotnie u wejścia do jaskiń
przepadały zwierzęta domowe i bydło. Czasami znajdowano po nich jedynie nagie
kości. W 1949 roku, kiedy na miejscu dzisiejszej restauracji Okiean wojsko zapragnęło zbudować
podziemne centrum dowodzenia Północno-Kaukaskiego Okręgu Wojskowego, w
jaskiniach przepadło dwóch żołnierzy. Kiedy ratownicy znaleźli ich zwłoki, to
stało się jasne, że tych ludzi dosłownie ktoś rozdarł na strzępy. Później w
miejscowym zakładzie przetwórczym doszło do obwału podłogi, która została
wchłonięta przez jakieś podziemne pustki. Oszołomieni tym wypadkiem robotnicy
zauważyli w tym korytarzu coś jakby ciało ogromnego węża, które błyskawicznie
znikło w głębi korytarza, przy czym słychać było diaboliczny ryk, zaś będące na
miejscu akcji psy ratownicze ze strachu uciekły…
Już za czasów Jelcyna, wojskowi znów zainteresowali
się rostowskimi katakumbami, chcieli oni zbudować w nich tajny bunkier na
wypadek wojny jądrowej. Wykonano pomiary, zebrano próbki gruntu, przebadano
cała miejscowość. I znów przerwano roboty, po zaginięciu kolejnych dwóch
żołnierzy. Tym razem ciała tych ludzi były przecięte na dwoje czymś w rodzaju
lasera. Po tym wypadku wejście do podziemia zostało założone płytami z żelbetu.
Jednakże mimo tego, kopaczom udało się przeniknąć do jaskiń, gdzie znaleziono
pojemniki i butle z BŚT – w postaci gazów trujących. Najwidoczniej wojskowi
chcieli wykurzyć potwora, ale znów nie wiadomo, czy coś wskórali czy nie.[5]
Komentarz od tłumacza
Legendy o tunelach i podziemnych salach
istnieją także w Polsce, że wspomnę tylko legendę o śpiących rycerzach w
Tatrach, śpiącym wojsku w Czantorii w Beskidzie Śląskim, opowieści o tunelach
pod górami Beskidu Wysokiego – a szczególnie Pasma Babiogórskiego, opowieść o
tunelu w Babiej Górze, opowieść o sztucznie wyrąbanym przejściu podziemnym w masywie
Beskidu pomiędzy Sidziną a Podwilkiem, o tunelach wykopanych przez poszukiwaczy
złota i kryształów w Karkonoszach i innych górach Dolnego Śląska… W Górach
Sowich ponoć więźniowie kopiący podziemne sale i tunele napotykali na bardzo
stare chodniki wykute w skałach tysiące lat temu… Mieszkańcy Pomorza opowiadali
mi o tunelach i jaskiniach mieszczących się pod Gdynią i innymi miejscowościami
nad Zatoką Gdańską i Pucką. Tyle w tym prawdy, że mieszczą się tam jakieś
podziemne budowle z czasów II Wojny Światowej, ale być może zostały one
zbudowane na bazie już istniejących korytarzy i podziemnych sal, tego nie
wiadomo. Planetarne podziemie istnieje i jest realnym faktem. Jak powiedział mi
kiedyś red. Robert Jordan ze
Szczecina – ludzka fantazja nie znosi próżni i zaludniła podziemia także
różnymi dziwnymi istotami. Ale czy tylko?
Przypomina mi to legendę o Agharcie i
jej kwitnącej od 61.000 lat cywilizacji, która być może była cywilizacją
uciekinierów z powierzchni Ziemi po wybuchu superwulkanu Toba. Zadomowiła się w
podziemiach i pobyt tam przypadł jej do gustu. Do czego zmierzam – być może
jest właśnie tak, jak pisali średniowieczni i odrodzeniowi kosmografowie iż
„Ziemia przypomina ogromny dom zawierający wielką ilość szczelin i szpar”. I
tak właśnie jest. Przy czym Ziemia jest tak wielka, że mogą w niej mieszkać
Dinozauroidzi, Agartyjczycy, Lemurejczycy i kto tam jeszcze, a nawet ogromne
gady sprzed 64.800.033 lat, a także patogeny dżumy, cholery czarnej ospy, AIDS,
Hanty, Eboli i czego tam jeszcze, przed czym ostrzegaliśmy podróżników
udających się do Eldorado…
Źródło: „Tajny XX wieka” nr 14/2013, ss. 28-29
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©
[1] W
rzeczywistości jest to potężna górska twierdza z czasów przed-inkaskich.
[2]
Stąd właśnie poszły później literackie parantele tych opowieści i legend w
postaci powieści i opowiadań Roberta E. Howarda
i jego naśladowców o Valussii/Valusii/Valuzji (krainie Ludzi-węży).
[3] Podobnie
jest w przypadku Figurek z Acambaro, wśród których znajdują się figurki ludzi z
dinozaurami…
[4] Autorowi
chodzi prawdopodobnie o miasto Chuquicamata ( Chuqui) na północy Chile znanego
z kopalni rud miedzi.
[5] Jestem
zdania, że raczej znaleziono doskonały pretekst do stworzenia składowiska
przeterminowanej broni C, a przy okazji próbowano wykurzyć stamtąd te kryptydy,
które tam zamieszkiwały.