Okręt podwodny typu 675
Kmdr Wadim Kuliczenko
Albertowi
Einsteinowi zaproponowano w 1952 roku zajęcie stanowiska prezydenta Izraela,
ale uczony odmówił. Natomiast przekazał wszystkie prawa do swych prac i
wykorzystywanie swego image
Uniwersytetowi Jerozolimskiemu.
W 1967 roku
przyszło mi być uczestnikiem rejsu bojowego na Morzu Śródziemnym, na pokładzie
SSGN[1] – K-131[2]. Amerykanie nazywali te
okręty ze względu na ich hałaśliwość „ryczącymi krowami”. Ale w tym rejsie,
kiedy naszemu OP przyszło wypełnić bojowe zadanie w Wojnie Sześciodniowej
Izraela z krajami arabskimi, nie był on wykryty przez silne zgrupowanie okrętów
VI Floty US Navy i amerykańskich sojuszników w basenie Morza Śródziemnego. A
rząd ZSRR w pełni odpowiedzialnie oświadczył, że w przypadku kontynuowania
przez Izrael działań wojennych, zostaną przezeń podjęte radykalne środki.
Wojna Sześciodniowa i Rada Bezpieczeństwa
My, szeregowi
żołnierze, oczywiście niczego nie wiedzieliśmy w tych czasach, ale z honorem
wypełnialiśmy nasz obowiązek. Potem, wgłębiając się w historię Wojny
Sześciodniowej, znalazłem zapiski Leonida
Nikołajewicza Kutakowa, naszego przedstawiciela w ONZ w latach 1968-1973,
który był zastępcą Sekretarza Generalnego ONZ[3] do spraw kwestii
politycznych i prac Rady Bezpieczeństwa.
Dnia 27.V.1967
roku, delegacja Zjednoczonej Republiki Arabskiej - ZRA[4] zażądała rozpatrzenia
przez RB ONZ kwestii agresywnej polityki Izraela, zagrażającej pokojowi i
bezpieczeństwu na Bliskim Wschodzie. Seria posiedzeń nie przyniosła żadnych
rezultatów – obstrukcyjna taktyka USA i Zjednoczonego Królestwa, wspierana
przez ich sojuszników z NATO, przeszkadzała w podjęciu pozytywnych decyzji.
Izrael wiarołomnie zaatakował nie tylko Egipt, ale także Syrię i Jordanię.[5]
Kiedy zaczęło
się 1347. Posiedzenie RB ONZ, funkcjonariusze ochrony bacznie śledzili
publiczność. Wszak było wiele prób prowokacji. Niejednokrotnie ochrona
odbierała broń przedstawicielom ekstremistycznej organizacji Liga Obrony Żydów[6].
Na porządku
dnia stanęły: skarga rządu ZRA na bezprawny, niesprowokowany atak sił
izraelskich. Wysłuchano wystąpień przedstawicieli ZRA i Izraela, a potem
zaczęła się słowna ekwilibrystyka. I tylko ZSRR wystąpił w obronie krajów
arabskich. Delegacja radziecka przez cały czas dobijała się o zawieszenie
broni. W rezultacie intensywnych konsultacji naszych dyplomatów udało się przeciągnąć
na naszą stronę sojuszników USA: Anglię, Kanadę i Danię w sprawie przjęcia
rezolucji o przerwaniu ognia.
6 czerwca RB
ONZ przyjęła taka rezolucję, ale Izrael zignorował ją i kontynuował działania
wojskowe. Jednostki pancerne doszły do brzegów Jordanu i powstało realne
zagrożenie wejściem wojsk izraelskich na zachodni brzeg Kanału Sueskiego.
Późnym wieczorem
7 czerwca, RB przyjęła Rezolucję nr 234, która kategorycznie żądała
zaprzestania ognia w czasie kilku najbliższych godzin. Ale Izrael znowu zignorował
ją. Armie izraelskie osiągnąwszy powodzenie na Półwyspie Synajskim, rozpoczęły
atak wzdłuż całej izraelsko-syryjskiej linii demarkacyjnej. Żydzi zamierzali
zająć Damaszek i obalić postępowy rząd Syrii.
Rankiem 9
czerwca, RB zażądała przerwania wszelkich operacji wojskowych na froncie
izraelsko-syryjskim. Ale USA i Izrael zaczęły grę dyplomatyczna twierdząc, że
nie wiadomo dokładnie, kto narusza Rezolucję RB. Amerykanie chcieli zyskać na
czasie. Izraelowi zależało na zajęciu nowych terenów i obaleniu postępowych
rządów w krajach arabskich. 9 czerwca posiedzenie zakończyło się późno, a
wczesnym rankiem 10 czerwca z Damaszku napłynęła informacja, że na miasto
maszeruje izraelska armia. Jej czołgi znajdowały się tylko 60 km od stolicy
Syrii. Szef sztabu obserwatorów ONZ potwierdził fakt ataków powietrznych na
przedmieścia Damaszku.
Rezolucje ONZ
były nieskuteczne. Nieskuteczna była także pomoc ONZ ofiarom izraelskiej agresji.
I tutaj właśnie swoje ważne słowa wypowiedziały rządy krajów socjalistycznych z
ZSRR na czele. W dniu 9 czerwca wydały one wspólne oświadczenie, w którym
ukazano, ze kraje socjalistyczne uważają za niezbędne wyciagnięcie wniosków z
tego faktu, że Izrael nie wypełnił decyzji RB ONZ i nie zaprzestał działań
wojennych. Jednocześnie wszyscy sygnatariusze zerwali wszelkie stosunki
dyplomatyczne z Izraelem.[7] Jeżeli Izrael nie przerwie działań wojskowych – oświadczył przedstawiciel
Związku Radzieckiego w ONZ N. T.
Fiedorenko – ZSRR wraz z innymi pokojowo
nastawionymi krajami podejmie sankcje przeciwko państwu Izrael. Rzecz jasna
dotyczyło to także obecności naszego okrętu podwodnego u brzegów tego
wojowniczego państwa.
Dziwny radiogram
Początek Wojny
Sześciodniowej zastał nas na Morzu Adriatyckim. Nasz rejs trwał już 45 dób. Patrolowanie
po wyznaczonej trasie było zajęciem nużącym. Dowodzenie naszym atomowcem
przekazano Flocie Czarnomorskiej. Jej sztab nie znał możliwości atomowych
okrętów podwodnych i – przyjmując takie kalkulacje jak dla okrętów z napędem
dieslowskim – rozkazano nam utrzymywać prędkość 2,5 kts. Przy takiej prędkości,
nasz okręt o wyporności 6000 ton nie mógł utrzymać głębokości zanurzenia. Musieliśmy
płynąć z minimalną prędkością 4 kts, i do tego musieliśmy od czasu do czasu
płynąć z powrotem, by utrzymać swoją zadaną odgórnie pozycję.[8]
W dniu
7.VI.1967 roku, o godzinie 01:00 otrzymaliśmy radiogram, który wprawił nas w
zdumienie. Kazano nam do końca aktualnej doby dopłynąć do wybrzeży Izraela i być
gotowym do przeprowadzenia ataku rakietowego na Tel Awiw. Obliczenia wykazały,
że żeby wykonać ten rozkaz musielibyśmy płynąć z prędkością 50 kts, fantastyczną
nawet dzisiaj dla atomowych okrętów podwodnych i nawodnych także. Poza tym
mieliśmy na pokładzie rakiety klasy głębina
wodna – woda – odpalanych przeciwko celom nawodnym.[9] Aby używać takich pocisków
przeciwko celom na lądzie, trzeba by było zmieniać w nich systemy
samonaprowadzania, a tego można było dokonać tylko na wynurzeniu. A to
znaczyło, że ryzykowalibyśmy wykryciem naszego okrętu. Ale rozkaz nie gazeta i przystąpiliśmy
do jego wykonania wszelkimi dostępnymi siłami i środkami. Zmieniliśmy kurs i zwiększyliśmy
prędkość…
Po wykonaniu
tego wszystkiego, najstarszy stopniem oficer na pokładzie, kmdr Walentin Nikołajewicz Ponikarowskij (późniejszy
admirał, dzisiaj w stanie spoczynku) postanowił czekać na kolejny seans łączności
z Moskwą. Na szczęście na górze zorientowali się i po ośmiu godzinach na
kolejnym seansie łączności otrzymaliśmy nowe rozkazy, już możliwe do wykonania.
Uzupełnienie zapasów
Rozkazano nam
udać się we wschodnie sektory Morza Śródziemnego z zadaniem śledzenia grup
uderzeniowych lotniskowców USA i NATO, które zmierzały w stronę brzegów Izraela
w celu ewentualnego wsparcia jego sił lądowych. Do dziś dnia dziwi mnie to, że tak
wiele się mówi o Kryzysie Karaibskim z 1962 roku, kiedy to świat znajdował się
na krawędzi nowej wojny, a historycy „zapominają”, że podobna sytuacja miała
miejsce w czerwcu 1967 roku, a której przyczyną był Izrael.[10] Dozór we wschodniej
części Morza Śródziemnego był zatem poważniejszy niż w późniejszych konfliktach
w Zatoce Perskiej.
No i przed
nami cała w światłach – świeciły się nawet burtowe iluminatory – okręt pomocniczy
- baza dla okrętów podwodnych, która miała uzupełnić nasze zapasy żywności i
paliwa, byśmy mogli kontynuować nasze zadanie. Powstało pytanie, ile nam
potrzeba pitnej wody. Na bazie było jej dużo, a rozkaz brzmiał: wszystko oddać nam! Ale uspokoiliśmy dowódcę
zaopatrzeniowca, że możemy im oddać naszą słodką wodę – jedną-dwie tony.
Cały załadunek
mieliśmy przeprowadzić w 4 godziny. Nie trzeba było szukać ochotników – cała załoga
i oficerowie wzięła w tym udział. Komu nie chciałoby się przebywać na świeżym powietrzu
po 45-dniowym zanurzeniu w stalowym kadłubie? A komu nie chciało się zobaczyć
Morze Śródziemne choćby i w nocy? Zaczął się załadunek przez dziobowe i rufowe
luki. 17 ton ładunku przenoszone przez dwa wąskie włazy znikło we wnętrzu okrętu
w czasie 3,5 godziny. Wprost z pokładu zaopatrzeniowca przeskoczyłem na pokład
okrętu z ładunkiem w rękach i zanurkowałem do luku, który zamknął za mną kmdr Władimir Pawłowicz Szechawcow. Oddano cumy
i wprost spod burty poszliśmy w głębinę. Dostaliśmy sygnał, że w powietrzu
pojawiły się amerykańskie samoloty ZOP typu Orion, a nam nie wolno się
było ujawnić i dalej kontynuować nasze zadanie bojowe… Po upływie dalszych 47
dób otworzyliśmy główny właz u rodzimych brzegów. Cały rejs trwał 92 dni.
To zdarzenie
zostało opisane w książce amerykańskich autorów Cherry Sontag i Christophera Drewa – „Historia podwodnego szpiegostwa
przeciwko ZSRR”[11]
w rozdziale „Wyścigi w Morzu Śródziemnym”.
Dyplomatom nie na rękę
Nie bacząc na
wszelkie niedoróbki organizacyjne w tym rejsie, tak nikt nie był w stanie wykryć
uczestnictwa radzieckich atomowych okrętów podwodnych w Wojnie Sześciodniowej na
Morzu Śródziemnym. Radzieckie oświadczenie na ten temat nazwano blefem. Ale ono
było oparte o fakty, a ten rejs był zasługą floty.
Tylko zdecydowane
działania ZSRR nie dopuściły do dalszej okupacji ziem arabskich przez Izrael. A
te tereny, które z poduszczenia USA i Zjednoczonego Królestwa były zajęte przez
Izrael w Czasie Wojny Sześciodniowej dzisiaj są kamieniem niezgody na Bliskim
Wschodzie.
Rozpatrując całość
działań poprzez pryzmat tego pojedynczego zadania można powiedzieć tak: Flota
nie jadła swojego chleba za darmo. To powinno zrozumieć kierownictwo naszego
państwa. To właśnie Flota swoimi działaniami załatwia sprawy, które dyplomatom są
bardzo nie na rękę…
Źródło – „Tajny
XX wieka” nr 17/2013, ss. 4-5
Przekład z j.
rosyjskiego –
Robert K.
Leśniakiewicz ©
Ilustracje - Wikipedia
[1] Atomowy
okręt podwodny z rakietami manewrującymi.
[2]
Był to okręt klasy Projekt 675/Echo II. Okręt ten wsławił się pożarem, który
wybuchł na jego pokładzie w dniu 25.VI.1989 roku w czasie bojowego patrolu na
Morzu Norweskim n niedaleko Półwyspu Kola. Zginęło wtedy 13 marynarzy.
(Wikipedia)
[3] W tym
czasie byli nim U Thant (do 1971) i Kurt Waldheim.
[4] Egiptu.
[5] Dzisiaj
przedstawia się to na odwrót, jakoby to Egipt, Syria i Jordania zaatakowała
Izrael.
[6]
Nawiasem mówiąc jedna z jej odnóg planowała zamach na Jana Pawła II, który
został udaremniony przez służby Izraela.
[7] Od tego
czasu w Polsce istniała jedynie Sekcja Interesów Izraela przy Ambasadzie Holandii.
[8]
Stąd te wszystkie „zwariowane Iwany”, które obserwowali podwodniacy amerykańscy
śledzący ruchy floty radzieckiej…
[9] 8
pocisków rakietowych typu P-6/SS-N-3a Shaddock o zasięgu 550
km.
[10]
To jest oczywiste. Propaganda USA w 1962 roku wskazywała ZSRR jako przyczyną
Kryzysu Kubańskiego, natomiast w 1967 to Izrael przy wsparciu USA wywołał Wojną
Sześciodniową i był głównym agresorem. Dlatego właśnie tak mało się mówi o
Wojnie Sześciodniowej, bowiem to Żydzi dotąd uchodzili za niewinne ofiary
Holokaustu, a nie napastników – co zmieniłoby lansowany przez nich obraz
wiecznie prześladowanych ofiar.
[11] „Blind Man’s Bluff – The Untold
Story of American Submarine Espionage”, HarperCollins Publishers, 2000.