piątek, 23 sierpnia 2013

Jeszcze o tragedii „Dixmude”



Katastrofa sterowca Dixmude

Tragedia francuskiego sterowca Dixmude wstrząsnęła społeczeństwem francuskim tak, jak dzisiaj wstrząsają nami katastrofy lotnicze czy kosmiczne. Pod koniec lutego 2005 roku skomunikowałem się listownie z panami: prezesem Pierre Saulnierem i dokumentarzystą Etienne Ducreux’em z Association des Amis du Dixmude w Pierrefeu-du-Var, którym zadałem korespondencyjnie kilka pytań na temat tego niezwykłego wydarzenia. Materiałowi temu nadałem formę wywiadu, którzy przedstawiam poniżej:

Pytanie: Skąd wiadomo, że sterowiec Dixmude został uderzony piorunem w nocy 20/21 grudnia 1923 roku?
Odpowiedź: W trakcie oficjalnego śledztwa stwierdzono, że sterowiec został trafiony i zniszczony przez piorun. W przeciwnym wypadku – jak się uważa – sterowiec doleciałby o własnych siłach do Nicei lub Cuers, przelatując bez międzylądowania nad Ciampino. Nie ma zatem osób odpowiedzialnych za stratę sterowca, załoga zrobiła swoje, co do niej należało. Jest jednak haczyk – nie ma żadnych bezpośrednich świadków tego wydarzenia czy osób, które przeżyły katastrofę, by przedstawić alternatywną wersję zdarzeń.
Inną możliwą hipotezą jest załamanie się wewnętrznego szkieletu konstrukcji sterowca. Émile Pério w magazynie „Icare” nr 135 pisze o tym tak:

Z własnych doświadczeń wiem, że bardziej prawdopodobnym byłoby to, że Dixmude rozpadł się na dwie lub trzy części w czasie silnych turbulencji atmosferycznych towarzyszących burzy, podobnie jak to miało miejsce ze sterowcem R-38 w 1921 roku, a później ze sterowcem USS ZRS-1 Shenandoah w 1925. Był on bardzo długi i jego konstruktor z zakładów Zeppelina Karl Dollfus powiedział o nim wprost: „Latajcie na nim tylko przy dobrej pogodzie”. W tym konkretnym przypadku jego wydłużony kształt mógł być dużą przeszkodą. Naturalnie, owalne kształty takich sterowców, jak Méditerranée, Graf Zeppelin czy Hindenburg i ich asymetria nie powodują nadwerężenia konstrukcji, natomiast wydłużone cygaro – jakim był Dixmude – predysponowało go do wystąpienia właśnie takiej katastrofy – rozpadu wewnętrznego szkieletu na kilka części w silnej turbulencji atmosferycznej.
       
P.: Czy istnieją jakieś relacje świadków tej katastrofy?
O.: Świadkowie? Byli to robotnicy kolejowi, którzy zebrali się na stacji kolejowej w Sciaccia (1 na mapce). Drugą grupą świadków byli pasterze, którzy doglądali swych owiec w górach w okolicy Misifurmi – ok. 10 km na północ od Sciaccia (2). Kolejnym był myśliwy Aiuseppe Alongi, którzy wyszedł na brzeg morza ok. 4 km na południe od Menfi. Znajdował się on zatem w odległości 18 km na NW od Sciaccia i ok. 10 km od pasterzy Nicologich. (3) A zatem były trzy grupy świadków.

P.: Czy to prawda, że rybacy z włoskiego portu Sciaccia wyłowili z morza tylko jedne zwłoki dowódcy sterowca kmdr por. Du Plessis?
O.: Nie, nie jest to prawdą. Znaleziono dwa ciała: dowódcy sterowca i radiooperatora. Co się tyczy doczesnych szczątków radio-oficera Guillaume’a, to rankiem dnia 6 kwietnia 1924 roku, właściciel małego trawlera rybackiego MV San-Giuseppe-Maria łowiącego w okolicach Port-Palo zauważył, że jego sieci zagarnęły na płytkiej wodzie coś w rodzaju kawałka metalu. Wciągnął je na pokład i wkrótce okazało się, że są to na wpół rozłożone już zwłoki ludzkie, odziane w wojskowy mundur. W kieszeniach spodni znaleziono dwa klucze, latarkę elektryczną i drobiazgi. Zwłoki te zostały przewiezione do później Tulonu na pokładzie SS Var.  
     
P.: Czy zwłoki dowódcy nosiły jakieś ślady ognia?
O.: Nie znaleziono żadnych śladów ognia na ciele i odzieży. Ciało nosiło ślady zadrapań i otarć naskórka na twarzy, lewe ramię i obie nogi były zmiażdżone. Żebra były złamane po lewej stronie. Po prawej stronie szyi znajdowała się głęboka rana oraz rany na łokciach i kolanach. Płuca nie nosiły śladów utonięcia, a zatem zachłyśniecie się wodą nie było przyczyną śmierci. W prawe biodro był wbity odłamek drewna o wielkości palca. Poza tym znaleziono odłamki z cienkiego szkła i plamy z oleju na odzieży. Raport medyczny nie podaje żadnych wskazówek, co do daty śmierci dowódcy sterowca.  

P.: Czy po stracie sterowca przeprowadzono jakieś operacje ratownicze?
O.: Tak, oczywiście. Przeprowadzono je na morzu i w rejonie Sciaccia. Ich przebieg był następujący:
•         Sobota, 22 grudnia – w morze ruszają samoloty i torpedowce z Bizerty;
•         Niedziela, 23 grudnia – krążownik Mulhouse i niszczyciel Lansquenet oraz każda nadająca się do żeglugi jednostka z tunezyjskich portów wychodzą w morze, w tym barkas Caliais z  eskadry patrolowej w Bizercie. Tymczasem na akwenie katastrofy znajdują się już włoski okręt liniowy Port Alessandretta i francuski pancernik Lamartine.
•         Poniedziałek, 24 grudnia – do poszukiwań włącza się brytyjski torpedowiec Wild Swan z Trypolisu.
•         Wtorek, 25 grudnia – przybywają francuskie torpedowce z Floty Morza Śródziemnego.
•         Środa, 26 grudnia – z Tulonu dołączają torpedowce Annamite, Bisson i Mangini. Z Trypolisu ruszają kolejne włoskie okręty Gallipoli i Vitturi Giulina i udają się na akwen poszukiwań. Tego samego dnia na akwenie w rejonie portu Sciacca prowadzą poszukiwania włoskie trawlery MV San Nicola Nr 7 i MV San Giovanni Nr 3.
•         Czwartek, 27 grudnia – do poszukiwań odetaszowano okręt Bambara z bazy w Tulonie. Poszukiwania prowadzi się teraz na akwenach w okolicach portu Sciaccia.
•         Piątek, 28 grudnia – Mulhouse i trzy torpedowce odchodzą do Sciaccia.
•         Niedziela, 30 grudnia – lekki krążownik i kilka torpedowców udaje się z Messyny w rejon poszukiwań w okolicy Sciaccia.
•         Poniedziałek, 31 grudnia 1923 roku – z Bizerty wychodzi trałowiec Quartz i dwa holowniki udając się w rejon poszukiwań. Krążownik Strasbourg opuszcza Tulon kierując się do Neapolu.
•         Czwartek, 3 stycznia 1924 roku – okręt Spahi mając na pokładzie rybaków, którzy wyłowili ciało dowódcy Dixmude lokalizują punkty, w których ich sieci podniosły go z dna morza.
•         Piątek, 4 stycznia – na akwenie znajduje się tylko barkas Escaut. Na tym operacje ratownicze zakończono.
      
P.: Jakie były ich efekty?
O.: Znaleziono następujące szczątki sterowca, a to:
1.         Zbiorniki paliwa;
2.        Fragmenty poszycia szkieletu sterowca;
3.        Kable elektryczne;
4.        Kawałki wodoodpornego jedwabiu;
5.        Wentyl;
6.        Flagę;
7.        Ludzką głowę i...
8.        ... zwłoki radio-oficera Guillaume.

Poza tym na temat tego sterowca napisano następujące opracowania:
1.         Émile Pério – artykuł w magazynie „Icare” nr 135
2.        J. hr. du Plessis – „La Vie Héroïque de Jean du Plessis”
3.        J. du Plessis – „Les Grandes Dirigeables dans la Paix et dans la Guerre”, t. 1 i 2
4.        De Brossard – „Lâchez tout“.


A zatem zagadka rozwiązana? Tak z pozoru by wyglądało, ale   tak nie jest. Wszystkie poszlaki wskazują na to, że sterowiec rzeczywiście spłonął nad Cieśniną Sycylijską, bo widzieli to świadkowie z Sycylii, ale żaden z nich nie widział, jak uderzał weń piorun, zatem przyczyna tej tragedii nie jest taka oczywista, jak się sugeruje. Ciekawe, ze nie próbowano znaleźć i wydobyć szczątków sterowca teraz, kiedy z łatwością można by przeszukać akwen i jego dno z choćby satelitów. Ogromny sterowiec, to nie igła w stogu siana i na pewno można by go było znaleźć na dnie Cieśniny Sycylijskiej, chyba że prądy zniosły go w kierunku wód libijskich, gdzie takie poszukiwania są na razie niemożliwe. 

A może właśnie dlatego, że nie można było dopatrzyć się racjonalnych przyczyn przyjęto po prostu najlogiczniejsze rozwiązanie, które wcale nie musi być akurat tym prawdziwym???... Tak czy inaczej – zagadka ta pozostaje nierozwiązana do końca.


Jordanów – Cuers-du-Var, dn. 2006-03-10