poniedziałek, 23 września 2013

Rosyjskie UFO



List do Redakcji „Tajny XX wieka” – o Przyjaciołach z Syriusza pisze Alieksiej Aleksandrowicz Jeremkin z wioski Nowyj Gorodok, Kiemierowskij Obłast’:


Przyjaciele z planety Syriusz


Od 2003 roku po rozwodzie z moją żoną zamieszkałem samotnie w dwuizbowej kawalerce. Mniej więcej rok temu wróciłem do domu po nocnej zmianie (jestem górnikiem dołowym) i wprost w ubraniu położyłem się na łóżko, by odpocząć. Zamknąłem oczy. I naraz odniosłem wrażenie, że w pokoju poza mną jest jeszcze ktoś inny. I to wcale nie był sen. Chciałem się podnieść i rozejrzeć, ale nie byłem w stanie. Dosłownie jakaś siła przykuła mnie do łóżka. Poza tym nie czułem w ogóle swego ciała. Poza tym nie odczuwałem strachu, a wręcz odwrotnie – było mi nadzwyczaj lekko.

Udało mi się odwrócić głowę i ujrzałem koło mego łóżka dwie dziwnie podobne do ludzi Istoty, niewielkiego wzrostu, z niewiarygodnie wielkimi oczami (zob. rys.)
- Kim jesteście? – z trudnością poruszając językiem zapytałem Ich.
- Nie bój się, nie uczynimy ci krzywdy – odpowiedział jeden z nich. On mówił nie otwierając swych maleńkich ust. Najwidoczniej była to telepatia. - Jesteśmy tutaj z przyjacielską wizytą z planety Syriusz.

Potem Oni poprosili, bym poszedł za Nimi, a właściwie kazali patrzeć za Nimi. Nie pojmowałem, dokąd mam się udać z Nimi, ale musiałem się zgodzić. I w następnej sekundzie znalazłem się w przestronnym pomieszczeniu. Ono było słabo oświetlone, ale nie zauważyłem źródła światła. W pomieszczeniu znajdowała się zwyczajna medyczna kuszetka, a obok niej jakieś przejrzyste naczynia z przeźroczystymi płynami. Kazali mi się położyć i ze zdumieniem zauważyłem, że jestem już rozebrany.
- Co chcecie ze mną zrobić?
W odpowiedzi usłyszałem, że wstawią coś do mojej głowy i nie będzie bolało. Zrobiło mi się niejako.
- Po co wstawiacie mi to do głowy? – zapytałem na odczepnego. Niech mnie wrócą z powrotem do domu! Co było dalej, tego nie wiem.

Pamiętam, że znalazłem się na powrót w swoim pokoju. Poprzednia lekkość gdzieś znikła. Znowu czułem ciężar swego ciała. Spróbowałem wspomnieć i zanalizować wszystko, co mi się przydarzyło – ale myśli mi się plątały. Potem naraz zasnąłem kamiennym snem.

Następnego dnia powróciwszy z pracy do domu niespodziewanie dla siebie samego wykrzyknąłem w myślach:
- Pozdrawiam was moi Przyjaciele z Syriusza!
I ku memu niesamowitemu zdumieniu usłyszałem w myślach Ich pozdrowienie.

Od tego czasu stało się to czymś normalnym: witałem się z Nimi w każdy dzień, potem rozmawialiśmy, a potem nawet zwracałem się do Nich z prośbą o pomoc. Np. nie mogę znaleźć czegoś w domu, pytam Przyjaciół z Syriusza, a Oni przesyłają mi do głowy obraz miejsca, gdzie ta rzecz się znajduje. Natomiast sami Przybysze nigdy mnie o nic nie prosili.

Nasz kontakt trwał dość długo. Pewnego razu zdecydowałem się opowiedzieć o wszystkim mamie. Ona oczywiście mi nie uwierzyła. Powiedziała, że to po prostu efekt długiej samotności i że najwyższy czas ożenić się po raz wtóry, przestać być singlem. Po tej rozmowie Przyjaciele z Syriusza przestali się ze mną kontaktować. Być może Im się nie spodobało to, że opowiedziałem o Nich mamie. Ożeniłem się ponownie w lecie ub. roku, ale każdego dnia usiłowałem się z Nimi skontaktować. Jednak Przyjaciele z Syriusza już się nie pojawili.

Ostatnio mnie i moją żonę zaczęły bardzo mocno boleć krzyże. Postanowiłem tedy ponownie zwrócić się do Przyjaciół z Syriusza: w myślach poprosiłem Ich o zabranie nas stąd i wyleczenie. Następnego dnia oboje z żoną omal nie zginęliśmy. Przejeżdżając autem przejazd kolejowy niemal wpakowaliśmy się pod pociąg: zauważyłem go dosłownie na sekundy przed zderzeniem i zdążyłem zareagować. Nie wiem, czy jest to związane z Przyjaciółmi z Syriusza, ale od tego czasu boję się do Nich zwracać…

Nie zawracałbym sobie głowy taką relacją – w końcu jest ich na kopy mniej czy bardziej wiarygodnych, gdyby nie fakt, że przeżyłem kiedyś coś podobnego. W moim przypadku Obcy nie zamanifestowali mi się in persona, ale… we śnie. Nie byłoby w tym nic dziwnego – wszak senne CE z Nimi są też forma Kontaktu z wieloma osobami, ale wyjątkowość tego CE-0 polegała na tym, że Obcy… podali mi lek, który postawił mnie na nogi. Ale to jest już historia z innej ballady i o ile pamiętam, to opisałem ją w „Czasie UFO”.

Tymczasem powróćmy do UFO i Obcych. Opowiada Alieksiej Zwieriew z miejscowości Gatczina, Leningradskaja Obłast’:



UFO nad Wieżą Eiffla


25.IX.2012 roku fotografowałem Paryż z Wieży Eiffla, z wysokości 300 metrów. Pogoda była pochmurna i wietrzna, a do tego popadywał deszcz. Zdjęcie, które widzisz Czytelniku, zrobiłem o godzinie 22:03 CEST. Chciałbym dodać, że w tym czasie kiedy robiłem to zdjęcie, nie widziałem żadnych świateł na niebie. Jak tylko wróciłem do domu, po przyjeździe do Gatcziny oglądałem to zdjęcie na ekranie notebooka i wtedy ujrzałem ten świetlisty dysk. Posłałem ta fotkę przyjacielowi, a ten potwierdza iż sfotografowałem UFO.

Faktycznie – zdjęcie wygląda bardzo ciekawie. Na początku sądziłem, że to po prostu odblask na soczewkach, ale światło emitowane przez dysk ma kolor wyraźnie biały, podczas kiedy światła miasta są wyraźnie pomarańczowe, żółte i czerwone. A zatem rzeczywiście – Pan Zwieriew faktycznie mógł sfotografować NOL-a, aczkolwiek zastanawia mnie, dlaczego robiąc zdjęcie nie widział tego obiektu?



Tekst i zdjęcia – „Tajny XX wieka” nr 23/2013, ss. 24-25
Przekład z j. rosyjskiego –

Robert K. Leśniakiewicz ©