środa, 9 października 2013

Czy znaleziono (wreszcie) Meteoryt Tunguski?

Czy ten właśnie kamień jest odłamkiem Meteorytu Tunguskiego?


Natalia Trubinowskaja


Kiedyś hipotez na temat Meteorytu Tunguskiego pojawiało się tyle, że gazety nie nadążały ich drukować. Jednak z biegiem czasu już nie dało się wymyślić coś nowego, co dotyczyłoby Tunguskiego Fenomenu i temat zeszedł w niebyt. Ale od czasu do czasu w związku z nowymi odkryciami sprawa ta odżywa na nowo – tak jak na przykład teraz.






Co to było?


Gdyby ktoś zapomniał, to przypominam: fenomen Tunguskiego Meteorytu polega na tym, że w dniu 30.VI.1908 roku o godzinie 07:17.11 KRAT – czasu lokalnego, krasnojarskiego/23:17.11 GMT (poprzedniego dnia)/00:17.11 CET – czasu warszawskiego, w basenie rzeki Podkamienna Tunguska na terytorium Ewenkii rozległ się straszliwy wybuch. Tajga w miejscu, gdzie to zaszło, „położyła się” na powierzchni równej obszarowi dzisiejszej Moskwy. Miejscowi mieszkańcy twierdzili, że tuż przed samym wybuchem widzieli lecącą na niebie ognistą kulę.

Wydawałoby się, że wszystko jest oczywiste: przyleciał wielki meteoryt i eksplodował. Wystarczy tylko znaleźć odłamki i udowodnić powyższe.

Ale tak nie było. Pomimo dziesiątków ekspedycji na miejsce impaktu (dla ścisłości pierwszą była kierowana przez geofizyka L. A. Kulika, która udała się tam w 19 lat po wydarzeniu) NIKOMU nie udało się znaleźć ANI JEDNEGO, choćby najmniejszego odłamka Meteorytu Tunguskiego, i dlatego powstało pytanie: czy to był w ogóle meteoryt?

Gwoli sprawiedliwości należy także dodać, że druga z kolei ekspedycja Kulika, którą wysłano w 1930 roku, przywiozła stamtąd kęs jakiejś stopionej, zeszklonej skały. Ale to znalezisko nie zostało zanalizowane i wkrótce gdzieś przepadło. (Skąd my to znamy??? – uwaga tłum.)






Dziwne kamienie


- No ale do czego to wszystko zmierza? – zapyta niecierpliwy Czytelnik. A problem w tym, że nie patrząc na dawność wydarzenia, poszukiwania odłamków Tunguskiego Meteorytu nigdy nie zostały przerwane, chociaż nigdy się z tym nie afiszowano.  No i niedawno na jednej z zachodnich stron internetowych pojawiła się informacja, że zostały one uwieńczone powodzeniem!

Rosyjski geolog z Państwowego Muzeum Geologicznego Rosyjskiej Akademii Nauk im. W. I. Wiernadskiego – Andriej Złobin w swej publikacji twierdzi, że w 1998 roku, będąc na miejscu katastrofy odkrył on na dnie rzeki Chuszmy, nieopodal epicentrum eksplozji, ponad 100 kamieni, które miały wprost związek z Tunguskim Fenomenem. Geolog argumentuje swe słowa tym, że kamienie te są częściowo stopione, noszą ślady uderzeń i zawierają dużą ilość żelaza.

Inni specjaliści z zakresu geologii to odkrycie przyjęli dość sceptycznie i chłodno. Jeżeli badacz znalazł kamienie, które mogłyby być szczątkami Meteorytu Tunguskiego, to dlaczego o tym milczał prawie ćwierć wieku? Czy poddano te kamienie analizie, a jeżeli nie to dlaczego? Tym bardziej, że w tym Instytucie Geochemii i Chemii Analitycznej im. W. I. Wiernadskiego można było przeprowadzić dokładne analizy tych kamieni, by wykazać ich meteorytowe pochodzenie lub vice-versa.

- Nawet jeżeli dopuścimy, że te kamienie rzeczywiście są meteorytami – mówi Natalia Artiemiewa z Instytutu Dynamiki Geosfery RAN – trzeba będzie jeszcze dowieść, że są to fragmenty WŁAŚNIE Tunguskiego Meteorytu, a nie CZEGOŚ INNEGO. Meteorytów na Ziemi jest pełno. Po stu z górą latach, które minęły od eksplozji Tunguskiego Ciała Kosmicznego, w tym rejonie spadło meteorytowego pyłu i małych meteorytów, o wiele więcej niż wynosiła masa całego TCK.

A zatem zagadka Tunguskiego meteorytu nadal pozostaje nierozwiązana.


Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 25/2013, s. 3
Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©