poniedziałek, 7 października 2013

Miedwiedickaja Griada SA – zagadkowy poligon

Poskręcane drzewa rosnące w Miedwieckiej Griadzie SA


Aleksandr Pietuchow[1]


Pośród przyczyn powstawania stref anomalnych (SA) wylicza się obecność UFO, istnienie światów równoległych  i oczywiście działalność człowieka. Przebywanie w tych strefach nie jest bezpieczne dla zdrowia, ale nawet życia badaczy.

W 2001 roku, w Towarzystwie Naukowo-Badawczym „Kosmopoisk” został sformowany Oddział Ekspedycyjno-Poszukiwawczy (ZPO) „Stalker”, który w czasie 11 lat przeprowadzał systematyczne badania w jednej z silniejszych SA w Rosji – w rejonie Miedwiedickoj Griady w Wołgogradskiej Obłasti. 


Zagadkowe tunele


W czasie pierwszej ekspedycji, zaobserwowaliśmy kilka gwałtownych, niezwykle silnych burz, które przechodziły nad rejonem badań i naliczyliśmy 1414 silnych wyładowań atmosferycznych. Czasami błyskawice błyskały z częstotliwością cztery razy na minutę. I okazało się, że pioruny nie biły byle gdzie, one uderzały w te miejsca, gdzie nie było podziemnych tuneli.

Od XVIII wieku wiadomo, że w rejonie Miedwiedickoj Griady  głęboko pod ziemią znajduje się rozmieszczona sieć tuneli. Ostatni raz ludzie spuścili się tam w maju 1941 roku. Opowiadali potem o gigantycznych rozmiarach tuneli o średnicach 7 – 22 m (!!!) – dla porównania średnice tuneli metra wynoszą 4,5 – 5 m – i liczących sobie całe kilometry długości. O tunelach tych wiedziały miejscowe koniokrady, którzy zaganiali tam całe tabuny koni. W czasie Wojny Domowej w tunelach miały miejsce walki czerwonoarmistów z miejscowymi bandytami. A kiedy w 1941 roku zaistniało niebezpieczeństwo przebicia się hitlerowskich wojsk na kierunku Saratowa i Kamyszina, wszystkie znane wyloty tuneli zostały wysadzone w powietrze przez saperów.

Dzisiaj żaden z miejscowych już nie wie, gdzie znajdują się wejścia do tych tuneli. Jednakże dzięki radiestezji udało się je namierzyć i stworzyć mapę ich rozmieszczenia. Nie wiadomo, kto i kiedy wybudował te gigantyczne konstrukcje. Wydawałoby się, że na miejscu takiej budowy powinny pozostać hałdy wykopanego gruntu, a tymczasem nie ma tam nic takiego.

Te brzozy rosły najpierw do góry, potem w dół, a potem znów do góry - dlaczego? 
Tego nie wie nikt...


Złowrogie plazmoidy


W latach 2002-2003 w rejonie SA Miedwiedickiej Griady ZPO „Stalker” zajmował się dokumentowaniem opalonych drzew, których – jak się okazało – było około 300. Zrazu sądzono, że termiczne opalenia powstały wskutek działania piorunów liniowych czy kulistych. Przeprowadzone badania dowiodły, że to nie jest prawdą. Okazało się, że drzewa nie były porażone od szczytu, ale spod ziemi. Do takiego wniosku prowadzi badanie rozmieszczenia opaleń. W 88% uszkodzenia drzew miały miejsce na wysokości ≤1 m, mogły one powstać tylko w tym wypadku, kiedy wyładowanie szło z dołu do góry. A zatem w tym przypadku powinno się mówić nie o liniowych czy kulistych błyskawicach, ale o plazmoidach przenikających z tuneli na powierzchnię poprzez system korzeniowy drzew.

Były tam miejsca, w których porażenia drzew zdarzały się szczególnie często. Na przebadanej powierzchni 265.000 m² odnotowano odcinki, na których podziemne wyładowania elektryczne powstawały na powierzchni <1 m. Taka celność „ognia” jest porównywalna do celności wojskowej wyrzutni rakietowej Grad. Interesujące jest to, że niektóre grupy opalonych drzew tworzą na powierzchni długie łańcuchy, które są odwzorowaniem położenia podziemnych tuneli.


Kto powiązał brzozy w supełki?


W 2004 roku zaczęto badania drugiej grupy niezwykłych drzew – a mianowicie z anomalnie poskręcanymi pniami. Członkowie ZPO „Stalker” przebadali powierzchnię 317.000 m² tej SA, na której znaleźli oni 156 drzew z dziwacznie poskręcanymi pniami i gałęziami. Gałęzie nie tylko były powykręcane w różne strony, ale także zginały się pod kątem prostym. Niekiedy zdarzały się drzewa, których pnie najpierw rosły do góry, a potem w dół, a potem znów do góry.

Na Miedwiedickiej Griadzie znajduje się także mała kępa brzóz. W niej brzozy w ogóle nie rosną prosto. Gdzie jeszcze można zobaczyć drzewa rosnące czubkiem do dołu? Dlaczego tak się dzieje, tego w ogóle nie wiemy.

Tunele znajdujące się pod powierzchnią tej SA są bardzo zagadkowe...


Czy winne jest promieniowanie?


W celu znalezienia odpowiedzi na tak osobliwy wzrost drzew w tych miejscach SA, postanowiliśmy w następnym sezonie wykonać badania promieniowania na tych terenach. Dozymetry pokazywały normalne promieniowanie tła dla tego regionu i wynosiło ono 8-12 μR/h.

Interesujący nas obszar znajdował się kilometr od naszej bazy. Znaleziono także strefę o powierzchni 100-150 m², gdzie zmierzono radioaktywność w ilości 29, 33, 41, 55 i 61 μR/h, co oznacza 5-6-krotne przekroczenie normy dla danej miejscowości. Ale najciekawsze jest to, że następnego ranka, kiedy przeprowadziliśmy pomiar kontrolny radioaktywności, okazało się, że była ona w normie!

No i było się czemu dziwić. Radioaktywne tło to nie elektryczność i jego zmiany są płynne. Znaleźliśmy robocze wyjaśnienie, że po prostu poprzez glebę doszło do ulotu radioaktywnego gazu – radonu (Rn). Gaz ten czasami gromadzi się na polach naftowych, które znajdują się także na niektórych miejscach Miedwiedickiej Griady. Ale przesączanie się radonu i okresowe podnoszenia się poziomu tła radioaktywnego ziemi nie mogły wpływać na drzewa w żaden sposób.


Grawitacja i drzewa


W czasie ekspedycji 2006-2007 roku postanowiliśmy zweryfikować jeszcze jedną postawioną przez nas hipotezę: czy tak dziwny kształt pni drzewnych nie jest skutkiem działania grawitacji na nie? Przywieźliśmy ze sobą laboratoryjną wagę i 100-gramowy obciążnik przebadaliśmy ponad 100 drzew. Anomalie grawitacyjne odkryliśmy, ale bez znaczenia. Dlatego też trudno zakładać, że mizerna zwyżka pola grawitacyjnego mogła spowodować aż tak wielkie zmiany w morfologii drzew.

W 2007 roku zdecydowaliśmy się wykonać następujące badanie: zobaczyć, czy w pochyleniu i skrętach pni i gałęzi drzew nie ma jakiejś regularności, które obserwowaliśmy w mnogich agroformacjach na polach. Dokonaliśmy ponownych pomiarów azymutów u 150 poskręcanych drzew, posortowaliśmy je według grubości i miejsca rośnięcia. Nie stwierdziliśmy żadnej zbieżności pomiędzy nimi a agroznakami, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dokonując pomiarów zauważyliśmy, że pokręcone drzewa występują tylko na wzniesieniach, zaś opalone we wgłębieniach terenu. Być może winnymi tego są te same podziemne plazmoidy występujące w podziemnych tunelach. Tam, gdzie drzewo swym systemem korzeniowym styka się ze ścianą tunelu, to jest ono opalone. A tam, gdzie system korzeniowy nie sięga tuneli, drzewa starają się od nich „odpełznąć”, od tego nieprzyjaznego oddziaływania.

Jeden z kraterów wypalonych uderzeniem pioruna liniowego


Piorunowe kratery


Wskutek Efektu Globalnego Ocieplenia, w rejonie Miedwiedickiej Griady, od 2008 roku odnotowuje się znaczną intensywność burz z piorunami. Przez ten cały czas, ZPO „Stalker” odnotowywał i obserwował przemieszczanie się burzowych frontów i uderzenia piorunów. To, co członkowie ZPO zobaczyli w rejonie swej bazy na Grzędzie, całkowicie wychodziło poza ramy posiadanej przez nich wiedzy o możliwościach atmosferycznej energii elektrycznej. Na obszarze o średnicy 3 km najpierw znaleźliśmy dziesiątki piorunowych „ścieżek” i „kraterków”. Te pierwsze miały długość do 13 m, te drugie średnice do 6 m wypalonej gleby. Były one wykonane przez liniowe i kuliste błyskawice, które zniszczyły warstwę humusu. Na ich powierzchni zamiast wierzchniej warstwy gleby znajdował się miałki, kwarcowy piasek, w którym nogi zapadały się po kostki i głębiej. A w odległości 4 km od obozu-bazy odkryliśmy krater o średnicy 82 i głębokości 20 cm spowodowany przez uderzenie liniowego pioruna.


Szaleństwa pola magnetycznego


W 2011 roku, okoliczności ponownie zmusiły nas do poszukiwania przyczyn skręcania pni i gałęzi drzew. Postanowiliśmy zbadać wpływ pola magnetycznego na drzewa używając do tego elektronicznego kompasu o dużej dokładności. Okazało się, że przybliżając kompas do poskręcanego pnia drzewa pola magnetyczne zmienia się tym bardziej, im bliżej do ziemi. I tak np. przed rozpoczęciem pomiaru strzałka kompasu pokazywała dokładnie na północ. A potem przemieszczając kompas w dół pnia ona zmieniała swe wskazania czasami aż o 45° w jedną lub drugą stronę. Do tego czasu sądziliśmy, że czegoś takiego po prostu być nie może. Oczywiście takie zachowanie się strzałki kompasu nie wyjaśnia tego, dlaczego te drzewa są takie powykręcane, ale tak czy inaczej dołożyliśmy kolejny fakt do długiego łańcucha zagadek tej SA.


Źródło: „Tajny XX wieka” nr 23/2013, ss.30-31
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©  


[1] Kierownik ZPO „Stalker”, Interdyscyplinarnej Grupy Badawczej „Źródła Cywilizacji”.