czwartek, 2 stycznia 2014

„Wunderland” na rosyjskiej Dalekiej Północy

Mapka niemieckich baz lotniczych i morskich w radzieckiej Arktyce w czasie II Wojny Światowej


Michaił Kostin


Kierunek murmański – jedyny odcinek frontu, gdzie niemieckie wojska zostały zatrzymane bezpośrednio po przekroczeniu granicy ZSRR, a Niemcy nie mogli jej przejść nawet w wydzielonych miejscach.

Rosyjska Północ ukrywa wiele tajemnic. Od zakończenia II Wojny Światowej minęło 60 lat, i już to w gazecie ruchu ufologicznego, już to w profesjonalnym magazynie ukazują się informacje, na które większość czytelników nawet nie zwraca uwagi.


Dziwne znaleziska


I tak np. na nizinie Obu w swoim czasie grupa funkcjonariuszy NKWD rozgromiła bandę pięciu zbiegłych przestępców. Trzech z nich zastrzelono na miejscu, ale dwóch udało się wziąć żywcem. W czasie śledztwa oni „całkowicie szczerze” przyznali się do tego, że niemieckie karabiny i naboje do nich znaleźli na postoju w przysiółku, którego mieszkańców wymordowali. Przybyła na miejsce grupa operacyjna wydobyła z dna rzeczki ciała trojga koczowników i ich butor, czyli rzeczy, przy przeszukaniu których znaleziono morską lornetę, rakietnicę i nóż niemieckiej produkcji z lat 1930-40, a także trzy żołnierskie nieśmiertelniki.

Te i inne dziwne znaleziska z Północy Rosji, w praktycznie niezamieszkałych miejscach, a także niedawno ujawnione dokumenty na temat II Wojny Światowej pozwoliły historykom R. Bołdyrewowi, A. Morowliewowi i S. Kowaliewowi niezależnie od siebie dojście do jednego i tego samego wniosku, a mianowicie – powodzenie niemieckich okrętów podwodnych na wodach Północy było spowodowane istnieniem na terytorium ZSRR kilku ultra-sekretnych baz U-bootwaffe der Krigsmarine.


Międzynarodowe ekspedycje


Duże zainteresowanie Arktyką kierownictwo Krigsmarine zaczęło przejawiać na długo przed rozpoczęciem II Wojny Światowej. W celu dokładnego zbadania tego ważnego Teatru Działań Wojennych (TDW) Niemcy zorganizowali w latach 30. XX wieku kilka radziecko-niemieckich ekspedycji „naukowych”. Pierwsza z nich była międzynarodowa ekspedycja sterowcem LZ-127 Graf Zeppelin w 1931 roku nad niezbadanymi regionami Arktyki.[1]  Członkowie ekspedycji przez cały czas robili fotodokumentację wybrzeży, dokonywali pomiarów anomalii geomagnetycznych i obserwowali kierunki przemieszczania się lodów pływających. Na mapy nanoszono zakryte przez lody ujścia zamarzniętych rzek i wcześniej nieznane wyspy. Rezultatem stały się kilometry taśm fotograficznych i filmowych, które zostały przekazane Abwehrze[2] i Krigsmarine.

Później w celu zbadania radzieckiej Dalekiej Północy znów zorganizowano kilka niemiecko-radzieckich ekspedycji. Najbardziej znaną z nich, był rejs RV Murmaniec, z którego niemieccy „polarnicy” wysiedli na wyspach Morza Karskiego w 1939 roku. Wiadomo do tego, że na statku „niemieccy badacze” porozumiewali się tylko wyłącznie w języku niemieckim. Na Murmańcu zamontowano jeszcze mało znany w ZSRR echolot[3], którego część indykacyjną wprowadzono do „niemieckiego” sektora, do którego Rosjanie nie mieli żadnego dostępu. Podobne niemieckie „grupy badawcze” pracowały na wyspach Biełyj i Wilkickiego.


Wywiad w warunkach polarnych


Najcenniejsze informacje dla późniejszej działalności niemieckich okrętów podwodnych dał w 1940 roku, sierpniowy rejs po Wielkiej Północnej Drodze Morskiej niemieckiego statku SS Ems, który w tym czasie otrzymał nazwę Komet. Ten rejs był przeprowadzony w warunkach całkowitej i najściślejszej tajności i zabezpieczony był przez radzieckie lodołamacze SS Lenin, SS Stalin i SS Kaganowicz. Co najciekawsze, że w celu zamaskowania tego statku, przy pomocy płacht z płótna żaglowego i dykty Ems/Komet został upodobniony do najnowszego ówczesnego radzieckiego lodołamacza SS Siemion Dieżniew, przybycia którego do Archangielska oczekiwano w lecie 1940 roku. 

Na pokładzie tego krążownika[4] w czasie tego rejsu znajdowali się doświadczeni oficerowie wywiadu Krigsmarine, którzy zebrali najcenniejsze dane o nawigacji i innych danych o warunkach polarnej żeglugi. Podczas rejsu niemieccy marynarze mogli nabrać doświadczenia w pływaniu na arktycznych wodach i to nie tylko okrętów nawodnych.[5] Znany polarny nawigator gen. Walentin Akkuratow, uczestnik tej ekspedycji opowiadał potem:
…Konwój szedł bardzo wolno, często stawał pod różnymi pretekstami. Jest bardzo możliwe, że za krążownikiem płynął jakiś okręt podwodny.

Przed rozpoczęciem II Wojny Światowej, niemiecki Sztab Generalny pilnie potrzebował locji Północnego Oceanu Lodowego, a locje Wielkiej Północnej Drogi Morskiej zawsze były objęte tajemnicą państwową. Chodziło o to, że po zajęciu przez Niemców Murmańska mogli oni przerzucać swe okręty na wschód, co było bardzo ważne. Chodziło o to, że pojawienie się niemieckich okrętów w odległości tysięcy kilometrów od Europejskiego TDW mogło spowodować gigantyczne straty i odegrać niezmiernie ważną rolę w wojnie na morzu. Jednocześnie w Krigsmarine opracowywano jeszcze jeden, jeszcze bardziej tajny plan. Zebrane przez niemieckich oficerów dane na temat lodowych warunków i nawigacji na północnych wodach Azji, pozwoliły włączyć do Planu Ost desant 20.000 żołnierzy w samym sercu zaplecza wojsk ZSRR – w… Nowosybirsku! Taka akcja byłaby śmiertelnie niebezpieczna. Radziecka Północ właściwie nie miała żadnej ochrony i nie było tam żadnych znaczących wojsk lądowych i morskich. Nie było ich na drodze od ujścia Obu w górę rzeki do Nowosybirska i Barnaułu.


Tajne bazy hitlerowców


Zaczęła się Druga Wojna Światowa, w czasie której w pierwszym jej etapie Hitler i Stalin wystąpili w roli sojuszników. Szczególnie w 1939 roku, na Dalekiej Północy, na Półwyspie Kolskim udostępniono niemieckiej flocie bazę morską. W niemieckich dokumentach występuje ona jako Basis Nord. To właśnie tam przypływały niemieckie okręty. Tak więc angielski wywiad i Royal Navy po prostu zostały wyprowadzone w pole, przez niemiecki pasażerski liniowiec SS Bremen, który po wyjściu z Nowego Jorku literalnie rozpłynął się w wodach Atlantyku. Ku zdumieniu Anglików, którzy czatowali na statek u brzegów Niemiec, naraz pojawił się on… w radzieckim porcie! Basis Nord pracowała do 1940 roku. Niemieckie raidery przyholowywały do bazy przejęte przez siebie statki i stąd wychodziły na pirackie rajdy złowrogie U-booty. Potem Krigsmarine wycofała się z bazy, ale – jak to się okazało po zakończeniu wojny – wcale nie z Radzieckiej Arktyki.

Mniej więcej u końca roku 1941 zostały zbudowane pasy startowe i radiostacja na wyspie Mieżduszarskiej u wejścia do Biełoj Guby. Potem pojawiły się pasy startowe i oczywiście punkty oporu na przylądkach Konstantina i Piniegina, skąd niemieckie samoloty mogły kontrolować całe Morze Karskie.

Tajny punkt obronny został zorganizowany także w delcie Leny. Tam znajdował się ogromny zapas paliwa. Tą niemiecką instalację odkryto dopiero po 1985 roku! Wprawdzie jeszcze w 1963 roku na brzeg zatoki Nieiełowa fale wyrzuciły beczkę oznaczoną swastyką z olejem solarowym. Tego samego roku, w odległości 20 km od Tixi (Tiksi) pośród kamieni na górskim zboczu odnaleziono zwłoki podoficera floty podwodnej Krigsmarine. Wskazywały na to znaleziony przy zwłokach „nieśmiertelnik” i sam grób. Istnienie tutaj bazy niemieckich U-bootów potwierdzają także dokumenty znalezione na pokładzie okrętu podwodnego U-534, zgodnie z którymi przebywał on w delcie Leny wiosną 1945 roku.[6]

Dziennikarz Nikołaj Dombkowskij opowiedział o lotniku, który musiał lądować awaryjnie w delcie Leny. Tam właśnie, pod jedną ze skał odkrył on skład w którym znajdowały się 300-litrowe beczki z olejem solarowym i naftą. Na nich był widoczny szwabachą zrobiony napis Krigsmarine, swastyka i rok – 1940. Od składu wiodły szyny do betonowego pirsu

Poza bazami z ujściach Obu i Leny oraz lotnisku Luftwaffe na Nowej Ziemi, na terytorium ZSRR istniało jeszcze kilka innych baz i punktów oporu. Jedna z najtajniejszych była baza znajdująca się niewielkiej zatoczce Nierpiczja na Kołymie. Obsługiwała ona tankowce i trałowce. W Zapoliarie na brzegach Pieczengi (płw. Kola) została odkryta fabryka i ogromny system podziemnych korytarzy i szybów skierowanych w stronę Norwegii.

Dowództwo niemieckiej marynarki postarało się także o remont swoich okrętów podwodnych. W Zatoce Cambridge została zorganizowana baza remontowa U-bootwaffe operującej na Morzu Karskim. Była ona ukryta w skałach u ujścia Obu. Z powietrza można było zobaczyć kominy szybów wentylacyjnych, ale wpłynąć do groty można było tylko w czasie przypływu. Zaś punkty nawigacyjne, w których U-booty czekały w zasadzce na płynące konwoje znajdowały się mieliznach Obskoj Guby i Zatoki Jenisiejskiej.

W swoim czasie dyrektor Instytutu Historii Wojskowości – Dimitrij Wołkogonow podkreślał, że - …na całym świecie do dziś dnia znajdują się miliony ukrytych dokumentów z Trzeciej Rzeszy. W nich może się znajdować informacja na temat tzw. „flotylli-widma”, wilczego stada U-bootów Hitlera, składającego się z najnowocześniejszych okrętów podwodnych III Rzeszy. Czym się one zajmowały w czasach wojny, gdzie znikły po jej zakończeniu – nie wiadomo. Ale nie można wykluczyć, że miały one za zadanie przeniknąć w górę syberyjskich rzek…


Wielkie plany


Niemieckie bazy morskie Krigsmarine utworzone na północnym wybrzeżu ZSRR miały odegrać ważną strategiczną rolę. Przy ich pomocy naziści zamierzali zablokować trasę przewozu z Dalekiego Wschodu i USA towarów, techniki i okrętów. Największe tego rodzaju operacje otrzymały kryptonimy: Wunderland – czyli tyle, co kraina cudów i Doppelschlag – czyli podwójne uderzenie. Na szczęście Niemcom nie udało się je doprowadzić do pozytywnego dla nich zakończenia.

Pierwsza operacja była naznaczona na lipiec 1942 roku. Przede wszystkim w celu wzmocnienia przerzedzonej Floty Północnej odetaszowano i przerzucono po Wielkiej Północnej Drodze Morskiej 50 jednostek z Floty Pacyficznej i flot sojuszniczych eskortowanych przez radzieckie lodołamacze SS Anastas Mikojan i SS Admirał Łazariew. W czasie niemieckiej operacji przeprowadzonej w celu likwidacji tego zgrupowania okrętów wzięły udział ciężkie krążowniki[7] Admiral Speer, Lützow i 5 U-bootów. Te 50 jednostek radzieckich i sojuszniczych uratowało tylko to, że 24 września, przed wejściem do portu w Tixi wpadły one w silny, ośmiostopniowy sztorm. Ich remonty trwały kilka tygodni. Ponadto coś nie wyszło niemieckiemu wywiadowi i ich eskadra nie otrzymała na czas informacji o nieprzewidzianym postoju radziecko-amerykańskiego zespołu. W rezultacie tego, okręty z Floty Pacyfiku walcząc z mgłami i lodami dotarły do Nowej Ziemi. W odwecie Niemcy ostrzelali port Dickson w Obskiej Gubie.

We wrześniu 1942 roku, niemieckie dowództwo planowało przeprowadzenie jeszcze jednej raiderskiej operacji na Arktycznym TDW pod kryptonimem Podwójne uderzenie na Morzu Karskim. Zamierzono topić wszystkie radzieckie jednostki płynące ze wschodu, a także zająć wybrzeże Morza Karskiego, w tym szczególnie ujście rzeki Ob. Ale z powodu niepowodzenia operacji Wunderland, tą nową akcję odwołano.


Moje 3 grosze


Z powyższym tematem wiążą się co najmniej dwie tajemnice. Tajemnice związane z końcem Drugiej Wojny Światowej w Europie i w tekście są wyróżnione wersalikami. O pierwszą z nich otarłem się wraz z dr Milošem Jesenským pisząc „Wunderland: Pozaziemskie technologie Trzeciej Rzeszy” (Warszawa 2001), a rzecz dotyczy ucieczki niemieckich zbrodniarzy i ich łupów z Europy do wielu krajów Ameryki Południowej, Azji i Afryki przed wymiarem sprawiedliwości Aliantów, w ramach akcji ODESSA. Clou zagadnienia stanowi fakt, że część z nich uciekła poprzez normalne granice wykorzystując dokumenty wystawione im m.in. przez Watykan. To oczywiste. Jednakże druga część uciekła na pokładach U-bootów. A teraz najważniejsze: wielu badaczy, historyków i pisarzy zastanawia się, gdzie znikły zrabowane przez Niemców skarby kultury i kosztowności zrabowane wielu nacjom w Europie, a których nigdy nie odnaleziono. Otóż historia okrętu podwodnego U-534 odpowiada na to pytanie. Skarby te mogą znajdować się nie tyle na Dolnym Śląsku, ale w Winetach (jak nazwał je znany radziecki pisarz Leonid Płatow) położonych wśród wysp i szkierów Północnego Oceanu Lodowatego i to nie tylko na rosyjskiej Dalekiej Północy, a na amerykańskich, kanadyjskich czy skandynawskich wyspach i archipelagach. To temu celowi miała służyć flotylla U-bootów, która rozpłynęła się w nocy i mgle - wszak najciemniej jest pod latarnią. Tyle co do pierwszej tajemnicy.

Druga tajemnica wiąże się z tajemniczymi podziemnymi budowlami wzniesionymi przez Niemców na półwyspie Kola. Może to mieć związek z operacjami niemieckiego lotnictwa i floty na tych wodach, a może mieć związek z niemieckimi pracami nad cudownymi broniami? A może to tam miały być ukryte skarby zrabowane w Europie?... Tak czy inaczej, przedstawiam to do przemyślenia Koleżankom i Kolegom penetrującym podziemia Dolnego Śląska – może będzie to dla nich jakaś konkretna wskazówka?   


Źródło – „Tajny XX wieka” nr 34/2013, ss. 6-7
Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©      



[2] Abwehramt – niemiecki wywiad wojskowy III Rzeszy.
[3] Echosonda, hydrolokator pionowy.
[4] HSK Komet albo HK7, był krążownikiem pomocniczym – statkiem badawczym wykonującym zadania na rzecz hitlerowskiej marynarki wojennej, a potem stał się uzbrojonym raiderem, którego zatopiono w dniu 14.X.1942 roku w Kanale La Manche, w okolicach przylądka La Hague.   
[5] W pierwszy rejs bojowy Komet wypłynął z Gdyni 3 lipca 1940 i przeszedł w eskorcie trałowców M 17 i M 18 7 lipca do Bergen, gdzie uzupełnił paliwo ze zbiornikowca Esso. Po ponad miesięcznym oczekiwaniu na Morzu Barentsa, w drugiej połowie sierpnia Komet przeszedł drogą północną na wschód, z pomocą radzieckich lodołamaczy Lenin, a następnie Stalin i Łazar Kaganowicz. Za przeprowadzenie okrętu Rosjanie zażądali zapłaty 950.000 marek (równowartość 130.000 dolarów). 5 września Komet przeszedł na południe przez Cieśninę Beringa. Zamaskowany na radziecki statek Dieżniew, Komet podjął działania na trasie Jokohama-Vancouver, ale nie napotkał statków alianckich. 2 października podczas startu uległ rozbiciu wodnosamolot okrętu. 14 października okręt spotkał się w atolu Lamotrek na Karolinach ze statkiem zaopatrzeniowym Kulmerland. Został następnie ucharakteryzowany na japoński statek Tokyo Maru (Kulmerland - na Manyo Maru). 18 października obie jednostki spotkały się z krążownikiem pomocniczym HSK Orion i podjęły wspólne działania. (Wikipedia)
[6] U-534 w 1944 i 1945 okręt odbył łącznie trzy patrole bojowe; nie zniszczono żadnej jednostki przeciwnika. Został zatopiony 5 maja 1945 przez bomby głębinowe zrzucone z brytyjskiego Liberatora na wodach cieśniny Kattegat na północny zachód od Helsingør. W 1993 roku rozpoczęto operację wydobycia okrętu, sponsorowaną przez duńskiego magnata prasowego Karstena Ree. Wrak zachował się w niespodziewanie dobrym stanie; wbrew fantastycznym oczekiwaniom, nie odkryto jednak przewożonego jakoby złota, znaleziono m.in. rzeczy osobiste załogi, 100 butelek po winie, karton prezerwatyw itd. W 1996 roku kadłub został przetransportowany do Birkenhead w Anglii, gdzie ze względów technicznych i ekonomicznych został pocięty na 4 części przed osiągnięciem ostatecznego miejsca ekspozycji. Wystawa o nazwie "The U-Boat Story" została ostatecznie otwarta 10 lutego 2009 roku.(Wikipedia) Dwa patrole bojowe miały miejsce w 1944 roku, zaś trzeci w maju 1945 roku. Oficjalnie podaje się, że okręt przepłynął w ciągu dwóch dni z Kielu do Kopenhagi, zaś po wyjściu na czwarty patrol został zatopiony. (British Military Records – WWW.forces-war-records.co.uk/records) Niektóre źródła twierdzą, że na pokładzie U-534 znajdowały sie najnowocześniejsze, jeszcze eksperymentalne torpedy typu T11 naprowadzane na dźwięk - torpedy akustyczne. (Brytyjska Wikipedia) 
[7] W rzeczywistości były to tzw. „pancerniki kieszonkowe” uzbrojone w działa: 6 x 280 mm, 8 x 150 mm i 8 wyrzutni torpedowych 533 mm.