czwartek, 23 stycznia 2014

ZIELONE JABŁKO NA CELOWNIKU (3)

Kontynuację tego tematu stanowi ciekawy materiał Borysa Szarowa o tajemnicach zamachu na WTC i Pentagon, który ukazał się na łamach rosyjskiego czasopisma „Tajny XX wieka”, a z którym chciałbym zapoznać moich Czytelników:                   

Atak na Południową Wieżę WTC


Swobodne spadanie Ameryki


Borys Szarow


Po tym ataku niektórzy naoczni świadkowie, żeby nie wracać do strasznych wspomnień, wyprowadzili się z Nowego Jorku. Wyjaśniło się, że wielu pracowników WTC nie wypuszczono z pracy nawet wtedy, kiedy zawaliła się Południowa Wieża…

Rankiem, dnia 11.IX.2001 roku, 19 islamskich terrorystów najprawdopodobniej związanych z Al-Kaidą (Al-Quaedą) porwali cztery pasażerskie stratolinery nad terytorium USA. Oni przejęli sterowanie boeingami i skierowali je na wyznaczone obiekty. Ofiarami ataku stało się 2977 osób – obywateli USA i jeszcze 91 krajów. W odwet prezydent USA George W. Bush Jr. ogłosił krucjatę przeciwko islamskim terrorystom. Afganistan, Irak, a potem Libia, Egipt i Syria – akcje odwetowe przyniosły dziesiątki jak nie tysiące ludzkich ofiar.


Terrorysta # 1


Dwa samoloty zostały skierowane w dwie bliźniacze wieże WTC – World Trade Center - Światowego Centrum Handlu w Nowym Jorku. WTC był kompleksem z rodziny najwyższych budynków świata, otwartym w 1973 roku. Jego dominantami były dwa 110-piętrowe wieżowce: Północna Wieża o wysokości 417 m i Południowa Wieża o wysokości 415 m. Pierwszy „pocisk” uderzył w Północną Wieżę o godzinie 08:46 EST, pomiędzy 94. a 98. piętrem. Ona rozpadła się po pożarze, który trwał 102 minuty. Drugi samolot uderzył w Południową Wieżę o godzinie 09:02 EST, a po 56 minutach ona także runęła. Już wieczorem rozpadł się jeszcze jeden budynek kompleksu. Trzeci samolot uderzył w budynek Pentagonu, zaś czwarty spadł na pola Pensylwanii…

Schemat ataku na wieże WTC i rozlot szczątków samolotów-pocisków

Kompleks WTC i jego zniszczenia

Schemat trafień obu wież WTC przez samoloty-pociski

W kontekście oficjalnego śledztwa mówi się, że ognioodporna ochrona stalowej konstrukcji nośnej wieżowców została uszkodzona w wyniku pierwszego uderzenia samolotów. Pożary osłabiły konstrukcję utrzymującą podłogi, w rezultacie czego wygięły się i zapadły do wewnątrz. Osiadające piętra stały się zbyt wielkim ciężarem dla wewnętrznych kolumn, które wygięły się do środka. Tak jak kolumny nośne były nadwątlone pożarem i w rezultacie tego nie były w stanie utrzymać konstrukcji budynku.

Po tragedii rząd amerykański obwołał przywódcę Al-Kaidy – Usamę ben-Ladena terrorystą nr 1. Prawdę powiedziawszy, po śmierci z rąk amerykańskich komandosów, nie został on zamordowany w odwecie za 9/11, ale za późniejsze zamachy. Także sam ben-Laden przyznał się do zamachu w 2005 roku, i nie odwołał swoich słów.


Atak cieni


Bez dowodów sprawa jest nieważna. Jeden z nich to „instrukcja dla terrorysty” znaleziona przez specsłużby USA w walizce z rzeczami należącymi do Mohameda Atty – przywódcy grupy terrorystów, w samochodzie pozostawionym na lotnisku im. Dullesa przez Naufa Alfazmiego i wśród szczątków samolotu, który spadł w Pensylwanii.

Oczywiście jeden terrorysta mógł zapomnieć swej instrukcji w całym zamieszaniu – wszak szedł on na pewną śmierć, ale jak wytłumaczyć to, że kartka papieru nie spłonęła w katastrofie lotniczej? I po co Atta w misję samobójczą wlókł ze sobą walizkę z rzeczami? I co już jest zupełnie niezrozumiałe, jakim sposobem w ruinach wieży pozostał nietknięty paszport Atty?

Tekst instrukcji jest pełen amerykanizmów i wygląda na fałszywkę. Muzułmanie nie wzniecają „powstań” „w imię Boga, moim i mojej rodziny” i nie mają nadziei „twarzą w twarz spotkać się z nimi i zrozumieć go na 100%”. Jeżeli już coś to było, to protestacyjna agitka dla Zielonych Beretów.

Ale najdziwniejszy ślad fałszowania prawdy odkrył francuski badacz Thierry Meissan. Dowiódł on, że Abuaziz Alamari, Mohamed Alsheri, Salem Alhazmii i Said Alghamri przez kilka lat po tragedii mieszkali w Arabii Saudyjskiej, a Valid Alsheri – w Maroku!

Wielu nie jest w stanie pojąć tego, jak można było przygotować przyszłych terrorystów do przeprowadzenia tak skomplikowanej operacji. Żeby porwać ogromny samolot i poprowadzić go do stosunkowo niewielkiego celu w centrum miasta trzeba być wykwalifikowanym pilotem.

Meissan przypuszcza, że samoloty, które uderzyły w wieże WTC, były naprowadzane przez radiolatarnie, które rozmieszczono tam wcześniej. Rozpiętość skrzydeł Boeinga 737 wynosi 47 m, zaś szerokość wieży – 63 m. Lecąc z prędkością 700 km/h, przy naprowadzaniu ręcznym samolotu łatwo o nietrafienie w cel. A tymczasem niektórzy nowojorscy radioamatorzy odnotowali w momencie katastrofy dziwne sygnały, które mogły być wysłane przez radiolatarnie.

[Obydwa samoloty trafiły niemal idealnie w cel uderzając w środek ściany tak, by spowodować jak najwięcej zniszczeń mechanicznych powstałych w czasie impaktu i następnie wlanie się oraz zapłon paliwa lotniczego, którego były pełne zbiorniki tych samolotów. Głównym czynnikiem rażenia był przede wszystkim ogień, który spowodował osłabienie konstrukcji i zawalenie się obydwu wież – uwaga tłum.]

Ale co się stało z gmachem Pentagonu? Uderzenie poszło w fasadę pomiędzy I a II kondygnacją. Jednak terroryści powinni rozumieć, że trafienie samolotem w dach o powierzchni >100.000 m² jest nie tylko prostsze, ale i efektywniejsze w skutkach niszczących, niż taranowanie fasady.

Zniszczenia wywołane uderzeniem samolotu-pocisku w gmach Pentagonu. Jak widać z rysunku, uszkodzeniu i częściowemu zniszczeniu uległy pierścienie D i E Dowództwa US Navy. Zniszczenia te zostały wywołane poprzez: 1 - bezpośrednie uderzenie samolotu, które skosiło kolumny na 1. i 2. piętrze; 2 - pożar spowodowany przez zapłon paliwa lotniczego samolotu oraz 3 - zniszczenia spowodowane przez wodę, której użyto do gaszenia pożaru.


[Pentagon ma kształt pięciokąta – stąd nazwa – który jest pusty w środku – vide foto i składa się tak naprawdę z pięciu pierścieni, a uderzenie w dach samolotem Boeing 757 spowodowałoby jedynie zniszczenie w najgorszym wypadku jednego z pięciu bloków, pięciu pierścieni go tworzących, więc efekt byłby podobny do osiągniętego przez terrorystów. Faktycznie zostały zniszczone impaktem jedynie fragmenty pierścienia D i E w sekcji Dowództwa Marynarki Wojennej. Pojawiła się dziwna hipoteza głosząca, że to nie był samolot, ale pocisk odrzutowy AGM-129 ACM Cruise, który uderzył w ścianę Pentagonu. Hipoteza ta ma ten mankament, że nie wyjaśnia, co stało się z czwartym porwanym samolotem i nie wyjaśnia, dlaczego nie doszło do eksplozji konwencjonalnej głowicy bojowej pocisku, zawierającej 130 kg konwencjonalnego materiału wybuchowego, albo głowicę nuklearną W80 o mocy 5 – 150 kt TNT, pomijając już rozmiary samych zniszczeń budynku Pentagonu spowodowane przez samolot, które musiałyby być mniejsze w przypadku trafienia go Cruise’em…  – uwaga tłum.] 


CDN.