środa, 19 marca 2014

Krater Patomskij: ślad pozaplanetarnego wtargnięcia?



Aleksander Tarasow


Cygarokształtne obiekty latające – CNOL/CUFO – pojawiają się w atmosferze dosyć rzadko – 14% z całości obserwacji UFO wszystkich kształtów. Ich długość może sięgać nawet dwóch kilometrów, rozwijają one prędkość nawet 10.000 km/h i czasami wypuszczają sondy.

Uczeni spierają się o pochodzenie Patomskiego Krateru, przytaczając w dyskusjach dwa modele: wulkaniczny i astronomiczny. Ale być może szukają nie tam, gdzie trzeba i nie tego, co trzeba? Całkowicie dziwną jest forma tego krateru, a to dlatego, że pod nim, coś się znajduje!



Patomskij Krater i jego parametry


Od tego się zaczęło


Zaczęło się w 2005 roku, z inicjatywy gazety „Komsomolskaja Prawda” przy pomocy Pierwszego Kanału Rosyjskiej TV i Syberyjskiego Oddziału RAN zaczął się drugi etap badań zagadkowego Patomskiego Krateru na północy Irkuckiej Obłasti – na 59°17’04,16” N - 116°35’22,34’ E, a który został odkryty jeszcze w 1949 roku. (Zob. - http://wszechocean.blogspot.com/2012/02/patomski-fenomen-1.html i dalsze - przyp. tłum.) Początki badań miały miejsce w 1963 roku i zrobiła je kompleksowa ekspedycja uczonych z Tomska i Nowokuzniecka. W próbkach gruntu, które zostały pobrane wokół krateru stwierdzono anomalną ilość magnezu (Mg). Czym to można było objaśnić?

Być może, przyczyną tego były srebrzyste kawałki silnie namagnesowanego stopu, całkowicie przypominające sztucznie otrzymane stopy także znalezione w tych próbkach. A co z tego, jeżeli są to odłamki z poszycia latającego talerza zrobionej ze stopu na bazie magnezu? Wiadomo, że podobne spławy są niezwykle rzadkie.


Podstawowe hipotezy


Istnieją dwie podstawowe hipotezy: wulkaniczna i meteorytowa. Pierwsza wulkaniczna wskazuje na jego kształt, bardzo podobny do stożka wulkanicznego ze stromymi stokami ze ściętym wierzchołkiem i wgłębieniem na nim. Ale na dnie krateru znajduje się okrągła górka. Nie znaleziono nawet śladu wulkanicznej lawy i popiołu, tefry. Hipoteza numer dwa: krater jest kolistą strukturę, której poszczególne strefy powstały w różnym czasie, w czasie wyrzutu energii z wnętrza ziemi. Istnieją tedy dwa wały – wcześniejszy i późniejszy, potem kolisty rów i górka centralna.

Hipoteza meteorytowa wykorzystuje rezultaty dendrochronologicznej analizy, badań geofizycznych i eksperymentalnego modelowania. Wedle kształtów i rozmiarów Patomskij Krater nie przypomina księżycowych kraterów uderzeniowych. Te mają szerokie, płaskie dna i niewysokie wały, a ziemskie astroblemy są wielkie i mają od setek metrów do setek kilometrów średnicy.

Analiza dendrochronologiczna przeprowadzona przez dr n. biologicznych W. Woronina, kierującego laboratorium Syberyjskiego Instytutu Fizjologii i Biochemii Roślin SO RAN, daje podstawę do przypuszczeń, że przyczyna powstania tego krateru mógł być spadek jakiegoś sztucznego obiektu. Pnie drzew rosnących na miejscu impaktu były złamane i ich systemy korzeniowe też były uszkodzone. Przekroje ich pni wskazywały na to, że krater ten powstał ponad 250 lat temu. Analiza chemiczna słoi drewna jednego z drzew pokazał, że od 1842 roku dwukrotnie zwiększyła się w nich ilość radioaktywnych pierwiastków. A po 40 latach poziom promieniowania spadł. Woronin pisze tak:
- Przy podwyższeniu się temperatury ziemi, korzenie mogły wychwycić więcej radioaktywnych pierwiastków. W roku 1842 coś podgrzało glebę i rośliny wychwyciły więcej radioaktywnych pierwiastków. Potem podziemny piec ostygł i wieczna marzłoć znów ochładzała korzenie. Ale czym był ten „podziemny piec”?

Magnetometria pozwoliła profesorowi Irkuckiej Politechniki – A. Dimitriewowi powiedzieć, że:
- Pod kraterem coś się znajduje. Coś z anomalnie dużą ilością żelaza i innych ferromagnetyków. To coś znajduje się na głębokości 100-150 m i bardzo mocno zmienia pole magnetyczne. Mamy do czynienia z dziwnym meteorytem, który nie wybuchł w momencie impaktu i jak świder wszedł głęboko w ziemię.

A oto kierownik grupy geologicznej jednej z ekspedycji „Komsomołki” prof. W. Antipin jest przekonany, że pod ziemią zaszło nie jedno, ale trzy dziwne wydarzenia: wybuchy, albo coś podobnego – w efekcie czego na powierzchnię zostały wyrzucone trzykrotnie ziemia i skały, które ułożyły się na kształt krateru. Znaczna część uczonych z ekspedycji skłania się ku temu, że może to być jakiś bardzo nietypowy ze względu na budowę i skład chemiczny meteoryt.

Dr n. geologiczno-mineralogicznych A. Pospiejew, kierownik ZAO Irkuckije Eliektrorazwiedocznoje Priedpriatie na podstawie badań właściwości elektrofizycznych twierdzi, że:
- Pod kraterem ujawniono trójwymiarowy obiekt, który jest dobrym przewodnikiem prądu elektrycznego. Kształtem przypomina elipsoidę czy walec, którego wierzch znajduje się na głębokości 100 m i sięga do głębokości 600-700 m. Obiekt ten składa się z metalu i słonej wody, która wypełnia przestrzeń pod kraterem.

Bardzo ciekawym okazał się wynik eksperymentu, który został przeprowadzony przez specjalistów Instytutu Problemów mechaniki RAN. Dr n. fizyczno-matematycznych kierujący Laboratorium Dynamiki Falowej IPM – I. Simonow twierdzi, że:
- Nastąpiło tam uderzenie jakiegoś gęstego ciała o kształcie cylindra, wskutek czego na powierzchnię zostało wyrzucona duża ilość skał i gleby. Długość cylindra wynosi 6-16 m szerokość ok. 3 m. Eksplozji nie było, o czym świadczy kształt krateru. Kawałki podłoża zostały wyrwane z wnętrza ziemi.

Czym one zostały wydarte?


Jeszcze jedna hipoteza


Pozaplanetarny obiekt o dziwnych tutaj wymienionych powyżej parametrach wdarł się z ogromną prędkością i wbił z Ziemię około 250 lat temu. Na podobieństwo pocisku wbił się on w ziemię na głębokość 600-700 m i wyrzucił grunt tworząc krater. A zatem w latach 1841-42 obiekt wydzielił wiele ciepła, co doprowadziło do podgrzania i przegrzania ziemi nad nim, co zmieniło grubość i skład rocznych przyrostów drewna. W rezultacie czego obiekt podniósł się w górę w swoim kanale do głębokości 100-150 m. To przebiegło dwuetapowo, co spowodowało powstanie wewnętrznego rowu i górki centralnej. Powstała w ten sposób próżnia wypełniona została zasolonymi wodami gruntowymi, co wykryli specjaliści od elektrycznego zwiadu.

I tak pozaplanetarny obiekt o twardości i rozmiarach ogromnego pocisku (o kalibrze 3000 mm) przebił górną część skorupy ziemskiej, wybiera się na powierzchnię ziemi, do której mu nie została zbyt dużo! A co się stanie, jak on się wydostanie?


Orzeł na jakuckim niebie


Dlaczego Jakuci nazywają Krater Patomskij „gniazdem ognistego orła”? Być może ich przodkowie w XVIII wieku (chyba XIX wieku – przyp. tłum.) byli świadkami upadku NOL-a i do nazwania go użyli nazwy największego ptaka, jakiego znali, i żeby było jasne – leciało coś bardzo dużego. A ognisty dlatego, że UFO płonęło albo się świeciło. A miejsce na ziemi, na które upadł nazwano gniazdem orła ze względu na podobieństwo kształtów.

A dawni Sumerowie na ten przykład, nazywali orłami latające aparaty bogów…


Marsjańska kolonizacja Ziemi 65.000 temu


Metafizyk i ezoteryk Drunvalo Melchizedek w książce „Pradawna tajemnica Kwiatu Życia” pisze, że Marsjanie kolonizowali Ziemię w czasie wczesnej Atlantydy. Wedle jego poglądów, około miliona lat temu na Marsie istniało życie. Potem jego mieszkańcy przyłączyli się do „powstania Lucyfera” ale przegrali, a Czerwona Planeta została zniszczona. Ale Marsjanie zdążyli jeszcze wybudować kompleks piramid, przy pomocy którego przenieśli się na Ziemię i zamieszkali na Atlantydzie, około 65.000 lat temu. Oni próbowali zdobyć Atlantydę, ale bez rezultatu. No i na długi czas się uspokoili.

Potem, jakieś 13-16 tys. lat temu marsjańscy emigranci zbudowali kilka urządzeń, przy pomocy których chcieli panować na naszej planecie. Ale ten eksperyment się nie udał i doprowadził w końcu do zniszczenia Atlantydy.


„Wojna światów” – ostrzeżenie dla Ludzkości?


Ze wszystkich wizji pisarzy-fantastów o możliwości kolonizacji Ziemi przez Pozaziemian najbardziej znaną jest powieść „Wojna światów” Herberta G. Wellsa. Według jego wizji, marsjańscy zdobywcy przynieśli na Ziemię płody ich nauki i techniki – a więc maszyny bojowe na trzech nogach, termiczne i świetlne lasery, samoloty, gazowe BŚT… Co to takiego: fantazja czy wizja ukryta w genach człowieczych?

Jeżeli pamiętacie wydarzenia opisane w książce Wellsa zaczynające się od spadku na Ziemię marsjańskiego cylindra. Ludzie marzą o nawiązaniu kontaktu z Marsjanami, ale oni maja inne plany: „Zawojowanie nowego świata, bliżej Słońca – oto jedyny ratunek przed nadchodzącą nieuniknioną zagładą”.

A oto jak Wells opisuje takiego „gościa”:
Zobaczył on gigantyczny krater wybity przez ciało, które tam upadło… Widoczna nad ziemią część miała wygląd ogromnego cylindra… Cylinder był dziwnie gładki z odkręcającym się dnem. Przede wszystkim był on podobnym do rdzawego zbiornika na gaz, pogrążonego w ziemi… żółtawo-biały metal… niezwykły odcień…

Międzyplanetarny statek-pocisk i sposób jego przybycia na Ziemię przypomina o tym, co wiadomo o Patomskim Kraterze. Zbieżność szczegółów powieści z faktami z naszych dni – czy to przypadkowa fantazja Wellsa czy też wspomnienie dawnych faktów, a może przeczucie, wizja przyszłości? Przypominam, że powieść ukazała się w 11 lat po Katastrofie Tunguskiej…

CNOL/CUFO nieraz były opisywane, fotografowane i rysowane przez naocznych świadków


Kto ostrzeliwuje Ziemię?


Skąd przyleciał ten cylinder-pocisk? Czy można w tym kontekście rozpatrywać sprawę mieszkańców Marsa? No bo jeżeli ten pocisk nie był z Czerwonej Planety, to skąd?

Być może z Księżyca? Internetowa publikacja W. Piatibrata przekładu książki J. Leonarda pt. „Na naszym Księżycu jest jeszcze ktoś” pozwala założyć, że znajduje się tam jakaś cywilizacja, albo baza cywilizacji z innej planety czy nawet kilku planet, które to wykorzystują Księżyc do obserwacji Ziemi i Ziemian.

To są wszystko domysły i domniemania, a zagadkowe cygaro znajduje się pod Patomskim Kraterem i czeka na swój czas…


Moje 3 grosze


Być może autor powyższego ma rację i faktycznie pod Patomskim Kraterem znajduje się pocisk od jakiejś marsjańskiej czy księżycowej cywilizacji. Osobiście jednak obstawiam nie tyle na meteoryt, ile na jakąś pozostałość po cywilizacji Atlantydy czy Atlantyki, która spadła z orbity wokółziemskiej czy nawet może okołosłonecznej i wbiła się w wieczną marzłoć Syberii.

Tym niemniej nie możemy wykluczyć braku cywilizacji na Marsie. Wszak ostatnie badania wskazują na to, że była tam i jest jeszcze woda i że była tam gęsta atmosfera, która – być może rozproszyła się w przestrzeni kosmicznej wskutek synergicznego działania efektu cieplarnianego i niskiej grawitacji (1/3 ziemskiej) – co przyspieszyło proces nieodwracalnego rozrzedzania atmosfery tej planety i wzbogacania jej w dwutlenek węgla, azot i argon. Być może przyczynił się do tego wybujały wulkanizm marsjański, po którym zostały potężne formacje wulkaniczne na Tharsis Planitia – gigantyczny wulkan tarczowy Olympus Mons/Nix Olympica i trzy mniejsze: Arsia, Ascraeus i Pavonis Montes oraz Elysium Mons na Elysium Planitia.  

Kto wie, czy podobny proces, również w planetarnej skali nie wystąpiła na Wenus, która znajduje się bliżej Słońca i była bardziej podatna na EGO niż Ziemia czy Mars. Tam również znajdują się potężne formacje wulkaniczne, które wzbogaciły atmosferę tej planety w dwutlenek węgla do tego stopnia, że ani temperatura wynosząca tam +460°C ani silniejszy niż w przypadku Ziemi i Marsa wiatr słoneczny, nie jest w stanie jej rozproszyć, jak w przypadku Marsa. Poza tym grawitacja – 0,9 ziemskiej – utrzymuje atmosferę przy powierzchni planety.

Osobiście uważam, że Fenomen Patomski powinien być zbadany dlatego, że może on pomóc w rozwiązaniu wciąż nierozwiązanej tajemnicy Tunguskiego Ciała Kosmicznego i kto wie, czy nie jest to obiekt dokładnie z tej samej parafii… Ale na to trzeba pójść w tajgę i przeprowadzić dokładne i systematyczne badania, bo a nuż odkryjemy tam jak nie ślad Obcego Rozumu, to jakieś urządzenie z poprzedniej cywilizacji ziemskiej?

I jeszcze jedna dygresja. 61.000 lat temu do podziemi Agharty zeszli ludzie, którzy ją zasiedlili. 70.000 lat temu doszło do supererupcji superwulkanu Toba, po której omal nie doszło do zagłady rodzaju ludzkiego. I wreszcie 65.000 lat temu ponoć doszło do przylotu Marsjan na Ziemię i próby kolonizacji. Pytanie: czy te fakty wiążą się ze sobą? Jeżeli tak, to w jaki sposób? I jakie pozostały ślady tych wydarzeń? Częściowe ślady znajdują się w starożytnej literaturze religijnej, ale problem polega na tym, że można je różnie interpretować. I dobrze by było, gdyby wypowiedzieli się o tym znawcy starożytnych tekstów, które wciąż jeszcze – jak mniemam – kryją niejedną tajemnicę.

Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 46/2013, ss. 18-19
Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©