piątek, 15 sierpnia 2014

Statek kosmiczny Selenitów

Księżycowe miasto - wizja artysty


Oleg Fajg


W 1835 roku, nowojorska gazeta „Sun” opublikowała serię artykułów o tym, że astronom John Herschell przy pomocy silnego teleskopu odkrył na Księżycu jednorożce, bobry i skrzydlate humanoidy.

Selenici według dawnych wyobrażeń

Latem 1822 roku, profesor astronomii Uniwersytetu w Monachium Franz von Paula Gruithuisen (1774-1852) oświadczył iż odkrył on w pobliżu krateru Schrötera ruiny „miasta”. Ta księżycowa formacja przypominała fragment sieci i zbudowano ją z niskich, prostych wałów, rozchodzących się pod kątem 45° powiązanych ze sobą przejściami. Na końcu tej sieci znajdowały się „ruiny cytadeli”. Całkowita powierzchnia „miasta Gruithuisena” wedle różnych ocen wynosi ok. 15 ha.


[Ów obszar znajduje się na północ od krateru Schrötera (2°36’ N – 7,0°W), w okolicy krateru Schröter W (4°48’ N - 7°42’ W) w obszarze chaosu skalnego, którego struktura rzeczywiście przypomina ruiny miasta. Tak pisze o tym brytyjska Wikipedia: Na północ od Schrötera, począwszy od satelitarnego krateru Schröter W zaczyna się region nieregularnego terenu. Teren ten zawiera liniowe znaki na powierzchni, które się krzyżują ze sobą. W XIX wieku, astronom Franz von Gruithuisen twierdził, że na obszarze tym znajduje się księżycowe miasto, które obserwował przy użyciu małego reflektora. Wniosek ten został przyjęty sceptycznie przez większość astronomów w tym czasie, a obecnie dzięki potężniejszym narzędziom wiadomo, że jest to formacja naturalna. Około 100 km na zachód-północny-zachód od krateru Schrötera znajduje się miejsce lądowania sondy Surveyor-2 – przyp. tłum.] 


Cytadela „Lunatyków”


Po tym, jak Gruithuisen odkrył swoje „miasto” księżycowe, od razu rozpoczęła się burzliwa polemika pomiędzy astronomami na temat natury tej niezwykłej formacji. Selenolodzy podzielili się na dwie grupy. Większa z nich odrzucała możliwość sztucznego pochodzenia tego fenomenu, zaś mniejszość – stronnicy Gruithiusena – uznawała jego sztuczne pochodzenie. Minął już prawie wiek, a dyskusja wciąż trwa. Pałeczkę w sztafecie naszej ufologii od Feliksa Juriewicza Zigela podjął entuzjasta „nietradycyjnej selenologii” – Aleksiej Wiktorowicz Archipow.

W księżycowe południe, kiedy słońce znajduje się na maksymalnej wysokości nad horyzontem, staje się widocznym zagadkowy łańcuszek rozmieszczonych parami świetlnych plam, ograniczający z dwóch stron ciemny, wygięty pas. Z zachodu i wschodu od „miasta” rozpościerają się dziwne, trójkątne „pola”, pokryte słabo widocznymi pasami.

Nie bacząc na niezwykły układ „ruin miasta” i ich okolicy, zawodowi selenolodzy mają swój punkt widzenia, że ta formacja księżycowego reliefu ma swe naturalne pochodzenie. Podobny obraz tej miejscowości mógł powstać w czasie ruchów lawy wśród różnorakiego geologicznie obszaru powierzchni Srebrnego Globu. Decydującą rolę mogły tutaj zagrać rozchodzące się promieniście i pod kątem potoki lawy. Taki właśnie rysunek można także zobaczyć na powierzchni potoku jakiejś cieczy – np. wody.

Miasto na Księżycu - rys. von Gruithuisena

„Miasto Gruithuisena” znajduje się na zachodnim skraju Zatoki Upałów (Sinus Aestuum), z której kiedyś wypływał potok lawy – sądząc po rozmieszczeniu grzebieni zastygłych fal. Jeżeli założymy, ze grzebienie wałów „miasta” powstały w wyniku ruchu strumieni lawowych, to byłaby to całkowicie zrozumiałą, całkowicie naturalną geometrycznie prawidłową strukturą rozmieszczenia wałów.

Lokalizacja Miasta Gruithuisena na północ od krateru Schroetera

Kształty terenu wokół księżycowego „miasta” doprowadził do stworzenia wielu modeli laboratoryjnych z wykorzystaniem wosku i parafiny imitujących rozlanie się lawy. Na twardej makiecie powierzchni Księżyca rozlewano mieszaninę wosku i parafiny, a potem studiowano wygląd zastygłych strumieni. Podobne modelowanie pomogło zrozumieć, jak lawa płynąca i zastygająca w próżni tworzyła taki krajobraz takiego „miasta”, w tym radialnych promieni odchodzących od wzgórz i przełączek pomiędzy nimi.

Zrozumiałe, że ani obserwacje ani modelowanie, nie były w stanie przekonać ufologów o naturalnym pochodzeniu „ruin miasta Gruithuisena”. Być może, że kropkę nad i w tej stuletniej historii postawi kolejna misja księżycowa skierowana do tego fenomenu przypominającego ruiny sztucznych budowli. 

[W tej sprawie mamy także i polonicum, a mianowicie – opis zrujnowanego Trupiego Miasta na Księżycu z powieści Jerzego Żuławskiego „Na Srebrnym Globie” (1905), w której opisuje on straszną przygodę grupki ziemskich podróżników, którzy napotkali ruiny tajemniczego miasta na Morzu Deszczów (Mare Imbrium) na 43°58’ N - 9°14’ W. Faktycznie – w tym miejscu znajduje się grupka skał oznaczona jako β (zob. zdjęcia) – zainteresowanych odsyłam do tej powieści jak i całej „Trylogii księżycowej”, którą warto przeczytać – uwaga tłum.]


"Trupie Miasto" na Mare Imbrium jest w rzeczywistości grupą skałek wyraźnie widoczną na powierzchni tego księżycowego "morza" (Foto: JAXA/NHK)


Tajemnice nocnego światła


Tutaj na miejsce pierwsze występuje hipoteza o Księżycu jako planetarnym kosmolocie. Przylot tego „statku-planetoidy” jest związany z całym szeregiem biologicznych katastrof w historii Ziemi, które rozpatruje się jako „ogólnoplanetarne kataklizmy naturalne”, które pomogły wyjść na historyczną arenę dziejów gatunkowi Homo sapiens sapiens.

Skąd mogło przybyć nasze nocne światło? Kto i po co go zbudował? Dlaczego zakotwiczono je przy naszej planecie? Co się stało z załogą „prawdziwych Selenitów”? A być może zadziwiający „statek-planetoida” jest czymś w rodzaju „kosmicznego grobowca” obsługiwanym przez cybernetyczne automaty?

Z biegiem czasu hipoteza „księżyca-kosmolotu” zaczęła obrastać w coraz to nowsze detale. Z badań ufologów wiemy, że ten super-statek kosmiczny powinien być bardzo mocną, metalową konstrukcją. Realna grubość jego ścian – 20-25 km. Przy tym zwraca naszą uwagę budowa wewnętrzna naszego satelity: Żeby uchronić statek od szybkich i dużych strat ciepła, jego projektanci pokryli jego powierzchnię specjalną izolacja termiczną. Jej grubość – kilka kilometrów. To właśnie w niej meteoryty wybijały niezliczone kratery, zaś uderzenia planetoid – dna księżycowych „mórz” zapełnionych wlewami termoizolującej masy.

[Należy tutaj nadmienić, że przewodność cieplna skał z powierzchni Srebrnego Globu jest 1000 razy mniejsza od skał z Ziemi, co byłoby doskonałym argumentem za powyższą hipotezą – uwaga tłum.]

Ufologom nie umknęły także inne szczegóły budowy „statku-planetoidy”:
Wewnątrz Księżyca, pod metalicznym korpusem powinny znajdować się duże puste przestrzenie, przeznaczone dla mechanizmów odpowiedzialnych za ruch i remonty tego kosmicznego superstatku, urządzenia do obserwacji zewnętrznych, konstrukcje zabezpieczające szczelność pancerza i jej integralność z resztą struktury Księżyca. Być może 70-89% masy Księżyca znajduje się w jego głębinach, poza „pasem obsługi” i stanowi księżycowy „ładunek użyteczny”. Domysły na temat jego zawartości i przeznaczenia wychodzą poza zakres rozumowych dociekań.

Do tego uważa się, że:

Jeżeli założymy iż termoizolacyjna warstwa sztucznego Księżyca grała bardzo ważną rolę w jego życiu, to dla mieszkańców Srebrnego Globu było oczywiste, że za każdym uderzeniem meteorytu odbijała się część tej ważnej warstwy jego pancerza. Dlatego też pod powierzchnię zostały podprowadzone specjalne „rurociągi” – prowadzące od maszyn znajdujących się w „strefie obsługi”. Maszyny te przygotowały sproszkowaną masę, którą wysypywano na uszkodzona powierzchnię Księżyca i pokrywała ją. Samozrozumiałym jest, że ten proszek nie mógłby pokryć wszystkie „morza” równą warstwą. Ale konstruktorzy przewidzieli na taką okoliczność możliwość kołyszącego się ruchu powierzchni Księżyca, co pozwoliło pyłowi stworzyć jakąś „kipiącą warstwę”, która pociekła i wypełniła wszystkie wgłębienia Księżyca – tworząc na setkach kilometrach kwadratowych „mórz” niemal idealnie równą warstwą.


Bardzo rzadki pierwiastek


Po tych wzlotach ufologicznych fantazji, wydaje się, że takie opowieści o osiedleniu się na Srebrnym Globie powinny wywołać sceptycyzm. Jednakże w rzeczy samej to wcale tak nie jest.

Istnieje cały szereg poważnych projektów naukowych, rozpatrujących różne możliwości wykorzystania zasobów Księżyca do rozwiązanie ziemskich problemów. Przede wszystkim mowa o długotrwałych bazach naukowych, potem prawdziwych miastach księżycowych i na koniec ambitnych planach terraformowania Srebrnego Globu – czyli przystosowania go do zamieszkania na stałe na powierzchni naszego naturalnego satelity…

Wiemy na pewno, że na Księżycu nie ma najważniejszych, organicznych kopalin, takich jak ropa naftowa, gaz ziemny i węgiel. Nie ma tam także bogatych złóż rud różnych pierwiastków. Jednak nawet ubogie pokłady miejscowej rudy żelaza, glinu i tytanu będą ważne dla miejscowego przemysłu – maszynowego i energetycznego. Poza tym w powierzchniowych warstwach księżycowego gruntu składającego się z mineralnego regolitu znajduje się rzadki na Ziemi pierwiastek, a właściwie jego izotop – 3He czyli hel-3. Ten właśnie izotop może dać paliwo dla termonuklearnej energetyki Przyszłości, zabezpieczając nie tylko księżycową energetykę, ale nawet ziemską.

Przy wykorzystywaniu He-3 jako paliwa nie powstają żadne długookresowe odpady radioaktywne i dlatego problem ich składowania, tak ostro postawiony w przypadku reaktorów jądrowych pracujących na zasadzie rozpadu ciężkich jąder atomowych (uranu, plutonu i toru), odpada kolonistom księżycowym.

[A jednak na Księżycu znaleziono także skały zawierające podwyższoną ilość pierwiastków ziem rzadkich (REE) tzw. formację KREEP – czyli związki potasu i fosforu z radioaktywnymi pierwiastkami ziem rzadkich. Być może są to formacje naturalne, albo… ślady dawnej eksploatacji Księżyca czy nawet atomowych wojen bogów-astronautów – uwaga tłum.]  


Zamieszkała baza


Jednakże wykorzystanie energii termojądrowej wydaje się być sprawą Przyszłości, zaś przyszłe osady na Księżycu będą wykorzystywać energię elektryczną z reaktorów jądrowych (w nocy) oraz słonecznych baterii (w dzień).

Pierwsze miasta księżycowe będą zasiedlać przede wszystkim uczeni, energetycy i ludzie związani z kosmonautyką. Bo przede wszystkim nasz naturalny satelita powinien stać się platformą startowa dla bliższych i dalszych misji kosmicznych, a potem także lotów międzygwiezdnych. Księżycowe warsztaty i fabryki będą także stanowić wsparcie dla wielkich stacji kosmicznych na wysokich orbitach wokółziemskich, w których będą się znajdować zakłady przemysłu kosmicznego.

Można naukowo przewidywać, że ważniejszym etapem w opanowaniu Księżyca będzie zbudowanie na jej powierzchni stałej, zamieszkałej bazy. I tutaj jest bardzo ważnym, że niektóre księżycowe skały zawierają dużą ilość wody, i być może pod regolitem znajduje się wodny lód. A to z kolei daje nam techniczne możliwości uzyskania tlenu do oddychania.

Księżycowy świat dzięki swym walorom krajobrazowym stanie się Mekka dla turystów, to zaś może przynieść znaczna ilość środków na rozwój programów naukowo-technicznych. W dalekiej Przyszłości, Srebrny Glob zostanie jednym z największych punktów przeładunkowych w Układzie Słonecznym.

Upłynie jeszcze parę stuleci, i obok Ziemi pojawi się jej siostra z atmosferą, wegetacja i prawdziwymi morzami. Natomiast księżycowe miasta będą centrami ekspansji człowieka – a właściwie prawdziwych Selenitów – potomków Ziemian, którzy zaryzykowali przenosiny na Srebrny Glob.


Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 11/2014, ss. 22-23
Przekład z j. rosyjskiego i angielskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©