czwartek, 4 grudnia 2014

Dziwne dni (10)

X

Przed wędrowcami otworzyła się szeroka w tym miejscu na dwie i pół mili rzeka Ilbars. Powitali ją okrzykami radości. Konie wyrwały się do wody i zatrzymały dopiero wtedy, kiedy mogły się napić. Prawdziwej wody, a nie wiezionej w bukłakach czy zawartej w twardej pustynno-stepowej trawie. Ilva zeskoczyła z konia i z przyjemnością zanurzyła się w chłodnej i czystej wodzie. Kheram poszedł w jej ślady i po chwili taplali się jak wesołe dzieci. 
- Goń mnie – krzyknęła zdejmując swoją tunikę, którą rzuciła na brzeg i naga rzuciła się w nurt rzeki. Była dobrą pływaczką, więc kilkoma silnymi ruchami rąk odpłynęła na kilkadziesiąt jardów. Kheram też zrzucił ubranie i popłynął za nią. Przeliczył się jednak z siłami, a chłodna woda spowodowała skurcz mięśni jego podudzi. Poczuł, jak woda nakrywa go. Szarpnął się mocno i to podniosło go nieco nad wodę. 
- Ilva!!! – krzyknął – Na pomoc!

Ilva początkowo sądziła, że się zgrywa, ale w jego głosie było tyle strachu, że zawróciła i po kilku machnięciach mocnych rąk i nóg znalazła się przy nim. 
- Nabierz powietrza – krzyknęła – ile możesz i połóż się na wodzie!
Posłusznie wykonał jej polecenie, noga bolała go piekielnie. Ilva podpłynęła doń od tyłu i zaczęła holować go na płyciznę, w stronę szerokiej piaszczystej łachy. Sycząc z bólu powoli, wspierając się na jej ramieniu wyszedł na plażę i padł na ciepły piasek. Skurcz puścił wreszcie i ból odpłynął. Tym niemniej czuł jeszcze go w mięśniach. Usiadł. Ilva stała nad nim w ciepłym blasku słońca, jak jasny posążek Isis – stygijskiej bogini miłości i piękna. Wyżęła włosy, które odrzuciła na plecy. Po chwili uczesała je rogowym grzebieniem i przewiązała rzemykiem w „koński ogon”. Położyła mokre ciuchy na trawie, by wyschły do słońca.

Patrzył na nią z zachwytem.
- Dziękuję ci – powiedział cicho – po raz drugi uratowałaś mi życie… 
Wzruszyła ramionami i usiadła obok niego. 
- Nie wiedziałam, że słabo pływasz i że woda jest tak chłodna – powiedziała – to moja wina, mogłam cię nie wołać… 
Objął ją ramieniem i pocałował w policzek.
- Tak czy inaczej, dziękuję – rzekł – a teraz powiedz mi, co właściwie widzieliśmy w tej nocy? Obiecałaś! 

Jej długie i grube brwi powędrowały pod linię włosów. Za zdumienia na moment straciła rezon. Spodziewała się czegoś innego, jakiegoś wyznania, pocałunku czy choćby pieszczoty, a może nawet seksu. Na postojach sypiali razem przytuleni do siebie, więc byli oswojeni ze sobą. Liczyła na coś więcej, a tu… Westchnęła. 
- Nie można mieć wszystkiego na raz, byłby to nadmiar szczęścia – pomyślała. 

Po chwili otrząsnęła się ze zdumienia. Sięgnęła po jakiś patyk i rozejrzała się dookoła. Znalazła kawałek równego, wilgotnego piasku i skinęła na Kherama. 
- Chodź – powiedziała – zrobię ci mały wykład.
Wstał i podszedł do niej. Spojrzała na niego z uznaniem – był ładnie, harmonijnie zbudowany. Patrząc na niego poczuła delikatne łaskotanie w dole brzucha i czubeczkach piersi. Ich nagość była przyjemnie podniecająca… 

Usiadł na piasku. Uklękła obok niego tak, by wyeksponować swe piersi. 
- Wiesz o tym, że Ziemia jest kulą? – zaczęła. 
Skinął głową. 
- I wiesz o tym, że krąży ona wokół Słońca, które jest kulą złożoną z rozżarzonych gazów?
Oczy Kherama ze zdumienia rozszerzyły się tak dalece, że przypominały spodeczki. 
- N… na-naprawdę? – wyjąkał.
Skinęła głową. 
- I jeszcze ci powiem, że jest odległe od Ziemi o około dziewięć milionów, trzysta siedemdziesiąt pięć tysięcy mil. Ale to nieważne. Wokół Ziemi, w średniej odległości dwustu czterdziestu tysięcy dwustu pięćdziesięciu mil krąży Księżyc. 

Ilva narysowała większe kółko oznaczające Ziemię i drugie kółko, mniejsze, obrazujące Księżyc. Potem narysowała orbitę Księżyca wokół Ziemi. 
- Rozumiesz? – zapytała. – A teraz patrz. Wokół Ziemi krążą także dwa inne obiekty: Wielki Przewodnik, który wisi nad Czarnymi Królestwami oraz także Mały Przewodnik, który lata – a właściwie latał – wokół Ziemi.

Szybkimi ruchami narysowała dwa mniejsze satelity Ziemi. 
- No tak, to by się zgadzało – rzekł Kheram patrząc na nią – i co dalej?
- Ano właśnie – rzekła – coś musiało się stać, że Mały Przewodnik wpadł w atmosferę i się spalił, co widzieliśmy. 
- Jak to się spalił? – Kheram zdumiał się po raz kolejny.
- Normalnie, jak meteory – odparła – wszystko tam – wskazała na niebo – porusza się z ogromnymi prędkościami. Kiedy te ciała napotkają na warstwę powietrza otaczającą naszą Ziemię, to wtedy spalają się od tarcia o powietrze… 
- Niemożliwe! – wykrzyknął.
- Przecież sam widziałeś – powiedziała cicho Ilva. 
- No tak… - przyznał. – Masz rację, i co dalej? Co z Wielkim Przewodnikiem?
- Nie wiem, ale najwidoczniej przestał krążyć wokół Ziemi na równiku i odszedł od niej po stycznej – wyrysowała strzałkę styczną do orbity Wielkiego Przewodnika – i dlatego właśnie widzimy go tak, jak tej nocy. 
- Ale dlaczego?... – zapytał zdetonowany.
- Zapomniałam ci powiedzieć – wyjaśniła – że Ziemia obraca się wokół własnej osi i dzięki temu mamy noc i dzień. Teraz to rozumiesz?

Skinął głową. 
- Rzeczywiście, to wyjaśnia wiele, ale nie wszystko – przyznał po dłuższym namyśle.
- Czego nie rozumiesz? – zapytała. 
- Co spowodowało, że jeden Przewodnik wpadł w atmosferę, a drugi odleciał gdzieś do diabła?
- Tego nie wiem, może ci z Belverusu już coś wiedzą – odpowiedziała. 
- No to jedźmy! – Kheram niemal to wykrzyknął – na co czekamy?
- Najpierw odpocznijmy – powiedziała Ilva. – Nasze konie są zmęczone i muszą się odpaść. Jazda przez pustynię je wychudziła. Może ruszymy za dwa dni? 
- No, niech ci będzie – powiedział Kheram z niechęcią.

Naraz podniósł wzrok i spojrzał na Ilvę. Siedziała na piętach przed swoimi rysunkami. Ciemne włosy spływały na jej nagie ramiona i plecy. Strome piersi unosiły się w rytm przyśpieszonego oddechu. Zamknęła oczy i wpółotworzyła usta. Zrozumiał. Podniósł się i uklęknął obok niej. Delikatnie dotknął palcami jej policzka i podniósł jej podbródek, a potem lekko musnął wargami jej wpółotwarte usta.
- Nareszcie – szepnęła i jej ramiona objęły jego szyję. Ich usta połączył gorący, namiętny pocałunek. Ilva położyła się na piasku pociągając go za sobą. Jego gorące usta pieściły jej twarz a potem szyję i policzki. Zrozumiał, że kochał ją od pierwszego wejrzenia, od chwili, kiedy ujrzał ją po raz pierwszy z mieczem w dłoni odpierającą z powodzeniem ataki jego kolegów. I potem, kiedy czyścił i opatrywał ranę na jej głowie, odkażał jej drobniejsze rany, opiekował się nią i ukradkowo spotykał w nocy… I teraz, kiedy uratowała go przed toporem Dachy i wyciągnęła z nurtów rzeki. Poczuł wdzięczność dla tej dziewczyny, która wtargnęła w jego życie i pokazała mu inny świat, lepszy o niebo od tego, w którym żył. Uniósł głowę i patrzył na nią. Czuł do niej wdzięczność i miłość. Otworzyła zamglone oczy.

- Ilvo – zapytał cichym głosem – kocham cię, czy zostaniesz moją żoną? 
Radość, która błysnęła w jej oczach była odpowiedzią. Uśmiechnęła się.
- A już myślałam, że nigdy mnie o to nie zapytasz – powiedziała cicho. – Pewnie, że chcę. Nie po to cię ratowałam od śmierci, żeby pozwolić ci odejść, tak po prostu. 

CDN.