niedziela, 18 stycznia 2015

„Gwiazda Śmierci”



Adilet Uraimow


W 1984 roku, w ZSRR był opracowany pistolet laserowy dla kosmonautów. Jego rażące działanie polegało unieszkodliwianiu czułych elementów systemów optycznych – w tej liczbie i ludzkich oczu.

Pod koniec roku 2012 pośród użytkowników Internetu rozniosły się pogłoski, że rząd USA zamierza wybudować Gwiazdę Śmierci – superbroń z kinowego hitu „Gwiezdne wojny”, będącą w stanie zniszczyć całe planety. W odpowiedzi administracja Białego Domu wyjaśniła, że otrzymała ona petycję od fanów sci-fi z propozycją zbudowania podobnej bojowej stacji kosmicznej. Jednakże administracja odrzuciła tą propozycję ze względu na jej bezcelowości i nade wszystko drożyzny. Ale czy naprawdę da się zbudować Gwiazdę Śmierci? Jeżeli nie, to czy chociaż można zbliżyć się do jej niszczycielskiej mocy?  Czy lasery zastąpią współczesne uzbrojenie? Zajmiemy się tymi rozważaniami.

Fantastyczny super-laser Gwiazdy Śmierci w akcji


Czym jest laser


Słowo „laser” – to skrótowiec od angielskich słów: Light Amplification by Stimulated Emission of Radiation, po polsku: wzmocnienie światła poprzez wymuszoną emisję promieniowania – czyli jest to po prostu kwantowy wzmacniacz światła. Mówiąc jeszcze prościej jest to przyrząd skupiający energię rozproszonego światła w wąski promień o wysokiej częstotliwości i ogromnej energii.

(W następnym akapicie autor wyjaśnia czym jest i jak działa efekt laserowy, co pozwoliłem sobie opuścić, bo sprawa jest powszechnie znana. Tym niemniej polecam polskiemu Czytelnikowi zapoznać się z pracami prof. dr inż. Zbigniewa Schneigerta, który dokładnie opisał działanie laserów bojowych w warunkach wojny kosmicznej – przyp. tłum.)


Bojowe zastosowanie


Nie patrząc na wszelkie technologiczne osiągnięcia ostatnich dekad, mówić o bojowym zastosowaniu laserów jest jeszcze za wcześnie. I są po temu przyczyny obiektywne.

Jedna z nich zależy od pojemności akumulatorów czy baterii o niedużych rozmiarach do strzeleckiej laserowej broni – SLBR. Nawet najbardziej pojemne baterie litowe nie wystarczą w tysięcznej części energii potrzebnej do oddania choćby jednej serii z blastera. Aby mieć dostatecznie dużą moc należałoby podłączyć ten blaster kablem ze źródłem zasilania. To oznacza, że potrzebna byłaby niewielkich rozmiarów bateryjka o mocy równej mocy dużej elektrowni. Póki co – prace nad nią trwają.

Druga przyczyna leży w niskiej sprawności czynników roboczych. Np. laserowe wskaźniki, którymi posługują się chuligani by przeszkadzać pilotom samolotów mogą świecić na odległość 50 km i do tego mają niską moc efektywną. Gdyby ta moc była tak duża, by mogła zniszczyć samochód, to taka SLBR eksplodowałaby strzelcowi w rękach. Kryształy, które zamierza się wykorzystać jako czynnik roboczy w blasterach i miotaczach promieni nie są w stanie wytrzymać wysokiego natężenia i pękają, tak więc w ciągu kolejnych 15-20 lat naszym wojskowym przyjdzie się nadal posługiwać zwyczajnymi karabinami i automatami.

Prezydent Reagan odczytuje oświadczenie w sprawie programu "gwiezdnych wojen", 
w dniu 23.III.1983 roku


Program, który wstrząsnął światem


W odróżnieniu od lekkich SLBR, rozwój dużych bojowych systemów LBR, osiągnął postęp w czasie ostatnich 30 lat.

Pierwszym takim projektem, w porównaniu z którym bomba atomowa to byłaby śmieszna dziecięca petarda, stał się program Strategicznej Inicjatywy Obronnej – SDI. O jej istnieniu i początku działania powiadomił świat prezydent USA Ronald Reagan w dniu 23.III.1983 roku. Planowano budowę antyrakietowego kompleksu LBR kosmicznego bazowania, w skład którego wchodziłyby satelity orbitalne z działami laserowymi. Rozmach projektu był wprost porażający, dlatego prasa okrzyknęła ten projekt mianem „gwiezdnych wojen”, na cześć jednego z filmów George’a Lucasa, który został pokazany na ekranach kin na krótko przed tym wydarzeniem.

W tym czasie USA obawiały się jądrowego ataku ze strony ZSRR, bowiem radzieckie międzykontynentalne pociski balistyczne - ICBM przewyższały swoje amerykańskie odpowiedniki i w przypadku rozpoczęcia wojny rakietowo-jądrowej przewagę mógłby osiągnąć ZSRR. Dlatego też Pentagon postanowił wyprowadzić na orbitę grupę satelitów-killerów, mogących zniszczyć radzieckie ICBM jeszcze w czasie startu i wzlotu.

Amerykańscy wojskowi chcieli zainstalować na satelitach lasery chemiczne o mocy do 20 MW. Takie stacje bojowe mogłyby szybko namierzać i niszczyć wrogie rakiety. Każdy laser miał możliwość wyemitowania 1000 serii po 50-70 impulsów każda.

Zdecydowano także wysłać w kosmos lasery rentgenowskie z jądrowym ładowaniem, przeznaczone do niszczenia pocisków rakietowych klasy głębina wodna – ziemia, wystrzeliwanych z okrętów podwodnych na samym początku ataku, i wychodząc poza obręb atmosfery powodowały wystrzał rzecz w tym, że dzięki reakcjom jądrowym można otrzymać 10 czy 100 mln razy więcej energii niż dzięki chemicznym. W tym przypadku taka broń defensywna mogłaby być łatwo zamieniona w broń ofensywną pierwszego uderzenia zdolną do niszczenia całych miast z orbity!

Ale tutaj pokazały się problemy. Główny dotyczył samego lasera. Laser na promienie X jest w gruncie rzeczy niewielką bombą jądrową otoczoną ze wszystkich stron grubymi, miedzianymi prętami. Kiedy ładunek wybuchnie, pręty zbierają i ogniskują powstały błysk promieniowania rentgenowskiego w silny promień. Jednakże przy wybuchu ładunku nuklearnego rozlatuje się i sam laser. Należy jak najdokładniej naprowadzić broń na cel, bowiem drugiej szansy nie będzie. Powstały także problemy charakteru politycznego, związane z porozumieniem o nierozprzestrzenianiem broni jądrowej w kosmosie. Plus do tego bajońska suma setek miliardów dolarów. Pozostało zrezygnować z tego pomysłu.

Radzieckie "gwiezdne wojny" widziane oczami amerykańskiego artysty


„Gwiezdne wojny” w rzeczywistości


Jednakże nie patrząc na pełną gotowość przetworzenia projektu w rzeczywistość i rozwalenie ZSRR, sprawa kosmicznych laserów skończyła się sama z siebie.

W dniu dzisiejszym wszystkie wysiłki w tym kierunku, w pierwszej kolejności położono nacisk na zmniejszenie kompleksów LBR. Już są gotowe naziemne, morskie i powietrzne prototypy, przeprowadzane są próby i testy. Latająca wersja działa laserowego została zamontowana w kadłubie samolotu Boeing 747 Jumbo Jet. Jednak Agencja Perspektywicznych Naukowo-Technicznych Prac nad Obronnością już oświadczyła, że posiada ona materiały o dziale laserowym, które można zamontować w lekkim myśliwcu. Jego masa wynosi ok. 750 kg.

A czy można by skonstruować super-laser do niszczenia całych planet? Oczywiście – można.

Pokojowe zastosowanie lasera - laserowy palnik do cięcia metalu


„Drugie Słońce”


Główny problem dotyczy w źródłach energii. Taka Gwiazda Śmierci wymaga kolosalnej ilości energii. Najbardziej wydajnym wariantem może się stać wykorzystanie syntezy termojądrowej. Jest to ten sam proces, tylko w mniejszej skali, który zachodzi w jądrze Słońca i innych gwiazd w Kosmosie.    
   
W dzisiejszej energetyce jądrowej atomy wzbogaconego uranu rozszczepiają się i zderzają, wydzielając w ten sposób wielkie ilości ciepła. Synteza termojądrowa we wnętrzu gwiazd, atomy wodoru (H, 2H i 3H) pod potężnym ciśnieniem grawitacyjnym, zaczynają się łączyć w cięższe atomy helu (He), a temperatura (reakcji) może sięgnąć nawet 100.000.000°C.

W dniu dzisiejszym międzynarodowa grupa uczonych pracuje nad budową silniejszego reaktora w historii Ludzkości - ITER. To jest właśnie Międzynarodowy Eksperymentalny Reaktor termojądrowy – z angielskiego właśnie ITER. Jego nieoficjalna nazwa brzmi Drugie Słońce. Wedle słów konstruktorów, ITER powinien zacząć pracę w 2022 roku. Jest on obliczony na wytworzenie 500 MW mocy.

Jednakże reaktory, które byłyby w stanie zabezpieczyć super-laser Gwiazdy Śmierci pojawią się nie szybciej, niż za 1000 lat. tak więc zbudowanie Gwiazdy Śmierci wychodzi daleko poza ramy zdrowego rozsądku. Poza tym, wedle rachunków ekspertów, jej budowa byłaby kosztowna i należałoby na nią wyłożyć – uwaga – nie mniej niż 850 kwadrylionów dolarów! (1 kwadrylion to 10²⁴ czyli jedynka i 24 zera w układzie SI, ale w krajach anglosaskich jest to „tylko” 10¹⁵ – przyp. tłum.) Żeby uzmysłowić Czytelnikowi, jak wielka jest to liczba, wystarczy powiedzieć, że sumaryczne PKB wszystkich krajów na Ziemi wynosi około 85 trylionów $USA, a to jest wszystkiego zaledwie 0,01% tej niewiarygodnej sumy!

Dla tego niesamowitego projektu potrzebne będą zasoby kilkuset systemów gwiezdnych. Nawet dla hipotetycznego Imperium Galaktycznego byłby to niewykonalny projekt. I to do tego chodzi tu tylko o zbudowanie jednej Gwiazdy Śmierci. Jeżeli ktoś nie pamięta, to w „Gwiezdnych wojnach” były dwie Gwiazdy Śmierci. Średnica pierwszej wynosiła 164 km, zaś drugiej – ponad 900 km, dla porównania – średnica Księżyca wynosi 3474 km. Ile środków potrzeba do zbudowania drugiej wersji, możemy sobie tylko wyobrazić.

Ale entuzjaści nie odpuszczają: oni zaczęli zbiórkę na specjalnej witrynie internetowej Kickstarter.com. Na początek im trzeba 30 mln USD  na opracowanie detalicznego planu bojowej superstacji.

Wydawałoby się komu, że to wszystko brednie i zawracanie głowy. Ale nie zapominajmy, że kiedyś największe umysły świata twierdziły, że nie da się zrobić bomby atomowej i śmiali się w kułak nad próbami jej skonstruowania. Ale po zbombardowaniu Hiroszimy i Nagasaki świat zmienił się na zawsze.    


Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 33/2014, ss. 4-5

Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©