środa, 13 maja 2015

Anomalie w tajnej bazie

Ruiny bazy wojskowej w pobliżu Jakucka


Andriej Jefriemow


Na Mierzei Kurońskiej/Kurszkiej Kosie k./Kaliningradu znajduje się miejsce zwane „Tańczący Las”. Rosną tam sosny posadzone w latach 80. Większa część z nich została skręcona, a niektóre nawet są zapętlone.

W artykule pt. „Tam, gdzie rosną drzewa-mutanty” w „Tajny XX wieka” nr 42/2013 roku, opowiadaliśmy o zagadkowym lesie rosnącym w anomalnej strefie. Ten las znajduje się nieopodal Jakucka, w pobliżu jednostki wojskowej WOPK ZSRR – na trzecim kilometrze Magadańskiego Traktu. I oto autorowi powołanego artykułu udało się jeszcze jedno takie miejsce – też niedaleko Jakucka, na Pokrowskim Trakcie.


Początek: spotkanie z mutantem


Problem mutacji świata roślinnego i zwierzęcego w okolicach rozmieszczonych w tajdze baz wojskowych – to temat dotychczas nie ruszony przez nikogo. Drzewa mutują, ale nie zmieniają się od razu – na to trzeba dziesiątków lat. Dlatego człowiek napotkawszy w lesie dziwne drzewo zakłada, że to właśnie jest tak i tak być powinno. Żadnego związku poskręcanego pnia drzewnego z tym, że rośnie ono w sąsiedztwie jednostki Wojsk Obrony Powietrznej i Przeciwrakietowej Kraju  na pierwszy rzut oka nie dostrzega. Ale to nie tak.

Oczywiście najłatwiej jest zaobserwować mutacje u drzew – bo z kwiatami, jagodami, grzybami to wcale nie są one tak widoczne. Ale zmienia się wygląd zewnętrzny nie tylko szaty roślinnej, ale także dotyczy to żyjących tam ptaków i zwierząt. I tak mamy tam gigantyczne ptaki jastrzębiowate zamieszkujące w Jakucji, to są także produkty mutacji. Ich znana populacja to około 200 osobników.

W 2009 roku, wraz z przyjaciółmi wracałem z polowania Wilujskim Traktem, nieoczekiwanie natknęliśmy się w krzakach na gładkosierstne stworzenie. Był to oczywiście drapieżnik, mający pewne podobieństwo do psa. Ale co to było za zwierzę, nie udało się nam ustalić. Sądząc ze wszystkiego, zamierzało ono przebiec drogę, ale bało się przejeżdżających samochodów. Przez pewien czas, dziwne stworzenie stało spokojnie i chociaż przyglądaliśmy się mu z odległości nie większej, niż 5 m, to żaden z myśliwych nie strzelił do niego. W rezultacie zwierzę machnęło wręcz nieprawdopodobnym ogonem i uciekło do gęstego lasu. Jedyne zdarzenie, ale wiele mówiące…

W tym czasie zdecydowaliśmy: być może to był wilk, który zmutował pod wpływem znajdującego się obok miejskiego wysypiska śmieci. Potem nasz punkt widzenia się zmienił: zwierzęta te pojawiły się na świecie tylko w rejonach rozmieszczenia niektórych jednostek wojskowych, albo na miejscach dawnych magazynów broni jądrowej, o których mieliśmy jedynie niepotwierdzone dane.


Zmutowane sosny w okolicach wojskowej bazy w Jakucji


Tajna baza za cmentarzem kolonistów


W odległości 20 km od Jakucka jadąc wzdłuż Pokrowskiego Traktu (droga R501) znajduje się wioska Władimirowka, założona w XIX wieku przez marijskich kolonistów. Za nią, głęboko w tajdze w radzieckich czasach znajdowała się tajna baza wojskowa. Kompleks ten był przeznaczony do wykonywania pomiarów parametrów trajektorii odpalanych z lądu i morza międzykontynentalnych pocisków rakietowych (ICBM) typu Topol i Topol M. Tylko że o tym nie wie nikt. W bazie był węzeł łączności, kotłownia, punkt dowodzenia, koszary, czteropiętrowe bloki mieszkalne dla rodzin oficerów.

Na początku września 2014 roku, przyprowadzili mnie do tej bazy znający tą miejscowość były pracownik Północno-Wschodniego Federalnego Uniwersytetu Tatiana Pietrowna Chamarowa i przedstawiciel MSW republiki. Już od starego cmentarza wzdłuż drogi zaczęły się pojawiać pokręcone sosny. Zdarzały się drzewa skręcone w spiralę, bez kory, z poszarpanymi i gładkimi pniami, zgiętymi pod najrozmaitszymi kątami. One stały sobie pojedynczo, a wokół nich było dużo wolnej przestrzeni. Krzaki i trawy w tych miejscach nie podlegały tam żadnym mutacjom.

Jechaliśmy w tajdze mniej więcej przez godzinę, zatrzymując się tylko do wykonania dokumentacji zdjęciowej. Wzdłuż drogi było pełno śmieci – świadectwa działalności człowieka. Było za to dużo grzybów. Ze zwierząt zaobserwowaliśmy tylko parę kruków.

Sytuacja w bazie była przygniatająca: porośnięty burzanami plac i dróżki, zrujnowane domy i ciepłociągi, wszędzie rozrzucone śmieci. Na całym terenie bazy rosły ogromne grzyby. Na wjeździe do zagajnika znajdowała się otwarta, metalowa beczka z jakimś nieznanym środkiem chemicznym – ongi hermetycznie zamknięty cynkowy kontener z rozpływającym się niebieskim znaczkiem na górze. Wniosek: mutacje drzew  powstały wskutek chemicznego oddziaływania. Nie wiadomo, ile produktów chemicznych rozlało się w tej okolicy w ciągu wielu lat w czasie wiosennego topnienia śniegów i w czasie deszczów. Cynk powoduje obumieranie liści u roślin; kobalt – nienormalny rozwój pni… W danym przypadku sosny-mutanty są indykatorami skażenia chemicznego otaczającego je środowiska.


Tajemnice państwowe, już byłe…


Źródło zbliżone do tajnych służb, nieco wyjaśniło nam sytuację z ochrona głowic bojowych. Kiedyś tam w tej bazie istniał skład zakładów „Wzrywstroj” w Jakucku – to kompania specjalizująca się w pracach z użyciem materiałów wybuchowych, wyburzaniu starych budynków, wybuchowe przygotowanie nowych szybów, tuneli, itp. – znalazła tu skład bomb lotniczych. Tam też, korzystając z całkowitej tajności obiektu, znajdował się skład ładunków jądrowych, które potem były rozsyłane do jednostek wojskowych i rakiet PLOT. Właśnie takimi rakietami zestrzelono szpiegowski balon nad rzeką Sinej w Jakucji. W swoim czasie wiele o tym pisano. Zakłada się, że cała leśna strefa wzdłuż dróg, którymi transportowano głowice bojowe do jednostek wojskowych z czasem została „zanieczyszczona”.

Niewykluczone, że na drzewa miało wpływ promieniowanie elektromagnetyczne ze spec aparatury, stacji radarowych i przekaźnikowych. Oczywiście z wiekiem pojawiają się, a może już są, mutacje wśród ludzi, którzy służyli w tych bazach lub mieszkających w ich pobliżu, ale nijak nie wiążących swych zachorowań z aktywnością tych jednostek wojskowych.

Była jednostka wojskowa (jej numeru tu nie podajemy) wchodziła w skład kompleksu „Vega” (stacji pomiarów trajektorii) kosmodromu w Pliesiecku (punkt pomiarowy – IP-9). Do systemu stacji wchodziły tajne bazy wojskowe znajdujące się w sześciu miastach: Jakuck, Workuta, Siewierodwińsk, Norylsk, Bajkonur i Kapustin Jar. W tych bazach znajdowała się aparatura naukowa, perymetr był wypełniony potężnymi antenami i lokatorami, stacja zajmowała się łącznością troposferyczną i przekazywaniem danych – a wszystko to wymagało dodatkowego chłodzenia – temperatura pod ziemią w warunkach wiecznej zmarzliny idealnie do tego celu się nadawała. W wewnątrz węzeł – w celu zapobiegania ucieczki sygnału radiowego z rozlicznej tajnej aparatury – był obłożony uziemionymi blachami cynkowymi. To poszycie służyło także do ochrony ludzi przed negatywnym wpływem promieniowania elektromagnetycznego. Ale ile to pomagało to nie bardzo wiadomo, bowiem moc tej aparatury była ogromna. Anteny i lokatory były umieszczone w obłożonej żelazną blachą wieży, która stała w tajdze w perymetrze bazy. Ale były także inne wieżyczki z niewielkimi antenami we wnętrzu ziemi. Kiedy tą bazę zamknięto to cały sprzęt zabrano, a szyby zasypano.


Pogląd uczonego


Jak mi to wyjaśnił zainteresowany problemem zastępca dyrektora ds. naukowych Instytutu Problemów Biologicznych Kriologii z Syberyjskiego Oddziału Rosyjskiej Akademii Nauk – prof. Borys Mojsiejewicz Kierszengolc przyczyn powstania anomalii w strefach baz wojskowych OPL ZSRR (i WOPiPK FR) może być kilka, i tak np.: wysoka koncentracja soli metali ciężkich w glebie; rdzewienie metali; cynkowe beczki; związki chemiczne; paliwa i smary w gruncie. Jedna z przyczyn – wysoki poziom elektromagnetycznego smogu od stojących tam radiostacji i radarów.

Żeby zbadać to dokładnie, należy pobrać próbki gleb i zbadać je na obecność soli metali ciężkich (w tym REE – przyp. tłum.) i próbki z stożków wzrostu – tzw. komórek merystematycznych samych roślin. Tak więc właśnie zgodnie z charakterem zmian genetycznych będzie można dokładniej odpowiedzieć na pytanie o przyczyny ich zmutowania. Ale wzięcie próbek w tych miejscach jak dotąd nie zaplanowano, ze względu na brak rządowego zamówienia.


Smog EM


Czym jest wspomniany przez uczonego elektromagnetyczny smog? Specjaliści od bezpieczeństwa bioenergetycznego nazywają to zjawisko „syndromem autodestrukcji biopola” i „falowy wirus”. To oznacza, że my wszyscy toniemy wprost w polach EM, które generują kable energetyczne, odbiorniki radiowe i TV, PC, lodówki, telefony komórkowe, itd. Szkodzi to naturalnej aurze człowieka, którą biofizycy nazywają „psychoenergetycznym i bioinformacyjnym szkieletem organizmu”, która ma swą falową i rezonansową naturę.

Wszystkie urządzenia przekazujące, wzmacniające i generujące pola EM i energię EM: lampy, odkurzacze, miksery, telefony, kuchenki mikrofalowe – są źródłami smogu EM. Najsilniejszymi jego źródłami są anteny centrów TV i radia, telefonii GSM, radiostacje i radiolinie WCz. I tak np. nie można zamieszkać w odległości 1 km od wieży nadajnika TV Ostankino w Moskwie. Niebezpiecznie dla zdrowia jest mieszkać w odległości 3-4 m od zwykłego licznika energii elektrycznej w waszym domu.

Ale to wszystko jest niczym, w porównaniu z potężną aparaturą specjalistycznych baz wojskowych, których promieniowanie EM jest w stanie skręcić czy zniekształcić pnie sosen rosnących wokół nich. Także w pobliżu „cywilnej” stacji TV systemu „Orbita” na tymże Pokrowskim Trakcie, gdzie natężenie pola EM zaskakuje tak wielką ilością biologicznych anomalii.

St. por. Walerij Chomiakow

Opowiadanie oficera


A o to, co opowiedział mi oficer WOPiPK – Walerij Chomiakow, który służył w tej jednostce. W zimie 1993 roku, w dziale technicznym w centralnym budynku z aparaturą wybuchł pożar. Cała zmiana dyżurna została ewakuowana, nikt nie został. Jeden żołnierz miał kłopoty z płucami, bo nawdychał się gazu gaśniczego, ale go uratowali. Gaszenie pożaru przebiegało w trudnych warunkach, w temperaturze -50°C. Był to pożar V kategorii, płonęły plastyki, które topiły się i tworzyły płonącą szlakę. Pożarnicy pracowali prawie dobę, część oprzyrządowania była zalana wodą. Przyczyny pożaru i tak nie ustalili. Dopiero wiosną w czasie rozbiórki ruin się wyjaśniło: skutki nie były tak znaczące i liczna ekipa przystąpiła do odtwarzania stanowiska, ale po kilku latach jednostkę rozformowano i przestała istnieć.

Jednostkę wojskową rozformowano w dniu 1.XI.1997 roku, ale problemy pozostały.


Moje 3 grosze


Wszystko to jest bardzo ciekawe. Oczywiście, że w tej jednostce doszło do skażenia chemicznego – wszak technika radiowa i elektronika to nie tylko krzem, ale także inne pierwiastki jak german, niob czy metale szlachetne, pożar doprowadził do rozproszenia tych związków w atmosferze, a woda wpłukała je do gleby.

Ale jestem pewny, że chodzi tutaj o promieniowanie EM. Gdyby chodziło o skażenie chemiczne czy biologiczne, to nie byłoby tam grzybów – co podkreśliłem – bowiem to właśnie grzyby i porosty oraz ich stan są najlepszymi indykatorami czystości środowiska…

A może wcale nie chodzi o systemy łączności, ale o jakiś rodzaj broni EM satelitarnego bazowania? Coś takiego też jest możliwe.  Poza tym nie zapominajmy, że niedaleko od Jakucka znajdują się tajemnicze radioaktywne metalowe „kotły” i „kopuły”, które albo są ruinami jakiegoś kompleksu przedcywilizacyjnego – np. z cywilizacji Atlantydy, Arktydy, Mu czy Lanki z górnego biegu rzeki Wiluj, albo pozostałości po bazie Obcych. Alternatywą jest jakaś konstrukcja radzieckiej wojskowej atomistyki porzucona w tajdze…

I jeszcze a propos mutantów, to niedawno Chińczycy złapali dziwnego potwora - zob. - http://www.polskatimes.pl/artykul/3831795,chiny-tajemniczy-potwor-wylowiony-w-okolicach-shenzhen-to-mutant-videozdjecia,id,t.html - który może być właśnie taką zmutowaną wersja niedźwiedzia czy innego zwierzaka.

Wiele takich tajemnic kryje Azja... 


Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 44/2014, ss. 22-23

Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©