sobota, 16 maja 2015

X-37B – postrach sputników



Andriej Lieszukonskij

Pod koniec października 2014 roku, w amerykańskiej bazie Vandenberg AFB, San Diego, CA, wylądował bezpilotowy statek kosmiczny X-37B przypominający swym wyglądem miniaturowy wahadłowiec. Przebywał on 674 dni na orbicie. Jego zadania są niejawne. Ale niektórzy specjaliści twierdzą, że Amerykanie wykonywali program nie tylko obserwacji obcych satelitów, ale także ich niszczenia. 


Plakieta projektu X-37B


Demokracja w Kosmos!


Aktualnie na orbicie znajdują się dziesiątki satelitów wypełniające wojskowe zadania. Wbrew temu, co pokazują w filmach sci-fi, one nie walczą ze sobą, nie likwidują samolotów czy obiektów naziemnych przy pomocy laserowych promieni. Ich zadania są bardziej trywialne. Satelity szpiegowskie – spysaty – monitorują powierzchnię Ziemi i przekazują dane do centrali wywiadu. Jeszcze w 2006 roku Amerykanie przyjęli dokument pt. „Narodowa polityka kosmiczna USA”. W nim Jankesi ogłosili swe „prawo do rozprzestrzeniania demokracji w przestrzeni kosmicznej”. Być może X-37B zostanie taką bronią, przy pomocy którego USA „zaniosą demokrację w Kosmos”.

Należy zaznaczyć, że te amerykańskie plany – wysłania uzbrojenia w Kosmos – wcale nie były takie nowatorskie. Jeszcze w 1974 roku, ZSRR wystrzelił na orbitę stację orbitalną Salut-3, która była znana wojskowym pod kodowym nazwaniem Ałmaz-2. Pod pokładem aparatu było zamontowane działo, które mogło strzelać w próżni. Radzieckie kierownictwo podejrzewało, że Amerykanie szykują się do zestrzeliwania obcych satelitów i przygotowało się do obrony. Po ociepleniu się stosunków pomiędzy USA a ZSRR, projekt stał się nieaktualny. Działo wystrzeliło cały swój zapas amunicji (pociski spłonęły w atmosferze) a sam Ałmaz-2 zaczęto wykorzystywać tak, jak stację Mir czy później ISS/MSK.


Start X-37B z Vandenberg AFB


Orbitalny myśliwiec przechwytujący


Dlaczego też X-37B tak bardzo zainteresował ekspertów? Zaczniemy od tego, że ten bezpilotowiec, ten kosmiczny dron, opracowany przez koncern Boeinga, znajduje się – w odróżnieniu od reszty takich aparatów – w posiadaniu nie cywilnej agencji NASA, ale USAF. Wszystkiego zaliczył on już trzy loty kosmiczne, za każdym razem wydłużając czas pobytu na orbicie. Pierwszy lot miał miejsce w 2010 roku (225 dni), drugi w 2011 roku (468 dni). Teraz – jak już tu powiedziano – przebywał on w kosmosie 674 dni.

Do tego amerykańscy wojskowi zapewniają, że ten aparat jest im potrzebny do dostarczania ładunków w Kosmos. Pojawia się pytanie: skoro tak, to po co X-37B tak długo przebywał na orbicie? Dostarczenie ładunków na ISS/MSK zajmuje zaledwie kilka dni, a nie prawie dwa lata!

Na dodatek ten kosmiczny dron charakteryzuje się wieloma właściwościami bojowymi: manewrowością, prędkością, możliwością szybkiej zmiany orbity. Tak naprawdę, to jest to kosmiczny samolot przechwytujący. Wykorzystanie go jako kosmicznej ciężarówki jest za kosztowne. Co jak co, ale liczyć pieniądze to Amerykanie umieją!

Jeżeli na pokładzie X-37B znajduje się broń, to ten dron jest w stanie zlikwidować na orbicie każdy cel, każdy ze znajdujących się tam obiektów – od satelitów zwiadowczych i szpiegowskich aż do ISS/MSK. Jak dotąd wyścig zbrojeń wydawał się zakończony i żaden z tych obiektów nie jest wyposażony w środki ochronne i wskutek czego może być zlikwidowany przez ten kosmiczny myśliwiec przechwytujący.

X-37B na orbicie - wizja artysty


Szpieg czy satelita-killer?


Większość ekspertów przypuszcza, że jak na razie X-37B wykonuje misje szpiegowskie.  Ale nie chodzi tutaj o monitoring Ziemi (od tego są bardziej wyspecjalizowane aparaty umieszczone na odpowiednich orbitach). X-37B najprawdopodobniej szpieguje swoich „kosmicznych współbraci” należących do innych kosmicznych mocarstw. Tak np. doskonale wiadomo, że amerykański bezpilotowiec kilka razy zbliżał się do chińskiego modułu Tjańgun-1. Na bazie właśnie Tjańguna Chińczycy zamierzają zbudować stacje orbitalną podobna do ISS/MSK i Amerykanie oczywiście chcieli wiedzieć, jakie technologie oni wykorzystują do tego przedsięwzięcia.

I jeszcze jeden ważny moment. W latach 2013-14, kiedy X-37B znajdował się na orbicie, z kilkoma kosmicznymi aparatami z różnych krajów, w tym z Rosji, naraz utracono łączność radiową. Kto wie, czy właśnie wtedy amerykański dron nie próbował na nich swych bojowych możliwości?


X-37B po wylądowaniu


Źródło – „Tajny XX wieka” nr 45/2014, s. 3
Ilustracje - Internet

Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©