piątek, 3 lipca 2015

Noworoczni Przybysze



Jarosław B. Bondarczuk z Ternopola


Około godziny pierwszej, w sylwestrową noc wraz z żoną staliśmy przy oknie. Na ulicy eksplodowały noworoczne fajerwerki, strzelano nimi cały czas z restauracji na obrzeżach miasta.

W pewnym momencie pomiędzy kolejnymi salwami nastała chwila ciszy, i naraz moja żona zwróciła moją uwagę na dziwnie dużą gwiazdę w kolorze czerwono-pomarańczowym płynnie poruszającą się z południa na północ.
Jej rozmiary i odległość do niej nie sposób było określić. „Gwiazda” za jakieś pół minuty przemieściła się do góry i znikła nam z pola widzenia nad górnym skrajem okna.

Zjawisko to miało swój ciąg dalszy wieczorem, około godziny 20:30. Stałem z sąsiadem na podwórzu koło śmietnika i rozmawialiśmy. Żony wysłały nas ze śmieciami, zrobiliśmy to, ale do domu się nam nie spieszyło. Od ulicy dobiegał do nasz szum miasta, a od czasu do czasu huk wybuchów petard.

Naraz sąsiad wskazał mi jakiś niepojęty, świecący obiekt, w kolorze malinowo-pomarańczowym, który pojawił się na wieczornym niebie od strony południowej, i powoli, bezdźwięcznie i płynnie poruszał się w kierunku na północ. Za nim, w pewnej odległości, leciał taki sam obiekt.

Obydwa UFO przeleciały nad nami i skryły się za czteropiętrowym blokiem. Odnieśliśmy wrażenie, że pułap ich lotu nie był wysoki. Jednakże potem, kiedy przeliczaliśmy trajektorię ich lotu, wraz z sąsiadem doszedłem do wniosku, że te UFO w krótkim czasie przeleciały duży dystans i to na dużej wysokości.

Po upływie jakiejś minuty, po tej samej trasie przeleciał jeszcze jeden UFO. Sąsiad zupełnie zgłupiał na jego widok, a ja byłem zadowolony, ze miałem świadka przelotu UFO i że ja ich nie wymyśliłem!

Być może zjawiska takie zachodzą o wiele częściej, i są jacyś ich świadkowie? Nie mam możliwości połapać się w tym samemu jednemu. Jeżeli jakiś Czytelnik „Niewydumannych istorii” ma jakieś spostrzeżenia tego rodzaju, to niechże się nimi z nami podzieli!


Tekst i ilustracja – „Tajny XX wieka” nr 52/2014, s. 24

Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©