sobota, 13 lutego 2016

Odszedł na wieczną wachtę…




Prof. dr hab. Krzysztof Skóra nie żyje…

Ta strasznie przykra wieść dosięgła mnie dzisiaj późnym popołudniem. Dosłownie ścięło mnie z nóg, bo tego się nie spodziewałem… Cóż, teraz mógłbym napisać cały elaborat o tym, kim był Profesor i czego dokonał, ale od tego są dziennikarze. A ja… - a ja miałem zaszczyt pracować w helskim Fokarium, którym On kierował, przez dwa sezony i uważam, że trochę poznałem wielkość tego dzieła, które On stworzył. Bo jak mało kto, miał On wizję, którą realizował z żelazną konsekwencją. I chyba dziękują Mu za nią wszystkie bałtyckie stworzenia, którym uratował życie, a które teraz poprowadzą Go do Wszechświatłości… 

Bo mało kto miał tyle empatii i przyjaźni dla wszystkich istot żywych, co prof. Krzysztof Skóra. To rzadka, wręcz unikalna cecha, którą może poszczycić się niewielu Ludzi - właśnie pisanych z dużego „L”. Znany angielski pisarz, sir Brinsley le Poer-Trench właśnie takich jak On nazywa Men in White - Ludźmi w Bieli. To właśnie dzięki takim Ludziom jak prof. Skóra ten świat jeszcze nie strzelił sobie w łeb i nie strzeli póty, póki tacy jak On będą między nami. Mało kto miał taką życiową pasję, którą potrafił zrealizować, pomimo trudności i niezrozumienia doniosłości Jego czynów. W swoim życiu napotkałem wielu ciekawych i wspaniałych ludzi, a On był jednym z pierwszej piątki. Wyjątkowo niepospolity człowiek, brylant w zalewającym nas szlamie głupoty, niekompetencji i przerażającego, ogłupiającego bełkotu ludzi małych i podłych, którzy rzucają kłody pod nogi takim Ludziom jak On.

A teraz już Go nie ma wśród nas. Pozostaje mieć nadzieję, że na Jego miejscu stanie ktoś równie śmiały i mający wizję, ktoś, który będzie kontynuował Jego wielkie dzieło. Ktoś powiedział, że ratując jedno życie, ratuje się cały Kosmos. A w Jego przypadku tych Kosmosów jest wiele. Mam nadzieję, że Jego dzieło przetrwa wszystkie zawieruchy i sztormy, jakie są jeszcze przed nim w tych niespokojnych czasach.

Cześć Jego pamięci!  

Fot. Kamil Grochowski