wtorek, 10 maja 2016

USO/UAO – podwodne fantomy





Paul Stonehill


Jeszcze nie ucichły boje II Wojny Światowej, jeszcze nie rozwiały się dymy spalonych gett i wsi, jeszcze nie zdążyli uciec do Argentyny i Syrii przed sprawiedliwością niemieccy „nadludzie”, a już agencje telegraficzne przekazały informacje o pojawieniu się nieznanych okrętów podwodnych w różnych miejscach świata.

Paul Stonehill – to amerykański ufolog, kierownik Centrum Badań Rosyjskiej Ufologii w USA, badacz zjawisk anomalnych, i niezależny konsultant , dyrektor i pisarz. Od 1973 roku zamieszkuje w USA. W 1983 roku ukończył Uniwersytet Kalifornijski – specjalność politologia i historia ZSRR. Pracował jako wolny dziennikarz, opisywał konflikty wojenne w latach 80. Główne tereny jego badań to Rosja, Ukraina i Eurazja: anomalne zjawiska (ZA), wojsko kontra UFO, psychotronika, zagadki dawnej historii, kryptozoologia, UFO, USO (Unknown Submarine/Submersible Object) i UAO (Unknown Aquatic Object). Jego artykuły i materiały były opublikowane po angielsku, rosyjsku, ukraińsku, bułgarsku, japońsku, hiszpańsku, włosku i w in. językach. Publikuje w anglojęzycznych krajach przeglądy na temat problematyki ZA w Rosji, Chinach i WNP. Jest autorem książki „The Soviet UFO Files” (1998). Zamieszkuje w Kalifornii. Wspólnie z Philipem Mantle jest autorem książek „Mysteroius Sky: Soviet UFO Phenomenon” (2006), w przekładzie na niemiecki (2007), portugalski (2009) następnie „UFO Case Files of Russia” (2010), „Expediente Soviet UFO” (2010) po hiszpańsku.

US Navy przedsięwzięła drobiazgowe operacje poszukiwawczo-zwiadowcze – w szczególności na akwenach Pacyfiku. Wszystkie były bezowocne. Początkowo założono, że są to niemieckie U-booty – samotne wilki – które operują w oceanicznych wodach.

[Zob. Leonard – „Inkarnacja” (1986) – powieść sensacyjna, której osią jest polowanie na hitlerowskiego U-boota najnowszego typu – XXI Elektra z rewelacyjnym napędem na turbiny Walthera, a który operuje na Pacyfiku po zakończeniu wojny. Być może to właśnie te wydarzenia zainspirowały autora do napisania tej niezwykle ciekawej powieści? – uwaga tłum.]

Wprawdzie logiki w takim założeniu było niewiele: wszak okręty podwodne wymagają paliwa do Diesli i aprowizację dla załogi składającej się z 60 osób, i wiele innych rzeczy. U-booty z pokonanego Reichu nie mogłyby się utrzymać na oceanach przed dłuższy czas. Obserwacje fantomowych okrętów podwodnych były niesystematyczne, zwyczajne i nierzadkie. I najczęściej obserwowano je w pacyficznych wodach przez całe lata 40. 


Tajemnicze obiekty podwodne zaobserwowane z pokładów statków i okrętów

Gen. Douglas McArthur wiedział o tych zdarzeniach. Będąc już na emeryturze często mówił o USO/UAO w wywiadach i wystąpieniach. Poglądy słynnego amerykańskiego generała schodziły się do tego, że ma miejsce coś zagrażającego interesom kraju.

W 1958 roku, w ramach Międzynarodowego Roku Geofizycznego, załogi statków oceanograficznych meldowały o zaobserwowaniu dużych USO. Te USO pływały w oceanach, poruszały się z niewyobrażalnymi prędkościami i w niedosiężnych głębinach.

Niektóre z UAO pozostawiały ślady na dnie oceanu, podobne do śladów gąsienic czołgu. 

W latach 60., USO były obserwowane często i na różnych akwenach – od Australii do Argentyny.

Niekiedy widziano coś w rodzaju okrętu podwodnego (CESUB i POSSUB - według tzw. klasyfikacji norweskiej O. J. Braenne’a - przyp. tłum.), niekiedy tylko kiosk i peryskopy (PROSSUB). Hydrolokatory marynarzy i inne sonary niejednokrotnie namierzały UAO (NOTSUB) i śledziły je jak to tylko było możliwe. 

A potem USO zaczęły nawiedzać dalekie fiordy Szwecji i Norwegii.
W grudniu 1987 roku, „Panorama” opublikowała mój artykuł pt. „Powrót straszliwych ‘Małyszy’”

[Chodzi o miniaturowe okręty podwodne typu Małyszmaluch, poza nimi istnieją MOP typu Zwuk i wiele innych, które są wykorzystywane przede wszystkim przez morski SPECNAZ do rozpoznania i dywersji – zob. J. Barron – „KGB” (1991) P. de Villimarest – „GRU – radziecki superwywiad” (1991) – uwaga tłum.]

 Artykuł opowiadał o radzieckich miniaturowych okrętach podwodnych - MOP - typu Małysz. Dysponowałem materiałami z południowoafrykańskich, zachodnioniemieckich i amerykańskich źródeł. 

Przeczytawszy wszystko dokładnie, przyjąłem hipotezę zachodnich badaczy, a szczególnie tego, że radzieckie okręty podwodne – zbudowane według planów MOP z II Wojny Światowej – przenikały do portów różnych krajów świata. 

Do portów skandynawskich te zagadkowe okręty podwodne wpływały od 1962 roku, choć są informacje o tym, że robiły to znacznie wcześniej.

Materiały amerykańskiego badacza Johna Keela jednak odrzucają tą hipotezę: to wcale nie Małysze były nieproszonymi gośćmi u Skandynawów.

A oto czego być może nie wiedział Keel, a co ja wiedziałem już w 1987 roku.
Pod koniec 1985 roku, w brazylijskich wodach zostały wykryte dziwne ślady podobne do gąsienic czołgowych. Takie same ślady i to w tym samym czasie znaleziono na dnie oceanu w okolicach San Francisco.

 (Podobne ślady znaleziono na dnie Bałtyku w okolicach Sundsvall w lecie 1983 roku, czemu nadano znaczny rozgłos w mediach Europy Zachodniej i USA – uwaga tłum.)

W 2 lata później, otrzymawszy materiały o Małyszach dowiedziałem się, że wojskowym z Zachodu wiadomo o radzieckich miniaturowych okrętach podwodnych. Oceniając możliwości radzieckich MOP, opierałem się na danych z II Wojny Światowej. Tak więc istniały trzy typy miniaturowych podwodnych aparatów – „kołowce”, żywe torpedy (wzorowane na niemieckich pojazdach typu Neger i Mohr oraz japońskich Kaiten – przyp. tłum.) i niezależne (od lądu) MOP Małysze. Krążyły pogłoski, że takimi MOP żołnierze SPECNAZ-u odwiedzali i „sondowali” Filipiny w latach 80. XX wieku. 

Nie odrzucając w pełni tej hipotezy, zaznajomię Czytelników z danymi Keela – poważnego badacza ZA.

Jeszcze przed pojawieniem się USO, gdzieś od 1930 roku, arktycznymi krajami wstrząsnęły informacje o UFO.

W głuchych i odległych regionach Szwecji i Norwegii tamtejsi mieszkańcy obserwowali dziwne samoloty, które nisko latały w czasie złej pogody. Oto dlaczego ja o tym przypominam: prasa nazwała te UFO „samoloty-widma”. Wojskowi o wszystko obwiniali Moskwę – „poszukiwania bolszewików”.

[W oryginale „ptaki-widma”, ale w szwedzkiej prasie pisze się o „spok-planet”, po angielsku „ghost-planes”, co należy tłumaczyć jako „samoloty-widma”. NB, w 1946 roku nad Skandynawią pojawiły się tzw. „spok-raketen” czyli „rakiety widma”, które najprawdopodobniej były niemieckimi rakietami V odpalanymi na niemieckich poligonach w ZSRR, Polsce i Radzieckiej Zonie Okupacyjnej Niemiec – przyp. tłum.]

Ale radzieccy wojskowi obserwowali takie same UFO i także byli przerażeni przez niewyjaśnione zjawisko; i dlatego przenieśli część swego lotnictwa na Półwysep Kolski. Mam nadzieję, że moi rosyjscy koledzy potwierdzą dane Keela i dodadzą do tego nowe fakty. 

Wiadomo, że w 1936 roku, radzieckie samoloty wojskowe zostały przebazowane na Półwysep Kola i próbowały przechwycić nieproszonych gości. W te same lata były obserwowane także tajemnicze okręty podwodne w zimnych wodach Dalekiej Północy. I podobnie jak „UFO-ptaki” one łatwo uchodziły pogoni.

[Wyjaśnienie tego właśnie fenomenu jest bardzo proste: w latach 20. i 30. to Niemcy latali nad Półwyspem Skandynawskim z Hamburga do Murmańska i z powrotem. Były to loty szkolno-treningowe prowadzone na mocy Układu z Rapallo z 16.IV.1922 roku zawartego pomiędzy Niemcami a ZSRR, na mocy którego Rosjanie umożliwili niemieckim lotnikom wojskowym odbywanie treningowych lotów z Niemiec do ZSRR. Rzecz została opisana przeze mnie w pracy pt. „Powojenne losy  niemieckiej Wunderwaffe” (Warszawa 2008), do której odsyłam zainteresowanych – uwaga tłum.]

W 1972 roku „samoloty-widma” powracają. Tym razem wyglądały jak czarne, bez jakichkolwiek znaków rozpoznawczych helikoptery, krążące nad fiordami. A jesienią 1972 roku, marynarze norwescy byli przekonani, że w ich pułapkę wpadł jeden (albo nawet kilka) USO!

To miało miejsce w wodach Sognefjordu, w głębi kraju. Norwedzy rzucali bomby głębinowe, żeby zmusić okręt podwodny do wynurzenia się na powierzchnię. Cała Europa czytała w gazetach o tym, że przez kilka dni z rzędu oni „bombardowali” USO.

(U nas pisali o tym m.in. Aleksander Grobicki i Lucjan Znicz-Sawicki w swych pracach, w latach 80. Nawiasem mówiąc - w żadnej z relacji na temat tych USO/UAO nie doczytałem się ani słowa o tajemniczych "czarnych helikopterach". Czyżby ktoś celowo dezinformował Keela? Natomiast w latach 1980-86 widziałem nad Bałtykiem zwiadowcze samoloty NATO E2 Hawkeye, które latały nad akwenami Skandynawii – przyp. tłum.)

W tym czasie jakby znikąd pojawiały się tajemnicze śmigłowce. One krążyły nad norweskimi jednostkami ZOP i w tym czasie wszystkie elektroniczne urządzenia na ich pokładach przestawały działać. A tymczasem USO niezauważalnie wypływały z fiordu. Mówi się, że z tego powodu omal nie doszło do dymisji rządu tego kraju.

Szwedzkie i norweskie władze były przekonane, że w ich wodach szalały szczególnie radzieckie MOP i że Rosjanie mieli wobec nich jakieś nieznane, ale złowieszcze plany.

Do Moskwy poszły poważnie brzmiące noty dyplomatyczne. A Moskwa wszystkie odrzucała.

Z każdym rokiem liczba obserwacji i incydentów się zwiększała i średnio było ich 12-20 w każdym roku. A do tego przestrzeń powietrzną Skandynawii wciąż naruszały jakieś aparaty latające – nazywane potocznie „helikopterami”. 

Stosunki radziecko-szwedzkie stały się skrajnie naprężone.

W 1976 roku, Keel często obserwował, jak szwedzkie i norweskie myśliwce krążyły nad wodnymi przestrzeniami w celu wyszukiwania okrętów podwodnych.

Skandynawscy wojskowi rozstawili pola minowe w strategicznych punktach, gdzie pojawiały się okręty-fantomy. Miny wkrótce… znikły…

W kierunku tych okrętów-widm wystrzeliwani najnowocześniejsze, samonaprowadzające się torpedy. Te torpedy ZOP nie tylko nie eksplodowały – one znikały i potem nie można ich było odnaleźć…! 

Zawiązanie międzynarodowych komitetów do niczego nie doprowadziło: fakty sfałszowano, jak twierdziła Moskwa, zaś świadectwa o radzieckich naruszeniach i wtargnięciach w wody terytorialne krajów skandynawskich zostały sfabrykowane. 

Radziecki okręt podwodny S-363 o numerze taktycznym 137 na mieliźnie w okolicy Karlskrony (Expressen)

W dniu 27.X.1981 roku, okręt podwodny bez znaków rozpoznawczych wszedł na mieliznę w Torumskär, w odległości 16 mn/~29,6 km od dwóch baz wojskowych o znaczeniu strategicznym.

[Było to w dniu 20.X.1981 roku. Okręt był oznaczony jako  S-363 i nosił numer taktyczny „137” – stąd w źródłach figuruje on jako U-137 – od słowa „ubåt” czyli „okręt podwodny”. Szwedzka marynarka twierdziła, że były tam dwa radzieckie okręty podwodne, ale jeden z nich uciekł, czego nie potwierdzono do dziś dnia. Na pokładzie S-363 nie było broni nuklearnej, co sugerowała szczególnie amerykańska propaganda, która nadała całej sprawie histeryczny ton i zrobiła z niej ogólnoświatowy skandal, w celu odwrócenia uwagi opinii publicznej od własnych operacji wywiadowczych przeciwko ZSRR, które skończyły się zestrzeleniem południowokoreańskiego Boeinga 747 z lotu KAL 007 i kilku amerykańskich maszyn szpiegowskich nad Sachalinem w 1983 roku – uwaga tłum.]

Ów okręt podwodny był radzieckim SS klasy Whiskey. Kapitan zapewniał, że to wszystko przez przybory nawigacyjne, które wprowadziły go w błąd. Popełnił błąd w obliczeniach i sądził, że znajduje się gdzieś przy Danii.

Wydarzenie to przyciągnęło uwagę światowych mediów. Wydawało się, że Sowiety wreszcie wpadły i tajemnica USO została wyjaśniona. Ale znów pojawiły się w skandynawskich wodach, a Moskwa oświadczała, ze te jednostki nie należą do ZSRR. Keel oznajmia, że w 1985 roku, rząd radziecki opublikował listę 90 obserwacji USO w wodach terytorialnych ZSRR. Czy rosyjscy Czytelnicy wiedzą coś o tej liście?

Bałtyk - ponure "morze pokoju" (Expressen)

Szwedzcy wojskowi zaczęli domniemywać, że jakaś trzecia siła odpowiada za te incydenty. Moskwę zaczęto obwiniać rzadziej… 

W 1991 roku ZSRR rozpadł się, potężna i groźna Marynarka Wojenna została niemalże unieszkodliwiona. Okręty nawodne i podwodne stanęły na sznurkach w stanie konserwacji. I czym Rosjanie mieli płynąć do szwedzkich wód?

W dniu 19.II.1992 roku, Bengt Gustafsson – głównodowodzący szwedzkimi siłami zbrojnymi, zwołał konferencję prasową i oznajmił, że skończyły się nieprzyjazne incydenty podwodne. A rosyjscy liderzy szybko otworzą radzieckie tajne dossiers

No i co? Informacji o incydentach z USO/UAO w lecie 1992 roku było dużo – jak zazwyczaj.

Pewnego razu „fantom” wpłynął prosto na środek akwenu, gdzie odbywały się manewry szwedzkiej floty. UAO i „helikoptery” bezczelnie wtargnęły w przestrzenie morsko-powietrzne Skandynawii. 

Tymczasem nowe władze rosyjskie dokładnie przejrzały wszystkie tajne dossiers i niczego tam nie znaleziono – żadnych informacji czy doniesień o radzieckich okrętach podwodnych w skandynawskich wodach…
- Rosja nie ma powodów do przenikania w skandynawskie fiordy. Jelcyn napomknął, że winny temu jest ktoś inny…

Tylko kto? 

Na zakończenie dodano, że pierwsze meldunki o dziwnych obserwacjach okrętów podwodnych pojawiły się jeszcze w 1905 roku…


Moje 3 grosze


Tak się składa, że sprawą pojawiania się USO i UAO zajmuje się od 1981 roku, kiedy to miałem okazję widzieć w szwedzkiej TV polowanie na radzieckie okręty podwodne. Było robione dosyć nieprofesjonalnie, ale z drugiej strony czego się można spodziewać po siłach zbrojnych narodu, który nie prowadzi wojen niemal od 200 lat…? Podejrzewam, że gdyby nie mielizna koło Karlskrony, to ten okręt by po prostu Szwedom uciekł. Zwyczajnie i po prostu!

Materiał Johna Keela zawiera wiele nieścisłości, i widać, że był przygotowany przez dziennikarzy, którzy nie mieli wielkiego pojęcia na temat obserwacji USO i UAO w Skandynawii. Przede wszystkim powinien skontaktować się z ufologami w Szwecji i Norwegii, którzy mieli najwięcej do czynienia z tą sprawą. Tego właśnie brakuje, a Internet nie zastępuje słowa pisanego – choćby po szwedzku, duńsku czy norwesku. 

W latach 80. Zwiad Pomorskiej Brygady Wojsk Ochrony Pogranicza interesował się informacjami o obserwacjach tych obiektów po drugiej stronie Bałtyku. Interesowało to nas o tyle, że pozwalało to na śledzenie ruchów szwedzkiej marynarki wojennej na tym akwenie. Poza tym zakładano, że są to jakieś działania NATO zmierzające do zmuszenia Szwedów do unowocześnienia swego arsenału środków ZOP. I o to najprawdopodobniej chodzi w tym całym cyrku. Pogląd zbieżny z poglądem analityków z Wydziału Zwiadu PB WOP. 

Oczywiście mogły to być także USO czy UAO, ale nie zapominajmy, że wczesne lata 80. stanowiły apogeum szaleństwa Zimnej Wojny – USA rozwijały technologie wojen gwiezdnych, Rosjanie przygotowywali się do zadania decydującego ciosu Zachodowi, a wiadomo, że kto ma w ręku Półwysep Skandynawski, ten ma w ręku Północny Atlantyk przez który przebiegają szlaki komunikacyjne z Ameryki do Europy. A te będą decydowały o tym, czy Europa Zachodnia będzie się bronić przed radzieckimi dywizjami czy im ulegnie… Opisał to dokładnie Tom Clancy w „Czerwonym sztormie”.
Na szczęście do tego nie doszło, lecz grozi nam inwazja z południa Europy, ale to już inna historia…  
             

Przekład z j. rosyjskiego - ©Robert K. Leśniakiewicz