środa, 22 czerwca 2016

Klątwa św. Stanisława



Tak to się stało - śmierć bpa Stanisława Szczepanowskiego w wizji Jana Matejki


Nikołaj Walientinow


Olben Barclay wiele lat zasiadał w Kongresie USA. Mając 78 lat wystąpił przed audytorium i powiedział: „wolałbym być sługą w domu Pańskim, niż siedzieć w szeregach wszechmogących” i w tym samym momencie zmarł. 

Historia świata jest pełna konfliktów władców i kapłanów, to znaczy koronowanych głów i hierarchów kościelnych. Raz górowali kapłani (np. cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego Henryka IV i papieża rzymskiego Grzegorza VII), ale częściej było na odwrót – szczególnie jeżeli władcy byli despotami i samowładcami (jak np. car Iwan IV Groźny, który skazał na śmierć metropolitę Filippa Kołyczewa). Ale dzisiaj mowa będzie o całkiem niemal zapomnianym konflikcie pomiędzy największymi protagonistami świeckimi a kościelnymi, które zakończyło się śmiercią obydwóch i otoczonego mistyczną tajemnicą, która otrzymała nazwę „klątwy biskupa Stanisława”.


Prawnuk kniazia Świętosława


Polski król Bolesław II Śmiały (1042-1081) był prawnukiem wielkiego ruskiego wodza, kijowskiego księcia Swiatosława (Świętosława) Igorewicza po kądzieli (jego matką była Dobroniega/Maria  - córka chrzciciela Rosji, wielkiego księcia kijowskiego Władimira Swiatosławicza). Czy to właśnie dlatego on wyróżniał się swym charakterem, wojennym rzemiosłem i energicznym postępowaniem w swych czynach? Podobnie jak swój przodek, całe swe życie spędził na wojennych wyprawach daleko od domu, czasami tylko zajmując się wewnętrznymi projektami królestwa. 

Przedsięwziąwszy kilka udanych wypraw wojennych w latach 1061 – 1063, Bolesław powiększył swe królestwo o Górną Słowację. Wdał się on tylko w tą awanturę dlatego, że władca Świętego Cesarstwa Rzymskiego Henryk IV, który miał też chrapkę na te terytoria, był zajęty walką ze swych zaprzysięgłym wrogiem papieżem rzymskim Grzegorzem VII, i nie miał czasu na utarczki z polskim agresorem. Bolesław niejednokrotnie mieszał się w sprawy sąsiednich państw, np. w 1057 roku pomógł on węgierskiemu księciu Beli odebrać tron jego brata króla Endre I, a w 1068 roku zorganizował wyprawę na Kijów i przywrócił Wielkie Księstwo Izjasławowi Jarosławiczowi.


Bolesław II Szczodry z "Pocztu Królów Polskich" i z filmu...


Koronowany psychopata


Tak więc polski król wprowadzał swe porządki w sąsiednich krajach, nie uchylając się od przestępczych metod prowadzenia wojny, które w naszych czasach nazywano by sadystycznymi. I np. gwałcicieli karał tak: przez mosznę skazanego przewlekano łańcuch, którym przywiązywano go do pręgierza czy innego słupa. Potem przestępcy wręczano ostry nóż, by sam sobie mógł uciąć grzeszną część ciała i uratować życie, albo ocalić swe klejnoty rodzinne i skończyć życie w mękach nie do opisania. Niemniej surowym król był dla niewiernych żon. Bastardzi zrodzeni z nielegalnych związków kazał król zabijać, zaś ich matki musiały karmić swymi piersiami szczenięta. To było okrutne, ale efektywne: przestępczości seksualnej pod władaniem króla Bolesława praktycznie nie było i wykorzeniono ją dokładnie. 

Jednakże sam bojownik o czystość sam prowadził się niezbyt praworządnie. Okrutny i przesadnie obawiający się o swe życie karał swych poddanych przy najmniejszym podejrzeniu o planowaniu zamachu na swoją osobę. Znane jest wydarzenie, kiedy pewnego niewinnego dworzanina król kazał zamknąć w ciemnicy, a jego piękną żonę wziął jako nałożnicę. 

Jedenastowieczne kroniki dokładnie opisują większość wyskoków Bolesława, niemożliwych do wyjaśnienia z punktu widzenia normalnego człowieka. W ubiegłym stuleciu dokumenty te były badane przez lekarzy-psychiatrów i lekarzy sądowych. Doszli oni do wniosku, że Bolesław Śmiały był jasno zdefiniowanym psychopatą z objawami schizoidalnego rozpadu osobowości.

[Faktem jest, że ówcześni kronikarze poza przydomkami „śmiały” i „szczodry”, które miały raczej ironiczny wydźwięk, nadali mu także przydomek efferus – „groźny”, „dziki”, „gwałtowny”, co miało świadczyć o nieobliczalnej, nieokiełznanej naturze króla – uwaga tłum.]


Zabójstwo u ołtarza


Dzikość i poczucie bezkarności doprowadziły króla do tego, że pośród polskiego rycerstwa i kręgach dworskich powstał spisek, którego duchowym przywódcą był biskup krakowski Stanisław ze SzczepanowaStanisław Szczepanowski (1030-1079). On jako jedyny miał odwagę otwarcie krytykować tyrana. Biskup napominał króla, nakazując mu okazywać chrześcijańskie miłosierdzie i nie karać winnych tak okrutnie, a samemu wieść przykładne życie. Kiedy zrozumiał, to niczego nie da, ekskomunikował Bolesława – co w ówczesnych czasach było odpowiednikiem dzisiejszego impeachmentu… i de facto i de iure delegalizowało jego władzę królewską.

Następstwa tego czynu nie dały na siebie długo czekać. Rozgniewany król ze swymi wojami wtargnął do wawelskiej katedry, gdzie Stanisław odprawiał właśnie mszę. Monarcha kazał swym ludziom zabić biskupa, ale ci zamarli na progu obawiając się podnieść rękę na kapłana. Wtedy Bolesław sam rzucił się do ołtarza i zadał biskupowi śmiertelną ranę w tył głowy. Potem woje roznieśli ciało biskupa na sztuki. Następnie wyrzucili porąbane zwłoki dzikim zwierzętom na pożarcie. Ale parafianie zebrali je i pochowali zgodnie z chrześcijańskim obrządkiem.

[Bronisław Rzepecki w swej pracy pt. „UFO nad Polską” cytuje zapisy dawnych kronikarzy, którzy opisują cuda, jakie miały miejsce w tym czasie w Krakowie, a które przywodzą na myśl współczesnym Obserwacje Dalekie i Bliskie Spotkania z UFO. Nawiasem mówiąc, najciekawsze przedstawienie śmierci bpa Stanisława widziałem w Szczepanowicach, w tamecznej kaplicy cmentarnej, gdzie na barokowym ołtarzu przedstawiono cud wskrzeszenia rycerza Piotra i scenę zabójstwa św. Stanisława przez króla i jego ludzi odzianych jak XVII-wieczna szlachta – uwaga tłum.]
  
W 1963 roku prof. Jan Olbrycht i dr Marian Kusiak przeprowadzili ekspertyzę szczątków z relikwiarza św. Stanisława Szczepanowskiego, znajdującego się w krypcie katedry na Wawelu i doszli do następującego wniosku: święty biskup zginął w wieku ok. 40 lat. Na czaszce pozostały ślady siedmiu ciosów mieczem. Najgłębsza rana była o długości 45 mm i głębokości 6 mm. Ciosy zadano od tyłu. W ten sposób legenda uzyskała naukowe potwierdzenie.

[Tak właściwie, to nie wiadomo za bardzo, co skłoniło króla do zabójstwa niepokornego biskupa. Jedno jest pewne – sprawa to musiała bardzo kompromitować obydwu protagonistów: i króla i biskupa. Mogło chodzić o jakieś tajemnice stanu czy nawet sprzymierzenie się biskupa z wrogami króla, co zakrawało na zdradę stanu. Mogło też chodzić o… kobietę…? I to kobietę w jakiś sposób powiązaną z oboma mężami stanu? To właśnie dlatego wszelkie informacje dotyczące śmiertelnego zatargu króla z biskupem zostały skrzętnie usunięte z kronik po to, by ukryć kompromitujący związek wysokiej rangi duchownego z królewską żoną, nałożnicą czy kochanką… Jak dotąd, to nikt nie pomyślał o takim rozwiązaniu tej zagadki, a zatem cherchez la femme! - uwaga tłum.]  



 Katedra wawelska, gdzie doszło do zbrodni oraz domniemany grób królewski w Ossiach (Austria)

Odpłata mordercy


Wedle legendy, przed śmiercią biskup Stanisław zdążył przekląć króla-mordercę. Przekleństwo to zaczęło się szybko wypełniać. Poruszony niesłychaną zbrodnią naród podniósł bunt i Bolesław musiał uciekać z Polski. Znalazł on spokojną przystań na Węgrzech, gdzie starał się on u króla Władysława znaleźć pomoc w przywróceniu mu tronu. Ostatnie lata życia Bolesława Śmiałego okrywa mgła tajemnicy. Według jednej z wersji, zmarł on w 1081 roku jako kajający się mnich (niemy pokutnik – przyp. tłum.) w opactwie benedyktynów w Osjaku (b. Jugosławia, dziś Osiach w austriackiej Karyntii – przyp. tłum.), według drugiej – został on zamordowany przez Węgrów, według trzeciej – popełnił samobójstwo w porywie szaleństwa. Miejsce jego pochówku jest nieznane. W 1839 roku udowodniono, że tzw. mogiła króla Bolesława  na Wawelu zawiera szczątki doczesne pewnej damy z XVI wieku, i że mogiłę tą nie wiadomo kto ozdobił płytą nagrobną z imieniem króla…
 
[Zemsta Kościoła dosięgła także syna Bolesława Śmiałego – Mieszko Bolesławowic (1069-1089), który został zamordowany przez nieznanych sprawców. Tak opisuje to Gall Anonim w swej kronice:
…miał zaś król Bolesław jednego syna, imieniem Mieszko, który nie okazałby się pod względem zacności gorszy od (swych) przodków, gdyby zawistne Parki nie przecięły chłopcu nici żywota w przededniu lat męskich. Tego chłopca wychowywał po śmierci ojca król węgierski Władysław i kochał go miłością ojcowską jakby (własnego) syna. Sam zaś chłopiec istotnie przewyższał wszystkich zarówno Węgrów, jak Polaków szlachetnymi obyczajami i pięknością i zwracał na siebie uwagę wszystkich jawnymi dowodami, pozwalającymi wróżyć mu przyszłe panowanie. Stąd stryj jego, książę Władysław, postanowił wezwać chłopca – pod złą wróżbą – z powrotem do Polski i ożenić go – na próżno, niestety – z ruską dziewczyną. Żonaty więc młodzieniaszek, gołowąsy a piękny, tak właściwie, tak rozumnie postępował, tak przestrzegał starego obyczaju przodków, że cały kraj z niezwykłym uczuciem upodobał go sobie. Lecz wrogi pomyślności śmiertelny los w boleść zamienił wesele i w kwiecie wieku przeciął nadzieję (pokładaną w) jego zacności. Powiadają mianowicie, że jacyś wrogowie z obawy, by krzywdy ojca nie pomścił, trucizną zgładzili tak pięknie zapowiadającego się chłopca; niektórzy zaś z tych, którzy z nim pili, zaledwie uszli niebezpieczeństwu śmierci. Skoro zaś umarł młody Mieszko, cała Polska tak go opłakiwała, jak matka śmierć syna – jedynaka.
Inna wersja głosi, że za tą zbrodnią stał palatyn Sieciech, który pragnął zemsty i definitywnego końca rodu Piastów - uwaga tłum.] 


Królowie-pechowcy


W 1254 roku biskup Stanisław został wyniesiony na ołtarze jako święty męczennik i od tej pory stał się on patronem Polski. 

Jeszcze we wczesnym Średniowieczu powstała tradycja: każdy nowy król obowiązkowo przechodził pieszo drogę pomiędzy Wawelem a katedrą, gdzie zabito Stanisława i tam zgiąwszy kolana przed ołtarzem prosił o wybaczenie za „grzech swego przodka Bolesława”. Przeminęła dynastia Piastów, do której należał Bolesław. Na tronie zasiadali książęta mazowieccy, czescy królowie, urwał się ród Andegawenów w czasie 200 lat panowania Jagiellonów, potem nastąpił okres rządów królów elekcyjnych – ale dawny zwyczaj trwał przez długie wieki, przez cały czas panowania królewskiej władzy.

Poza tym, według niepisanej zasady, na krakowskie biskupstwo nigdy nie wyznaczano kapłana o imieniu Stanisław. Unikano nadawania tego imienia chłopcom z królewskich rodów. A kiedy nadeszły czasy królów elekcyjnych, kandydaci o tym imieniu nie byli brani pod uwagę.

Aliści XVIII wiek przyniósł na polską ziemię ducha „wolnomyślicielstwa”, „oświecenia” i pogardę dla starych przesądów. I dwaj królowie, którzy zostali wyniesieni na polski tron, sprzeniewierzyli się dawnej tradycji i nie pokłonili się prochom św. Stanisława. Koronowali się nie w Krakowie, tylko w warszawie. I obaj nosili „zastrzeżone” imię – Stanisław. I właśnie ci dwaj, po Bolesławie Śmiałym – stali się wygnańcami-emigrantami ze swego kraju, którzy zostali zdjęci ze swego tronu i umarli na obczyźnie!

Król Stanisław Leszczyński (1677-1766) został wybrany przez Sejm w 1704 roku,. Dzięki pomocy szwedzkiego króla Karola XII, którego wojska w trakcie Wojny Północnej weszły do Polski. Na tronie utrzymał się on tylko 5 lat. W 1709 roku, po klęsce Szwedów pod Połtawą, Leszczyński musiał uciekać do Prus, a stamtąd do Szwecji. W 1733 roku, udało się mu po raz wtóry zostać królem, ale tym razem dzięki wsparciu ze strony Francji i polskich magnatów. Ale nie utrzymał się on na tronie nawet roku. Kiedy na terytorium Rzeczpospolitej wszedł 20-tysięczny rosyjski korpus pod dowództwem gen. Pietra Lassi/Lacy, Leszczyński został zmuszony do opuszczenia kraju na zawsze. Zmarł we Francji po 30-letnim występowania w roli utrzymanka wersalskiego dworu.

[W rzeczywistości dostał on we władanie księstwo Lotaryngii, gdzie panował do śmierci. Zyskał przydomek „króla-dobrodzieja” za swe dostatnie i spokojne rządy – przyp. tłum.]

Król Stanisław August Poniatowski (1732-1798) był jednym z pierwszych faworytów Katarzyny II, został wybrany na króla w 1764 roku z woli swej kochanki. Mając na widoku doświadczenie króla Stanisława Leszczyńskiego, postanowił on zneutralizować legendarną klątwę za „grzech przodka naszego Bolesława”. W celu odwrócenia przekleństwa postanowił poprosić o wybaczenie samego patrona Polski św. Stanisława poprzez ustanowienie Orderu Świętego Stanisława. Order ten w hierarchii odznaczeń stał poniżej najwyższego polskiego odznaczenia – Orderu Orła Białego. Ale to nie pomogło Poniatowskiemu. On przeżył ostatnie lata swego życia na wygnaniu i zapisał się w historii jako jeszcze większy pechowiec: za jego panowania Polska przestała istnieć jako samodzielne państwo. 

Konstytucja 3-go Maja w wizji Jana Matejki


[Stało się tak wskutek tzw. rozbiorów Polski – I w 1772, II w 1793, III w 1795 roku, wskutek których Polska została podzielona pomiędzy Rosję, Prusy i Austrowęgry, z czego Rosji przypadło 462.000 km² i 5,5 mln ludzi, Prusom 141.000 km² i 2,6 mln ludzi i Austrowęgrom 130.000 km² i 4,2 mln ludzi – uwaga tłum.]

Materialiści mogą wyjaśnić te podobieństwo losów tych dwóch monarchów czystymi zbiegami okoliczności, wynikającymi z teorii prawdopodobieństwa, zaś mistycy – działaniem dawnej klątwy biskupa Stanisława.


Źródło: „Tajny XX wieka”, nr 37/2015, ss. 10-11
Przekład z j. rosyjskiego – ©Robert K. Leśniakiewicz