Oleg Fajg
Ufolog B. A. Szurinow w książce „Paradoks XX wieka” (1990) pisze, że w
katalogu NASA opublikowanym w 1968 roku, wspomina się 579 zagadkowych zjawisk
na Księżycu, które odnotowano w ciągu czterech wieków.
Nasze nocne światło ucieka od
nas w kosmos. O tym świadczą pomiary promieni laserowych odbitych od
powierzchni Księżyca. Prawdą jest, że przebiega to bardzo powoli 3 cm/rok, ale
fakt oddalania się naszej Seleny od Ziemi jest zatrważający. Wszak przeminą
miliony lat i stopniowo znikną pływy księżycowe we Wszechoceanie Ziemi. wraz z
nią zginą zaćmienia Słońca, a także kosmiczne porty i księżyce pyłowe
Kordylewskiego w punktach libracyjnych L4 i L5, w których
przyciągania Ziemi i Srebrnego Globu się równoważą… To zagraża wszystkim
projektom kosmicznych kolonii ze sztuczna grawitacją i gigantycznymi
teleskopami. No i w końcu mogą zacząć się katastrofalne zjawiska z osią obrotu
Ziemi…
Hipoteza
zderzenia
Kosmiczne teleskopy LST Hubble
i Kepler
odkryły ponad tysiąc innych światów, ale wśród nich nie ma ani jednego, nawet
oddalonego, przypominającego część wewnętrzną naszego Układu Słonecznego. Czego
to tylko nie napotkasz w „kosmicznym ZOO ciał niebieskich”: „gorące” Jowisze i
Saturny, kolosalne „superziemie”, brązowe karły nienarodzonych gwiazd… A takiej
Ziemi z Księżycem w „strefie życia” średniej wielkości żółtego karła jak na
razie póki co nie ma.
Wszystko to pozwala nam po raz
któryś zastanowić się na temat unikalności naszej ziemskiej cywilizacji, ale o
węglowo-białkowej naturze naszego życia w szczególności. W skrajnym przypadku
możemy być jedynymi w galaktycznej przestrzeni Drogi Mlecznej. Właśnie do
takiego wniosku doszedł w swych ostatnich latach życia wybitny radziecki
astronom Josif Szkłowskij.
Ultra-unikalność naszego kosmicznego
domu zaczęła się formować już od samego początku istnienia Układu Słonecznego.
Wtedy to właśnie nastąpił cały ciąg kosmicznych katastrof, w czasie jednej z
nich w młodą Ziemię uderzyła nieznana planeta o rozmiarach Marsa albo nawet
większa. Z odłamków po tym zderzeniu mógł powstać Księżyc. Dyskusje na ten
temat trwają już od dawna, i do roli partnera w gigantycznym planetarnym crash-test jest proponowana i Wenus i
Merkury i fantastyczne planety w rodzaju Nibiru z Faetonem.
Tak powstała planeta podwójna - Ziemia-Księżyc 4,5 GA temu...
Theia
– prarodzicielka Seleny
Chociaż rozmiary, prędkość i
trajektoria tego zagadkowego ciała niebieskiego jak na razie są nieznane, to
astronomowie nadali mu nazwę – Teia/Theia. Tak czy owak, poruszało się ono
stosunkowo powoli, bo w przeciwnym przypadku powstałby jeszcze jeden pas asteroidów
– na orbicie Ziemi. Takie zderzenie podwyższyło temperaturę obu ciał, a w
rezultacie tego większa część materii obiektu uderzającego i część ziemskiej
materii zostały wyrzucone na okołoziemską orbitę. To właśnie z tych odłamków
powstał Srebrny Glob.
Z tego jasno wynika, że skład
chemiczny Księżyca powinien Stanowic mieszaninę materii Ziemi i Thei. Jednakże
na Księżycu, w odróżnieniu od Ziemi, obserwuje się deficyt żelaza (Fe).
Jednocześnie, izotopy tlenu (O) i tytanu (Ti) na Ziemi i na Księżycu są
właściwie identyczne. Uczeni na razie nie dochodzą do jednobrzmiącego poglądu,
jak to można wyjaśnić.
Ostatnie rezultaty
komputerowego modelowania bardzo zmieniły ten obraz kosmicznego kataklizmu.
Okazało się, że Theia mogła być całkiem słusznych rozmiarów i dwukrotnie
przewyższać rozmiarami Marsa i poruszała się z dużą prędkością. Zaś samo
uderzenie nie było centralnie w Ziemię, ale pod kątem.
Taki scenariusz zderzenia
wskazuje na to, że Theia utraciła niewiele masy i zakończyłaby swój lot gdzieś
w Pasie Kuipera czy nawet Obłoku Oorta – na samym skraju Układu Słonecznego.
[Być może to właśnie Theia
od czasu do czasu powraca w nasze regiony Układu Słonecznego, stąd poszedł hyr
o planecie Nibiru, którą obserwowano w starożytnym Sumerze i Babilonii. Jej
orbita byłaby bardzo wydłużona i czas obiegu wokół słońca liczony w
dziesiątkach tysięcy lat. Tak czy owak, śladów Thei powinniśmy poszukać przede
wszystkim na Ziemi i Księżycu, a potem – w miarę postępu astronautyki – w
Kosmosie… – uwaga tłum.]
Życiodajne
nocne światło
Wielka tajemnica narodzenia
się życia na naszej planecie do dziś dnia pozostaje nierozwiązana dla nauki, i
wielu uczonych uważa, że należy wziąć pod uwagę „księżycowy współczynnik”.
Pierwsze organizmy jednokomórkowe pojawiły się 3,5 GA temu, kiedy Księżyc
znajdował się znacznie bliżej Ziemi wywołując silniejsze fale pływowe. Dzięki
temu, formujący się Wszechocean zalewał duże obszary lądów wymywając z nich
różne związki mineralne i pozostawiał po sobie płytkie, ciepłe laguny z silnie
zmineralizowaną wodą. Tak to według teorii akademika Oparina powstał pierwotny
„bulion”, w którym powstały pierwsze komórki życia. Ciągłe przypływy i odpływy
powodowały przez cały czas rozszerzanie się obszaru ich występowania,
wyrzucania „zarodników życia” na łagodne brzegi lądów.
Księżycowy „hamulec
przypływowy” stopniowo zatrzymuje ruch obrotowy naszej planety, wydłużając
ziemską dobę o kilka sekund na każde 100 tysiącleci. Jeszcze 600 MA temu na
naszej planecie dzień trwał zaledwie … 3 godziny! – co pokazują ślady
tamecznych przypływów i odpływów zachowane w skałach z tamtych czasów.
Wychodzi na to, że 4,5 GA
temu, zaraz po katastroficznym zderzeniu, Srebrny Glob znajdował się wszystkiego
25.000 km od Ziemi. Był to naprawdę feeryczny obraz – wszak nawet teraz, kiedy
jest on oddalony od nas na 400.000 km, to jego piękno jest niepowtarzalne.
Poza tym Księżyc grał rolę
zegara i kalendarza dla naszych przodków. Regularne fazy Księżyca pozwoliły
dawnym cywilizacjom Egiptu i Mezopotamii sporządzić pierwsze kalendarze
księżycowe i podzielić rok na 12 miesięcy. Wszak wszystkie fazy od nowiu do
pełni i od pełni do nowiu zajmują 29,5 dnia.
Impaktowe powstanie układu planetarnego Ziemia-Księżyc
Katastroficzna
teoria Jacquesa Lascara
Pod koniec XX wieku grupa
astronomów z Obserwatorium Paryskiego, pod kierownictwem znanego planetologa Jacquesa Lascara doszła do sensacyjnego
wniosku co do roli Księżyca w życiu ziemskim. Francuscy uczeni wyjaśnili, że
nasz naturalny satelita pełni ważną rolę „kosmicznego żyroskopu”
stabilizującego nachylenie ziemskiej osi do płaszczyzny ekliptyki. Dzisiaj
wynosi ono 23,5°. To jest bardzo ważna wielkość, bowiem to ona determinuje
zmiany pór roku. Szczególnie ważne jest to, że ów kąt praktycznie determinuje
niemal 40.000-letni cykl, w czasie którego zmienia się punkt równonocy o kilka
stopni. (Autorowi prawdopodobnie chodzi o tzw. Rok
Platoński trwający 25.770 lat – przyp. tłum.)
Według teorii Lascara,
odejście Księżyca od Ziemi spowoduje to, że grawitacyjny wpływ gazowego giganta
Jowisza mogłoby szybko naruszyć tą delikatną równonoc. Nasza planeta zaczęłaby
literalnie „zataczać się” na swej orbicie, a jej oś obrotu wykonywałaby
chaotyczne ruchy zmieniając swe nachylenie w granicach 0° - 85°.
Trudno jest sobie wyobrazić,
jak taka zmiana biegunów i równika miałaby wpływ na środowisko. Tak czy
inaczej, powinno to spowodować katastroficzne zmiany klimatyczne. Przede
wszystkim powierzchnia ziemi co kilka milionów lat pokrywałaby się lodowym
pancerzem, jak to miało miejsce na Półkuli Północnej w czasie Epok Lodowych.
Oczywiście miałoby to fatalny wpływ na florę i faunę (gdyby one powstały) i na
pewno wykluczyłoby to powstanie wysoko zorganizowanych organizmów, o istotach
rozumnych nawet nie wspomniawszy.
Na dowód prawdziwości swych
teorii Lascar przytacza przykład Marsa, który stał się ofiarą „grawitacyjnego
ataku” Jowisza.
[Nie jest wcale
powiedziane, że na Marsie nie było i nie ma w ogóle życia, bowiem mogło się ono
schronić i egzystuje pod powierzchnią planety, gdzie jest gęstsza atmosfera i
cieplejszy klimat oraz woda w stanie ciekłym. Poza tym życie mogło powstać tam
w oparciu nie o lipidy w wodzie jak u nas na Ziemi, ale np. lipidy w amoniaku
albo lipidy w ciekłym metanie… - uwaga tłum.]
Największe księżyce w Układzie Słonecznym
Fantastyka
i realność
Nie sposób również pominąć
kulturowy wpływ naszego nocnego światła na kulturę. Jeszcze wielki astronom z
XVII wieku, odkrywca praw ruchu planet po orbitach Johannes Kepler w swej fantastycznej powieści „Somnium seu
astronomia lunaris” („Sen albo astronomia księżycowa”) opowiedział o podróży na
Księżyc z punktu widzenia ówczesnej nauki. Po nim wyprawił Ziemian na naszego
satelitę Juliusz Verne w swej
powieści „Z Ziemi na Księżyc w 97 godzin i 20 minut” („Wokół Księżyca”) i Herbert George Wells „Pierwsi ludzie na
Księżycu”. Zaś pierwszy naukowy opis podróży po powierzchni Księżyca w powieści
„Na Księżycu” dał „ojciec kosmonautyki” Konstanty
Edwardowicz Ciołkowski.
[Trzeba tu odnotować, że pierwszym
polskim autorem piszącym o podróży na Księżyc był Jerzy Żuławski, który jest autorem całej trylogii księżycowej: „Na
Srebrnym Globie”, „Zwycięzca” i „Stara Ziemia”. Nawiasem mówiąc Żuławski
poszedł w swym dziele o kilka kroków dalej opisawszy pobyt ludzi na Księżycu i
powstanie dystopijnej społeczności ze wszystkimi zaletami i wadami ludzkimi.
Polecam Czytelnikowi tą trylogię właśnie z tego względu – uwaga tłum.]
To wszystko zaowocowało
ciekawymi kuriozami. Tak więc w lecie 1822 roku, profesor astronomii
Uniwersytetu w Monachium baron Franz von
Paula Gruithuisen ogłosił odkrycie w okolicy krateru Schröter ruin miasta. Ta formacja przypomina fragmenty pajęczej
sieci z niskimi, prostymi wałami rozchodzącymi się pod kątem 45° i powiązanych
ze sobą przecznicami. Na końcu sieci astronom dojrzał także „ruiny cytadeli”.
[Zob. O. Fajg – „Statek kosmiczny Selenitów” na stronie http://wszechocean.blogspot.com/2014/08/statek-kosmiczny-selenitow.html gdzie dokładnie opisano tą sprawę - uwaga tłum.]
Tak więc nie jest to dziwne,
że na tle takich „sensacyjnych doniesień” nowojorska gazeta „Sun” opublikowała
w sierpniu 1835 roku serie artykułów z fantastycznymi ilustracjami o odkryciach
księżycowej cywilizacji, którego dokonał znany astronom John Herschel. Publikacja ta weszła do historii jako „wielka
księżycowa ściema” albo „księżycowa kaczka dziennikarska”.
Księżycowy krater Dedala o średnicy 93 km i głębokości 3 km
W ciągu ostatnich stuleci,
astronomowie rozczarowali się, co do możliwości istnienia życia na Księżycu,
jednakże znaleźli wiele anomalii, które ujęli w katalogu „krótkotrwałych
zjawisk księżycowych” - TLP. Tam można znaleźć „zmiany kształtu, koloru,
ostrości i jasności detali reliefu”, „błyski”, „pojawienie i się i znikanie
ciemnych plam”, a także wszelkie NOK/UCO poruszające się nad powierzchnią
Srebrnego Globu (lub wylatujące z jego wnętrza – przyp. tłum.)
[Polecam Czytelnikowi
opowiadanie Daniela Laskowskiego pt.
„W kryształowej dżungli Księżyca” - http://wszechocean.blogspot.com/2014/06/w-krysztaowej-dzungli-ksiezyca-1.html i dalsze, w której przedstawia on jedną z ciekawszych
hipotez odnośnie możliwości istnienia życia nie na jego powierzchni, ale w jego
wnętrzu, a także książkę dr Miloša
Jesenský’ego pt. „Nejsme první na Měsíci” („Nie jesteśmy pierwsi na
Księżycu”, Ústi n./Labem 2002), w której opisuje niektóre TLP i incydenty z
NOK/UCO – uwaga tłum.]
Ponadto już od połowy wieku w
społeczności ufologicznej cyrkuluje hipoteza o sztucznym pochodzeniu Księżyca.
Przylot tego statku-satelity jest związany z całym szeregiem biologicznych
katastrof w historii Ziemi rozpatrywanych jako „wielokierunkowe przyrodnicze kataklizmy”,
które pomogły wyjść Ludzkości na arenę historii planety.
A oto jak ufolodzy wyobrażają
sobie budowę takiego sztucznego kolosa:
Wewnątrz Księżyca, pod
metalowym korpusem powinna istnieć duża pusta przestrzeń przeznaczona dla
mechanizmów obsługujących przemieszczanie się i remonty tego superstatku
kosmicznego, urządzenia do obserwacji zewnętrznej, niektóre konstrukcje
zabezpieczające szczelność pancerza i jego spójność z wewnętrzną konstrukcją
Księżyca. Być może 70-80% masy Srebrnego Globu znajduje się w jego głębinach,
poza „pasem obsługi” i stanowi „ładunek użytkowy” statku. Domysły o jego
zawartości i przeznaczeniu wychodzą poza pola rozumowego dociekania.
Tekst i ilustracje – „Tajny XX
wieka” nr 41/2015, ss. 4-5
Przekład z j. rosyjskiego –
©Robert K. Leśniakiewicz