Księżycowe miasto - wizja artysty
Oleg Fajg
W 1835 roku, nowojorska
gazeta „Sun” opublikowała serię artykułów o tym, że astronom John Herschell przy pomocy silnego
teleskopu odkrył na Księżycu jednorożce, bobry i skrzydlate humanoidy.
Selenici według dawnych wyobrażeń
Latem 1822 roku,
profesor astronomii Uniwersytetu w Monachium Franz von Paula Gruithuisen (1774-1852) oświadczył iż odkrył on w
pobliżu krateru Schrötera ruiny „miasta”. Ta księżycowa formacja przypominała
fragment sieci i zbudowano ją z niskich, prostych wałów, rozchodzących się pod
kątem 45° powiązanych ze sobą przejściami. Na końcu tej sieci znajdowały się
„ruiny cytadeli”. Całkowita powierzchnia „miasta Gruithuisena” wedle różnych
ocen wynosi ok. 15 ha.
[Ów obszar znajduje się
na północ od krateru Schrötera (2°36’ N – 7,0°W), w okolicy krateru Schröter W
(4°48’ N - 7°42’ W) w obszarze chaosu skalnego, którego struktura rzeczywiście
przypomina ruiny miasta. Tak pisze o tym brytyjska Wikipedia: Na północ od Schrötera, począwszy od
satelitarnego krateru Schröter W zaczyna się region nieregularnego terenu.
Teren ten zawiera liniowe znaki na powierzchni, które się krzyżują ze sobą. W
XIX wieku, astronom Franz von Gruithuisen twierdził, że na obszarze tym
znajduje się księżycowe miasto, które obserwował przy użyciu małego reflektora.
Wniosek ten został przyjęty sceptycznie przez większość astronomów w tym
czasie, a obecnie dzięki potężniejszym narzędziom wiadomo, że jest to formacja
naturalna. Około 100 km na zachód-północny-zachód od krateru Schrötera znajduje
się miejsce lądowania sondy Surveyor-2
– przyp. tłum.]
Cytadela „Lunatyków”
Po tym, jak Gruithuisen
odkrył swoje „miasto” księżycowe, od razu rozpoczęła się burzliwa polemika
pomiędzy astronomami na temat natury tej niezwykłej formacji. Selenolodzy
podzielili się na dwie grupy. Większa z nich odrzucała możliwość sztucznego
pochodzenia tego fenomenu, zaś mniejszość – stronnicy Gruithiusena – uznawała
jego sztuczne pochodzenie. Minął już prawie wiek, a dyskusja wciąż trwa.
Pałeczkę w sztafecie naszej ufologii od Feliksa
Juriewicza Zigela podjął entuzjasta „nietradycyjnej selenologii” – Aleksiej Wiktorowicz Archipow.
W księżycowe południe,
kiedy słońce znajduje się na maksymalnej wysokości nad horyzontem, staje się
widocznym zagadkowy łańcuszek rozmieszczonych parami świetlnych plam,
ograniczający z dwóch stron ciemny, wygięty pas. Z zachodu i wschodu od „miasta”
rozpościerają się dziwne, trójkątne „pola”, pokryte słabo widocznymi pasami.
Nie bacząc na niezwykły
układ „ruin miasta” i ich okolicy, zawodowi selenolodzy mają swój punkt
widzenia, że ta formacja księżycowego reliefu ma swe naturalne pochodzenie.
Podobny obraz tej miejscowości mógł powstać w czasie ruchów lawy wśród
różnorakiego geologicznie obszaru powierzchni Srebrnego Globu. Decydującą rolę
mogły tutaj zagrać rozchodzące się promieniście i pod kątem potoki lawy. Taki
właśnie rysunek można także zobaczyć na powierzchni potoku jakiejś cieczy – np.
wody.
Miasto na Księżycu - rys. von Gruithuisena
„Miasto Gruithuisena”
znajduje się na zachodnim skraju Zatoki Upałów (Sinus Aestuum), z której kiedyś wypływał potok lawy – sądząc po
rozmieszczeniu grzebieni zastygłych fal. Jeżeli założymy, ze grzebienie wałów
„miasta” powstały w wyniku ruchu strumieni lawowych, to byłaby to całkowicie
zrozumiałą, całkowicie naturalną geometrycznie prawidłową strukturą
rozmieszczenia wałów.
Lokalizacja Miasta Gruithuisena na północ od krateru Schroetera
Kształty terenu wokół
księżycowego „miasta” doprowadził do stworzenia wielu modeli laboratoryjnych z
wykorzystaniem wosku i parafiny imitujących rozlanie się lawy. Na twardej
makiecie powierzchni Księżyca rozlewano mieszaninę wosku i parafiny, a potem
studiowano wygląd zastygłych strumieni. Podobne modelowanie pomogło zrozumieć,
jak lawa płynąca i zastygająca w próżni tworzyła taki krajobraz takiego
„miasta”, w tym radialnych promieni odchodzących od wzgórz i przełączek
pomiędzy nimi.
Zrozumiałe, że ani
obserwacje ani modelowanie, nie były w stanie przekonać ufologów o naturalnym
pochodzeniu „ruin miasta Gruithuisena”. Być może, że kropkę nad i w tej
stuletniej historii postawi kolejna misja księżycowa skierowana do tego
fenomenu przypominającego ruiny sztucznych budowli.
[W tej sprawie mamy
także i polonicum, a mianowicie –
opis zrujnowanego Trupiego Miasta na Księżycu z powieści Jerzego Żuławskiego „Na Srebrnym Globie” (1905), w której opisuje
on straszną przygodę grupki ziemskich podróżników, którzy napotkali ruiny
tajemniczego miasta na Morzu Deszczów (Mare
Imbrium) na 43°58’ N - 9°14’ W. Faktycznie – w tym miejscu znajduje się grupka
skał oznaczona jako β (zob. zdjęcia) – zainteresowanych odsyłam do tej powieści
jak i całej „Trylogii księżycowej”, którą warto przeczytać – uwaga tłum.]
"Trupie Miasto" na Mare Imbrium jest w rzeczywistości grupą skałek wyraźnie widoczną na powierzchni tego księżycowego "morza" (Foto: JAXA/NHK)
Tajemnice nocnego światła
Tutaj na miejsce
pierwsze występuje hipoteza o Księżycu jako planetarnym kosmolocie. Przylot
tego „statku-planetoidy” jest związany z całym szeregiem biologicznych
katastrof w historii Ziemi, które rozpatruje się jako „ogólnoplanetarne kataklizmy
naturalne”, które pomogły wyjść na historyczną arenę dziejów gatunkowi Homo sapiens sapiens.
Skąd mogło przybyć nasze
nocne światło? Kto i po co go zbudował? Dlaczego zakotwiczono je przy naszej
planecie? Co się stało z załogą „prawdziwych Selenitów”? A być może
zadziwiający „statek-planetoida” jest czymś w rodzaju „kosmicznego grobowca”
obsługiwanym przez cybernetyczne automaty?
Z biegiem czasu hipoteza
„księżyca-kosmolotu” zaczęła obrastać w coraz to nowsze detale. Z badań
ufologów wiemy, że ten super-statek kosmiczny
powinien być bardzo mocną, metalową konstrukcją. Realna grubość jego ścian –
20-25 km. Przy tym zwraca naszą uwagę budowa wewnętrzna naszego satelity: Żeby uchronić statek od szybkich i dużych
strat ciepła, jego projektanci pokryli jego powierzchnię specjalną izolacja
termiczną. Jej grubość – kilka kilometrów. To właśnie w niej meteoryty wybijały
niezliczone kratery, zaś uderzenia planetoid – dna księżycowych „mórz”
zapełnionych wlewami termoizolującej masy.
[Należy tutaj nadmienić,
że przewodność cieplna skał z powierzchni Srebrnego Globu jest 1000 razy
mniejsza od skał z Ziemi, co byłoby doskonałym argumentem za powyższą hipotezą
– uwaga tłum.]
Ufologom nie umknęły
także inne szczegóły budowy „statku-planetoidy”:
Wewnątrz Księżyca, pod metalicznym korpusem powinny
znajdować się duże puste przestrzenie, przeznaczone dla mechanizmów
odpowiedzialnych za ruch i remonty tego kosmicznego superstatku, urządzenia do
obserwacji zewnętrznych, konstrukcje zabezpieczające szczelność pancerza i jej
integralność z resztą struktury Księżyca. Być może 70-89% masy Księżyca
znajduje się w jego głębinach, poza „pasem obsługi” i stanowi księżycowy
„ładunek użyteczny”. Domysły na temat jego zawartości i przeznaczenia wychodzą
poza zakres rozumowych dociekań.
Do tego uważa się, że:
Jeżeli założymy iż termoizolacyjna warstwa sztucznego
Księżyca grała bardzo ważną rolę w jego życiu, to dla mieszkańców Srebrnego Globu
było oczywiste, że za każdym uderzeniem meteorytu odbijała się część tej ważnej
warstwy jego pancerza. Dlatego też pod powierzchnię zostały podprowadzone
specjalne „rurociągi” – prowadzące od maszyn znajdujących się w „strefie
obsługi”. Maszyny te przygotowały sproszkowaną masę, którą wysypywano na
uszkodzona powierzchnię Księżyca i pokrywała ją. Samozrozumiałym jest, że ten
proszek nie mógłby pokryć wszystkie „morza” równą warstwą. Ale konstruktorzy
przewidzieli na taką okoliczność możliwość kołyszącego się ruchu powierzchni
Księżyca, co pozwoliło pyłowi stworzyć jakąś „kipiącą warstwę”, która pociekła
i wypełniła wszystkie wgłębienia Księżyca – tworząc na setkach kilometrach
kwadratowych „mórz” niemal idealnie równą warstwą.
Bardzo rzadki pierwiastek
Po tych wzlotach
ufologicznych fantazji, wydaje się, że takie opowieści o osiedleniu się na
Srebrnym Globie powinny wywołać sceptycyzm. Jednakże w rzeczy samej to wcale
tak nie jest.
Istnieje cały szereg
poważnych projektów naukowych, rozpatrujących różne możliwości wykorzystania
zasobów Księżyca do rozwiązanie ziemskich problemów. Przede wszystkim mowa o
długotrwałych bazach naukowych, potem prawdziwych miastach księżycowych i na
koniec ambitnych planach terraformowania
Srebrnego Globu – czyli przystosowania go do zamieszkania na stałe na
powierzchni naszego naturalnego satelity…
Wiemy na pewno, że na
Księżycu nie ma najważniejszych, organicznych kopalin, takich jak ropa naftowa,
gaz ziemny i węgiel. Nie ma tam także bogatych złóż rud różnych pierwiastków.
Jednak nawet ubogie pokłady miejscowej rudy żelaza, glinu i tytanu będą ważne
dla miejscowego przemysłu – maszynowego i energetycznego. Poza tym w
powierzchniowych warstwach księżycowego gruntu składającego się z mineralnego
regolitu znajduje się rzadki na Ziemi pierwiastek, a właściwie jego izotop – 3He
czyli hel-3. Ten właśnie izotop może dać paliwo dla termonuklearnej energetyki
Przyszłości, zabezpieczając nie tylko księżycową energetykę, ale nawet ziemską.
Przy wykorzystywaniu
He-3 jako paliwa nie powstają żadne długookresowe odpady radioaktywne i dlatego
problem ich składowania, tak ostro postawiony w przypadku reaktorów jądrowych
pracujących na zasadzie rozpadu ciężkich jąder atomowych (uranu, plutonu i
toru), odpada kolonistom księżycowym.
[A jednak na Księżycu
znaleziono także skały zawierające podwyższoną ilość pierwiastków ziem rzadkich
(REE) tzw. formację KREEP – czyli związki potasu i fosforu z radioaktywnymi
pierwiastkami ziem rzadkich. Być może są to formacje naturalne, albo… ślady
dawnej eksploatacji Księżyca czy nawet atomowych wojen bogów-astronautów –
uwaga tłum.]
Zamieszkała baza
Jednakże wykorzystanie
energii termojądrowej wydaje się być sprawą Przyszłości, zaś przyszłe osady na
Księżycu będą wykorzystywać energię elektryczną z reaktorów jądrowych (w nocy)
oraz słonecznych baterii (w dzień).
Pierwsze miasta
księżycowe będą zasiedlać przede wszystkim uczeni, energetycy i ludzie związani
z kosmonautyką. Bo przede wszystkim nasz naturalny satelita powinien stać się
platformą startowa dla bliższych i dalszych misji kosmicznych, a potem także
lotów międzygwiezdnych. Księżycowe warsztaty i fabryki będą także stanowić
wsparcie dla wielkich stacji kosmicznych na wysokich orbitach wokółziemskich, w
których będą się znajdować zakłady przemysłu kosmicznego.
Można naukowo
przewidywać, że ważniejszym etapem w opanowaniu Księżyca będzie zbudowanie na
jej powierzchni stałej, zamieszkałej bazy. I tutaj jest bardzo ważnym, że
niektóre księżycowe skały zawierają dużą ilość wody, i być może pod regolitem
znajduje się wodny lód. A to z kolei daje nam techniczne możliwości uzyskania
tlenu do oddychania.
Księżycowy świat dzięki
swym walorom krajobrazowym stanie się Mekka dla turystów, to zaś może przynieść
znaczna ilość środków na rozwój programów naukowo-technicznych. W dalekiej
Przyszłości, Srebrny Glob zostanie jednym z największych punktów przeładunkowych
w Układzie Słonecznym.
Upłynie jeszcze parę
stuleci, i obok Ziemi pojawi się jej siostra z atmosferą, wegetacja i
prawdziwymi morzami. Natomiast księżycowe miasta będą centrami ekspansji
człowieka – a właściwie prawdziwych Selenitów – potomków Ziemian, którzy
zaryzykowali przenosiny na Srebrny Glob.
Tekst i ilustracje –
„Tajny XX wieka” nr 11/2014, ss. 22-23
Przekład z j. rosyjskiego i
angielskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©