Powered By Blogger

piątek, 30 czerwca 2017

NIE TYLKO TUNGUSKIE CIAŁO KOSMICZNE...



W dniu 30 czerwca obchodzimy 109 już rocznicę upadku słynnego Meteorytu Tunguskiego alias Tunguskiego Ciała Kosmicznego. Ale nie tylko TCK spadło z nieba pod koniec czerwca, boż były inne, wprawdzie nie tak spektakularne…

W dniu 24 czerwca 1938 roku w okolicach Chicora w Pensylwanii eksplodował meteoryt dwanaście mil nad powierzchnia ziemi. Odnaleziono tylko dwa fragmenty o masie 242 g i 61 g. Kolejne niewielkie fragmenty zostały znalezione w 1940 roku. Raporty wspominają ze została zraniona krowa, inne że zabita. Był to chondryt oliwinowo–hiperstenowy. Szczątki zostały podzielone miedzy Carnegie Museum of Natural Historie i Smithsonian Institution. Wybuch był bardzo silny i przypominał eksplozję w prochowni. Porównywany bywa też z eksplozją meteorytu Halifax w 1917 roku. Gdyby wybuchł nad Miastem mogły być ofiary w ludziach.


Innym wydarzeniem meteorytowym z czerwca był:


Meteoryt Nakhla – meteoryt kamienny pochodzący z Marsa, należący do meteorytów SNC. Upadek meteorytu nastąpił w postaci deszczu meteorytowego, ok. 40 kamieni, z których największy miał masę 1,8 kg, około godziny 9:00, 28 czerwca 1911 roku w miejscowości El Nakhla el Baharia, niedaleko Aleksandrii. Jest skałą magmową podobną do diabazu, która powstała 1,3 mld lat temu. Inne meteoryty marsjańskie o takim składzie nazywa się nakhlitami; znanych jest 14 takich meteorytów, które zostały wyrzucone z powierzchni Marsa i po milionach lat przebywania w przestrzeni międzyplanetarnej spadły na Ziemię.

Meteoryt Nakhla został objęty programem badawczym prowadzonym przez doktora Martina Lee z Uniwersytetu Glasgow w Wielkiej Brytanii. Projekt finansowany jest przez Science and Technology Facilities Council. Program ten ma między innymi na celu ustalenie czasu występowania wody w stanie ciekłym na Marsie.



Zebrał - Stanisław Bednarz

czwartek, 29 czerwca 2017

Tatrzańskie Archiwum X



Ostatnio udzieliłem wraz z dr Milošem Jesenským słowackiej TV JOJ wywiadu na temat Projektu Tatry, a oto co z tego wyszło. To jest zajawka większego programu...

Dla Puszczy!!!



Drogi Czytelniku!

Siadam do klawiatury z ciężkim sercem, bo cały czas mam przed oczami widok ciężkich maszyn wycinających Puszczę Białowieską, ale i z nadzieją, że z Twoim wsparciem możemy je powstrzymać. Ostatnie tygodnie spędziłam w Puszczy Białowieskiej z ekipą wspaniałych, dzielnych ludzi, z którymi działamy przeciwko trwającym w niej wycinkom. Pięć razy własnymi ciałami blokowaliśmy potworne maszyny, które w zatrważającym tempie tną Puszczę. Udało nam się zapewnić Puszczy odrobinę spokoju i uratować kilka tysięcy drzew. Zdjęcia z naszych dotychczasowych działań w Puszczy możesz obejrzeć tutaj. Ale musimy dalej działać dla Puszczy, dlatego piszę do Ciebie z prośbą o wsparcie naszych działań.
Wiem, że są z nami setki tysiący osób z całej Polski, część z nich przyjechała do Białowieży, by wspólnie zamanifestować niezgodę na dewastację najcenniejszego lasu nizinnej Europy. Zielone serca biją dla Puszczy nie tylko w Puszczy – w całym kraju organizowane są protesty, koncerty i spotkania solidarnościowe, a w ostatni weekend w Warszawie zorganizowaliśmy największy w wolnej Polsce protest w obronie przyrody – pod Ministerstwo Środowiska przemaszerowało ponad 5 tysięcy osób pod wspólnym hasłem: Stop wycince - cała Puszcza parkiem narodowym!

Wesprzyj ochronę Puszczy »




Przed nami jeszcze długa droga do zapewnienia Puszczy Białowieskiej odpowiedniej ochrony. Nie odpuszczamy i wspólnie, między innymi dzięki Tobie, uda nam się! Chciałam Cię prosić o wsparcie naszych działań – jednorazową darowizną lub regularnym wsparciem choćby niewielką kwotą przekazywaną co miesiąc. Obecność w Puszczy i jej obrona – blokady, leśne patrole, ale i organizacja protestów generują ogromne koszty, mimo, że ludzie biorący w nich udział robią to woluntarystycznie. Greenpeace nie przyjmuje darowizn od firm, nie przyjmujemy grantów publicznych ani wsparcia od państw czy partii politycznych. Dzięki temu możemy pozostać w pełni niezależni i zawsze kierować się w pierwszej kolejności dobrem przyrody. Dlatego też Twoje wsparcie jest dla nas tak ważne. Ratuj razem ze mną i wszystkim Obrońcom Puszczy nasz największy przyrodniczy skarb.


Wesprzyj ochronę Puszczy »





Pozdrawiam serdecznie,
Natalia Bojarowska
Greenpeace

Projekt Loon i UFO



Project Loon jest badawczym i rozwojowym projektem rozwijanym przez X (poprzednio Google X) z misją dostarczenia dostępu do Internetu do wioskowych i odległych terenów. Projekt ten wykorzystuje wysokościowe balony umieszczone w stratosferze na wysokości około 11 mi/18 km w celu stworzenia światowej napowietrznej sieci bezprzewodowej z prędkością do 4G – LTE. Nazwano to Projektem Loon, odkąd Google samodzielnie rzucił myśl dostarczania dostępu do Internetu dla pozostałej populacji 5 mld ludzi, bezprecedensowo i szaleńczo.

Balony te manewrują poprzez dostosowywanie swej wysokości w stratosferze do unoszenia się w wiatrach tamecznych warstw powietrza po zidentyfikowaniu kierunku wiatru w pożądanym kierunku przy wykorzystaniu danych z NOAA.

Projekt Loon

Użytkownicy serwisu podłączonego do balonów używają specjalnych anten internetowych przymocowanych do swoich domów. Sygnał wędruje poprzez sieć balonową – od balonu do balonu – aż do naziemnej stacji nadawczej podłączonej do ISP[1], a co za tym idzie do globalnego Internetu. Cały system ma na celu podłączenie do Internetu odległych i wiejskich obszarów ubogo obsługiwanych przez dostawców i usprawnienia komunikacji z zagrożonymi klęskami żywiołowymi rejonami. Kluczowymi osobami Projektu są Rich DeVaul – dyrektor techniczny, który jest także ekspertem od internetowej techniki przenośnej; Mike Cassidy – lider Projektu i Cyrus Behroozi, dyrektor ds. sieci i telekomunikacji.

Balony są wyposażone w doczepne anteny – które są antenami kierunkowymi do transmisji sygnału do/od użytkowników LTE. Niektóre smartfony z kartami Google SIM mogą używać usługi Google Internet. Cała infrastruktura bazuje na LTE – komponencie eNodeB (ekwiwalencie „stacji bazowej” mówiącej bezpośrednio do odbiornika), która jest niesiona przez balon.

Schemat ideowy Projektu Loon

W 2008 roku, Google rozważało zakontraktowanie lub przejęcie Space Data Corp., kompanii, która wysyłała balony niosące małe stacje bazowe na wysokość 20 mi/32 km[2], a które obsługiwały obsługujące połączenia internetowe dla kierowców transkontynentalnych ciężarówek i nafciarzy w południowych stanach USA, ale tego nie zrobiono. Nieoficjalne rozwijanie Projektu miało miejsce już w 2011 roku jeszcze pod nazwą Google X z serią prób w kalifornijskiej Central Valley. Oficjalnie Projekt został zgłoszony jako projekt Google w dniu 14.VI.2013 roku.

W dniu 16.VI.2013 roku, Google rozpoczęły pilotażowy eksperyment na Nowej Zelandii z 30 balonami, które wypuszczono w uzgodnieniu z CAA[3] z rejonu Tekapo na Wyspie Południowej. Około 50 miejscowych użytkowników w i w okolicy Christochurch i Regionie Canterbury wypróbowywali połączenia do sieci radiowej używając specjalnych anten. Po tym początkowym teście, Google zaplanowało 300 balonów dookoła świata wzdłuż 40°S, co mogłoby dostarczyć Internet w Nowej Zelandii, Australii, Chile i Argentynie. Google ma nadzieję wypuścić tysiące balonów latających w stratosferze.

W maju 2014 roku, dyrektor laboratoriów Google X Astro Teller ogłosiła, że zamiast negocjować część szerokości pasma, która była dla nich bezpłatna na całym świecie, stałyby się tymczasową stacją bazową, którą mogliby dzierżawić operatorzy telefonii komórkowej w tym kraju, w którym przekracza granice.

Test balonów Loon nad Ameryką Południową

W maju i czerwcu 2014, Google przetestowały balonowy dostęp do Internetu w Piauí, Brazylia, dokonując pierwszej próby założenia LTE przy równiku.

W 2014 roku Google partnerował w tym projekcie francuski CNES[4].

W lutym 2014 roku, rekordowy okres pozostania balonu w stratosferze wyniósł 50 dni. W listopadzie 2014 roku rekord ten wyniósł już 130 dni, zaś w dniu 2.III.2015 roku, rekord ten wyniósł już 187 dni – ponad 6 miesięcy.

W dniu 28.VII.2015 roku, Google podpisał porozumienie z ICTA[5] ze Śri Lanki o zastosowaniu technologii balonowej na skalę masową. W rezultacie tego, w marcu 2016 roku, Śri Lanka będzie drugim krajem na świecie pokrytym przez Internet używający LTE po Watykanie.

W dniu 29.X.2015 roku, Google zgodził się z indonezyjskimi firmami XL Axiata, Indosat i Telkomsel na przyjecie tej technologii w nadziei na połączenie z Internetem 17.000 wysp tego kraju.

W dniu 25.II.2016, Google zaczęła próby z automatycznym wypuszczaczem balonów nazwanym Chicken Little z byłej USNS[6] Roosevelt Roads znajdującej się w Ceiba na Puerto Rico.

W dniu 5.IX.2016 roku zauważono balon ponad Nową Funlandią i Labradorem w Kanadzie.

Projekt Loon jest operacją Google mającą na celu stworzenie sieci balonów wysokościowych, operujących na pułapach pomiędzy 18.000 m a 25.000 m. Ta warstwa ziemskiej atmosfery jest bardzo korzystna dla tego Projektu, bowiem występują tam relatywnie słabe wiatry – 5-20 mph/10-30 km/h i minimalne turbulencje. (…)

Balony będą skonstruowane z różnych materiałów jak np. metalizowany Mylar lub BoPET albo bardzo elastycznej gumy lub lateksu (np. chloropren). Czynnikiem roboczym będzie gaz lżejszy od powietrza – wodór, hel lub inny.

Początkowo balony będą używały nielicencjonowanych pasm ISM o częstotliwościach 2,4 i 5,8 GHz. (…) Powłoki balonów zostały zaprojektowane i wykonane przez firmę Raven Aerostar, i robi się je z folii polietylenowej o grubości 0,0030 in/0,076 mm. Wypełnione są one helem i ich rozmiary wynoszą 49 ft/15 m wysokości i 39 ft/12 m średnicy przy całkowitym wypełnieniu. (…) Każdy balon ma wytrzymać w stratosferze 100 dni, choć Google twierdzi, że ich żywotność będzie wynosiła 200 dni. Niektóre raporty nazywają ten Projekt Google Balloon Internet.

Balony są wyposażone w automatyczne nadajniki pozycyjne i mogą być śledzone przez publiczność – np. na portalu WWW.flightradar24.com – gdzie mają swój sygnał wywoławczy HBAL.

Balon Loon w pełnej krasie - czyż nie przypomina on UFO...?

A teraz najciekawsze z naszego punktu widzenia.


Incydenty z balonami:

  •         29.V.2014 roku – balon Loon usmażył się na linii wysokiego napięcia w Waszyngtonie, DC;
  •         20.VI.2014 roku – Nowozelandzczycy ogłosili alarm w związku ze spadkiem balonu Loon na ten kraj;
  •        W listopadzie 2014 roku, pewien farmer w RPA znalazł balon Loon na pustyni Karoo pomiędzy Strydenburgiem a Britstown;
  •         23.IV.2015, Loon spadł na pole w pobliżu Bragg City, MO;
  •         12.IX.2015 roku – Loon spadł na trawnik przed rezydencją w Rancho Hills, CA;
  •         17.II.2016 roku – Loon spadł na herbaciane pole w rejonie Gampola, Śri Lanka w czasie testu;
  •         7.IV.2016 roku – Loon wylądował na farmie w Dundee, KwaZulu-Natal, RPA;
  •         22.IV.2016 roku – balon Loon spadł na pole w departamencie Ñeembucu, Paragwaj;
  •        22.VIII.2016 roku - Loon wylądował na rancho w Formosa, Argentyna, około 40 km na zachód od miasta Formosa;
  •        26.VIII.2016 roku - Loon wylądował na północny-zachód od Madison, SD;
  •         9.I.2017 roku – balon Loon rozbił się w Bocas del Toro w Panamie;
  •        8.I.2017 roku – 2 balony Loon lądowały 10 km na wschód od Cerro Chato i 40 km na północ – północny zachód od Mariscala, Urugwaj;
  •        17.II.2017 roku – Loon spadł w Buriti Dos Montes, Brazylia;
  •        14.III.2017 roku – Loon spadł w San Luis k./Tolima w Kolumbii;
  •         19.III.2017 roku – balon Loon spadł w Tacurembó, Urugwaj


Tyle podaje Wikipedia.

Mnie natomiast interesuje jedno, a mianowicie – jaki jest związek Projektu Loon ze stadami UFO zaobserwowanymi nad wieloma krajami? Jeden z moich kolegów-ufologów przysłał zdjęcia zrobione nad Toruniem, na którym widać było kilka świecących kropek nad miastem. Być może były to latające chińskie lampiony, albo… - stadko balonów Loon. Wprawdzie nie wypuszczano ich na naszych szerokościach geograficznych, ale to wcale nie znaczy, że wiatry wiejące w stratosferze nie mogły ich tu przywiać. Kilka lat temu robiono próby z nimi w USA, więc istnieje taka możliwość, że wiatry mogły je przywiać nad Polskę i w ogóle nad Europę. Czemuż by nie?



"Stadka" balonów Loon nad Ameryką Południową w dniu 25.VI.2017 roku

Ostatnio (w dn. 25.VI.2017 roku) śledziłem właśnie takie stadka wiszące na wysokości 17-18 tys. metrów nad Morzem Karaibskim: HBAL 115, 107, 113, 111, 110, 117, i 119; nad Brazylią: HBAL 074, 941, 044, 231, 912, 940, 059, 068, 947, 079 i 264; nad Peru, Ekwadorem i Pacyfikiem - HBAL 929, 227, 930, 251, 051, 945, 086, 084, 060, 265, 058, 918, 915, 922, 069 i 057. Zapytałem znajomych ufologów, czy nie obserwowano UFO w czasie testów balonów Loon, ale okazało się, że oni w ogóle o niczym nie wiedzieli, a jeżeli nawet – to nie kojarzyli ich z UFO. A przecież taki balon o średnicy 12 m na wysokości 20.000 m musi być widoczny po zmroku i przed świtem jako jasny obiekt na ciemnym tle nieba i to w kole o promieniu ponad 500 km. Dlatego też uważam, że wszystkie te obserwacje należałoby zweryfikować pod tym kątem.

Dzienny przelot jednego z balonów Projektu Loon nad Brazylią

Wiem jak ciekawie wyglądają balony stratosferyczne oświetlone pełnym czy zachodzącym słońcem – miałem okazję je widzieć nad Pomorzem Zachodnim w latach 60. i 70., kiedy to latały nad nami balony meteo wypuszczane z Norwegii i (prawdopodobnie) z ówczesnej Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Po każdym takim przelocie miałem doniesienia o Nocnych Światłach widzianych nad tą częścią Polski – zob. „UFO nad granicą” - http://hyboriana.blogspot.com/2014/04/ufo-nad-granica-2.html.  


Przekład z angielskiego i opracowanie – ©Robert K. F. Leśniakiewicz


Opinie z KKK


Słuszny wniosek - wiele balonów z zadziwiającą łatwością pomylić z czymś nieznanym, z ów UFO, jakże ostatnio spornym 😋
Sam dwa razy padłem ofiarą lampionów, a ostatnio matka wzięła jakiegoś latającego delfina za coś niezwykłego na niebie. Według niej to coś prawie się nie ruszało i błyszczało. Sam dostrzegłem, że się obraca, a gdy obrałem za punkt odniesienia gałąź drzewa, okazało się, że jednak leci na wschód. W połączeniu z filmami z tego, co okazało się mistyfikacją czynioną przez przyzywacza aniołów w Ameryce Południowej, który to niby potrafi przywołać modlitwą statki obcych nad swoje miasto (Buenos Aires?) i nawet nakręcił wiele filmów z nimi, łatwo było uznać ten obiekt za obracający się balon na hel, wypuszczony przez dzieciaka po właśnie zakończonym dwudniowym festynie.
Sam byłem ciekawy, czy ktoś nie doniesie o kolejnym UFO, broń Boże o Kosmitach... (Smok Ogniotrwały)  

Mnie się wydaje, że ten cały projekt służy przede wszystkim wywiadowi, a niejako przy okazji dostarczany jest Internet do niezainfekowanych nim miejsc na Ziemi. (Daniel Laskowski)  


Kto się interesuje sprawą UFO musi znać sprawę balonów meteo, czy też stratobalonów... O balonie było głośno nawet w sprawie Roswell. Fakt, za ich pomocą można wytłumaczyć pojedyncze przypadki UFO. Ale nie wszystkie incydenty. (Agent 007)


[1] Internet Service Provider – dostawca usług internetowych.
[2] Co dawałoby 1.413.000 km² obszaru dostępności Internetu.
[3] Civil Aviation Authority – Urząd Lotnictwa Cywilnego.
[4] Centre National d’Études Spatiaux – Narodowe Centrum Badań Kosmicznych.
[5] Information and Communication Technology Agency – Agencja ds. Technologii Informacji i Łączności.
[6] USNS – US Naval Station – baza US Navy. 

wtorek, 27 czerwca 2017

Kolejne złodziejstwo "dojnej zmiany"



Pogoda, Przyroda & Jordanoviana: Kolejne złodziejstwo "dojnej zmiany": Ciekawy jestem, ile razy będę jeszcze karany przez "dojną zmianę" za 20 lat wiernej służby Ojczyźnie na granicy naszego kraju...?

Czarna chmura nad Czechowicami-Dziedzicami



 Mój kalendarz - 46 lat temu, 26 czerwca 1971 roku, nad Czechowicami- Dziedzicami  rozegrała się apokalipsa - jedna z największych tragedii w PRL. Płonęła rafineria wskutek uderzenia pioruna. Zginęło 37 osób, 100 było rannych…

Piorun uderzył w zbiornik. 26 czerwca 1971 roku dzień był piękny, słoneczny, ale wieczorem ciszę zakłóciły syreny strażackie. Była godzina 19:50. Wcześniej burza przeszła nad Beskidami, ale ciężkie chmurzyska wiatr pognał dalej. I nagle huknął piorun, zapalając niebo aż po horyzont.  Piorun uderzył w zawór zbiornika rafinerii o pojemności 12.500 m sześc. Znajdowało się w nim 8.850 ton ropy. W sekundzie zapalił się uszkodzony zbiornik i rozlana ropa w jego obwałowaniu.

Płomienie buchały na wysokość stu metrów. A ognia w żaden sposób nie udawało się nawet zmniejszyć po przerzuceniu w jego stronę trzech ton proszku Słup dymu widoczny był w odległości 15 km w Bielsku-Białej. Temperatura w pobliżu palącego się zbiornika była tak wysoka, że topiły się nawet opony w urządzeniach gaśniczych Na torach stało 30 cystern z ropą pompowaną do jednego z nich. Zagrożone były zbiorniki z acetonem, benzenem, toulenem, amoniakiem. Ewakuowano 900 rodzin z ulic sąsiadujących z rafinerią.

Płonący zbiornik eksplodował o godzinie 01:20. Świadkowie zapamiętali potworny huk i oślepiającą jasność żółto-pomarańczową, a potem urywane krzyki: „Uciekać!”, dramatyczne nawoływania, krzyżujące się nerwowe rozkazy. Płonąca ropa, unosząca się ze zbiornika przypominała fontannę ognia o średnicy 30 m. Inni płonęli jak pochodnie, biegnąc przed siebie, ale przed nimi wyrósł nagle dwumetrowy płot, a nad nim dwa rzędy drutu kolczastego. Dla wielu, opadłych z sił, była to już przeszkoda nie do pokonania. Zostali pod tym płotem. Na tej siatce były „zwęglone ludzkie kikuty”.

Chwilę później eksplodował drugi z czterech zbiorników i też wyrzucił na zewnątrz tony płonącej ropy o temperaturze 1000 stopni C. Niektórzy strażacy zostali w swoich samochodach. Świadczyły o tym tylko leżące obok hełmy. Gdzieniegdzie leżały pozostałości po ubraniach ogniochronnych, w których zachowały się szczątki ciał.. W mgnieniu oka zginęły w sumie 33 osoby, 105 osób zostało rannych, w tym 40 bardzo ciężko. Kolejne cztery ofiary zmarły w szpitalu…





O godzinie 22.00 wyjechała do pożaru także drużyna żeńska, by schładzać zbiorniki stojące w sąsiedztwie pożaru. Po wybuchu zginęły dwie ochotniczki. 27 czerwca o godz. 14.00 rozszczelnił się trzeci zbiornik pod wpływem wysokiej temperatury sięgającej 1000 stopni C, a potem gwałtownie wypłynęła ropa do obwałowania. Całe miasto było spowite dymem. Palił się kolektor, pompownia, zajezdnia lokomotyw. Co chwilę słychać było detonacje. Wybuchały baki płonących samochodów i wozów bojowych straży. Spłonęły 22 wozy strażackie. 

W akcji gaśniczej brało udział prawie 1500 strażaków zawodowych, 1000 ochotników, wojsko, także strażacy z dawnej Czechosłowacji. Wydawało się, że ten piekielny ogień nigdy nie przestanie płonąć. Walka z żywiołem trwała nieprzerwanie 70 godzin. 29 czerwca pożar został opanowany. Rafineria w Czechowicach-Dziedzicach, do uruchomienia zakładu w Płocku, była największą w kraju.

Kłamstwem jest to, co pisze się o tym dzisiaj, że władze Polski Ludowej zataiły ten fakt przed społeczeństwem. Wręcz odwrotnie – media przekazywały rzetelnie informacje o katastrofie w Czechowicach-Dziedzicach i Polskie Radio i TVP przekazywały informacje na bieżąco w serwisach informacyjnych. Tak samo prasa.


Opracował: Stanisław Bednarz  

poniedziałek, 26 czerwca 2017

NOL-e imitujące samoloty

Quasi-samolot zaobserwowany przez dr Corneta (rekonstrukcja)


George A. Filer III (MUFON)


Dr Bruce Cornet uprzejmie zezwolił mi na publikację jego naukowych odkryć na temat UFO. Ma on dwa doktoraty. W dniu 24.IX.1992 roku, pomiędzy godzinami 18:10 a 19:20 EDT jechał do domu z pracy w Lamont-Doherty Earth Observatory w Palisades, NY, do Middletown, NY.

Zbliżał się szybko zachód słońca, kiedy dr Cornet jechał w kierunku północnym w kierunku swego końca autostrady na New York Throughway. Ale jej nie opuścił, zanim zobaczył coś, co go absolutnie wytrąciło z równowagi. Po jego prawej stronie, pomiędzy autostradą a górą Mt. Bear, która ciągnie się równolegle do niej, ujrzał on naraz wielki stratoliner zbliżający się z dużej odległości. Tylko problemem był pułap jego lotu. On leciał poniżej szczytu Mt. Bear, którego wysokość wynosi maksymalnie ok. 100 m ponad dno doliny.

Kiedy samolot zbliżył się do niego, to zaczął błyskać swoimi światłami lądowania kilkakrotnie: ciemno – błysk – ciemno – błysk – ciemno – błysk. Następnie samolot znajdował się w odległości nie większej niż pół mili (800 m) i wyraźnie chciał, by zwrócić nań uwagę. Potem samolot zaczął skręcać w swoją prawą stronę. Powoli przeleciał nad autostradą przed jego samochodem. Leciał na wysokości nie większej niż 200 ft/~67 m, w odległości nie większej niż 500 ft/~167 m. Szybko przeleciał na drugą stronę autostrady. Samolot ten miał kształt Boeinga 707, ale pomalowany był całkiem na czarno. Na jego powierzchni nie było żadnych znaków czy logo. Nawet okna wyglądały jakby były całkiem zaciemnione czy zamalowane. Powodował on taki hałas jak samolot odrzutowy przelatujący w pobliżu.

Boeing 707

Dr Cornet pisze:

Zobaczyłem samolot Boeing 707 bez zewnętrznych silników (razem 4), cały czarny, bez okien nawet w kokpicie, bez żadnych oznaczeń przewidzianych przez FAA, co wskazuje na to, że nie był to samolot wyprodukowany przez ludzi. Przypominam sobie cygarokształtny kadłub z rozwiniętymi skrzydłami i stabilizatorami ogona, a potem fałszywy odgłos pracy silników odrzutowych.

A teraz opinia sceptyka. Jak można wyjaśnić to, że wielki Boeing 707 leci daleko poniżej pułapu 1000 ft/~333 m (przepis FAA[1] poza kontrolą portu lotniczego) a pilot mruga światłami lądowania? Czy pilot miał kłopoty? Czy chciał ostrzec kierowców na autostradzie, że podchodzi właśnie do awaryjnego lądowania używając jej jako pasa startowego?

Przepis FAA, nr 91.515 na temat wysokości lotu stanowi, że:
(a)    Niezależnie od przepisów zawartych w punkcie 91.119 i z wyjątkiem wypadków przewidzianych w ustępie „b” niniejszego artykułu, żadna osoba nie może obsługiwać samolotu w ramach VFR[2] na wysokości:
(1) tysiąca stóp ponad powierzchnią ziemi, albo 1000 ft/330 m od każdej góry, wzgórza czy innej przeszkody dla lotów dziennych; i
(2) wysokości przepisane w punkcie 91.177 dla lotów nocnych.
(b)   Niniejszy przepis nie ma zastosowania:
(1) podczas startu i lądowania
(2) jeżeli inna wysokość lotu jest dozwolona przez zrzeczenie się do tej sekcji w segmencie „J” tej części; lub
(3) jeżeli lot jest prowadzony w szczególnych warunkach pogodowych VFR minimum opisanymi w punkcie 19.157, za odpowiednią zgodą ATC.[3]  

Przepis FAA nr 91.177:

Minimalna wysokość dla lotów na IFR.[4]
(a) Loty samolotem na małych wysokościach. Poza koniecznością startu i lądowania, żadna osoba nie może prowadzić samolotu poniżej IRF.
(1) Minimalne wysokości lotu są podane w §§. 95 i 97 tego rozdziału; albo
(2) jeżeli sprecyzowano minimalny pułap w tych paragrafach –
(i) w przypadku lotów nad terenami opisanymi jako tereny górskie w § 95, na wysokości 2000 ft/~660 m ponad najwyższą przeszkodą, na horyzontalnym dystansie wynoszącym 4 mn/7,4 km od kursu lotu, albo –
(ii) w każdym innym przypadku na wysokości 1000 ft powyżej najwyższej przeszkody znajdującej się w odległości 4 mn od trasy przelotu samolotu. (AIM/FAR 1994)[5]

Takie były niektóre myśli, które przemknęły przez umysł dr Corneta, kiedy przygotowywał się do wyjazdu z Harriman. To, co go zaniepokoiło najbardziej, to była jego obserwacja, że nie słychać było żadnych silników tej maszyny, ani pod skrzydłami ani na kadłubie. Odrzucił tą obserwację jako możliwie mylną (wszak słyszał on odgłos pracy silników odrzutowych) i dalej kontynuował swą podróż skręciwszy na zachód drogą stanową R17M. Ale po przejechaniu kilku mil od skrzyżowania znów ujrzał ten sam samolot. Tym razem przeleciał on nad drogą w odległości ½ mili przed nim. I znowu leciał on bardzo nisko nad ziemią i z niewielką prędkością: potrzebował aż 5 sekund do przelotu nad autostradą. Świadek stał się bardzo zbulwersowany, bowiem teraz było wyraźnie widocznym, że pilot miał poważny problem i przygotowuje się do lądowania awaryjnego. Nawet gdy obszar ten wydawał się być słabo zamieszkały, to dr Cornet wiedział, że poza drzewami porastającymi obrzeża autostrady znajdują się duże działki i rezydencje. Zaś kilka wzgórz otaczających okolicę autostrady powodowały znaczne niebezpieczeństwo dla lotu na małej wysokości. Dr Cornet w dalszym ciągu obserwował ten samolot usiłując ocenić jego prędkość. Wyglądało na to, że poruszał się on o wiele wolniej niż byłby w stanie utrzymać się w powietrzu. Na mapce możemy zobaczyć cztery lokalizacje jego wozu, kiedy samolot przelatywał przed jego maską ponad autostradą.

Trasa lotu tajemniczego samolotu wg. rysunku świadka

Około 1-2 mile na zachód jadąc drogą R17M dr Cornet zauważył ponownie samolot jakieś ½ mili przed nim. Trzeci raz przeleciał nad szosą z prawej do lewej bardzo powoli i na małej wysokości.

On spoglądał na okolicę, czy ten samolot gdzieś się nie rozbił w dzielnicy willowej, ale gdzie to się stało i dlaczego? Dotarło potem do niego, że cokolwiek to było, chciało się mu pokazać. Nie było bowiem nikogo przed nim w czasie trzech poprzednich manifestacji. - Ale on nie mógł być celem – pomyślał. Kto by mu uwierzył w taką dziwną historię bez jakiegokolwiek dowodu? Każdy wie, że Boeing 707 nie może latać bez silników, i musiałby spaść na ziemię jak kamień, gdyby poruszał się z prędkością poniżej 150 kts/278 km/h.


Dr Cornet przejechał kolejną milę potrząsając głową i dziwiąc się czy ktokolwiek inny widząc ten samolot zadawał sobie takie same pytania. Naraz w chwilę potem samolot przeleciał mu drogę po raz czwarty, ale tym razem z lewej do prawej. Tym razem miał trudniejsze warunki, bowiem słońce świeciło idealnie na wprost i samolot widoczny był na tle tarczy słonecznej, która kryła się za horyzontem, bowiem autostrada biegnie idealnie ze wschodu na zachód. I to był ostatni raz, kiedy ujrzał on ten samolot w świetle dnia, Anie nie po raz ostatni tego wieczoru. Najciekawsze dopiero nadchodziło.   

Najwidoczniej to szło dwoma drogami – i ET i ludzie potrafią robić kopie pojazdów.


UFO zamienia się w samolot


Znajdowałem się właśnie na podwórku fotografując smugi kondensacyjne. W dniu 4.III.2017 roku, około godziny 13:00 PDT, moim aparatem fotograficznym Canon Power Shot SX50HS, zobaczyłem contrails przez celownik aparatu. Zrobiłem serię 70 zdjęć z prędkością 10/s.

Transformacja UFO w samolot

Zacząłem fotografować całą smugę, jak tylko samolot pojawił się w moim polu widzenia. UFO pojawił się na monitorze mojego peceta, jak tylko załadowałem wszystkie 70 zdjęć. Trudno mi było w to uwierzyć w to, co złapał mój aparat. Udało mi się złapać kilka UFO, które zmieniały swój kształt w samolot.

Samolot zmieniał swój kształt w UFO i vice-versa kilkukrotnie w czasie tej sesji zdjęciowej. Odkryłem to przepuszczając wszystkie zdjęcia przez komputer do przodu i do tyłu. Robię zdjęcia smugom kondensacyjnym odkąd zobaczyłem, co robi te smugi. (Dzięki „Stargaazer”)


Obiekt z Kalifornii


Antioch, CA – w dniu 29.III.2017 roku, około godziny 19:05 PDT, zobaczyłem obiekt wyglądający jak typowy odrzutowiec pasażerski z San Elijo, CT do Antioch, CA o godzinie 12:00 i unosił się w powietrzu.


  Rysunek tajemniczego samolotu sporządzony przez świadka z Antioch

Kiedy tak leciał w kierunku na południe w pewnej odległości i nagle wykonał ostry zwrot i poleciał ku północy z nieprawdopodobną prędkością.

To leciało w kierunku horyzontu w czasie 4-5 sekund z odgłosem przypominającym brzęczenie zabawkowego drona, ale był on tak daleko, że niepodobieństwem byłoby słyszeć odgłos pracy silnika dronu.
(Dzięki Williamowi Puckettowi, dyrektorowi WWW.ufosnw.com.)


A jak w Polsce?


No właśnie – UFO zamieniające się w samoloty i vice-versa mają jeszcze jeden nieoczekiwany aspekt. Od dawna obserwuję przelatujące nad Jordanowem samoloty i ich smugi kondensacyjne w nadziei, że wreszcie ujrzę osławione chemtrails. Chemtrails nie udało mi się zobaczyć, chociaż samoloty zostawiały za sobą różne dziwne contrails, o czym już tu pisałem, to moją uwagę zwróciły samoloty, które leciały w zupełnej ciszy nie zostawiając za sobą żadnych smug kondensacyjnych, albo – jak w opisanym przypadku – leciały nie wydzielając smug kondensacyjnych, ale słychać było ich pracujące silniki.

Te drugie można bardzo łatwo wyjaśnić warunkami atmosferycznymi – suchością i temperaturą powietrza. Im bardziej suche i ciepłe powietrze, tym smugi są krótsze, lub nie ma ich wcale. W moim przypadku najczęściej były to maszyny lecące do portu lotniczego Krakowie-Balicach (KRK), które dolatywały do ścieżek podejścia na wysokościach ok. 2000-5000 m. Tym niemniej widziałem także „samoloty” latające na większych wysokościach, które nie zostawiały smug ani nie słychać było odgłosów pracy ich silników…

Pamiętam przypadek, kiedy udało mi się zaobserwować dwa samoloty lecące na tym samym pułapie niemal na czołowe zderzenie, z których jeden był „normalny”, zaś drugi poruszał się jak widmo – bezdymnie i bezdźwięcznie.





Zdjęcia obiektu widzianego nad Międzyzdrojami we wrześniu 2010 roku

Takie dziwne „samoloty” widziałem także nad Międzyzdrojami we wrześniu 2010 roku i nad Helem we wrześniu 2012 roku. O ile w przypadku Międzyzdrojów jakoś to sobie wytłumaczyłem pogodą, to przypadek z Helu już nie bardzo. 

Innym razem jadąc drogą S1 z portu lotniczego Katowice-Pyrzowice (KTW) do wjazdu na A4 w kierunku Krakowa, będąc w okolicach Siewierza zaobserwowałem wraz z moją siostrą samolot, który… stał w zawisie! Obserwowaliśmy go przez ok. 20 sekund, jak wisiał nieruchomo nad tamecznym masywem leśnym, a potem straciliśmy go z oczu. Początkowo tłumaczyliśmy to sobie tym, że jadąc z prędkością ok. 90 km/h obserwowaliśmy efekt złożenia prędkości samolotu i naszej, ale potem doszliśmy do wniosku, że było to niemożliwe, bowiem te dwa wektory o różnych zwrotach NIE MOGŁY się złożyć i były sobie przeciwne, tak więc samolot ten musiałby się poruszać z prędkością zwiększoną o prędkość naszego samochodu… A jednak wisiał w bezruchu.

Równie dziwne „samoloty” widziałem nad Słowacją – pierwszy raz na trasie pomiędzy Dolnym Kubinem a Trsteną w lecie 2013 roku, drugi raz z Zamku Strečno w dniu 9.IX.2014 roku.

Tak czy owak, na naszym niebie dzieją się dziwne rzeczy i trzeba będzie dobrze przyglądać się samolotom nad naszymi głowami.


Przekład z angielskiego i komentarz – ©Robert K. F. Leśniakiewicz




[1] Federal Air Administration – Federalna Administracja Lotnictwa.
[2] Visual Flight Rules – zasady lotu z widocznością.
[3] Air Traffic Control – Kontrola Ruchu Lotniczego.
[4] Instrumental Flying Rules – zasady lotu na instrumentach pokładowych samolotu.
[5] Airman’s Information Manual/Federal Aviation Regulations – Podręcznik - Informacje dla lotnika/Federalne Przepisy o Lotnictwie.