Powered By Blogger

wtorek, 19 sierpnia 2014

Księżycowe miasto barona von Gruithuisena

Księżycowe miasto wg C. Gaudiberta

Miloš Jesenský


Nasi odważni podróżnicy wspominali w swych głębokich rozważaniach pogląd bardzo poważanego astronoma XIX stulecia – Franza von Gruithuisena (1774-1852), który głosił, że Księżyc jest zamieszkały. Był on bardzo wytrwałym i dokładnym obserwatorem, a jego imieniem nazwano dwie księżycowe góry i krater satelitarny obok krateru Mairan – zaś do swego dzieła dołożył on rysunki twierdzy (cytadeli – przyp. tłum.) i budowli Selenitów (mieszkańców Księżyca – przyp. aut.) jakie widział przez swój teleskop. Von Gruithuisen w swej książce napisał tak:
Te istoty prawdopodobnie żyją tak, jak u nas ryby pełzając na dnie ogromnych jaskiń i szczelin, tak jak u nas dżdżownice i krety… Być może właśnie w ich głębinach budują oni swe zamki i miasta, a zatem zupełnie odwrotnie, niż nasi rycerze robili to na szczytach gór. A przecież i u nas podziemny Rzym jest większy niż ten na powierzchni ziemi… Tak więc dlaczego nie moglibyśmy pomyśleć, że ludzie na Księżycu są mniej pracowici i aktywni niż nasze mrówki?
(Zob. M. Jesenský – „Život na Měsici” w „Magazín záhad” nr 4/2000, s. 82 – przyp. aut.)

Księżycowe miasto wg rysunku von Gruithiusena

Na te godne uwagi słowa zwrócił uwagę także słowacki naturalista dr Gustáv Reuss w rękopisie do swego dzieła pt. „Hvezdoveda” z roku 1856, jak dowodzi tego porównanie obu tekstów obydwu autorów.
(Czemu by nie mieszkali pod ziemią, jak nasze ryby pod wodą, albo jak nasze myszy i krety? – parafrazuje Reuss pytanie zadane przez Gruithuisena. – Dlaczegóż by się nie ukrywali przed Słońcem przez 14 dni trwającym dniu księżycowym w swych jaskiniach, a potem nie wychodzili do otwartych miast? Czyż nie mogli wybudować zamki i twierdze w głębinach, tak jak nasi przodkowie na szczytach gór budowali swe zamki?
- Przecież to jest przedziwna rzecz – czytamy dalej u Reussa – dlaczego mieszkańcy Księżyca wielkości naszych mrówek nie mogli być szybcy, żywi i bystrzy i niezmordowani jak nasze mrówki, nie mieszkali w gromadach, nie kopali, nie wyciągali, nie budowali dróg i Bóg jeden wie co jeszcze, prawie tak jak w Revúci, w Zdychavie, czy też w Wiedniu, Paryżu i Londynie? I na koniec te drogi czy kanały, które widziałem przez mój teleskop, nie byłyby ich liniami komunikacyjnymi pomiędzy ich miastami i zamkami? A dlaczego my, żyjący na Ziemi, nie moglibyśmy dopuścić, że gdzieś indziej – a przede wszystkim na Księżycu jego mieszkańcy egzystują pod ziemią?   - zob. G. Reuss – „Hvězdověda”, Bratysława 1984, ss. 54-55, op. cit. – przyp. aut.)

Oprócz tego słowacki badacz nawiązał także do światowego bestsellera – astronomicznej trylogii J. J. Littrowa pt. „Cuda niebios” (J. J. Littrow – „Die Wunder des Himmels – Theoretische Astronomie” [1835], „Beschreibende Astronomie” [1835] oraz „Physische Astronomie” [1836] – przyp. aut.), dzięki której sam obserwował niezwykłe fenomeny na powierzchni Księżyca: częste błyski świetlne na obszarze przyległym do księżycowego Mont Blanc (45° N - 1° E), a także i jakiś obłok, który się zmieniał co godzinę, a który księżycowe powietrze albo obłoki targał w okolicy krateru Mersenius (21°30’ S - 49°12’ W) pomiędzy zachodnim brzegiem Morza Wilgoci (Mare Humorum) a zachodnią krawędzią tarczy księżycowej. Autor zaobserwował tam nasypy czyli wały ziemne bardzo prawidłowe, sztucznie zbudowane i rozłożone tak, że nie można było ukryć, że były celowo postawione. Poza tym zaobserwował on na Księżycu w wielu miejscach drogi, zabudowania podobne do naszych miast i znaki podziału gruntów. Poza tym zauważył ogrodzenia (na 5 i ½ stopnia szerokości północnej i 8 stopni wschodniej długości), plac niezwykle regularny i w jednakowych częściach i prawidłowo rozłożony.
(„Berliner Jahrbuch f.d.G. 1828-29”, Kastner Archiv., t. 1 oraz 10 – przyp. aut.)

Ta właśnie obserwacja doprowadziła dr Reussa do odważnego wniosku, który mogą i dzisiaj przedstawić nowe generacje astronomów: Nędzna, ba! – błazeńska jest myśl każdego, kto wierzy w śmierć a nie w życie takiego ciała niebieskiego, jakim się nam Księżyc przedstawia.
(G. Reuss – op. cit., s. 53 – przyp. aut.)


Księżycowa aglomeracja wg rysunków różnych astronomów


Odkrycie księżycowej aglomeracji przez barona von Gruithuisena wzbudziło niesłychane zainteresowanie w świecie naukowym. Inny astronom – brytyjski uczony Thomas G. Elger (1838-1897) w monografii „The Moon” w roku 1895, w komentarzu do rysunków swego przedmówcy, opublikowanych w czasopiśmie „English Mechanic” nr 18/1874 stwierdza iż przedstawiają one księżycową aglomerację. Z artykułu francuskiego astronoma polskiego pochodzenia – uwaga! kolejne polonicum!Casimira M. Gaudiberta (1823-1901) pt. „Curious Lunar Formation”, możemy przy tej okazji zacytować uwagę wprost dotyczącą tego problemu: Obydwa rysunki bez wątpienia dotyczą tego samego obiektu, dlatego byłoby ciekawe porównać jego stan sprzed pół wieku ze stanem dzisiejszym. Pojawiły się różnice w kształcie wschodnich „żeber”, które – poza północno-zachodniej krawędzi – przestały być widoczne, albo innymi słowy mówiąc – znikły. Wydaje mi się, że została zasłonięta przez ścianę biegnącą w kierunku południowym. Na szczycie dalszego „cypla” na miejscu, gdzie mój przedmówca wyznaczył wywyższenie w formie muru zaobserwowałem wgłębienie terenu, ciągnące się daleko jako przedłużenie tego „żebra”.  Trzeci i czwarty cyple nie są przedłużone, ale dalsze z nich biegnący z północy na południe, są zakończone pogrubieniem. Na ich skraju znajduje się przedłużenie zmienionej ściany, zorientowane na południe. Ta formacja ma dwa wierzchołki na południu i północy, które w środkowej części zanikają.
Interesujące byłoby też porównanie wyglądu wschodniej strony „księżycowej aglomeracji” z rysunku Gruithuisena z dzisiejszym wyglądem, tak i potwierdzenie istnienia trzech niewielkich kraterów, odkrytych na północ od tej niezwykłej formacji, czy są one wciąż widzialne. Kiedy użyłem do zaobserwowania wymienionego tu obiektu teleskopu powiększającego 550 x, to mogłem widzieć teren pokryty małymi pagórkami, z jednym wyższym wzgórzem, na poziomie drugiego „żebra”. W czasie obserwacji linia księżycowego terminatora przebiegała na wysokości krateru Stadius.
Dzisiaj te wszystkie opisy von Gruithuisena i uwagi Reussa o mieszkańcach Księżyca co najwyżej groteskowe, bowiem o Księżycu i jego topografii – dzięki badaniom astronautycznym wiemy więcej, niż o Ziemi.

Okładka książki dr Milosa Jesensky'ego - "Nie jesteśmy pierwsi na Księżycu"


Moje 3 grosze


Tyle dr Miloš Jesenský w jego ciekawym opracowaniu na temat TLP i innych niezwykłych fenomenów Srebrnego Globu pt. „Nejsme první na Měsicí” (AOS Publishing, Ústi n./Labem, 2002). Od siebie dodam tylko, że jednak ludzie zainteresowali się Miastem Gruithuisena, bowiem jeszcze we wrześniu 1966 roku, na powierzchnię Księżyca w odległości 100 km od Miasta spadła amerykańska sonda Surveyor-2 na 5°01’ N - 15°01’ W. Misja Surveyora-2 najprawdopodobniej jednak przekazała na Ziemię zdjęcia powierzchni Księżyca w rejonie Mare Insularum i jego brzegów, więc i krateru Schrötera i okolic na północ od niego. Nawiasem mówiąc, Surveyor-2 miał lądować na Sinus Medii, ale wskutek awarii silnika zboczył z właściwej trajektorii o 200 km. Przypomina mi się dokładnie to, co opisał Jerzy Żuławski w „Na Srebrnym Globie”… Tam też bohaterowie zamiast na Sinus Medii lądują dość twardo na Sinus Aestuum, a zatem także z odchyleniem na N-W. Intuicja to czy prekognicja genialnego pisarza?

Tak już nawiasem mówiąc, poza Żuławskim z tych wszystkich opisów skorzystał przede wszystkim słynny pisarz Jules Verne, który w powieści „Wokół Księżyca” często-gęsto powołuje się na dziewiętnastowiecznych selenologów, a jego selenonauci lecąc po orbicie wokółksiężycowej obserwują ruiny miast i tajemnicze fenomeny na odwrotnej stronie Srebrnego Globu, które sugerują istnienie tam życia i nawet cywilizacji…  

Zdjęcia HD Srebrnego Globu wykonywały także sondy Lunar Orbiter, dzięki którym powstały bardzo dokładne mapy Księżyca. I jak dotąd, udało się na kilku z nich wykryć dziwne ślady sztucznych konstrukcji: ruiny i gigantyczne wieże o wysokości nawet kilku kilometrów… Ile w tym prawdy – trudno powiedzieć. A jednak coś się tam bez wątpienia dzieje i Księżyc nie jest wcale taki pustynny, bezwodny i martwy, jak go opisują, a jego wnętrze może kryć niejedną tajemnicę. Może być tak, jak w opowiadaniu Daniela Laskowskiego, które zamieściłem niedawno tym blogu, w którym wnętrze Srebrnego Globu noże być prawdziwie „wodnym” światem! 

Ale to już temat z innej ballady.    


Przekład z j. czeskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©