Tak ongi mogły wyglądać megalityczne budowle Egiptu w czasie jego największego rozkwitu...
Wadim Ilin
W londyńskim Muzeum
Historii naturalnej znajduje się ludzka czaszka z równym, okrągłym otworem.
Badacze sadzą, że takie obrażenia może zadawać tylko i wyłącznie broń palna.
Wiek czaszki – 40.000 lat…
Według poglądów
ortodoksów historycznej nauki, wszelkie nowe odkrycia na ich obszarze jedynie
potwierdzają to, że najdawniejsza i zarazem pierwsza cywilizacja na Ziemi
powstała nie wcześniej niż 8000 lat temu i że wszystkie przeszłe cywilizacje są
nauce znane. Nie pasujące do tego obrazu fakty, o hipotezach już nie mówiąc,
kategorycznie są odrzucane, a ich głosiciele są nazywani „heretykami”. A oto
garść przykładów.
...a tak mógł wyglądać kompleks megalitycznych budowli w Gizech wg Krzysztofa Piechoty
Sfinks
i Czerwona Piramida są dwukrotnie starsze?
W 1993 roku, w
audycji „Zagadki Sfinksa” przekazywanej przez NBC mówiło się o tym, że rzeźba Sfinksa
przy Piramidzie Chefrena w Gizie, liczy sobie nie mniej niż 9000 lat, a to
znaczyłoby że jest ona co najmniej dwukrotnie starsza, niż się powszechnie
sądzi. Egiptolog i kierownik Fundacji Dawnego Rozumu John West wraz z geologiem Robertem
Scotchem odkryli, że dolna część
fundamentu Sfinksa w długim czasie ulegała erozji pod wpływem wody i miało to
miejsce już od 9000 lat. Poza Westem i Scotchem Sfinksa badało jeszcze
(niezależnie jeden od drugiego) dwaj geolodzy, Anglicy David Cockhill i Colin Reader
i obaj zgadzają się z wynikami swoich kolegów.
Potem West i Scotch
opublikowali swe rezultaty. Wspomniana tutaj audycja NBC spowodowała burzę
niezadowolenia w „wysokich kręgach naukowych”.
Sfinks na tle Wielkiej Piramidy
Pierwszym, który
wystąpił z ostrą krytyką był dr Zahi Hawass,
dyrektor Muzeum Pomników Historii w Gizie. Do dr Hawassa dołączył egiptolog dr Mark Lehner – największy w świecie
specjalista od Sfinksa. On to publicznie obwinił Westa i Scotcha o oszustwo i
sprowadził całą sprawę ze sfery nauki do karczemnej pyskówki.
Czerwona Piramida w Dashur i schodkowany strop jednej z jej komór
A w odległości 50 km
na południe od Gizech – w Dahshurze – znajduje się jeszcze jedna „erozyjna
zagadka”. Jest to tzw. Czerwona Piramida, która otrzymała swoją nazwę z tego,
że bloki wapnienia, z których ją zbudowano mają czerwonawy odcień żurawiny.
Piramida mierzy 104 m, wysokości, a każdy z jej boków ma po 220 m. Wewnątrz
piramidy znajdują się trzy pomieszczenia z ozdobnymi sufitami. Ostatnie pomieszczenie
– najbardziej odległe i najgłębsze, zbudowano z kamiennych bloków jawnie noszących
ślady silnej erozji. Być może są to pozostałości po jakiejś jeszcze starszej
budowli, na ruinach której wybudowano potem Czerwoną Piramidę. Ewentualnie są
to bloki z ruin jeszcze starszej budowli, które potem wykorzystano do budowy
piramidy? No ale jakkolwiek by tam nie było, można z pewnością powiedzieć, że
bloki te są o wiele starsze od materiału konstrukcyjnego użytego do budowy
Czerwonej Piramidy. Wedle poglądów badającego ją Johna Westa, kiedy uczeni
dokonają oględzin i badań tych bloków, to stwierdzą, że ich wiek na pewno
przekroczy 10.000 lat.
Zagadka
kamieni z Ica
W 1966 roku,
peruwiański lekarz dr Javier Cabrera
z miasteczka Ica otrzymał od biednego miejscowego rolnika w charakterze zapłaty
za leczenie, niezwykły podarunek. Był to nieduży, płaski kamień koloru czarnego,
z wyrzeźbionym na nim wizerunkiem ryby. Wydawało się to być dziwnym, więc
przejrzawszy całą dostępną w bibliotece literaturę, dr Cabrera doszedł do
wniosku, że ryba ta wymarła miliony lat temu. Zadziwiony lekarz udał się do
rolnika i zapytał, czy nie ma jeszcze kamieni „z obrazkami”. Okazało się, że są
i że przekaże je doktorowi. Szybko też Cabrera stał się właścicielem dużej
kolekcji kamieni, których rysunki były dziwniejsze jeden od drugiego. Na owych
petroglifach ludzie polowali na dinozaury, siedzieli za teleskopami, wykonywali
złożone operacje chirurgiczne przy pomocy specjalistycznych instrumentów. W
ręce doktora wpadły także kamienie z rysunkami map zaginionych kontynentów.
Dr Javier Cabrera...
O dziwnej kolekcji dr
Cabrery dowiedziało się miejscowe towarzystwo archeologiczne. Kilka kamieni
wysłano do Niemiec w celu wykonania ekspertyzy i datowania. U tamtejszych
ekspertów kamienie te sensacji nie wywołały, a co do datowania, to mgliście
stwierdzono, że rysunki wykonano w bardzo odległej Przeszłości. A przecież
doskonale wiadomo, że dinozaury znikły z powierzchni Ziemi 65 MA temu, a Homo sapiens istnieje na naszej planecie
nie więcej, niż 100.000 lat. A zatem kto i kiedy wyrył na kamieniach wizerunki
ludzi walczących z dinozaurami?
...i tajemnicze kamienie z Ica
Kiedy tylko o
kamieniach z Ica rozniosła się wieść, a BBC wysłała do Peru specjalną ekipę
filmową w celu zrobienia filmowego dokumentu o zagadkowych znaleziskach.
Jednocześnie w mediach pojawiły się informacje o tych niezwykłych kamieniach i
o tym, że każdy kto ma tylko ochotę może je kupić w Ica u jednego z miejscowych
rolników. Dowiedziawszy się o tym, miejscowi archeolodzy będący autorytetami
podjęli kampanię protestu. Oni skrytykowali rząd peruwiański i postulowali
ochronę zabytków peruwiańskiej kultury. Kręgi naukowe kraju zaczęły wywierać
presję na członków rządu i wysokich urzędników państwowych. W rezultacie tego
aresztowano rolnika, który przekazał kamienie dr Cabrera. W trakcie
przesłuchania zeznał on, że znalazł te kamienie w pieczarze na brzegu rzeki,
ale nie podał dokładnej lokalizacji. Tak właśnie oświadczyli oni władzy.
Rolnikowi powiedzieli oni, ze go osądzą i wsadzą do więzienia. Ale on miał
wyjście: on może tego uniknąć, jeżeli publicznie zaneguje swoją pierwotną
wersję zeznań i oświadczy, że to on podrobił kamienie ryjąc na nich rysunki.
Rolnik przyjął propozycję władz.
[Sprawę tak przedstawia
Wikipedia:
Kamienie
z Ica – rzekome zabytki prekolumbijskie pochodzące z peruwiańskiego regionu Ica,
mające potwierdzać istnienie wysoko zaawansowanej starożytnej cywilizacji,
współistniejącej z dinozaurami. Choć uchodzą za jedno z najbardziej
absurdalnych oszustw archeologicznych, są przytaczane przez zwolenników
kreacjonizmu i paleoastronautyki jako dowód popierający ich tezy. Sprawę
rzekomych znalezisk nagłośnił peruwiański lekarz Javier Cabrera (1924-2001).
Jak twierdził, w swoje urodziny 13 maja 1966 roku otrzymał kamień z
wygrawerowanym wizerunkiem ryby, mający być zabytkiem sztuki prekolumbijskiej.
Ponieważ ryba wyglądała na prehistoryczną, Cabrera zainteresował się sprawą i
zaczął nabywać kolejne, podobne artefakty. Jego głównym „dostawcą” był rolnik Basilio Uschuya, który rzekomo
znajdował niezliczone ilości podobnych kamieni w bliżej nieokreślonej jaskini.
Z czasem ryty zaczęły przedstawiać coraz bardziej fantastyczne sceny, m.in.
ludzi walczących z dinozaurami, udomowione dinozaury, transplantacje organów
czy obserwacje gwiazd przy pomocy teleskopu. Sam Uschuya został zatrzymany
przez policję pod zarzutem nielegalnej sprzedaży zabytków. W 1975 roku wraz z
innym rolnikiem o nazwisku Irma
Gutiérrez de Aparcana przyznał się do fabrykowania rzekomych artefaktów w
celach zarobkowych. Jak ujawnił, za źródło służyły mu ilustracje z podręczników
i kolorowych magazynów, do rycia używał dłuta lub ostrzy dentystycznych, a
wygląd kamieni postarzał za pomocą zwierzęcego łajna. Później odwołał swoje
oświadczenie, twierdząc iż przyznał się do fałszerstwa by uniknąć więzienia, i
powrócił do wykonywania kamieni. Jednak w trakcie nakręconego w 1997 roku
wywiadu telewizyjnego Uschuya ponownie przyznał się do dostarczania Cabrerze
fałszywych kamieni, jednocześnie zaznaczając iż posiada on też inne, z którymi
nie ma nic wspólnego. Cabrera do końca życia zbierał kolejne kamienie, wierząc
w ich autentyczność. Krytycy podejrzewają, że przynajmniej część z nich wykonał
sam. Ogólna liczba wszystkich rzekomych kamieni szacowana jest na kilkanaście
tysięcy, z czego większość znajduje się w założonym przez Cabrerę muzeum w mieście
Ica. Sam Cabrera wysunął pogląd, iż kamienie są dziełem pradawnej cywilizacji
przybyłej z Plejad, która zamieszkiwała Ziemię przed kilkuset milionami lat.
Znaleziska opisywał w swoich książkach Erich
von Däniken, przyczyniając się do ich rozpropagowania. Naukowcy
zdecydowanie odrzucają możliwość autentyczności kamieni z Ica, uznając je za
niezbyt wprawnie przygotowane oszustwo. Na kamieniach brak jest jakichkolwiek
śladów organicznych mogących posłużyć do ich datowania, a dokładne miejsce ich
„odkrycia” nie zostało nigdy ujawnione. Współistnienie ludzi i dinozaurów jest
sprzeczne z wiedzą o przeszłości życia na Ziemi, a po tak wysoce zaawansowanej
technicznie cywilizacji powinny pozostać poza rytami na kamieniach jakieś ślady
archeologiczne w postaci np. budowli. Przedstawione ilustracje zawierają błędy
faktograficzne, m.in przedstawiają gatunki dinozaurów niewystępujące w Ameryce
Południowej czy człowieka lecącego na pteranodonie, choć gad ten nie byłby w
stanie unieść takiego ciężaru. Same artefakty wpisują się w szeroki proceder
wytwarzania przez miejscową ludność rzekomych prekolumbijskich zabytków, które
są następnie sprzedawane turystom.
Tyle Wikipedia. Jak widać,
sprawa jest zagmatwana i wskazuje na wysoki poziom zamataczenia, który jest na
rękę tym wszystkim, którzy pragną zaciemnić tego rodzaju odkrycie. Istnieje
ponoć kilkanaście tysięcy kamieni, które musiałyby pochłonąć ogromną ilość
roboczogodzin do ich wykonania… Podobnie sprawa zresztą ma się ze słynnymi figurkami z
Acambaro - uwaga tłum.]
Jednakże taki obrót
sprawy, który tak bardzo pasował peruwiańskim władzom, wywołał masę
niewygodnych pytań zarówno tak ze strony nauki jak i szerokiej publiczności.
Ludzie pytali, jakim sposobem mało wykształcony chłop, nie mający pojęcia o
technikach rzeźbiarskich w kamieniu, potrafił w krótkim czasie wyrzeźbić 10.000
złożonych i artystycznych w wysokim stopniu rysunków. A na dodatek niektóre z
nich były dosyć duże. Poza tym przedstawiały one sceny ze zwierzętami, których
wygląd był znany tylko paleontologom.
Ale jak to by z tym
nie było, „filary nauki” osiągnęły swój cel. Kamienie z Ica stały się jednym z
najbardziej znanych oszustw, tak więc ich dalsze badania straciły sens. No i o
niezwykłych kamieniach z zagadkowymi rysunkami szybko zapomniano.
Naiwna
dr McIntyre
Zupełnie podobna
zdarzyła się historia z nagłośnioną książką „Archeologia zakazana” napisaną
przez Michaela Cremo i Richarda Thompsona, wydaną w 1993 roku.
W tej książce opisali oni i przeanalizowali zdarzenia znalezienia takich
artefaktów, które dowodzą tego, że człowiek współczesny pojawił się na Ziemi o
wiele wcześniej, niż to się mówi w oficjalnej chronologii.
W 1996 roku materiały
z książki Cremo zostały wykorzystane w programie NBC pt. „Tajemnica pochodzenia
człowieka”. Program ten wywołał znaczny odgłos w środowiskach naukowych, które można
było porównać tylko z – jak określił to Will Hart w artykule w magazynie „Nexus”
– „trzęsieniem ziemi dla którego już nie było miejsca na skali Rychtera”. Na adres
NBC napłynął potop listów od rozgniewanych luminarzy nauki, którzy nazwali
autora audycji oszustem, szarlatanem, hochsztaplerem i złodziejaszkiem, a sam
program – mistyfikacją. Ponadto żądali oni przerwania emitowania tego programu,
zwracając się w tej sprawie do Federalnej Komisji ds. Łączności. (I tyle byłoby
odnośnie wolności słowa na „demokratycznym” Zachodzie – przyp. aut.)
A oto jeden z punktów
wyżej wspomnianego programu. W połowie lat 70. XX wieku geolożka dr Virginia McIntyre pracująca w US
Geological Survey – amerykańskiej Służbie Geologicznej została wysłana do
Meksyku na miejsce prowadzenia wykopalisk archeologicznych w celu określenia
wieku niektórych znalezionych tam artefaktów.
W czasie prowadzenia
datowania, dr McIntyre posługiwała się najnowszym sprzętem i określała wiek
tych artefaktów czterema różnymi metodami, w celu dokładnego zbadania wieku
tych przedmiotów. A żeby wątpić w ich prawdziwość miała ona wszelkie podstawy. Archeolodzy
byli przekonani, że rzeczone artefakty miały 22.000 lat, i chcieli otrzymać
naukowe potwierdzenie swoich obliczeń zrobionych „na oko”. Aliści instrumentalne
badania pokazały, że wiek tychże artefaktów wynosi aż… 250.000 lat!
A rzecz w tym, że te
22.000 (maksymalnie 25.000) lat pasowało im do teorii zasiedlenia obu Ameryk
przez ludzi „suchą nogą” poprzez Beringidę – pomost pomiędzy Azją a Ameryką Pn.,
który wtedy był suchym lądem.
Kierownik archeologicznej
ekspedycji odrzucił rezultaty uzyskane przez dr McIntyre, bowiem zaprzeczały
one oficjalnej teorii i wymagały przeprowadzenia jej weryfikacji. Ona powtórzyła
jeszcze raz pomiary i otrzymała te same rezultaty: znalezione w czasie wykopalisk
przedmioty, wykonane ludzkimi rękami, miały 250.000 lat!
Młodej geolożce dano
do zrozumienia, że powinna przyznać się do błędu i określić wszystkie wyniki
jako błędne, ale ona wciąż trwała przy swoim. Upór nie wyszedł dr McIntyre na
dobre – przestano drukować jej prace naukowe i straciła prawo do wykładania na
uniwersytecie.
Odetchnęli
z ulgą…
Na zakończenie
należałoby wspomnieć o archeologiczno-antropologicznej zagadce bulwersującej
uczonych już od wielu dziesięcioleci i związanej z dawną i mało poznaną kulturą
Ameryki – Olmekami, których ślady odkryto na terytorium dzisiejszego Meksyku. Dlaczego
pomiędzy zabytkami kultury tego narodu znalazły się kamienne kuliste głowy,
które należały – wedle jednogłośnej opinii uczonych – do ludzi czysto negroidalnej
rasy, która zamieszkuje aktualnie kontynent afrykański?
Niedawno jeden z
meksykańskich antropologów-patriotów znalazł wreszcie „rozwiązanie” tej
zagadki. On stwierdził, że te rzeźby olmeckie pokazują nie osobników rasy
negroidalnej, ale przedstawicieli jednego z miejscowych plemion. Stronnicy czystości
„meksykańskiej rasy” odetchnęli z ulgą…
Tekst i ilustracje – „Tajny
XX wieka” nr 9/2014, ss.20-21
Przekład z j.
rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©