wtorek, 18 października 2016

Giganty podwodnego świata





Valdis Pejpiņš


Brzuchonogie małże z rodziny stożków są uważane za jedne z najjadowitszych morskich stworzeń. Niektóre z nich wyrzucają do wody mieszaninę toksyn, które okrążają i całkowicie obezwładniają ofiarę. 

W maju 2015 roku, z Wielkiej Brytanii przyszedł taki news. Tam u wybrzeży hrabstwa Devon, w pobliżu Plymouth, został złapany gigantyczny węgorz (Anguilla anguilla) o długości 21 ft/6,4 m i wadze 131 lb/59,4 kg. Ten potwór po prostu zaplątał się w sieci trawlera MS Hope, i został wyciągnięty przez rybaków na świat Boży. Największy w historii węgorz został złapany przez Vica Evansa także u wybrzeży Devonshire, nieopodal Brixham, w 1995 roku. Waga jego połowu wynosiła 133 lb 4 oz/60,5 kg. W tymże samym roku, statek MS Electric Blue w okolicy Plymouth ponoć złowił w sieci, ale potem utracił, węgorza o masie 150 lb/68 kg. A zatem być może, że w wodach Wszechoceanu spotyka się jeszcze większe, gigantyczne węgorze. 

[Przypomina się kanadyjski film sci-fi „Podwodna Odyseja” reż. Daniela Petrie (1973), w którym grupa naukowców spotyka się z gigantycznymi węgorzami zamieszkującymi głębiny rowu oceanicznego… - uwaga tłum.]


Wybrzeża gigantów


Nikołaj Niepomniwszczyj w swej książce pt. „Na tropach węża morskiego” pisze:
…jeszcze w 1830 roku, genialny Rafinesk założył, że niektóre węże morskie mogłyby być rodzicami ryb z gatunku Synbranhus marmoratus, które nie będąc formalnie węgorzami mają dokładnie taki wygląd.   

Ze swej strony Charles Good w swych „Mitycznych potworach” zebrał mnóstwo dowodów o obserwacji węgorzy o długości >6 m w morzu w okolicach Singapuru. Jeżeli posłucha się pisarza-naturalisty Alpheusa Hyatta Verrilla, to jego ojciec Addison Emery Verrill – który stał się sławnym po opisaniu przezeń ogromnego kalmara – wierzył w istnienie dwóch rodzajów węża morskiego: pierwszego - podobnego do plezjozaura i drugiego – podobnego do morskich węgorzy. Jednakże to wszystko były tylko hipotezy. 

W latach 1928-1930, pod patronatem rządu duńskiego wysłano ekspedycję dookoła świata statkiem RV Dana, którą kierował znany duński ichtiolog Johannes Schmidt. Kiedy w 1930 roku, na Atlantyku z RV Dana prowadzono sondowanie dna morskiego w pobliżu skrajnego południowego punktu Afryki, na Płyciźnie Agulhas, z głębiny ok. 300 m była wydobyta larwa węgorza (leptocefal, tj. węgorz w szczególnym stadium rozwoju larwalnego) o długości 1,84 m! Ten paradoksalny egzemplarz został zakonserwowany i wysłany do laboratorium biologii morskiej w Charlottenburg Slot w Danii. W połowie lat 50., ten cenny eksponat został utracony… 

[Zadziwiające jest to, że wszelkie tego rodzaju eksponaty z reguły giną bez śladu i to w niewyjaśnionych okolicznościach, jak było to z wieloma niewygodnymi z tych czy innych względów artefaktami czy znaleziskami archeologicznymi, zoologicznymi, paleontologicznymi, które przeczyły temu, co głosi „oficjalna” nauka czy religia – uwaga tłum.] 

Natomiast w dniu 16.VII.1958 roku, w rejonie South Westland (Nowa Zelandia) wyłowiono leptocefala o długości 3 stóp. Był to wprawdzie skromniejszy, ale i tak cenny dowód na istnienie larw-gigantów, który pojawił się wśród specjalistów.

Wiadomo, że małe – liczące wszystkiego 8-10 cm długości – larwy atlantyckich węgorzy, przekształcają się w osobniki dorosłe o długości 2 m. To znaczy, że rozmiary larwy do osobnika dorosłego mają się tak, jak 1 : 20 – 1 : 23. Jeżeli trzymać się tego sposobu myślenia, to z 90-centymetrowej larwy powinien wyrosnąć osobnik dorosły o długości 20 m, zaś mający rozmiary 1,8 m powinien doróść do 40 m!


Zagadkowe mureny


Nauce jest znanych około 350 gatunków ryb węgorzowatych, mających 22 rodziny. Do węgorzowatych zalicza się znany wszystkim drapieżnik – murena – Murena helena – z jej paskudną reputacją. Ta zła sława ciągnie się za murenami jeszcze od czasów Starożytnego Rzymu. Rzecz w tym, że Rzymianie cenili sobie mięso tych ryb. Dlatego też były one trzymane w osobnych, specjalnych akwariach czyli piscynach (od słowa pisces – ryby). Kiedy niejaki Vidius Pollinus dowiedział się, że najlepszą karmą dla nich jest jakoby ludzkie mięso, to karmił on je swoimi niewolnikami. A szalony cesarz Neron często wrzucał niewolników do basenu z murenami dla rozweselenia swych równie zwariowanych przyjaciół. Tak więc za murenami wlecze się sława ludożerców. 

Ale czy są one takie krwiożercze w normalnych warunkach? Oczywiście – szczególnie jak się murenę przestraszy – to o na jak każde żywe stworzenie może zareagować agresją. Jednakże ludzie zamieszkujący w miejscach występowania tych ryb mówią, że mureny nie atakują człowieka niesprowokowane. A zgodnie z niektórymi obserwacjami, to one nawet na odwrót – są nader spokojne i nawet mogą się zaprzyjaźnić z człowiekiem. O tym także dobrze wiedziano w starożytnym Rzymie. I tak Rzymianin Crassus napisał, że w jednym stawie mieszkała ogromna i piękna murena, którą on bardzo lubił i ozdabiał złotymi płytkami. Ona poznawała jego głos, podpływała do niego i brała jedzenie z jego rąk. Crassus był tak przywiązany do tej mureny, że kiedy usnęła, pochował ją, długo opłakiwał i nosił po niej żałobę. 

Już w naszych czasach, młoda kobieta-nurek z Georgetown – Ann Javes nauczyła murenę jeść ze swych rąk. A mureny oswojone przez uczestnika ekspedycji Thora Heyerdahla łodziami Ra i Ra-2Jorge Soriala jadły mu wprost z ust! 

Rozmiary licznych gatunków muren mogą wahać się od 60 cm do 3 m, zaś waga może dochodzić do 40 kg. Ryby te zachowują się czasami dość dziwnie – wielu naocznych świadków opowiadają o skokach i nurkach przez nie wykonywanymi. Czasami mureny wyskakują z wody na połowę długości swego ciała, ślizgają się po powierzchni wykonując ogonem wężowe ruchy, które napędzają je jak śruba. Wygląd ich przedniej części może przypominać wygląd legendarnego węża morskiego, szczególnie jeżeli dorastają one do dużych rozmiarów.



Niezwykły połów


Niektórzy z uczonych wierzą w istnienie wielkich węgorzy, które swymi rozmiarami pasują do rozmiarów węża morskiego, inni zaś nie. Specjalista od biologii oceanu z Uniwersytetu Południowej Kalifornii – dr Robert J. Menzies – nie tylko wierzy w istnienie takiego węża morskiego i nawet chciał go upolować. Wraz ze swym duńskim kolegą – dr Antonem Bruunem - uważał, że Rów Peruwiańsko-Chilijski w Oceanie Spokojnym jest jedną z najbogatszych w plankton stref Wszechoceanu i powinien być miejscem występowania gigantycznych węgorzy.  W stoczni został wykonany ogromny stalowy haczyk o długości około metra, który przymocowano do końca liny stosowanej w głębokowodnych sondażach i trałowaniu. Amerykański uczony pragnął złapać swego węża morskiego na wędkę! Lina miała nośność 2,5 tony i przymocowano ja do masywnego kołowrotu. Operacja miała przebiegać w zimną, bezksiężycową noc, tak jak to sobie wyobrażał dr Menzies, stworzenie to miałoby wypłynąć z głębin na powierzchnię, gdy warunki będą podobne do tych, do których przywykł.
- Nawlekłszy na haczyk dużego kalmara złapanego uprzednio – opowiadał dr Menzies – przyczepiłem do liny 15-kilogramową kulę ołowianą w charakterze ciężarka u wędki. Moim jedynym pomocnikiem w tym połowie był Tom Doe, który sterował kołowrotem. O godzinie 2-giej w nocy zarzucił on przynętę – największą na świecie. Kabestan opuścił ją na głębokość 360 m – największą głębokość, na której ktokolwiek łowił ryby przy pomocy wędki i haczyka.
 
W czasie długiego oczekiwania zdenerwowanie obu wędkarzy wzrastało, i naraz potężne szarpnięcie pociągnęło kabel ze straszną siłą. Wędkarze rozejrzeli się ze zdumieniem. Cokolwiek by nie było na drugiej stronie liny, potężnie szarpało za przynętę na metrowym haczyku, piętnastokilogramowy obciążnik i linę o długości 1/3 kilometra! Uruchomiono kabestan i lina poszła do góry. Po pewnym czasie naprężenie liny osłabło, co oznaczałoby, że ryba się urwała. I rzeczywiście, kiedy wyciągnięto haczyk, reflektory statku oświetliły jego pogięte kształty… i nic ponadto. Być może ich wąż morski stał się pierwszym w historii legendarnym potworem morskim, który popróbował przynęty przygotowanej przez człowieka.

Do tego nie jest wykluczone, że to był akurat wielki węgorz. Zabrać się za kalmara mógłby także kaszalot. Pogiąć metrowy hak z głowonogiem i wyciągnąć jak strunę 360-metrową stalową linę, to akurat było w jego mocy. Francusko-belgijski uczony dr Bernard Huevelmans pisze, że taka siłę mają także orki (Orcinus orca), których dorosłe osobniki mogą doróść do 8,5 m i masy ciała 3 ton. Spośród rekinów, na których też mogłoby paść podejrzenie o próbę pożarcia przynęty, zoolog przypomina żarłacza białego (Carcharodon carcharias) i rekina tygrysiego (Galeocerdo cuvier), których rozmiary niejednokrotnie przewyższają 6 m. Są one rozżarte i okrutne, a ich muskularne wielotonowe ciała dysponują tytaniczną siłą. A może to jednak był 40-metrowy węgorz?

[A może to był największy rekin wszech czasów - Megalodon – (Carcharodon megalodon), który także ponoć ukrywa się w głębokich rowach w wodach Wszechoceanu? – zob.: http://wszechocean.blogspot.com/2014/10/megalodon-postrach-wszechoceanu-istnieje.html – uwaga tłum.]


Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 47/2015, ss.30-31
Przekład z rosyjskiego - ©Robert K. Leśniakiewicz