Powered By Blogger

poniedziałek, 20 października 2014

Megalodon – postrach Wszechoceanu istnieje

Akweny, na których zaobserwowano megalodony

Od pewnego czasu na ekranach naszych telewizorów straszy nas wielki biały… megarekin – megalodon – dokładniej Carcharodon megalogon albo Carcharocles megalodon – czyli rekin z wielkimi zębiskami. Ostatnio obejrzałem dwa programy w kanale TV Animal Planet, w których to programach przedstawiono poszlaki i dowody świadczące za istnieniem ogromnego, 20-metrowego drapieżnika, o masie ciała do 20 ton i niespotykanej żarłoczności, żywiącego się wielorybami i od czasu do czasu ludźmi.

Megalodon atakujący kaszalota w okolicy Wysp Zielonego Przylądka - fragment amatorskiego video 

Nie będę się rozpisywał na temat żarłoczności i dziennego menu tego superrekina poza tym, że żywi się on zapewne wielorybami, które pożera najpierw odgryzając im ogony, co udało się uwiecznić na filmie nakręconym w okolicach Wysp Zielonego Przylądka nocą 11.VIII.2013 roku, a pokazanym w programie pt. „Megalodon – New Evidences” (reż. Douglas Glover). 

Ogromny rekin sfotografowany przez załogę niemieckiego U-boota w czasie II Wojny Światowej 
u wybrzeży RPA. Jego długość wynosi około 21 metrów...

Wprawdzie historia Ziemi zna jeszcze większe potwory morskie – że wymienię tylko Liopleurodona i Mozazaura, które królowały we Wszechoceanie w Mezozoiku i być może gdzieś tam jeszcze ukrywają się przed człowiekiem w zapadłych kątach naszej planety – ale super-rekin wydaje się być czymś żywym i realnym, co może nam realnie zagrozić. Poza tym mamy dowody na ich istnienie…  
Szczątki wieloryba z odgryzionym ogonem wyrzuconego na plażę jednej z wysp Hawajów

W tymże programie pokazano także inne zdjęcia i filmy, na których widać olbrzymiego rekina grasującego u wybrzeży Hawajów, Chile, Brazylii, Azorów, Wysp Zielonego Przylądka, Afryki Południowej, na Oceanie Indyjskim i u wybrzeży Australii Zachodniej. Jego realizatorzy zakładają, że megalodony mogły zostać wygonione na szerokie przestrzenie oceaniczne przez trzęsienia ziemi, które miały miejsce w rowach i uskokach oceanicznych w 2004 roku.

Zdjęcie dwumetrowej płetwy grzbietowej wykonane na miejscu katastrofy łodzi na wybrzeżu RPA w kwietniu 2013 roku. Płetwa ta należy do megalodona...

W tym ostatnim przypadku Australijczykom udało się sfilmować całego super-rekina w jaskrawym świetle dnia! Autorem ujęć filmowych jest dr Martin Issacs. Wykonał je w marcu 2014 r., u wybrzeży Australii Zachodniej. Był to młody okaz, o wielkości żarłacza białego – mierzył tylko jakieś 6-7 m…

Młody megalodon sfilmowany u wybrzeży Australii Zachodniej w marcu 2014 roku

Poza tym ogromnego rekina sfotografowano także z satelity śledzącego rozwój zakwitu drobnoustrojów w rejonie Sao Paulo, Brazylia. Zainteresowanych odsyłam do tego ciekawego programu.   

Zdjęcie satelitarne super-rekina wykonane u wybrzeży Brazylii w okolicach Sao Paulo - jego wielkość szacuje się na 20-22 metry 

Natomiast jeszcze ciekawszą informację na temat odkryć kryptydy z orbity podaje rosyjski magazyn „Tajny XX wieka” w nr 20/2014 na s. 10.[1] Pisze się tam dokładnie, że:


Nessie wykryto z satelity


Poza powszechnie znaną fotografią, na której – jak się twierdzi – zarejestrowano słynnego potwora z Loch Ness, a także wielkiej ilości plotek i legend wciąż podtrzymujących zainteresowanie turystów, o mieszkańcu tego szkockiego jeziora długo nie było żadnych wieści.

Satelitarne zdjęcie potwora z Loch Ness - czy nie przypomina on ogromnego rekina?

No i całkiem niedawno, dwóch angielskich myśliwych – Andrew Dickson i Peter Taine niezależnie jeden od drugiego, przedstawili w oficjalnym klubie miłośników potwora z Loch Ness kolejne potwierdzenie istnienia potwora. Rzecz w tym, że wielu współczesnych myśliwych posługuje się mapami satelitarnymi. Ale właśnie Andrew i Peter przejawili szczególną spostrzegawczość i odkryli w wodach jeziora Loch Ness „coś” podobnego do wieloryba albo wielkiego rekina pływającego blisko powierzchni jeziora.

Ale wieloryby i rekiny w słodkowodnym jeziorze nie zamieszkują. Do łodzi ten obiekt też nie jest podobny. Podobno Nessie wciąż istnieje… 

Ale czy to na pewno Nessie?

W powołanym na początku filmie mówi się o tym, że tak wielkiego rekina, jakim jest megalodon, można namierzyć z wysokości orbity. To oczywiste. Dwudziestometrowe cielsko można sfotografować bez jakiegokolwiek problemu, pod warunkiem, że nie jest zbyt głęboko pogrążony w toni wodnej. Czy to właśnie megalodon wpłynął do szkockiego jeziora? Mimo wieloletnich poszukiwań, jest ono słabo zbadane ze względu na zanieczyszczenie wody taniną z pobliskich lasów. Istnieje możliwość, że ma ono połączenie z morzem, którego jeszcze nie znamy.

Z drugiej strony są to chłodne, słodkie wody, więc taki rekin nie miałby tam czego szukać. Może wpłynął tam przypadkiem? Trudno powiedzieć…


Postrach wielorybów


Natomiast istnienie megalodonów – bo na pewno jest ich kilka – w wodach Wszechoceanu może być jednym z wytłumaczeń niezrozumiałego do dziś dnia zjawiska wyrzucania się na plaże wielorybów i delfinów.

Początkowo sądziłem, że mają rację ci, którzy twierdzą, że winne tego jest wojsko z jego hydrolokatorami, które są bardzo hałaśliwe – ich głośność wynosi ≥320 dB – to hałas mogący rozsadzić czaszkę zwierzętom, które także posługują się echolokacją w życiu codziennym. Ale walenie wyrzucają się na plażę także poza akwenami morskich poligonów, a zatem przyczyna tego dziwnego zjawiska jest być może inna.

Potem postawiłem hipotezę, że walenie zatruwają się uwalnianym z dna morskiego metanem – CH4 i siarkowodorem – H2S, który powoduje u nich utratę orientacji. Metan i siarkowodór ulatniają się ze złóż klatratów metanowych w sprzyjających warunkach temperatury i ciśnienia. Zmiana któregoś z tych parametrów powoduje uwolnienie się metanu do hydro- a potem do atmosfery z wiadomym skutkiem – oszołomienia i utraty orientacji. Coś podobnego występuje w Trójkącie Bermudzkim i Morzu Diabelskim i może odpowiadać za dziwne zachowania się załóg i tonięcie statków oraz katastrofy lotnicze.

Dezorientującym czynnikiem trującym mogą być także różnego rodzaju chemikalia przewożone przez statki, które poszły na dno z tej czy innej przyczyny i/albo bojowe środki trujące - BŚT uwalniające się z zatopionych kontenerów. Do tego można by doliczyć jeszcze bojowe środki zapalające - BŚZ w rodzaju silnie trującego białego fosforu, który uwalnia się z celowo zatopionych bomb zapalających lub z ich niewybuchów pozostałych po wielu konfliktach na wszystkich akwenach Wszechoceanu. Typowym przykładem takiego akwenu skażonego przez BŚT i BŚZ jest nasz Bałtyk… Czego tam nie ma?! Tabun, sarin, soman, iperyt, iperyt azotowy i diabli wiedzą co tam jeszcze. Fosforoorganiczne i arsenoorganiczne BŚT, które mimo 70 lat leżenia na dnie morskim wciąż są groźne dla ludzi i zwierząt w Bałtyku. Ale to nie tłumaczy faktów wyrzucania się tych zwierząt na plaże innych akwenów Wszechoceanu!

Dlatego uważam, że za tym frapującym i niebezpiecznym zjawiskiem mogą stać właśnie megalodony. Wyobraźmy sobie stado wielorybów czy innych waleni zaatakowane przez jednego czy kilka takich potworów. Nie mogąc sprostać takiemu zagrożeniu – wieloryby uciekają instynktownie na płycizny, gdzie są w miarę bezpieczne i… trafiają z deszczu pod rynnę. Fale wyrzucają je na brzeg z fatalnym dla nich skutkiem, a głodny rekin (czy rekiny) odpływa w siną dal.

Ta hipoteza ma sens, ale trudno ją będzie udowodnić, no chyba że objęłoby się obserwacją wszystkie plaże i wybrzeża w strefie równikowej i zwrotnikowej naszej planety. Można by zaangażować do tego satelity szpiegowskie, które wreszcie mogłyby zrobić dobrą robotę!

Megalodony, podobnie jak Syreny i krakeny, istnieją realnie i błędem byłoby zaprzeczać ich istnieniu. Nie zapominajmy, że Wszechocean to niemal ¾ powierzchni naszej Ziemi i może w nim być wszystko – od mega-rekinów po „statki podwodne Obcych” poruszające się z prędkością 300 węzłów – pod wodą!

Największe odkrycia są wciąż przed nami. 

Zdjęcia - Animal Planet  



[1] Przekład z j. rosyjskiego mój.