Akweny, na których zaobserwowano megalodony
Od pewnego czasu
na ekranach naszych telewizorów straszy nas wielki biały… megarekin – megalodon
– dokładniej Carcharodon megalogon albo
Carcharocles megalodon – czyli rekin
z wielkimi zębiskami. Ostatnio obejrzałem dwa programy w kanale TV Animal Planet, w których to programach
przedstawiono poszlaki i dowody świadczące za istnieniem ogromnego,
20-metrowego drapieżnika, o masie ciała do 20 ton i niespotykanej żarłoczności,
żywiącego się wielorybami i od czasu do czasu ludźmi.
Megalodon atakujący kaszalota w okolicy Wysp Zielonego Przylądka - fragment amatorskiego video
Nie będę się
rozpisywał na temat żarłoczności i dziennego menu tego superrekina poza tym, że
żywi się on zapewne wielorybami, które pożera najpierw odgryzając im ogony, co
udało się uwiecznić na filmie nakręconym w okolicach Wysp Zielonego Przylądka
nocą 11.VIII.2013 roku, a pokazanym w programie pt. „Megalodon – New Evidences”
(reż. Douglas Glover).
Ogromny rekin sfotografowany przez załogę niemieckiego U-boota w czasie II Wojny Światowej
u wybrzeży RPA. Jego długość wynosi około 21 metrów...
Wprawdzie historia
Ziemi zna jeszcze większe potwory morskie – że wymienię tylko Liopleurodona i Mozazaura, które królowały we Wszechoceanie w Mezozoiku i być może
gdzieś tam jeszcze ukrywają się przed człowiekiem w zapadłych kątach naszej planety
– ale super-rekin wydaje się być czymś żywym i realnym, co może nam realnie
zagrozić. Poza tym mamy dowody na ich istnienie…
Szczątki wieloryba z odgryzionym ogonem wyrzuconego na plażę jednej z wysp Hawajów
W tymże programie
pokazano także inne zdjęcia i filmy, na których widać olbrzymiego rekina
grasującego u wybrzeży Hawajów, Chile, Brazylii, Azorów, Wysp Zielonego
Przylądka, Afryki Południowej, na Oceanie Indyjskim i u wybrzeży Australii
Zachodniej. Jego realizatorzy zakładają, że megalodony mogły zostać wygonione
na szerokie przestrzenie oceaniczne przez trzęsienia ziemi, które miały miejsce
w rowach i uskokach oceanicznych w 2004 roku.
Zdjęcie dwumetrowej płetwy grzbietowej wykonane na miejscu katastrofy łodzi na wybrzeżu RPA w kwietniu 2013 roku. Płetwa ta należy do megalodona...
W tym ostatnim
przypadku Australijczykom udało się sfilmować całego super-rekina w jaskrawym
świetle dnia! Autorem ujęć filmowych jest dr Martin Issacs. Wykonał je w marcu 2014 r., u wybrzeży Australii
Zachodniej. Był to młody okaz, o wielkości żarłacza białego – mierzył tylko jakieś
6-7 m…
Młody megalodon sfilmowany u wybrzeży Australii Zachodniej w marcu 2014 roku
Poza tym
ogromnego rekina sfotografowano także z satelity śledzącego rozwój zakwitu
drobnoustrojów w rejonie Sao Paulo, Brazylia. Zainteresowanych odsyłam do tego
ciekawego programu.
Zdjęcie satelitarne super-rekina wykonane u wybrzeży Brazylii w okolicach Sao Paulo - jego wielkość szacuje się na 20-22 metry
Natomiast jeszcze
ciekawszą informację na temat odkryć kryptydy z orbity podaje rosyjski magazyn
„Tajny XX wieka” w nr 20/2014 na s. 10.[1] Pisze się tam dokładnie,
że:
Nessie wykryto z
satelity
Poza powszechnie znaną fotografią, na której – jak się twierdzi
– zarejestrowano słynnego potwora z Loch Ness, a także wielkiej ilości plotek i
legend wciąż podtrzymujących zainteresowanie turystów, o mieszkańcu tego
szkockiego jeziora długo nie było żadnych wieści.
Satelitarne zdjęcie potwora z Loch Ness - czy nie przypomina on ogromnego rekina?
No i całkiem niedawno, dwóch angielskich myśliwych – Andrew Dickson i Peter Taine niezależnie jeden od drugiego, przedstawili w
oficjalnym klubie miłośników potwora z Loch Ness kolejne potwierdzenie
istnienia potwora. Rzecz w tym, że wielu współczesnych myśliwych posługuje się
mapami satelitarnymi. Ale właśnie Andrew i Peter przejawili szczególną
spostrzegawczość i odkryli w wodach jeziora Loch Ness „coś” podobnego do
wieloryba albo wielkiego rekina pływającego blisko powierzchni jeziora.
Ale wieloryby i rekiny w słodkowodnym jeziorze nie zamieszkują.
Do łodzi ten obiekt też nie jest podobny. Podobno Nessie wciąż istnieje…
Ale czy to na
pewno Nessie?
W powołanym na
początku filmie mówi się o tym, że tak wielkiego rekina, jakim jest megalodon,
można namierzyć z wysokości orbity. To oczywiste. Dwudziestometrowe cielsko
można sfotografować bez jakiegokolwiek problemu, pod warunkiem, że nie jest
zbyt głęboko pogrążony w toni wodnej. Czy to właśnie megalodon wpłynął do
szkockiego jeziora? Mimo wieloletnich poszukiwań, jest ono słabo zbadane ze
względu na zanieczyszczenie wody taniną z pobliskich lasów. Istnieje możliwość,
że ma ono połączenie z morzem, którego jeszcze nie znamy.
Z drugiej strony
są to chłodne, słodkie wody, więc taki rekin nie miałby tam czego szukać. Może
wpłynął tam przypadkiem? Trudno powiedzieć…
Postrach wielorybów
Natomiast
istnienie megalodonów – bo na pewno jest ich kilka – w wodach Wszechoceanu może
być jednym z wytłumaczeń niezrozumiałego do dziś dnia zjawiska wyrzucania się
na plaże wielorybów i delfinów.
Początkowo
sądziłem, że mają rację ci, którzy twierdzą, że winne tego jest wojsko z jego
hydrolokatorami, które są bardzo hałaśliwe – ich głośność wynosi ≥320 dB – to
hałas mogący rozsadzić czaszkę zwierzętom, które także posługują się
echolokacją w życiu codziennym. Ale walenie wyrzucają się na plażę także poza
akwenami morskich poligonów, a zatem przyczyna tego dziwnego zjawiska jest być
może inna.
Potem postawiłem
hipotezę, że walenie zatruwają się uwalnianym z dna morskiego metanem – CH4
i siarkowodorem – H2S, który powoduje u nich utratę orientacji. Metan
i siarkowodór ulatniają się ze złóż klatratów metanowych w sprzyjających
warunkach temperatury i ciśnienia. Zmiana któregoś z tych parametrów powoduje
uwolnienie się metanu do hydro- a potem do atmosfery z wiadomym skutkiem – oszołomienia
i utraty orientacji. Coś podobnego występuje w Trójkącie Bermudzkim i Morzu
Diabelskim i może odpowiadać za dziwne zachowania się załóg i tonięcie statków
oraz katastrofy lotnicze.
Dezorientującym czynnikiem
trującym mogą być także różnego rodzaju chemikalia przewożone przez statki,
które poszły na dno z tej czy innej przyczyny i/albo bojowe środki trujące -
BŚT uwalniające się z zatopionych kontenerów. Do tego można by doliczyć jeszcze
bojowe środki zapalające - BŚZ w rodzaju silnie trującego białego fosforu,
który uwalnia się z celowo zatopionych bomb zapalających lub z ich niewybuchów
pozostałych po wielu konfliktach na wszystkich akwenach Wszechoceanu. Typowym przykładem
takiego akwenu skażonego przez BŚT i BŚZ jest nasz Bałtyk… Czego tam nie ma?! Tabun,
sarin, soman, iperyt, iperyt azotowy i diabli wiedzą co tam jeszcze. Fosforoorganiczne
i arsenoorganiczne BŚT, które mimo 70 lat leżenia na dnie morskim wciąż są groźne
dla ludzi i zwierząt w Bałtyku. Ale to nie tłumaczy faktów wyrzucania się tych
zwierząt na plaże innych akwenów Wszechoceanu!
Dlatego uważam, że za tym frapującym i niebezpiecznym
zjawiskiem mogą stać właśnie megalodony. Wyobraźmy sobie stado wielorybów czy
innych waleni zaatakowane przez jednego czy kilka takich potworów. Nie mogąc
sprostać takiemu zagrożeniu – wieloryby uciekają instynktownie na płycizny,
gdzie są w miarę bezpieczne i… trafiają z deszczu pod rynnę. Fale wyrzucają je
na brzeg z fatalnym dla nich skutkiem, a głodny rekin (czy rekiny) odpływa w
siną dal.
Ta hipoteza ma
sens, ale trudno ją będzie udowodnić, no chyba że objęłoby się obserwacją
wszystkie plaże i wybrzeża w strefie równikowej i zwrotnikowej naszej planety. Można
by zaangażować do tego satelity szpiegowskie, które wreszcie mogłyby zrobić
dobrą robotę!
Megalodony,
podobnie jak Syreny i krakeny, istnieją realnie i błędem byłoby zaprzeczać ich
istnieniu. Nie zapominajmy, że Wszechocean to niemal ¾ powierzchni naszej Ziemi
i może w nim być wszystko – od mega-rekinów po „statki podwodne Obcych” poruszające
się z prędkością 300 węzłów – pod wodą!
Największe
odkrycia są wciąż przed nami.
Zdjęcia - Animal Planet