czwartek, 6 października 2016

Zaginiony samolot malezyjski (25)




Lot MH-370: człowiek, który nie odpuścił



Wydawałoby się, że sprawa tajemniczego zaginięcia malezyjskiego Boeinga-777 z lotu MH-370 zniknie z mediów zepchnięta przez coraz to nowsze wiadomości. A jednak nie. Kilka dni temu otrzymałem email od mojego znajomego Francuza z Singapuru – Pana Patricka Monceleta, który napisał do mnie o niezwykłym człowieku, który wciąż szuka śladów katastrofy:



Oto niecodzienny człowiek: Blaine Gibson – pisze on w swym emailu – słyszałeś zapewne o nim. Jest on amerykańskim prokuratorem, który wciąż poszukuje szczątków samolotu z lotu MH-370 wyrzuconych na brzeg w kilku krajach Wschodniej Afryki, Reunion, Madagaskaru, itd., który znalazł ich cały zbiór, a z których wiele zidentyfikowano pozytywnie jako pochodzących od tego Boeinga-777 i innych, które są teraz pilnie badane jak sądzę.

„Oficjalne” poszukiwania na powierzchni 120.000 km2 południowego Oceanu Indyjskiego zostały zakończone wcześnie i zmniejszyło to szanse na odnalezienie wraku. Wyglądałoby na to, że samolot spadł na północny tzw. „łuku” – o ile dane z satelity Imarsat są prawidłowe, ponieważ musimy pamiętać o tym, że na atolach Malediwów widziano coś przypominającego ten samolot – sądzę, że znasz tą historię. 

W tej całej sadze, jaką znalazłem najbardziej skandaliczne jest odniesienie się do tego rządu Malezji: mało ich obchodziło, czy samolot zostanie znaleziony czy nie, a premier nawet nie zaoferował Gibsonowi pomocy finansowej, a który musi kontynuować swe poszukiwania za swe własne pieniądze – to niewiarygodne…! 

Czytając ten wstęp o Panu Gibsonie dowiedziałem się także, iż jest on znajomym Petera Davenporta – tak! – faceta, który prowadzi National UFO Reporting w Waszyngtonie. A tak w ogóle, to Pan Gibson także interesuje się UFO oraz wybuchem, który wydarzył się jak wiesz w 1908 roku w rejonie Tunguski na Syberii – nawet był tam to zbadać in situ! (Ja robiłem też długie badania tego samego wydarzenia.) Tak więc mamy dzielnego Pana Gibsona, który obiecuje, że nie przerwie swych poszukiwań, póki nie wyjaśni losów tego samolotu. Pozdrawiam go! 

Tak już nawiasem mówiąc, najwidoczniej doszło do eksplozji na jego pokładzie – najprawdopodobniej spowodowanej przez 200-kilogramowe baterie litowe, wskutek czego kapitan spanikował, usiłował zawrócić, ale ustawił autopilota na kurs na… Malediwy czy gdzieś na Oceanie Indyjskim – kto wie? To, co najbardziej zdumiewa, to brak jakichkolwiek szczątków maszyny w tzw. „łuku” pomimo intensywnych poszukiwań. Ale wiele z nich znaleziono na wyspach Oceanu Indyjskiego i Wschodniej Afryce. Znalezienie kilku z nich można wytłumaczyć działaniem wiatrów i prądów morskich, ale w takim razie dlaczego nie widziano ich na otwartym oceanie? Przecież tam powinno być ich wiele.

Pozdrawiam!

Patrick Moncelet


No właśnie – i to jest właśnie najbardziej zastanawiające z tego wszystkiego. A oto artykuł ze strony Yahoo Finance na temat Pana Gibsona:





Canberra, Australia, AP – Kapelusz Fedora, skórzana kurtka pilota bombowca i sposób bycia upodabnia go do Indiany Jonesa. Blaine Gibson który nie odniósł takiego tryumfu jak filmowy bohater poszukujący legendarnej skrzyni z tablicami zawierającymi Dziesięć Przykazań. I nawet tego nie próbuje.

- Arka Przymierza, nie odnalazłem jej. Jednakże wierzę w to, że ona jest gdzieś w Etiopii – powiedział ostatnio Gibson dziennikarzowi z AP. Ten amatorski poszukiwacz chce rozwiązać najnowszą tajemnicę – zniknięcia malezyjskiego samolotu z lotu MH-370. Jest on pierwszą osobą poszukującą tego samolotu, która aktualnie znalazła jakieś jego ślady i mówi, że nie odpuści, póki nie znajdzie rozwiązania tej tajemnicy.

- Zawsze lubiłem podróżować, ale zawsze lubiłem podróżować w jakimś celu, i teraz rozwiązanie zagadki lotu MH-370 stało się takim celem… - póki ja albo ktoś inny nie dowie się, co stało się z tym samolotem i ludźmi na jego pokładzie – powiedział on w czasie swej wizyty w kwaterze głównej poszukiwań w Canberze, w Australii.

Boeing-777 mający 227 pasażerów i 12 załogantów jak się uważa wpadł do południowego Oceanu Indyjskiego po nieprzerwanym i niezrealizowanym locie z Kuala Lumpur w Malezji do Pekinu w Chinach, w dniu 8.III.2014 roku.

Pierwsze doniesienia o tym, że Gibson znalazł szczątki samolotu spotkały się ze sceptycyzmem. Inne kawałki fragmentów samolotu zostały znalezione całkowicie przez przypadek. Ale jak to się stało, że jeden „prywatny obywatel” znalazł szczątki samolotu, a nie zastępy ratowników w czasie kosztownych i wielonarodowych poszukiwań? Odpowiedź: nie przeprowadzono żadnych oficjalnych poszukiwań poza akwenem o powierzchni 46.000 sq. mi/120.000 km² dna oceanicznego na SW od Australii, który uznano za miejsce katastrofy.

Ale trójkątny panel, który Gibson znalazł w dniu 27 lutego, został potwierdzony jako niemal oczywisty poziomy stabilizator ze skrzydła samolotu z lotu MH-370.

Gibson powiedział, że znalazł się w Mozambiku po części dlatego, że oceanografowie powiedzieli mu, że tam mogły być zaniesione szczątki samolotu, po części dlatego, że nigdy nie był w tym kraju. (58-letni urodzony w Kalifornii Gibson był już w 177 krajach, a chciałby zwiedzić wszystkie.)Poznawszy krewnych zaginionych zakończył on szanse na znalezienie czegokolwiek w czasie swych poszukiwań. 

- To było dobre zarządzanie, ale także dużo szczęścia – powiedział Gibson. – To, czego nie widzieliście wcześniej, że przeszukano wiele plaż na Reunion i Mauritiusie oraz innych częściach świata i nie znaleziono niczego.


Gibson odnalazł 13 części możliwych szczątków na Madagaskarze, za pomocą miejscowych mieszkańców, z którymi się zaprzyjaźnił. On i rodziny ofiar był sfrustrowany przez niechęć Malezyjczyków do poszukiwań i zbieranie szczątków samolotu oraz badaniu ich. Gibson dostarczył 5 fragmentów samolotu na spotkanie z rodzinami ofiar lotu MH-370 w dniu 12 września w Canberze z oficjelami z Australijskiego Biura Bezpieczeństwa Transportu, które prowadzi głębokościowy sondaż sonarowy dna oceanu w imieniu Malezji.

Warren Truss – były vice-premier, który nadzorował poszukiwania zanim wycofał się z polityki w lutym br., spodziewa się tego, że więcej znalezisk Gibsona będzie potwierdzonych. 

- On oczywiście zrobił doskonałą robotę dla tych poszukiwań – powiedział Truss.

Australijski oceanograf David Griffin – jeden z dwóch, którego wskazówki naprowadziły Gibsona na właściwy kierunek zauważył, że Amerykanin jest sfrustrowany tym, że odpowiedzialność spadła w szczelinę, która przedzieliła agencje je koordynujące.

- On widzi, że jeden człowiek może podjąć się tej roboty. Sądzę, że jest to przerażające, że ktoś kto posiada możliwości i zasoby może się po prostu za to zabrać – powiedział Griffin.

Gibson był także archeologiem-wolontariuszem w Belize i Gwatemali badającym losy cywilizacji Majów. Jego stary przyjaciel Peter Davenport powiedział, że nie jest zdziwiony ten awanturnik wdał się tak kompletnie w tą lotniczą tajemnicę. Davenport, który jest dyrektorem NUFORC w stanie Waszyngton powiedział, że kiedyś zainteresował Gibsona wydarzeniem w Tungusce: gigantyczną eksplozją w okolicy rzeki Podkamiennej Tunguskiej na Syberii, która spustoszyła ogromne obszary leśne w 1908 roku.

- Następną rzeczą jak mi wiadomo, to on chciał zaprzyjaźnić się z ludźmi, którzy wiedzieli coś na temat tego wydarzenia, i dotrzeć do serca tej tajemnicy, która według mnie wciąż pozostaje tajemnicą. To jasne, że nie był to żaden meteor – powiedział Davenport. (Gibson doszedł do wniosku, że był to meteor, który odparował w atmosferze.)

Davenport powiedział o swym przyjacielu, że od co najmniej dwóch dekad ma możliwości rozwiązać te zagadki i tajemnice czego bardzo pragnie.

- On jest w to bardzo zaangażowany, dobrze mu się idzie wraz z wieloma ludźmi, on jest niekonfrontacyjny, mógłbym powiedzieć, że ma takie zdolności, że ludzie pragną z nim pracować i mu pomagać – mówi Davenport.


Gibson powiedział, że on zawsze pracował na swe podróże i nawet sprzedał dom swych zmarłych rodziców w Carmelu, CA, za nieco więcej niż milion dolarów w 2014 roku, co stanowi kapitał na jego poszukiwania samolotu z lotu MH-370.

Ale on i rodziny ofiar życzyłyby sobie, by rządy koordynowały wysiłki w zbieraniu fragmentów samolotu wyrzucane na brzegi w zachodniej części Oceanu Indyjskiego. Badania szczątków mogłyby wyjaśnić katastrofę i modelować ich dryfowanie, co z kolei ułatwiłoby tym samym znalezienie miejsce położenia głównej masy wraku. Poszukiwania podwodne skończą się koło grudnia, jeżeli nie zostaną znalezione nowe przesłanki do określenia miejsca katastrofy.


Gibson nie wie, gdzie będzie dalej szukać, ale Seszele i Komory są wciąż niezbadane. On nie ma jakiejś wyróżnionej teorii na temat tego, co się stało i przestrzega przed publicznym zaakceptowaniem najpopularniejszej hipotezy, że kapitan Zaharie Ahmad Shah porwał samolot.
- Ludzie rzucają się na tą hipotezę, ponieważ nie ma innego wyjaśnienia, jest czymś bardzo łatwym doczepić to do pilota, który nie może się bronić, napisać o tajemnicy i zamknąć poszukiwania: to jest nie do przyjęcia – powiedział on.

On powiedział także, że zaginiony samolot jest światowym problemem, który może rozwikłać praca wielu narodów.
- Musimy wiedzieć wsiadając do samolotu, że on nam z nami nie zniknie – dodał on.                                                


Przekład z angielskiego - ©Robert K. Leśniakiewicz