środa, 1 lutego 2017

Równoległościan z Salzburga





W dniu 1.XI.1885 roku, palacz z fabryki Izydora Brauna, znajdującej się w austriackim mieście Schondorf, rozbił kolejny kawał węgla, wydobytego w kopalni w Wolfseggu. 

Ku jego zdumieniu, wewnątrz skały znajdował się dziwny, metaliczny przedmiot, przypominający prostopadłościan o wymiarach 67 x 62 x 47 mm i o ciężarze 785 g. Dziwne znalezisko było niemal idealnie symetryczne i miało bruzdę pośrodku. Dziwny kawałek metalu podarowano muzeum Karoliny Augusty w Salzburgu i nazwano go „Salzburski równoległościan”. Uczeni i badacze zainteresowali się dziwnym znaleziskiem – przecież znaleziono artefakt, który znajdował się w warstwie paleogenowego węgla kamiennego – liczącej sobie 25-65 MA!


Moje 3 grosze


Ten salzburski artefakt, zwany także „sześcianem dr Gurtla”, który go badał, uznano w końcu za meteoryt żelazno-niklowy i dano sobie z nim spokój. Niektórzy autorzy mówią o tym, że jego wiek wynosił około 15 MA, a zatem pojawił się na Ziemi jeszcze przed powstaniem pierwszych hominidów. Nie może więc być tworem człowieka. Przynajmniej nie takiego, jakiego znamy…

Ale to tylko tak à propos.

Tymczasem kilka lat temu na łamach „Meteorytu” (czasopismo Polskiego Towarzystwa Meteorytowego) rzuciłem propozycję wzbogacenia zbiorów PTM i prywatnych kolekcjonerów poprzez przetrząśnięcie hałd kopalnianych. W kamieniach, które tam się znajdują powinno się znajdować wiele meteorytów, które spadły na Ziemię od kilku do kilkuset milionów lat temu, kiedy było ich znacznie więcej w przestrzeni międzyplanetarnej Układu Słonecznego, a teraz zostały ponownie wydobyte i wyrzucone na hałdy jako bezwartościowe kamienie. Wśród nich powinno znajdować się wiele meteorytów żelazno-niklowych. Sądzę, że tam znalazłby się niejeden „sześcian Gurtla”.  


Tekst i ilustracja – „Tajne XX wieka”, nr 51/2015, s. 17
Przekład z rosyjskiego - ©Robert K. F. Leśniakiewicz