czwartek, 25 maja 2017

Najnowsze Nocne Światła nad Polską





Ostatnio otrzymaliśmy emaile z relacjami na temat obserwacji dziwnych obiektów, które kojarzone są z Nocnymi Światłami – NL i kulami świetlnymi – BOL. A oto pierwszy list od Czytelnika, Pana M.S. z Warszawy:

Piszę, bo chcę się podzielić pewną informacją,
Bodajże z niedzieli na poniedziałek widziałem na nocnym niebie dwa jasne punkty,
Z daleka wyglądało to jak dwie jasne gwiazdy, zaintrygowało mnie to, zastanawiałem się, co to za gwiazdozbiór, ale później zauważyłem, że przemieszczają się dosyć szybko względem innych gwiazd, więc szybko stwierdziłem, że nie mogły być to żadne gwiazdy.
Zwróciłem też na nie uwagę ze względu na jasność, porównywalną tylko z Wenus. Ale było zdecydowanie za wcześnie na wschód Wenus, ponadto były to dwa obiekty, w niedużej odległości obok siebie, jeden nieco wyżej. I gdy chciałem pójść po komórkę, pomyślałem że może uda się je jakoś utrwalić, one wciąż poruszając się przygasły i zupełnie znikły z oczu. Na niebie znowu panowały gwiazdy, dobrze mi znane.
Zjawisko to zaobserwowałem u moich rodziców, ok. 25 km za Warszawą, do których pojechałem w odwiedziny. Daleko od miasta, nocą bardzo dobrze widać gwiazdy i różne dziwne obiekty (UFO).
Wykluczam meteor. Często obserwuję spadające gwiazdy.
Wykluczam również jakieś stacje orbitalne oraz satelity, ponieważ obiekty poruszały się zbyt nisko.
Wykluczam samolot. Mają charakterystyczne oświetlenie, poza tym ono u nich nie znika.
Najśmieszniejsze jest to, że gdy pomyślałem o nagraniu świateł, obiekty zniknęły w ciemności (wyłączono jasne światło?). „Widziałeś UFO? Guzik widziałeś.” Trochę to zagadkowe, bo przecież przez chwilę obiekty „dały” się dostrzec. Ktoś kto był na zewnątrz, mógłby je zobaczyć, jak ja. Tylko, że ja wychodzę na dwór często z zamiarem obserwacji nieba, a ludzie rzadko chodzą z zadartą głową.
Obiekty poruszały się z północy na południe. Było jeszcze przed północą, dokładnie nie pamiętam godziny. Z daleka wyglądało, jakby leciały nad dachem sąsiada. Więc stosunkowo nisko, chociaż oczywiście poruszały znacznie dalej, perspektywa zachwiana. W zasadzie nie musiałem zadzierać głowy, żeby dostrzec te obiekty. Więc zacząłem szukać racjonalnych wyjaśnień. To była para obiektów. Może leciały w jakieś formacji? Wojsko? Za cicho jak na maszyny odrzutowe. Drony?
Być może ma to związek z tym, że stąd jest bardzo blisko do granicy.
Dużo pytań bez odpowiedzi.
UFO do tego pasuje, bo ni cholery nie wiem, co to było.
Pomieszkuje u rodziców i mam zamiar wypatrzeć jeszcze kilka takich obiektów jak się uda. Obawiam się, że na kamerze ich nie wyłapię, chociaż podejmę próbę następnym razem. Przygotuję sprzęt i w razie czego użyję. Parę lat temu próbowałem, ale jak mnie pamięć nie myli, skutki nie były najlepsze.
 
Wielka to szkoda, że Pan M.S. nie podał dokładniejszych szczegółów tej obserwacji. Może się jeszcze odezwie?

Drugi list z dnia wczorajszego, pisze Pan T.M. z Wielunia:

 Dziś (23.V.2017 r.), około 23:00, idąc drogą polną o nazwie, nomen-omen, Polna, a zmierzając na południe, roztargniony polityczno-ideologicznymi sprawami, ujrzałem swymi oczyma dwoma zjawisko piękne i długie - oto bowiem postanowił się spalić w nieodległej wizualnie atmosferze jakiś kosmiczny bolid, który piękniutko, acz bez smugi, rozjarzył się żółtawo na kursie W-E. Jego lot trwał dobrych pięć sekund, jeśli nie dłużej, zaiste piękny to meteor był.
Niemniej zgodnie z uporem i nienasyceniem mej duszy, jąłem się przypatrywać niebiesiech naszym, co ujęło mnie kolejnym przypadkiem nietypowym - otóż z kierunku zachód-południowy-zachód, lecąc na przeciwległy wschód-północny-wschód, uwagę mą zwrócił jaśniejący żółtą bielą, i bielejąc ponad stan pobliskich gwiazd, bezgłośny obiekt. Świecił sowicie, aż na mych ślepiach krzyż pański się jawił, jak mędrcom gwiazda podczas pielgrzymki do Zbawiciela.
[…] ale ani jednego szelestu od strony obiektu nie pochwyciłem. Nawet silnikowego pomruku, którego nie doczekałem się, zanim ów Jasienica nie zniknął w pomroku dystansu, jakim mnie bezczelnie potraktował, i to mimo pomachania mu mą prawicą (apolityczną). Znikał uprzednio za chmurami frontu błyskającego na pogodę, który to jednakże wręcz wycofał się po jego przelocie w ciągu pół godziny.
Znikał, acz pojawiał się, i to było nietypowe, bowiem wszelkie dotychczasowe Jasienice, którem był napotkał patrzałkami swymi, znikały jak dziewica w odmęcie półmroku lasu, wyczuwszy ostrość mych kłów, a może i nieco nieświeży oddech po ostatniej ofierze. Wracając na kurs tyczonej opowieści, rzec muszę, że dobrych minut kilka obserwowałem zwyczajnie lecącego owego BOLa, póki nie zniknął gdzieś w okolicach Bełchatowa(?). Nawet nie zastanowiłem się, czy poświecić w niego super-mocną latarką będącą na podorędziu (a dziwne to, skoro uprzednio, na wypadek podobnych przypadków, mocno sobie to postanowiłem). Nawet również nie pomyślałem, czy zaraz nie przylecą myśliwce hałaśliwe, i jakby to światło w kontraście ich świateł się prezentowało, choćby i nałożone mocą wyobraźni. Jedyne, co pomyślałem, to to, że to przyjaciele, i chciałbym ich kontaktu ze mną. To, że wiem, że tam są. (Później naszło mnie, że to może być rutynowy lot naszych w obstawie innych naszych).
Nie minęły dwie minuty, a posłyszałem wycie myśliwca, którego zobaczyłem również nad chmurami w prześwitach, a który tym razem migał, choć i jego błyski były znacznie słabsze, w odróżnieniu od harmidru, jaki czynił, i to przy podobnej zapewne wysokości, jeśli nie większej od ów BOLa. Leciał kursem równoległym acz przesuniętym znacznie, jakbym był oflankowany, na zachód. Poszedłem swą trasą z psami, które wiernie obstawały mnie podczas wszelkich opisywanych wydarzeń, i po kilku minutach, wracając usłyszałem kolejnego myśliwca, który również leciał z W-S-W kurem równoległym, ale tym razem na kursie przesuniętym ku wschodowi. Po kilku kolejnych minutach zauważyłem, że myśliwce powracają (a może był tylko jeden, tylko obrał wielkie pętle przelotu dla pełniejszego rekonesansu)? Jakkolwiek by nie było, to właśnie dzięki tym hałaśliwym przelotom zrozumiałem, że ponownie COŚ widziałem.
Wiatr - 0-2 km/h, niewyczuwalny na poziomie gruntu, lecz w warstwach frontu wiejący z południa na północ, nieśpiesznie, acz stale. W ciągu dziesięciu minut, front chmurowy z 1/3 nieboskłonu zajął 2/3, po czym zniknął, nim wróciłem do domu. Temperatura - około +23°C. Wilgotność: kropiło, świerszcze świerszczyły, lecz oparów nie było widocznych. Długość całego zajścia - około dziesięciu minut. To był najdłużej widziany Jasienica jak dotąd, i zupełnie bezwstydny 😉 […]
Na podobnej trasie widziałem to już raz czy dwa, jakiś rok temu, po 21:00. Wówczas też, jeśli dobrze pamiętam, jakiś myśliwiec pognał za takim BOLem, choć pamiętam też, że raz nie było pościgu. Szpiegostwo zatem? Tak regularne? Test zdolności? Jak dla mnie co najwyżej ostanie połączone ze szpiegostwem, ale tak naprawdę dla Ruskich Polska to pół dnia roboty. Nie muszą wiedzieć, co tu jest, bo wszystko jest słabe i wieki za murzynami - nawet towot do łożysk jest na kartki. Śmiech na sali. Co tu szpiegować... kiedyś zrobią wjazd i tyle.
Dziś pogoda jest pod psem, obserwacji na pewno nie będzie, niemniej wiem, że kiedyś, przy regularnych późnych spacerach, mogę na jakiegoś BOLa trafić - one tu czy tędy latają od lat, wielu lat. Zaczynam się skłaniać ku poglądowi, że to miejsce, ta okolica, jest na czyjejś trasie. Nie mówię, że to miejsce jest wyjątkowe, ale że jest na trasie przelotu czy aktywności czegoś, co leży w zakresie naszych zainteresowań.😉

Nie mogła to być obserwacja ISS, bowiem w opisywanym czasie przelatywała ona nad Polską dwukrotnie – o godzinie 22:12 i 23:57, przy czym w tym drugim przypadku była ona niewidzialna, tj. leciała już w cieniu Ziemi. Co więcej, w obu przypadkach nadlatywała ona z kierunku NW i leciała na SE, a zatem zupełnie innym torem, niż obiekt zaobserwowany przez Pana T.M. O godzinie 23:00 ISS znajdowała się nad Południowym Pacyfikiem.

Obie obserwacje są ciekawe i póki co, to kojarzą mi się z hipotezami głoszonymi przez inż. Miłosława Wilka na temat przelotów Obcych w kanałach UFO, które tworzą sieć na terytorium naszego kraju (i innych też). Węzłami tej sieci są głazy narzutowe z „diabelskimi łapkami” widocznymi na ich powierzchni i wychodnie kamienne. 

Z drugiej strony w istniejącej sytuacji politycznej być może – a raczej na pewno – nad Polską mają miejsce loty zwiadowcze maszyn NATO i Rosji. Przypomina mi to lata 1980-81 z prac tandemu K. Piechota & Br. Rzepecki, kiedy to nad naszym krajem latały maszyny zwiadowcze z NATO i ZSRR, bo dzięki sytuacji politycznej w naszym kraju w Polsce zaczęło pachnieć prochem… 

Reasumując – takich obserwacji teraz będzie dużo i to szczególnie na wschodnim pograniczu – co daję pod rozwagę Koleżankom i Kolegom ze Straży Granicznej oraz w okolicach stacjonowania wojsk amerykańskich w Polsce. 


I kolejne doniesienie od Pana T.M. z Wielunia, z dnia dzisiejszego (26.V.2017 roku):

Dosłownie dwie minuty temu, około 1:55 widziałem kolejnego BOLa!
Leciał powolnie, jak zwykle, bezgłośnie - jak zwykle, i jaśniał krzyżem w oczach - jak zwykle. Po około dwóch minutach obserwacji, podczas której jaśniał jako drugi po lampach ulicznych, odleciał w kierunku zachodnim.
Ujrzałem go zupełnie przypadkiem, wyszedłszy na balkon mimo wcześniejszego zamiaru pójścia spać. Leciał prawie że nad moją posesją, choć nie dokładnie nad nią - bardzo jednak blisko. Pułap przelotu oceniłbym na kilkaset metrów, choć kto wie, jak wysoko leciał, niemniej zniknął na zachodzie o wiele później, niż znikają za zamgleniem nadhoryzontalnym gwiazdy. Nie wywołał żadnego poruszenia w naturze, zwyczajnie przeleciał przez rozgwieżdżone podmiejskie niebo.
Temperatura - dobre 24 stopnie w mojej niecce, wiatr - niewyczuwalny, mocna łuna miejska, brak hałasów, jeśli nie liczyć rozrozmantyzowanych świerszczy i okazjonalnych odgłosów pędzących asfaltem tirów. Wrażenia - prawie nie do wiary. Po około dziesięciu minutach brak samolotów.

Tym razem na pewno nie mogła to być ISS, ta bowiem w opisywanym znajdowała się nad pograniczem USA i Kanady. Nasza część kuli ziemskiej znajdowała się w pełnym stożku cienia i nie mógł to być żaden obiekt orbitalny oświetlany przez Słońce. Chyba że mamy do czynienia z obiektem znajdującym się poza stożkiem cienia rzucanym przez naszą planetę albo obiektem, który świeci światłem własnym. 

Ze swej strony czekam na pogodne noce (ostatnio mieliśmy mgłę, chmury i tylko +7,2°C), to może uda mi się też zaobserwować jakiegoś NL czy BOL?