Stanisław
Sawkiewicz
Wakacje letnie
spędzamy zwykle w miejscowościach nadmorskich. Polskie wybrzeże słynie z
pięknych i czystych plaż. Zatem można tam znakomicie wypocząć, pospacerować po
złocistym piasku i popływać w morzu. A woda tam czysta, ciepła … i słona.
Skąd ten słony, a
właściwie słonogorzki smak? Dzisiejszy swój smak woda morska zawdzięcza przede
wszystkim rozpuszczonym niej wielu
rodzajom soli. W wodzie morskiej aż 96,5 % to czysta woda. W pozostałej ilości
przeważa chlor 55 % i sód 30 %. Znacznie mniej jest innych pierwiastków, takich
jak chociażby siarka (ale jako SO4 – 8 %), magnez (4 %), wapń (1 %) czy potas
(1 %).
Ponad 80 % soli
rozpuszczonych w wodzie morskiej to chlorek sodu, czyli sól kuchenna. Inne
związki o charakterze soli to chlorek magnezowy, siarczan magnezowy, siarczan
wapniowy, węglan wapniowy i inne.
W 1 km
sześciennym wody morskiej znajduje się około 40 mln ton rozpuszczonych
substancji. To ogromne ilości. W 1 km sześciennym wody morskiej znajduje się
21,5 mln ton chloru, 1,5 mln ton magnezu, 1 mln ton siarki, 22 tysiące ton
węgla, 600 ton magnezu, 11,2 tony żelaza, 3,3 tony miedzi, 1,2 tony tytanu, 0,3
tony srebra, 30 kg rtęci, 4 kg złota i 3 dag radu.
Zasolenie wód
morskich jest różne w różnych zbiornikach wodnych. W oceanie zasolenie waha się
od 3,2 % do 3,8 %. Największe zasolenie spotykamy w Morzu Czerwonym – 4,1 % a
najmniejsze w Bałtyku – 0,8 %. Zasolenie wód Bałtyku waha się w granicach od
1,2 % na zachodzie i w rejonie cieśnin duńskich, przez 0,8 % w rejonie Zatoki Pomorskiej i większości południowego
Bałtyku, 0,70 -0,75 % w rejonie Zatoki Gdańskiej, 0,5 – 0,6 % w centrum i rejonie
Gotlandii, 0,2-0,4 % na północy (rejon Szkierów, Zatoka Botnicka i Fińska), aż
do 0,05-0,1 % w najbardziej wysuniętych częściach Zatoki Botnickiej i Fińskiej,
zwłaszcza w okresie wiosennych roztopów. Jak widać woda w Bałtyku jest w
zasadzie nie słona a słonawa.
Rezultatem dwóch
procesów : parowania wody i stałego spływu rzek do morza jest powolny wzrost
zasolenia mórz i oceanów. I tam gdzie parowanie wody jest największe, a więc w
strefie okołorównikowej zasolenie jest na ogół największe. Co ciekawe, w miarę
opadania w głąb oceanów zasolenie początkowo maleje a poniżej 1800 m jest stałe
i jednakowe.
Nauka nie potrafi
dziś odpowiedzieć na podstawowe pytanie, skąd w oceanach znalazło się tyle soli
? Zakłada się, że główne ilości soli dostały się do mórz i oceanów w momencie
ich powstawania. To spod skorupy ziemskiej wypływały wody wraz z solami i one
ustaliły skład wody morskiej.
Grupa uczonych
zgromadzona wokół profesora Paula
Knautha z Uniwersytetu stanowego Arizony twierdzi, że oceany na stygnącej
zwolna planecie były dwa razy bardziej słone niż dzisiaj. Profesor L. P. Knauth, wybitny ekspert w dziedzinie
geologii, sądzi, że na przestrzeni milionów lat oceany stawały się coraz
bardziej słodsze na skutek tworzenia się olbrzymich złóż soli. Nie uważa on by życie
mogło powstać w pierwotnym, tak bardzo słonym środowisku.
Niemniej sporo
uczonych przypuszcza dziś, że woda w praoceanach i pramorzach była słodka.
Znaczy to, że około 4 miliardów lat temu morska fauna i flora nie znały smaku
soli!
Hipotezę tę
potwierdzają badania profesora Charlesa
Apela z Uniwersytetu Kalifornii w Santa Cruz. W szerokiej gamie doświadczeń
uczony ten doprowadził do powstania pierwotnych struktur w wodzie „słodkiej”.
Okazało się , że po dodaniu do roztworów soli kuchennej, jonów wapnia lub jonów
magnezu delikatne błony pierwotnych pęcherzyków rozpadały się. A to w tych
pęcherzykach tkwiły pierwotne samo powielające się łańcuchy związków
chemicznych, z których powstała dzisiejsza forma DNA.
Charles Darwin przypuszczał, że
na Ziemi od jej początków istniały wszelkie związki chemiczne niezbędne do
powstania pierwotnych struktur. Darwin sądził, że życie powstało, w jakichś
ciepłych zbiornikach wodnych gdzie było pod dostatkiem amoniaku i soli
fosforowych, światła, ciepła i elektryczności. Takie prymitywne struktury
komórkowe tworzą się łatwiej w wodzie „obojętnej” niż w słonej.
Aby doszło do
dzisiejszego zasolenia wód musiały minąć setki milionów lat. Obliczono jednak,
że żelazo znajdujące się w morzach liczy zaledwie 2.000 lat, fluor, fosfor,
nikiel i mangan około 10.000 lat i dopiero magnez, molibden i bor to ponad
milion lat.
W procesie
zasolenia niebagatelną rolę spełniły niektóre żywe organizmy. Niektóre z nich
wpływają powoli ale systematycznie na wzrost ogólnego zasolenia wód. Flora
podmorska miała sporo czasu by przystosować się do coraz bardziej zasolonego
środowiska. Wszak rośliny lądowe nie znoszą przecież soli.
Woda morska, a
jest jej aż około 13 miliardów km sześciennych, zawiera sporo rozpuszczonych w
niej gazów. Te gazy to głównie tlen i dwutlenek węgla. W jednym litrze wody
przy powierzchni „zmagazynowanych” jest około6-8 cm sześciennych tlenu. Jest on
niezbędny faunie morskiej by oddychać i skutecznie podtrzymywać przemianę
materii. Większość fauny morskiej stanowią maleńkie, wręcz mikroskopijne
organizmy tworzące plankton. Plankton żyje tuż pod powierzchnią morza a po
śmierci opada na dno i o ile nie zostanie pożarty przez podwodne monstra to
tworzy podwodne rusztowania bądź też rozpuszcza się w wodzie. Badacze z Scripps
Institution of Oceanography w La Jolla w Kalifornii uważają, że w ostatnim
czasie oceany tracą tlen w związku z ogólnym ociepleniem klimatu na Ziemi.
Wyniki ich badań wskazują, że duża różnica temperatur pomiędzy górnymi a
dolnymi warstwami oceanów spowalnia proces ich mieszania się co powoduje zmniejszenie
dopływu tlenu do głębin oceanicznych. Efektem takich zaburzeń może być nawet
wymieranie niektórych głębinowych przedstawicieli fauny oceanicznej.
Potężne ilości
niektórych surowców i materiałów wprost kuszą by spróbować ich eksploatacji. I
czyni się to od wieków. Ze względu na duże zasolenie wody morskiej bardzo łatwo
jest odzyskać z tej naturalnej „solanki” sól kuchenną. Poza tym taka sól
zawiera także sporo substancji mających dobroczynny wpływ na człowieka. Czysty
chlorek sodu bez litu, jodu, selenu i magnezu jest sprawcą pogarszającego się
stanu zdrowia ludzi. Biała sól to jedna z trzech „białych śmierci” jak twierdzą
makrobiotyce; pozostałe to czysty cukier i białe pieczywo. Dziś aż 30 %
ogólnego zapotrzebowania na sól kuchenną
zaspokajamy wydobywając ją z wód morskich. Tą samą drogą zaspokajamy
połowę światowego zapotrzebowania na magnez i aż 80 % na brom. Zwiększa się
wydobycie z wód uranu. Przodują w tym Japończycy, którzy od 1985 roku
eksploatują w tym celu wody Pacyfiku.
Zauważono też, że
niektóre z organizmów żywych potrafią przechwytywać z wody i koncentrować w
sobie pierwiastki, występujące w wodzie morskiej w minimalnych ilościach. Są
glony kumulujące w sobie jod, kobalt, wanad a także miedź. Popularne na
niektórych stołach homary gromadzą w sobie duże ilości kobaltu.
W 2002 roku,
dzięki współpracy amerykańskiego National Geographic Society oraz rosyjskiego
Departamentu Nawigacji i Oceanografii, powstało niezwykłe opracowanie: ogromny
atlas oceanów zawierający wszystko co współczesna nauka wie o oceanach,
pokrywie lodowej, aktywności wulkanicznej, rybołówstwie, zasoleniu wód itd.
Atlas ten składający się z setek kart dostępny jest w Internecie pod adresem
WWW.oceanatlas.org. Zgodnie z prognozami ONZ wzrost poziomu mórz i oceanów o
jeden metr, co ma nastąpić jeszcze w tym stuleciu, dotknie setek milionów
ludzi. Podnosząca się woda zagrozi, między innymi, aż połowie ludności
Bangladeszu. Zmiany w faunie i florze morskiej monitorowane są w ramach
międzynarodowemu programu BIOMARE.
Zgodnie z teorią
Oparina w pierwotnym praoceanie w trakcie tak zwanej ewolucji chemicznej z
takich elementów jak aminokwasy i cukry powstały pierwsze polimery a w
szczególności polipeptydy, proteiny, tłuszcze i węglowodory. To one miały dać
życie tej stygnącej powoli planecie. Teoria koacerwatów Oparina była już wielokrotnie modyfikowana i jak mi się wydaje
nie przystaje ona do dzisiejszych poglądów na powstanie życia na Ziemi. Nie
wiemy nic na temat warunków w jakich kształtowała się Ziemia. Nie wiemy czy był
wtedy tlen w atmosferze czy nie, nie wiemy jaki był ten „pierwotny bulion”,
jaki wpływ na życie na Ziemi miały (i mają) komety, meteoryty i inne paskudztwa
spadające nam bez przerwy na głowę. Ale to już temat na inną okazję.
Komentarze z KKK
Dziękuję za ciekawy artykuł. A swoja drogą, jeżeli,
cyt.: "Tą samą drogą zaspokajamy połowę światowego zapotrzebowania na
magnez i aż 80 % na brom. Zwiększa się wydobycie z wód uranu. Przodują w tym
Japończycy, którzy od 1985 roku eksploatują w tym celu wody Pacyfiku." A
przecież wiemy że Pacyfik jest skażony radioaktywnie po wybuchu elektrowni
atomowej w Fukuszimie... Czy sprowadzamy do Polski ich skażoną radioaktywnie
sól??? Nasze Morze Bałtyckie również jest skażone, więc nie wiem czy to
wychodzi nam na zdrowie.... (Wiewiórka)
Bałtyk jest skażony przede wszystkim chemicznie -
począwszy od ścieków przemysłowych na rolniczych skończywszy. Poza tym
bezmyślnie i całkowicie nieodpowiedzialnie utopiono w nim kilkaset tysięcy ton
różnych BŚT z obu wojen światowych. A do tego wszystkiego dochodzi plastykowa
plaga wszystkich opakowań wyrzucanych beztrosko do wody.
Fukushima – no cóż, efekty tej katastrofy są wciąż
badane i trudno powiedzieć, jakie będą ekologiczne skutki tego szaleństwa. Na
pewno jeszcze gorsze od Czarnobyla.
Co do spadających nam na głowę paskudztw z Kosmosu,
to jestem absolutnie przekonany co do tego, że to właśnie one miały i nadal
mają swój udział w powstaniu i rozwoju życia na naszej planecie. (Daniel Laskowski)