wtorek, 20 lutego 2018

Antyszczepionkowy pierdolec



Dzisiejsza grafika na czerwono. A to dlatego, że powinny się nam zapalić lampki ostrzegawcze. Odmawianie szczepienia dzieci przybrało rozmiary plagi. Zresztą ta, jeżeli trend będzie kontynuował, jest nieunikniona. Nawet najszczersza wiara w bzdury wyczytane w Internecie nie pozwala nam oszukać praw matematyki - a w sumie skuteczność szczepień jeżeli chodzi o ochronę przed chorobami wynika właśnie z takich prostych matematycznych zasad [1].

Niestety proste matematyczne zasady nie mają najmniejszych szans wygrać z dowodami anegdotycznymi. Choroby, na które szczepimy są praktycznie nieznane (ciekawe dlaczego? [2]) natomiast autyzmem można postraszyć zestresowanych rodziców. Smutne w tym wszystkim, że nie dość, że taka strategia powoduje, że wkrótce przypomnimy sobie o chorobach wieku dziecięcego, to dodatkowo tego typu argumentacja stygmatyzuje dzieci z zaburzeniami spektrum autyzmu.

Według Państwowego Instytutu Higieny, w 2017 niemal 30 000 dzieci nie otrzymało szczepień [infografika, 3]. To wzrost o ponad 30% w porównaniu z 2016. Dodatkowo, liczba odmawiających szczepień wzrosła w kolejnym roku z rzędu. Osiągamy już wyniki, które powoli stają się zagrożeniem dla zdrowia publicznego. Żeby oszacować stopień tego zagrożenia sięgnęliśmy po dane z 2016 ,2012 i 2008 (pełen raport z 2017 jeszcze nie jest dostępny, ale nie przejmujcie się - z pewnością was poinformujemy, dane dostępne w [4]). W dodatkowym wykresie pod tekstem (w komentarzu pokazujemy jak zmieniał się odsetek nieszczepionych na odrę - bardzo zakaźną chorobę wieku dziecięcego, która nie dość, że często prowadzi do śmierci (1 na 1000 zachorowań) to dodatkowo może mieć okropne komplikacje, które robią z dziecka kalekę na całe życie.



Wykres (patrz komentarze pod tekstem) pokazuje jaki odsetek dzieci urodzonych x roczników przed badaniem jest nieszczepionych na odrę (czyli przykładowo w 2012 ok. 2% dzieci urodzonych w roku 2010 było nieszczepionych, podczas gdy w 2016 już 4,5% dzieci z 2014 było niezaszczepionych). To przekłada się na konkretne liczby - w 2012 niezaszczepionych na odrę było 8305 dwulatków, podczas gdy w 2016 - już 16476. Zostaje poczekać czy w 2017 ta liczba sięgnie 20000 - dzięki czemu, przynajmniej w kohorcie z 2015, wyszczepialność odry spadnie poniżej progu zapewniającego odporność stadną. Szczęśliwie dane sugerują, że z czasem przynajmniej część rodziców idzie po rozum do głowy i z opóźnieniem ale doszczepia swoje dzieci. Ale wciąż - podczas gdy w 2012 niezaszczepione na odrę było 1,8% dzieci w wieku 1-15 lat, w 2016 jest to już 2,4%.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jedyne co możemy robić to przyglądać się temu z boku i opisywać rzeczywistość. Jak zaczną się epidemie i umrą pierwsze niewinne dzieci nieszczepiący rzucą się hurtowo do przychodni i nadrobią te lata zaniedbań - tylko co to zmieni dla rodziców dzieci, które ucierpią w takiej sytuacji w pierwszej kolejności? A mowa oczywiście o tych, które są zbyt chore, żeby można je było szczepić. O tych, dla których stworzono solidarnościowy system szczepień - dla których odporność stadna jest jedyną ochroną przed chorobami. Warto o nich pomyśleć zanim odmówimy naszemu dziecku szczepionki “bo pani z grzywką na jutjubie mówi, że to zamieni je w cyborga”.

#neuropapolska
#neuropanauka

------------------------------------