Wygląd hipotetycznej 9-tej Planety
Dziewiąta Planeta, Planeta X
lub Phattie to tymczasowa nazwa nadana hipotetycznej, wielkiej planecie
lodowej, która może istnieć w zewnętrznym Układzie Słonecznym, głównie w
oparciu o badania opublikowane 20 stycznia 2016 r. w „Astronomical Journal”
przez astronomów Kalifornijskiego Instytutu Technologicznego (Caltech) Michael E. Brown i Konstantin Batygin. Istnienie tej planety można wywnioskować na
podstawie zachowania grupy obiektów transneptunowych - TNO. Według doniesień
prasowych ze stycznia 2016 r. astronom Michael Brown określił
prawdopodobieństwo istnienia 9-tej Planety na 90%. Może to być piąta
gigantyczna gazowa planeta, która została wyrzucona z wewnętrznego Układu Słonecznego
zgodnie z modelem Nicei. Istnienie Planety X wytłumaczyłoby osobliwe orbity
dwóch grup obiektów w paśmie Kuipera.
Porównanie wielkości planet: Ziemi, 9-tej Planety i Neptuna
Postawiono hipotezę, że Planeta
nr Dziewięć podąża bardzo wydłużoną, eliptyczną orbitą wokół Słońca, z okresem
orbitalnym od 10.000 do 20.000 lat ziemskich. Orbita planety miałaby w półosi
co najmniej 700 AU (1,05 x 10^11 km), około dwudziestokrotnie większą niż
odległość Neptuna od Słońca, chociaż mogłaby zbliżyć się do 200 AU (3 x 10^10 km),
a jej oszacowane nachylenie wynosiłoby około 30° (± 10) na płaszczyźnie
ekliptyki. Wysoka ekscentryczność orbity Dziewiątej Planety mogła umieścić ją w
odległości do około 1200 AU (1,8 x 10^11 km) w swoim aphelium.
Aphelium to punkt orbity
położony najdalej od Słońca i znajduje się on na pograniczu konstelacji Oriona
(Ori) i Byka (Tau), zaś peryhelium czyli punkt najbliższy Słońcu znajduje się
mniej więcej na pograniczu konstelacji Głowy Węża (Ser1), Węża Wodnego (Oph) i
Wagi (Lib). […]
Towarzyszące tej zamarzniętej
gigantycznej planecie, zgodnie z modelami komputerowymi użytymi do tego
badania, powinny istnieć przynajmniej zespół pięciu obiektów zajmujących
prostopadłe orbity do płaszczyzny Układu Słonecznego. Gdyby znajdowała się ona
obecnie w najdalszej części Słońca na swojej orbicie, to potrzebne byłyby
największe teleskopy na świecie, takie jak np. teleskop Subaru na Hawajach.
Szacuje się, że planeta ma
dziesięciokrotną masę i od dwóch do czterech razy większą od średnicy Ziemi. Badanie
w podczerwieni w szerokopasmowym eksploratorze podczerwieni (WISE) w 2009 r. nie
wyklucza takiego obiektu, ponieważ jego wyniki pozwalają istnienie obiektu wielkości
Neptuna powyżej 700 AU. Podobne badania przeprowadzone w 2014 r. koncentrowały
się na możliwych ciałach o większej masie w zewnętrznym Układzie Słonecznym i
odrzuconych obiektach z masy Jowisza poza 26.000 AU (3,9 x 10^12 km). Brown
szacuje, że masa Planety Dziewiątej jest większa niż masa potrzebna do
oczyszczenia jej orbity od ponad 4.6 mld lat, i dlatego spełnia ona definicję
planety.
Pierwsze
szacunki
Odkrycie Sedny i jej osobliwej
orbity w 2004 r. doprowadziło uczonych do wniosku, że jakiś czas temu coś
znajdującego się poza ośmioma znanymi planetami zakłóciło ruch Sedny z dala od
pasa Kuipera. Mogła to być inna planeta, mogła to być gwiazda, która zbliżyła
się do Słońca lub mogłaby to być grupa gwiazd, gdyby Słońce utworzyło się w
skupisku.
Po analizie orbit grupy TNO o
wysoce wydłużonych orbitach, Rodney
Gomes, z Brazylijskiego Narodowego Obserwatorium Astronomicznego, stworzył
kilka modeli, które wykazały istnienie planety jeszcze nie wykrytej, nieznanych
rozmiarów i nieokreślonej orbity, która może być zbyt daleko, aby wpłynąć na
ruchy Ziemi i innych planet wewnętrznych, ale nadal wystarczająco blisko dysku
rozproszonych obiektów, aby wprowadzić je w ich wydłużone orbity.
Ogłoszenie odkrycia obiektu
2012 VP113 w marcu 2014 roku, które powiązało kilka rzadkich obiektów orbitalnych
z Sedną i innymi ekstremalnymi obiektami TNO, dodatkowo zwiększyło możliwość
istnienia niewykrytej Superziemi znajdującej się na dużej zewnętrznej orbicie.
Sprawa
istnienia nowej planety
Trujillo
i
Shepherd przeanalizowali orbity
obiektów transneptunicznych (TNO) z perihelium większym niż 30 AU i wielką półosią większą niż 150 AU, i odkryli, że mają zbiór cech orbitalnych,
szczególnie w kontekście argumentu o peryhelium, który opisuje orientację orbit
eliptycznych w ich płaszczyznach orbitalnych. Zaproponowali oni „pojedyncze ciało o masie 2-15 mas Ziemi na kołowej
orbicie o niskim nachyleniu, pomiędzy 200 a 300 AU”, aby wyjaśnić te anomalie.
Nie był to jedyny sposób na stworzenie zgrupowania orientacji orbitalnych.
Brown i Batygin przeanalizowali
następnie sześć ekstremalnych obiektów transneptonan w stabilnej konfiguracji
orbit głównie poza Pas Kuipera (mianowicie Sedna, 2012 VP113, 2007 TG422, 2004
VN112, 2013 RF98 i 2010 GB174). Bardziej szczegółowa analiza danych pokazała,
że te sześć obiektów posiada eliptyczne orbity, które są ustawione w
przybliżeniu w tym samym kierunku w przestrzeni kosmicznej i są w przybliżeniu
w tej samej płaszczyźnie. Stwierdzili, że zdarzyłoby się to przypadkowo z
prawdopodobieństwem tylko 0,007%. Są to jedyne niewielkie planetki, o których
wiadomo, że mają peryhelium większe niż 30 AU i oś podłużną większą niż 250 AU,
do stycznia 2016 r.
Hipoteza
Trujillo i Shepparda (2014)
Pierwszy argument na istnienie
planety poza Neptunem został opublikowany w 2014 roku przez astronomów Chad Trujillo i Scott Sheppard, którzy sugerowali, że podobne orbity TNO takich
skrajnych jak sednoidy[1]
może być spowodowane przez planety odległych o wiele jednostek astronomicznych,
w tym układzie orbit o nachyleniu 0° lub 180° tak, że ich orbity krzyżują się z
płaszczyzną orbity planety w pobliżu peryhelium i aphelium, w najdalszych
punktach orbity planety. Trujillo i Sheppard analizowano orbity dwanaście TNO o
peryheliach powyżej 30 AU i wielkiej półosi większa niż 150 AU i stwierdzono zbiór
właściwości orbitalnych, a zwłaszcza ich peryhelia (wskazujący orientację
eliptycznych orbitach wewnątrz swoich orbitach) zaburzenia czterech znanych
planet układu słonecznego (Jowisz, Saturn, Uran i Neptun) powinien lewo od
peryhelium z dwunastu TNO, jak w pozostałej części regionu trans-neptunowego,
chyba że coś jest nie do utrzymania ich w późniejszym okresie ogłaszając
odkrycie kilku bardziej odległych obiektów Trujillo i Sheppard zaobserwowli
korelację między długością peryhelium i argument peryhelium tych obiektów.
Grupy o nachyleniu 0-120° perihelium ma argumenty peryhelium pomiędzy 280-360°,
a te o długości 180-340° perihelium mają argumenty peryhelium 0-40°.
Stwierdzili statystyczną trafność tej zależności na 99,99%.
Symulowali oni numerycznie
pojedyncze ciało o masie 2-15 mas ziemskich na kolistej orbicie o małym
nachyleniu orbity do ekliptyki i w odległości od Słońca od 200 AU do 300 AU, a
także dodatkowe symulacje z dużym obiektem typu Neptuna na dużym nachyleniu
orbity w odległości 1500 AU, aby pokazać podstawową ideę, w jaki sposób jedna
duża planeta może prowadzić mniejsze odległe obiekty TNO o podobnych typach
orbit. Był to podstawowy test symulacji koncepcji, który nie uzyskał unikalnej
orbity dla planety, ponieważ wskazują one, że istnieje wiele możliwych
konfiguracji orbitalnych, które może posiadać taka planeta. Dlatego nie
sformułowali modelu, który z powodzeniem włączył całą grupę ekstremalnych obiektów
z orbitą dla planety. Ale oni pierwsi zauważyli, że na orbitach bardzo
odległych obiektów znajdowało się ugrupowanie i że najbardziej prawdopodobnym
powodem była odległa planeta o nieznanej masie. Jego praca jest bardzo podobna
do tego, jak Alexis Bouvard
zauważył, że ruch Urana był osobliwy i sugerował, że prawdopodobnie były to
siły grawitacyjne nieznanej ósmej planety, która doprowadziła do odkrycia
Neptuna.
Hipoteza De la Fuente Marcosów
(2014)
W czerwcu 2014 roku, obserwacje
Raula i Carlosa de la Fuente Marcosów
obejmowały trzynaście niewiekich planet i zauważyli oni, że wszystkie ich
argumenty peryhelium są pobliżu 0°0. W innej analizie, Carlos i Raul de la
Fuente Marcos z Sverre J. Aarsetha
potwierdzili, że jedynym znanym sposobem jest to, że zaobserwowane wyrównanie
argumentów peryhelium można wyjaśnić niewykrytą planetą. Również teorię, że
zbiór obiektów (ETNO) pozostały pogrupowane przez mechanizm podobny do tego, jak
między kometą 96P/Machholz i Jowiszem. Spekulowano, że Planeta X ma masę
pomiędzy Marsem a Saturnem i orbituje w odległości około 200 AU od Słońca. Sugerują
oni, że ta planeta jest w rezonansie z ogromną planetą położoną około 250 AU od
Słońca, jak przewidywano to w pracach Trujillo i Shepparda. Nie wykluczył, że
planeta może być położona i może być bardziej masywna, niż się to szacuje
teraz.
Hipoteza
Batygina i Browna (2016)
Konstantin Batygin i Michael E.
Brown z Caltech próbowali obalić mechanizm zaproponowany przez Trujillo i
Shepparda. Wykazali oni, że pierwotne sformułowanie Trujillo i Shepparda, które
zidentyfikowało grupowanie argumentów o peryhelium w 344°, było głównie pod
wpływem rezonansów środkowego ruchu Neptuna dla wielu obiektów w ich zestawie
analitycznym oraz, że po odfiltrowaniu argument peryhelium dla pozostałych
obiektów, na które Neptun nie wpłynął, wynosił 318° ± 8°. Nie zgadzało się to z
tym, w jaki sposób mechanizm Kozai wyrównał te orbity. Jednakże Batygin i Brown
odkryli, że cztery pozostałe wyróżniające się obiekty, na które Neptun nie miał
wpływu, były w przybliżeniu skojarzone z Sedną, Sednoidami i 2012 VP113, a także zgrupowane wokół argumentu
peryhelium z nimi i stwierdziły, że było tylko 0,007% prawdopodobieństwa by to
było spowodowane przypadkiem.
Batygin i Brown przeanalizowali
sześć ekstremalnych obiektów trans-neptunowych (ETNO) w stabilnej konfiguracji
orbit głównie poza Pas Kuipera (tj. Sedna, 2012 VP113, 2007 TG422, 2004 VN112,
2013 RF98, 2010 GB174). Bliższe spojrzenie na dane wykazało, że te sześć obiektów
ma orbity, które nie są zgrupowane w swoich argumentach peryhelium, ale że są
one z grubsza wyrównane w tym samym kierunku w przestrzeni fizycznej i są w
przybliżeniu na tym samym poziomie. Odkryli, że to miałoby to miejsce tylko przypadkiem
z prawdopodobieństwem 0,007%.
Te sześć obiektów zostało
odkrytych w sześciu różnych poszukiwaniach przy pomocy sześciu różnych
teleskopów. To spowodowało, że mniej prawdopodobne było skumulowanie się błędu
obserwacyjnego, takiego jak wskazanie teleskopu w określonej części nieba. I
znowu, będąc sześcioma najdalszymi obiektami, mieli oni na myśli, że mniej
prawdopodobne jest, że zostaną zakłócone grawitacyjnie przez Neptuna, który krąży
w odległości 30 AU od Słońca. Generalnie, TNO z peryheliami mniejszymi niż 36
AU doświadczają silnych perturbacji z strony Neptuna.
Sześć z nich jest jedynymi
mniejszymi planetami, o których wiadomo, że mają peryhelia większe niż 30 AU i
półosią większą niż 250 AU, od stycznia 2016 r. Sześć obiektów jest stosunkowo
niewielkich, ale obecnie są stosunkowo jasne, ponieważ są bliskie ich
najbliższej odległość od Słońca na eliptycznych orbitach.
Symulacja numeryczna była w
stanie wyjaśnić zarówno elementy peryhelium jak i zbieżność płaszczyzn
orbitalnych ze średnimi rezonansami ruchu spowodowanymi przez hipotetyczny
masywny obiekt o wartości 10 mas Ziemi na wysoce ekscentrycznej i umiarkowanie
nachylonej orbicie. Model wygenerował rój obiektów o wysokim nachyleniu, które jak
spekulowali, w wyniku kombinacji efektu ruchu średniego z efektem Kozai w
stosunku do hipotetycznej planety, i które później znaleźli w bazach danych
drobnych obiektów w Układzie Słonecznym. Jego pochodzenie nie mogło być
wcześniej zadowalająco wyjaśnione. […]
W ramach hipotezy Dziewiątej
Planety i w zależności od rzeczywistych wartości parametrów orbitalnych
przypuszczalnego perturbera, ETNO mogą być pierwotną lub przejściową populacją.
Orbita 2013 RF98 na jest podobna do tej z (474640) 2004 VN112. Widoczne widma
(474640) 2004 VN112 i 2013 RF98 są podobne, ale bardzo różne od widma 90377
Sedny. Wartość jego nachylenia spektralnego sugeruje, że powierzchnie RF98 mogą
mieć czyste lody metanowe (jak w przypadku Plutona) i wysoko przetworzony węgiel (???),
w tym niektóre bezpostaciowe krzemiany. Jego widmo spektralne jest podobne do widma
2004 VN112.
Wnioski
Batygin ostrożnie interpretował
wyniki, mówiąc: Dopóki
Dziewiąta Planeta nie zostanie uchwycona przez aparat fotograficzny, to nie
liczy się jako prawdziwa. Wszystko, co mamy teraz, to jej echo.
Brown określił szanse na
istnienie Planety X na poziomie około 90% . Greg Laughlin, jeden z niewielu badaczy, którzy z góry wiedzieli o
tym artykule, szacuje się na 68,3%. Inni sceptyczni naukowcy żądają więcej
danych dotyczących dodatkowych KBO do analizy lub ostatecznego dowodu poprzez
fotograficzne potwierdzenie. Brown, choć przyznaje rację sceptykom, wciąż
uważa, że jest wystarczająco dużo danych, aby przeprowadzić poważne
poszukiwanie nowej planety i zapewnia wszystkich, że nie będzie to daremne
poszukiwanie.
Brown jest wspierany przez Jima Greena, dyrektora Departamentu
Nauk Planetarnych NASA, który powiedział, że dowody
są teraz bardziej przejrzyste niż kiedykolwiek wcześniej.
Tom
Levenson doszedł do wniosku, że na razie Dzięwiąta Planeta wydaje
się być jedynym satysfakcjonującym wyjaśnieniem wszystkiego, co jest obecnie
znane z zewnętrznych regionów Układu Słonecznego. […]
Phattie wśród gwiazd...
Prawdopodobna orbita Phattie w Pasie Kuipera
Moje
3 grosze
Od razu przepraszam za
kulawy przekład, ale chciałem jak najszybciej przekazać te informacje szerszemu
ogółowi. Istnienie Dziewiątej Planety, dla której proponuję nazwę Shaggai – na
cześć Howarda Phillipsa Lovecrafta, NB,
który nazwał Plutona mianem Yuggoth – wydaje się być wysoce prawdopodobne. Cały
problem polega jednak na tym, że mimo swego ogromu jest ona niewidoczna. Po
prostu jej odległość od centrum Układu Słonecznego powoduje, że dostaje ona za
mało światła, które mogłaby odbić. I to jest problem.
Pewną nadzieją jest
podczerwień, bo Shaggai mogłaby emitować ciepło i promieniowanie radiowe tak
jak Jowisz i inne gazowe olbrzymy. Niestety – jak dotąd nie wychwycono żadnego
silnego pozaukładowego źródła radiowego czy podczerwonego w Pasie Kuipera i
Obłoku Oorta, które by odpowiadało parametrom Dziewiątej Planety.
Wygląda więc na to, że
Shaggai jest wyziębionym, lodowym światem o temperaturze nieco tylko przewyższającej
Zero Absolutne, bez atmosfery lub z cieniutką atmosferką, w której nie zachodzą
żadne zjawiska godne uwagi, i nawet jeżeli ma magnetosferę, to niczego to nie
daje…
A jednak istnieje pewna
szansa, by ją dostrzec. Trzeba mieć trochę szczęścia no i patrzeć uważnie. Skoro
ta planeta krąży gdzieś w Obłoku Oorta czy Pasie Kuipera, to od czasu do czasu
przyciąga do siebie jakieś drobniejsze skały z tego regionu Układu Słonecznego
i te właśnie impakty może pozwolą nam na
namierzenie tej planety!
Przypominam tutaj, że takie
tajemnicze eksplozje energii zaobserwowano na Ziemi i nie było dla nich
jakiegoś racjonalnego wytłumaczenia. Mówiono o atomowej wojnie w Kosmosie,
testach nuklearnych mieszkańców innych planet, etc. etc. Zaczęło się od
obserwacji jednego z polskich astronomów silnego błysku w 1994 roku, a potem
już poszło – tajemnicze błyski zaobserwowano latach: 1997, 2006, 2007, 2008, 2009.
Co ciekawe – wszystkie one znajdowały się w Pasie Kuipera i na dodatek miały
moc ok. 100 kt TNT. Do poszukiwań źródła tych błysków zaangażowano ponoć rentgenowski
teleskop Astro-E2, teleskop
promieniowania gamma – GLAST, optyczny orbitalny teleskop LST
Hubble – i co najciekawsze –
rezultaty badań utajniono. Dlaczego? Czyżby już odkryto Planetę nr 9? Kiedy
opublikowałem przekład artykułu na ten temat z rosyjskiego czasopisma „Tajny XX
wieka”, to okazało się potem, że ów artykuł po prostu … wyparował z blogu. Komu
na tym zależało, oto jest pytanie? I najważniejsze: dlaczego?
Wobec tego przypominam ten
materiał, bo warto:
Nieznane
wojny gwiezdne
Sołomon Naffiert
Być może ktoś powie, że to
jest niewiarygodne, ale trzeba to powiedzieć: w dniu dzisiejszym ma miejsce
wojna jądrowa i ogromna większość mieszkańców naszej planety nic o niej nie
wie!
Mistyfikacja?
Przyczyna jest prosta: jej
teatr działań bojowych znajduje się bardzo daleko od nas. Znajduje się on na
granicy Układu Słonecznego – w Pasie Kuipera.
Trochę historii: 12 stycznia
2006 roku japoński astronom-amator Atoku
Nakamura fotografował gwiaździste niebo i naraz zauważył on błysk świetlny
nieznanego pochodzenia. Dalsze obserwacje już wspólnie z astronomami z innych
krajów zaowocowały zaobserwowaniem trzech innych błysków światła. Komputerowa
obróbka danych wykazała, że źródło tego promieniowania znajduje się w odległości
około 8.000.000.000
km od Ziemi – w tak zwanym Pasie Kuipera. Jest to
miejsce, w którym znajdują się planetoidy (tzw. kuiperowce – przyp. tłum) czyli
niewielkie planetki rozmiarami ustępujące Marsowi, ale nieraz dorównujące
rozmiarami Księżycowi. Analizy spektralne ukazały uderzające podobieństwo tych
błysków światła do błysków eksplozji jądrowych o mocy od 60 do 300 kt TNT.
Miłośnicy-obserwatorzy
utworzyli grupę inicjatywną astronomów-amatorów i oznajmili o swych odkryciach
światu naukowemu – w tym szefostwo największych obserwatoriów astronomicznych
Ziemi. Jednakże echa tego były mierne: profesjonalni uczeni od razu
stwierdzili, że mamy do czynienia z błędem obserwacyjnym albo z mistyfikacją.
GRUPA
2006
Inicjatywna GRUPA 2006, w
skład której weszli astronomowie z różnych krajów zdecydowała się na
kontynuację obserwacji własnymi siłami, by znaleźć nowe dowody. W roku 2007
zarejestrowano nowy błysk, w 2008 – kolejny, i wreszcie w dniu 9 grudnia 2009
roku – ostatni w tym momencie. Atoku Nakamura – główny koordynator GRUPY 2006 –
w dniu 21 grudnia 2009 roku wypuścił memorandum, w którym ukazał on wszystkie
fakty będące w jego posiadaniu. Przede wszystkim źródła błysków rozmieszczone
były w Pasie Kuipera, a charakterystyka ich była dokładnie identyczna z
charakterystykami błysku wybuchu nuklearnego po mocy 100 kt i wyżej. Biorąc pod
uwagę kolosalne rozmiary Pasa Kuipera i ograniczone możliwości naszych
entuzjastów można założyć, że w samej rzeczy tych błysków mogło być na pewno o
wiele więcej.
Ściśle
tajne?
Ale najważniejszą rzeczą w tym
memorandum było coś innego. Nakamura oznajmił, że dysponuje świadectwami o tym,
że rządowe obserwatoria astronomiczne nie zignorowały pierwszego doniesienia o
tajemniczym błysku w 2006 roku i obecnie są prowadzone szeroko zakrojone,
wielkoskalowe projekty mające na celu zbadania natury tych anomalnych
rozbłysków. Projekty te są o wiele większe i dokładniejsze, niż badania
prowadzone przez GRUPĘ 2006 i zastosowano w nich – poza ziemskimi
obserwatoriami – także kosmiczne aparaty, w tym:
1.
rentgenowski
teleskop Astro-E2
2.
teleskop
promieniowania gamma – GLAST
3.
optyczny
orbitalny teleskop LST Hubble
4.
orbitalny
teleskop podczerwieni WISE
Niestety nie zna on żadnych
doniesień o rezultatach tych projektów, bowiem nie opublikowano ich w żadnym
czasopiśmie naukowym. Na zapytania na ten temat oficjalne osobistości
odpowiadają, że chodzi tu tylko o badania planet Układu Słonecznego i nic
ponadto. Nakamura jest przekonanym, że wszelkie informacje na ten temat zostały
utajnione. Ale nie udało się osiągnąć pełnej tajności i pewne dane, które udało
się mu zdobyć świadczą o tym, że w Pasie Kuipera toczy się pełnowymiarowa wojna
nuklearna, którą obserwują światowe mocarstwa na naszej planecie.
Kto z kim walczy? Na to
pytanie nie ma żadnej wiarygodnej odpowiedzi, ale za to pojawiła się hipoteza:
Pas Kuipera jest zamieszkały. Planety Pasa Kuipera są nieprzyjazne dla
tradycyjnych form życia, ale wysoko rozwinięte technologicznie cywilizacje są w
stanie skolonizować te wyjątkowo niegościnne światy jak np. nasz Księżyc.
Zasadniczym problemem nie jest brak tlenu i wody, ale energii. Kontrolowana
reakcja termojądrowa jest w stanie zlikwidować ten problem. Posiadając źródła
takiej energii cywilizacja może się rozwijać tam, gdzie ma na to ochotę i gdzie
jej pasuje. Z tego punktu widzenia Pas Kuipera jest idealnym miejscem. Istnieją
nawet hipotezy, które Nakamura nazwał „odważnymi i śmiałymi”, a które
zakładają, że ziemskie cywilizacje dochodząc do pewnego, bardzo wysokiego
stopnia dojrzałości porzucają naszą planetę i przenoszą się – najpierw na
Księżyc, a potem na dalekie planety i asteroidy Pasa Kuipera. Istnienie
człowieka jako gatunku, zaczęło się miliony lat temu i w tym czasie przeżył on
niejeden cykl rozwoju i dlatego też w
Pasie Kuipera może istnieć cywilizacja Atlantów i protoegipska cywilizacja
Królów-skorpionów i tajemniczy hiperborejski „Naród Lodów”…
Nie ma więc się co dziwić, że
pomiędzy nimi mogły wyniknąć konflikty, które manifestują się w postaci
lokalnych eksplozji nuklearnych.
Inne
hipotezy
Druga wersja tej samej
hipotezy głosi, że toczy się wojna pomiędzy sojuszem ziemskich cywilizacji z
Przeszłości z jednej strony, a najeźdźcami z Kosmosu z drugiej. I nie da się
tego wykluczyć, że prędzej czy później w ten konflikt zostanie wmieszana i
nasza Ziemia. Nasze technologie zainteresują sojusz ziemskich cywilizacji, a na
pewno także nasze rezerwy osobowe i materiałowe. I dlatego też mają miejsce tak
szeroko zakrojone badania tych tajemniczych rozbłysków, które mają miejsce w
Pasie Kuipera – rządy chcą mieć maksimum informacji, by przybycie rekrutujących
nie stało się zaskoczeniem. Taki fakt należało utajnić chociażby dlatego, że
istnienie wysoko rozwiniętej cywilizacji mogłoby stać się zarzewiem konfliktów społecznych w łonie
naszej własnej.
No i na koniec należy jeszcze
wysunąć przypuszczenie, że te dziwne zjawiska w Pasie Kuipera mają swe
naturalne wyjaśnienie nieznane jeszcze ziemskiej nauce, i póki co nie grozi nam
wciągnięcie w nie naszą wojnę. Tak czy inaczej, GRUPA 2006 nadal prowadzi swe
obserwacje i badania w Pasie Kuipera.
Moje
trzy grosze
Poszukałem w Internecie
jakichkolwiek śladów na temat tej grupy i Nakamury. Nie znalazłem. Tak samo nie
znalazłem żadnego śladu informacji na temat tajemniczych błysków. Zapytałem
naszego japońskiego współpracownika Pana Kiyoshi’ego
Amamiya, czy jest mu coś wiadomo na ten temat. Jest on m.in.
astronomem-amatorem, więc powinien znać Nakamurę. Odpowiedź była negatywna. Pan
Amamiya stwierdził, że być może zaobserwowano rozbłyski gwiazd Nowych (Novae), których kilka udało się zauważyć
japońskim astronomom – amatorom. Ale nie o nie tutaj chodziło.
A jednak. Pisząc „Projekt
Tatry” (Kraków 2002) otrzymałem kilka ciekawych informacji o zjawiskach w
Kosmosie, które można przyporządkować właśnie wizji podanej nam powyżej przez
Sołomona Naffierta.
Pierwsza z nich miała miejsce
w dniu 3 maja 1994 r. około godziny 18:30 GMT, nad Zieloną Górą dostrzeżono
bardzo silny błysk biało - niebieskiego światła – o jasności około -4m,00
na wysokości orbity wokółziemskiej. Miejscowy astronom - prof. dr hab. Janusz Gil z tamtejszej WSP stwierdził,
że mógł to być nawet wybuch atomowy!...
Po publikacji kilku artykułów
na temat tej i innych (także i moich) obserwacji otrzymałem kilka listów i
emaili z doniesieniami o dziwnych zjawiskach dostrzeżonych na niebie. Część z
nich odpowiada przelotom satelitów Iridium,
które potrafią dać bardzo silne błyski nawet do -8m oraz innym dużym
satelitom Ziemi, ale co z resztą? Wynika z tego, że w Kosmosie jednak coś się
dzieje i są to albo nasze tajne próby z broniami jądrowymi i przygotowania do
wojen gwiezdnych, albo w Pasie Kuipera trwa może nie od razu wojna, ale np.
mają tam miejsce jakieś prace związane z wydzielaniem znacznych ilości energii
jądrowej?
Jest jeszcze jedna hipoteza, a
mianowicie taka, że mamy do czynienia z pozostałościami po wielkiej wojnie
bogów-astronautów opisanej w mitach całego świata i to, co widzimy są to
detonacje pozostałych po nich niewypałów i niewybuchów, które po prostu lecąc
poza Układ Słoneczny uderzają w planetoidy i lodowo-kamienno-metalowy gruz Pasa
Kuipera i Obłoku Oorta. Hipoteza dobra jak każda inna. Zainteresowanych odsyłam do książki Miloša Jesenský’ego pt. „Bogowie atomowych
wojen” (Ústi nad Labem 1998 – dostępna w Internecie na stronie - http://www.sm.fki.pl/Lesniakiewicz/Lesniakiewicz.php?nr=Bogowie_Atomowych_Wojen_1
- 4) w której rozważa on na serio taką właśnie
możliwość.
Źródło: „Nieizwiestnaja
jadiernaja wojna” w „NLO” nr 4/2009, s.4 – przekład mój.
I to byłoby na razie na tyle,
jak mawiał nieodżałowanej pamięci Jan
Tadeusz Stanisławski.
Przekład z hiszpańskiego -
©R.K.F. Leśniakiewicz