poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Sierpniowa Megapowódź




Stanisław Bednarz

Mój kalendarz: 205 lat temu 26 sierpnia 1813 roku miała miejsce kulminacja powodzi tysiąclecia. Niesłusznie za powódź tysiąclecia podaje się powódź z 1997 roku. Powodzią tysiąclecia była powódź z sierpnia 1813 roku.

Na południu Polski pod koniec sierpnia 1813 roku na skutek długotrwałych deszczy padających w górach wylały wszystkie rzeki w dorzeczu Wisły i sama Wisła. W Krakowie woda w Wiśle zaczęła się podnosić 23 sierpnia, 24 i 25 sierpnia nad miastem szalała burza, a dzień później w ciągu czterech godzin nastąpił gwałtowny przybór.





Woda zalała niżej położone dzielnice: Zwierzyniec, Stradom, Kazimierz, Podgórze, zerwała drewniany most między Stradomiem i Kazimierzem oraz drugi między Kazimierzem i Podgórzem. Po Stradomiu łódkami pływano, w kościele Bernardynów ławy kościelne też pływały. Wisła niosła z impetem różne zabudowania; gdy więc jakiś dwór nadpłynął i wśród mostu uderzył, tylko zawirował most, dom, ludzie poczepiani i wszystko rozpadło się i znikło na zawsze. Płynęli biedacy na kopach siana, na dachach, tratwach.

Powódź upamiętniają w kilku miejscach w Krakowie tablice, z których jedna, znajdująca się przy ul. Koletek pod numerem 9, w dramatyczny sposób ją opisuje:

Roku Pańskiego 1813, dnia 23 sierpnia niezmierna obfitość deszczy 72 godzin padających do dolnej linii tego kamienia wezbrała. Ogromne straty spowodowane powodzią odnotowano w rejonie Sandomierza. Zapieniona i rycząca Wisła niosła domy, młyny podchwycone, wiatraki wraz z ludźmi, którzy próżno wyciągali ręce po ratunek, niosła drzewa z korzeniem wyrwane, stogi i kopy siana i zboża, a na nich zwierzęta W Warszawie deszcz zaczął padać 25 sierpnia, zaś główna fala powodziowa dotarła do miasta 29 sierpnia. Wisła, niosąca szczątki budynków, mostów, młynów, zerwała most łyżwowy. Widziano porwane pędem wody bydło, świnie, sprzęty domowe, drewno opałowe, kopy siana i snopki zboża. Przybór wody był bardzo gwałtowny. Mieszkańców położonych niżej ulic, Bednarskiej, Rybaków, Solca i innych, którzy schronili się na dachach zalanych domów, próbowano ratować czółnami i łodziami, ale pęd wody był tak silny, że dotarcie do nich często stawało się niemożliwe. Na Śląsku powódź uniemożliwiła wycofywanie się wojsk Napoleona.