Stanisław Bednarz
Mój kalendarz: 205
lat temu 26 sierpnia 1813 roku miała miejsce kulminacja powodzi tysiąclecia.
Niesłusznie za powódź tysiąclecia podaje się powódź z 1997 roku. Powodzią
tysiąclecia była powódź z sierpnia 1813 roku.
Na południu Polski
pod koniec sierpnia 1813 roku na skutek długotrwałych deszczy padających w
górach wylały wszystkie rzeki w dorzeczu Wisły i sama Wisła. W Krakowie woda w
Wiśle zaczęła się podnosić 23 sierpnia, 24 i 25 sierpnia nad miastem szalała
burza, a dzień później w ciągu czterech godzin nastąpił gwałtowny przybór.
Woda zalała niżej
położone dzielnice: Zwierzyniec, Stradom, Kazimierz, Podgórze, zerwała
drewniany most między Stradomiem i Kazimierzem oraz drugi między Kazimierzem i
Podgórzem. Po Stradomiu łódkami pływano, w kościele Bernardynów ławy kościelne
też pływały. Wisła niosła z impetem różne zabudowania; gdy więc jakiś dwór
nadpłynął i wśród mostu uderzył, tylko zawirował most, dom, ludzie poczepiani i
wszystko rozpadło się i znikło na zawsze. Płynęli biedacy na kopach siana, na
dachach, tratwach.
Powódź upamiętniają
w kilku miejscach w Krakowie tablice, z których jedna, znajdująca się przy ul.
Koletek pod numerem 9, w dramatyczny sposób ją opisuje:
Roku
Pańskiego 1813, dnia 23 sierpnia niezmierna obfitość deszczy 72 godzin
padających do dolnej linii tego kamienia wezbrała. Ogromne straty spowodowane
powodzią odnotowano w rejonie Sandomierza. Zapieniona i rycząca Wisła niosła
domy, młyny podchwycone, wiatraki wraz z ludźmi, którzy próżno wyciągali ręce
po ratunek, niosła drzewa z korzeniem wyrwane, stogi i kopy siana i zboża, a na
nich zwierzęta W Warszawie deszcz zaczął padać 25 sierpnia, zaś główna fala
powodziowa dotarła do miasta 29 sierpnia. Wisła, niosąca szczątki budynków,
mostów, młynów, zerwała most łyżwowy. Widziano porwane pędem wody bydło,
świnie, sprzęty domowe, drewno opałowe, kopy siana i snopki zboża. Przybór wody
był bardzo gwałtowny. Mieszkańców położonych niżej ulic, Bednarskiej, Rybaków,
Solca i innych, którzy schronili się na dachach zalanych domów, próbowano
ratować czółnami i łodziami, ale pęd wody był tak silny, że dotarcie do nich
często stawało się niemożliwe. Na Śląsku powódź uniemożliwiła wycofywanie się
wojsk Napoleona.