Powered By Blogger

piątek, 30 kwietnia 2021

UFO dezaktywuje arsenały nuklearne

 


Obiekty rakietowe w Stanach Zjednoczonych zostały naruszone, a nawet wyłączone, podczas incydentów, w których UFO pojawiły się w wysoce bezpiecznych bazach wojskowych, według Luisa Elizondo, byłego oficera wywiadu, który wcześniej służył jako dyrektor tajnego śledztwa Pentagonu w sprawie incydentów UFO.

 

Elizondo podzielił się tą informacją kilka dni temu podczas konferencji prasowej zorganizowanej na zlecenie kilku głównych organizacji informacyjnych.

- Najbardziej niepokojące są incydenty związane z naszymi urządzeniami jądrowymi. Wydaje się, że istnieje bardzo wyraźna zbieżność między UFO, związaną z nimi działalnością i naszą technologią nuklearną - powiedział Elizondo dla przedstawicieli mediów w zeszłym tygodniu.

- Niezależnie od tego, czy chodzi o napęd, systemy uzbrojenia czy inne technologie. I to jest niepokojące do tego stopnia, że ​​w rzeczywistości niektóre z naszych zdolności nuklearnych zostały dezaktywowane przez te pojazdy. Więc, wiecie, ponownie, umieśćmy to w kontekście technologii zagranicznego przeciwnika: gdyby Rosja lub Chiny miały możliwość zablokowania naszego ataku nuklearnego lub arsenału obronnego, byłoby to już bardzo znaczące. Bardzo niepokojące - kontynuował.

 

- UFO są aktywnie zainteresowane naszą technologią nuklearną - powiedział Elizondo, kiedy Gadi Schwartz, reporter NBC News, poprosił go o wyjaśnienie jego wypowiedzi na temat interakcji między statkami kosmicznymi a energią jądrową. - Byłem świadkiem wielu niezwykłych rzeczy. Niestety, tych, które są poufne, nie będę omawiać ani udostępniać.

 

Na początku lat 70. prezentujący trzy generacje pocisków obrony powietrznej Nike, L-R Ajax (1953), Hercules (1958) i Zeus (1960), na początku lat 70. Hercules i Zeus posiadały możliwości przenoszenia głowic nuklearnych. (Źródło: Adam Glickman / Underwood Archives / Getty Images)

- Ale powiedziałem już wcześniej: mamy filmy, które trwają około 20, 25 minut. W innych przypadkach te rzeczy znajdują się 15 metrów od kokpitu samolotu, co jest bardzo niewiarygodne. Ale to powiedziawszy, nie mogę wchodzić w szczegóły na ich temat, ale to, co mogę powiedzieć, dotyczy tych, którzy się wynurzyli - powiedział Elizondo. Podkreśla, że ​​jest to niezwykle niepokojące, gdy incydenty dotyczą instalacji jądrowych.

 


- Żeby wyjaśnić, czy chcesz powiedzieć, że nasze możliwości nuklearne, czy to uzbrojenie, czy jakaś elektrownia jądrowa, zostały już wyłączone przez coś, czego nie potrafimy wyjaśnić? - zapytał reporter. Elizondo odpowiedział:

- Istnieją absolutne dowody na poparcie poglądu, że UFO są poważnie zainteresowane naszymi arsenałami i już w przeszłości ingerowały w niektóre z naszych możliwości nuklearnych. To jest fakt.

To nie pierwszy raz, kiedy słyszeliśmy o UFO dezaktywujących arsenały nuklearne, ale potwierdzenie od byłego oficera wywiadu z pewnością dodaje większej wagi raportom.

 

Moje 3 grosze

 

Zainteresowanych tematem odsyłam do mojej pracy „UFO i atom”, Tolkmicko 2010, w której zamieściłem przekłady materiałów Roberta Duvalla i Roberta Hastingsa na temat interakcji UFO z ziemskimi instalacjami nuklearnymi. Poza tym interesujące materiały o tej tematyce znajdują się także na tym blogu.

 

Źródło - https://ufo.com.br/noticias/elizondo-confirma-que-ufos-ja-desativaram-arsenais-nucleares-anteriormente.html?fbclid=IwAR28yt5emcmwkKjweEEcJc6a8jEvmP21fIxmPkhw8-_hBi-VhQxeNbJ_6N4

Przekład z portugalskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz

czwartek, 29 kwietnia 2021

Kwietnie - pletnie i inne anomalie (3)

 

26.XII.1976 r. Drugi dzień Świąt

Jordanów - Nowy Targ – pogoda okropna! Mróz, zamieć i zawieja śnieżna! Pociągi spóźnione 150 min, a następny już 250 min! W Nowym Targu burza śnieżna.

19.I – 10.II.1977 r.

Obóz narciarski na zimowym poligonie w Górach Stołowych. Wspaniałe słońce, mróz i śnieg. Pogoda zimowa i tylko parę dni odwilży. Zajęcia jak zwykle + nauka jazdy na nartach, wspinaczki, zimowego survivalu, działań bojowych w górach, itd. itp.

A w Jordanowie kuligi i zabawy na śniegu, pogoda piękna: zimowo i śnieżnie oraz mroźnie. Dzieciaki były szczęśliwe!

22.II.1977 r. Ostatki

Pogoda cud! Wiosna! Może już tak zostanie?

23.II.1977 r. Popielec

Pogoda tak okropna, że do kościoła ciężko iść. Deszcz ze śniegiem po kostki…

11.III.1977 r.

Piękna pogoda, kwitną pierwiosnki…

17.III.1977 r.

Wizyta porywacza samolotów w Warszawie!


26-27.III.1977 r.

…i pogoda wiosenna, w Krakowie budzi nas śpiew ptaków.

3.IV.1977 r.

Czas przesunięty o godzinę – zmiana z zimowego na letni - CEST!

Jest cudowna wiosenna pogoda!

4.IV.1977 r.

Pogoda śliczna!

5.IV.1977 r. Wielki Wtorek

Jest cudowna, słoneczna pogoda, ale wieczorem pochmurnie i pada deszcz…

8.IV.1977 r. Wielki Piątek

Na polu leje…

9.IV.1977 r. Wielka Sobota

…leje deszcz i pierwsza burza!

10.IV.1977 r. Niedziela Wielkanocna

W nocy i cały dzień pada śnieg. Sceneria raczej bożonarodzeniowa niż wielkanocna…

1.V.1977 r. Święto Pracy

Upał na +30°C!

19.V.1977 r.

Mój pierwszy skok ze spadochronem! Pogoda nad Wrocławiem jak na zamówienie: ciepło i słonecznie – w sam raz na taki event! Pogoda na kolejne skoki też udana, szczególnie w nocy…

6.VI.1977 r.

Straszliwy upał w Krakowie!

29.VI.1977 r. św. Piotra i Pawła

Święci grzybów nie sieją. Sucho!

9.VIII.1977 r.

Straszliwa burza z gradem.

13.VIII.1977 r.

Częstochowa: najpierw ciepło i duszno, a potem „cliwa” burza.

1-28.VIII.1977 r.

Praktyka wakacyjna w Strażnicy WOP w Kudowie Zdroju i na GPK Kudowa. Pogoda cały czas – marzenie!

12.IX.1977 r.

Pierwsze grzybobranie. Robertowi przeszkodził deszcz, ale przyniósł trochę prawdziwków i innej hołoty grzybowej.

13.IX.1977 r.

Pierwszy przymrozek.

25.IX.1977 r.

Powrót do czasu zimowego – CET.

15.X.1977 r. Dzień Nauczyciela

Piękny, złoty, słoneczny dzień.

25.X.1977 r.

Ostatnia burza w tym roku.

2.XI.1977 r. Dzień Zaduszny

Jest deszczowo, zimno, listopadowo. Brrr!!!

18.XI.1977 r.

Pierwszy śnieg!!!



24.XII.1977 Wigilia

Pogoda wstrętna, wieje halny i leje deszcz.



25.XII.1977 r. Boże Narodzenie

Pogoda wciąż psia: halny z deszczem.

26.I.1978 r.

Potężna śnieżna zadymka!

------------------------

 CDN.

środa, 28 kwietnia 2021

Kwietnie - pletnie i inne anomalie (2)

 Ciąg dalszy zapisków z naszej kroniki rodzinnej prowadzonej przez Panią Aleksandrę Leśniakiewicz z moimi wtrętami:


19.I.1976 r.

Zima znów w ataku.




2.II.1976 r. MB Gromnicznej

Pociągi w śnieżnych tunelach.


11.II.1976 r.

Nadal mroźnie.



19-20.III1976 r.

Zawieja śnieżna.

                                          

23.III.1976 r. PIERWSZY DZIEŃ WIOSNY!!!

Dzisiaj o godzinie 22:45 zawitała do nas wiosna, ale jaka tam wiosna jak rano temperatura była prawie -15°C, a na stacji PKP było -20°C. Okropnie zimno i pełno śniegu.

21-22.III.1976 r.

Mróz na -20°C.

3.IV.1976 r.

…Zrobiło się bardzo ciepło.

4.IV.1976 r.

Jest +28°C w słońcu.

11.IV.1976 r. Niedziela Palmowa

Jest bardzo zimno, choć słonecznie.

18.IV.1976 r. Wielka Niedziela

Pogoda dopisała, jest piękny, ciepły dzień.

1.V.1976 r. Święto Pracy

Opalamy się, bo jest bardzo ciepło!

9.V.1976 Dzień Zwycięstwa

Widziałyśmy siedem bocianów!

13.V.1976 r.

Pierwsza wiosenna burza!

29.V.1976 r.

Św. Piotr i św. Paweł grzybów nie posiali. Trwa piękna, słoneczna pogoda. Upalnie – w cieniu +32°C.

8.VII.1976 r.

Deszcz!!! Pierwszy deszcz od 20 dni suszy spadł deszcz!!!

17.VII.1976 r.

Upał!!! Nie ma czym oddychać!!!

19.VII.1976 r.

Upiorny upał trwa nadal.

15.IX.1976 r.

Dwie burze!

19/20.IX.1976 r.

Niestety, nie oglądaliśmy Libracyjnych Pyłowych Księżyców Ziemi bo mżyło…


27.IX.1976 r.

Zdobywaliśmy Babią Górę w cudownej, jeszcze letniej pogodzie! Ale rano był już pierwszy przymrozek…




Pogoda wtedy była rzeczywiście fantastyczna – widzialność absolutna po horyzont. No i było ciepło – w Zawoi było ponad +20°C, a na Babiej tylko parę stopni mniej…  

1.XI.1976 r.

Pogoda paskudna: wiatr, deszcz i zimno.

16.XI.1976 r.

Pierwszy śnieg!

21.XI.1976 r.

Śniegu nawaliło pół metra!

25.XII.1976 Boże Narodzenie

Przecudnie pada śnieg. Idzie mróz na -10°C.

----------------------

CDN.

piątek, 23 kwietnia 2021

Kwietnie - pletnie i inne anomalie (1)

 


Wszyscy w tym roku narzekamy na kwietniową pogodę: a że zimno, a że pada śnieg, a że coś tam jeszcze. Narzekanie i marudzenie mamy we krwi, więc mnie to nie dziwi. Wszak stare polskie przysłowie mówi: kwiecień – plecień, bo przeplata – trochę zimy, trochę lata. I tak było zawsze, jak tylko sięgamy pamięcią.

Na dowód tego pozwolimy sobie zacytować fragmenty prowadzonej przez naszą Mamę „Kroniki Rodzinnej” t. I – V, marzec 1974 – styczeń 1980 roku. Nasza Mama - Aleksandra Leśniakiewicz zapisywała – poza sprawami stricte rodzinnymi – także spostrzeżenia pogodowe i ogólnoświatowe wydarzenia, w których uczestniczyliśmy jako bierni widzowie.

A oto co ciekawsze wpisy do naszej „Kroniki Rodzinnej”:

21.III.1974 r.

Upał był wielki, o godz. 16:00 temperatura była do +30°C i kwitną przebiśniegi, śnieżyczki, pierwiosnki, wierzby i leszczyny. Wiosna wczesna, ciepła, sucha.

24.V.1974 r.

Przelot komety Kohoutka[1] w perigeum. Potworny zawód…

Przypomniał mi się wiersz Ludwika Jerzego Kerna z "Przekroju":

Wiadomość w gazecie była kroutka:

Zbliża się, bardzo szybko się zbliża do Ziemi

Kometa profesora Kohoutka

Na tą wieść zadrżała mi broda

Wraz z bezbrodym podbroudkiem.

To samo stało się z mym sąsiadem

Filoutkiem.

Bo wyobraziłem sobie,

Jakie z tego mogą być boutki,

Kiedy przez tą kometę,

Zwiększy się pociąg do woudki.

Dzwonię więc natychmiast

Do Kydryńskiego Loutka:

Loutek – mówię – czy słyszałeś

O tej komecie Kohoutka?

Jak to-to wyrżnie w ziemię,

to zadrży Ziemia-starouszka

a Loutek na to – ty głoupi

połóż się lepiej do łoużka.

Leżałem, nie spałem i wisiał nede mną

Cień profesora Kohoutka…

A potem się okazało,

Że kometa jest całkiem maloutka

I tak to strach mnie wystrychnął

Na kometarnego doudka… 

16.VIII.1974 r. 

Upał był potworny +34°C w cieniu!

16.X.1974 r.

Pada śnieg, zamieć i zawieja.

1.XI.1974 r.

Podhale w okowach zimy.

Wycinek z „Gazety Krakowskiej”:


29.XI.1974 r.

Całkowite zaćmienie Księżyca.

·        14:28 - początek zaćmienia

·        15:37 - początek zaćmienia w Polsce

·        16:30 - kulminacja zaćmienia

·        17:58 - koniec zaćmienia.

27 – 28.XI.1974 r.

Wiatr halny.


29.XI.1974 r.

Zamieć andrzejkowa.

5 – 6.XII.1974 r.

Śnieżyca.

11.XII.1974 r.

Opady deszczu…

----------------------

21.III.1975 r.

…mimo słonecznej pogody temperatury były wprost styczniowe, o godz. 12:00 było tylko +8°C…

22.III.1975 r.

Jest upiornie zimno…

25.III.1975 r. (Wielki Wtorek)

Spadł śnieg! Wielki Wtorek powitał nas śniegiem. Potem wszystko stopniało. Ale około godz. 16:00 zaczęło kurzyć. Wieczorem było już 15 cm śniegu.

26.III.1975 r. (Wielka Środa)

Rano temperatura -1°C, śniegu na 20 cm. Sceneria jest jak na Boże Narodzenie. A jeszcze zapowiadają nam ochłodzenie.

27.III.1975 r. (Wielki Czwartek)

Temperatura rano -4°C, potem słońce. Śniegu jak na Boże Narodzenie. A po południu… deszczyk.

30.III.1975 r. (Niedziela Wielkanocna)

Śnieg! Sypie jak w zimie. Jest bardzo zimno…

11.V.1975 r.

Częściowe zaćmienie Księżyca

·        06:26 początek zaćmienia

·        07:20 kulminacja zaćmienia

·        08:18 koniec zaćmienia

Max. faza – 0,39

15.VII.1975 r.

Lot SOJUZ-APOLLO

Wycinek z jakiejś kolorowej gazety („Panorama”?):

Byliśmy świadkami tego wydarzenia! Śledziliśmy je w prasie i TV. To była mooooooooooooocna rzecz!

18.XI.1975 r.

Zaćmienie Księżyca.

Z „Gazety Krakowskiej”:



I jeszcze jeden wycinek z „Gazety Krakowskiej”:

Miałem zaszczyt poznać prof. Kordylewskiego, kiedy jeszcze należałem do PTMA – odkrywca tzw. pyłowych księżyców Ziemi znajdujących się w punktach libracyjnych: L4 i L5 na orbicie księżycowej. W połowie lat 70. uczony ów udowodnił ich istnienie robiąc szereg zdjęć z Kasprowego Wierchu i Łomnickiego Szczytu.

25.XI.1975 r.

Nagły atak zimy. Dziś temperatura spadła do -20°C.

Wycinek z „Gazety Krakowskiej”:

2.XII.1975 r.

Pierwszy pociąg elektryczny z Krakowa do Zakopanego.

Skończyły się kopcące dymem z podłego, zasiarczonego węgla lokomotywy i zaczęły powoli znikać spalinowozy. Na Podhale wjechała nowoczesność wraz z pierwszym pociągiem całkowicie elektrycznym! Oczywiście do Jordanowa pociągi takie jeździły już wcześniej, kiedy zamontowano trakcję elektryczną na szlaku do Chabówki, ale ten jechał z Krakowa Głównego do Zakopanego bez zmiany elektrowozu na lokomotywę.

Dzisiaj jeździmy do Krakowa jeszcze wygodniej i o godzinę krócej, bo zlikwidowano „zawrotki” w Suchej Beskidzkiej i Krakowie – Płaszowie, no i zastąpiono stare składy nowoczesnymi zestawami PESA, a w przyszłości będą jeździły tutaj także ultraszybkie Pendolino.

6.XII.1975 r.

Była straszna wichura, a potem zacinał deszcz ze śniegiem.

Wycinek na Mikołajki z „Gazety Krakowskiej”:


CDN.


[1] Kometa Kohoutka oznaczona jako C/1973 E1.

wtorek, 20 kwietnia 2021

Ten świat za mało miał strachu…?

 


Kilka dni temu wpadła mi w ręce kolejna książeczka napisana przez kogoś ukrywającego się pod pseudonimem Andy Collins pt. „Przepowiednie dla Polski - Proroctwa – Wizje - Objawienia”, RYTMik, Warszawa 2020. Zainteresowała mnie i rozpustnie wydałem 20,- PLN na to „dzieło”.

Co znajdujemy w nim? Autor zebrał w mniej 45 różnych przepowiedni, wizji i objawień – od przepowiedni przeora Eustachiusza z 1449 roku aż do współczesnych wizjonerów i przepowiadaczy przeszłości w rodzaju dr. Leszka Weresa i ufologów w rodzaju Kazimierza Bzowskiego i Miłosława Wilka.

Rzecz zadziwiająca – wszyscy ci wizjonerzy, do 1772 roku, widzą Polskę chylącą się ku upadkowi i w ogóle calamitatis regnum, jak pisał o niej Paweł Jasienica. A zaznaczam wtedy była jeszcze I Rzeczpospolita Szlachecka, która jeszcze jako Rzeczpospolita Obojga Narodów stanowiła lokalne mocarstwo na naszym kontynencie. Gdyby nie głupota i fanatyzm polskiej szlachty, to była szansa na stworzenie Rzeczpospolitej Trojga Narodów – tą szansę przegapiliśmy, podobnie jak szansę na podporządkowanie sobie Rosji na początku XVII wieku. Głupota ma swoją cenę, a w przypadku Polski najwyższą – rozbiory i 123 lata niewoli, które kosztowały nas nie tylko utratę terytoriów, ale przede wszystkim młodych kadr narodu wyrzynanych w kolejnych bezsensownych powstaniach narodowych, które niczego nam nie dały (z wyjątkiem Powstania Wielkopolskiego, które zakończyło się sukcesem), a kończyły się krwawymi masakrami, zsyłkami i konfiskatami majątków.

Po 1772 roku zaczyna się coś, co można nazwać zaklinaniem rzeczywistości rozbiorowej. Rzeczywistość uciemiężonej, pobitej i zniewolonej Polski jest przeciwstawiana wizji wielkiego odrodzenia się naszego kraju i świetlanej przyszłości, jaką Polska ma przed sobą. No i oczywiście wilkenridyzm, mesjanizm i Wielkie Posłannictwo. Tyle, że nie wiadomo właściwie kiedy – bo horyzont czasowy tych przepowiedni jest mglisty i daleki. Poza tym te wszystkie wizje są odzwierciedleniem pragnień pokoleń Polaków, marzeń o wolności i Wielkiej Polsce, którą tak głupio i bezsensownie przefrymarczono w XVIII wieku. NB, teraz mamy w Polsce dokładnie te same mechanizmy, które doprowadziły ją wtedy do zguby: nietolerancja, sobiepaństwo, korupcja i złodziejstwo, trwonienie majątku narodowego, nepotyzm, fanatyzm religijny, skrajny nacjonalizm śmierdzący faszyzmem i hitleryzmem… Niby należymy do UE, ale rządzące Polską sitwy robią wszystko, by doszło do Polexitu. Jak znam, życie, większość ogłupionego przez nich narodu będzie szczęśliwa, a Polska choć biedna i nędzna, będzie katolicka – jak to ogłosił pewien oszołom z trybuny sejmowej. I ten scenariusz jest realizowany konsekwentnie.

Mało tego – czytając kolejne proroctwa i przepowiednie widzimy, że czekają nas straszne terminy i wydarzenia, ale mamy – a jakże – pokładać nadzieję w Bogu i oczywiście Maryi, bo tylko ona może pomóc to wszystko przeżyć Polakom w niezmienionej postaci… Wniosek jest jeden – niech Polacy przestrzegają konserwatywnych wartości, a wszystko będzie OK. Tak jak to przedstawił Mickiewicz w „Panu Tadeuszu” – kiedy Polska będzie wolna, wrócą wszystkie polskie wady i przywary, bo wolność (ta szlachecka) ponad wszystko. Jak się to skończyło – wiemy wszyscy. Nieźle podsumował to inż. Stefan Ossowiecki, który przewidział, że po wojnie będą rządzić komuniści, a po nich szubrawcy i świnie – jakże proroczo!

A będzie się działo! Kataklizmy klimatyczne, katastrofy geologiczne, katastrofy społeczne: klęski głodu, wojny, zamieszki, rewolucje, epi- i pandemie – słowem Apokalipsa. Przeżyją tylko ci, którzy mają wiarę i wyznają wartości – reszta zginie! Wniosek: siedź człowieku cicho, nie wychylaj się i trzymaj się Kościoła katolickiego, bo tylko on jest w stanie cię uratować.

Ciekawa rzecz, jak wyglądają na tym tle proroctwa Nostradamusa? Niedawno „znaleziono” w rzymskiej Bibliotece Narodowej nieznaną księgę z XVI wieku, co do której istnieje podejrzenie, że sporządził ją właśnie Nostradamus. Są to właściwie tylko ilustracje zawierające mroczne, pełne symboliki akwarele – polecam film pt. „Zaginiona Księga Nostradamusa” – zob.  https://www.cda.pl/video/4889037c.

Ciekawe, że księga ta została znaleziona dopiero teraz. Przypadek? Wątpię. Nie ma takich przypadków. Ta księga musiała się znaleźć właśnie teraz, kiedy oszalały świat pędzi ku samozagładzie… Kiedy załamują się wszystkie europejskie normy religii zaimportowanej z Bliskiego Wschodu, a ludzie uciekają od niej do innych wierzeń i wyznań, wracają do Starej Religii słowiańskiej czy innych mitologii: Celtów, Germanów, Greków, Rzymian… Dlatego właśnie by temu przeciwdziałać, pojawiają się takie książki jak „Przepowiednie dla Polski”. Klęska Kościoła polega właśnie na tym, że ludzie odwracają się od Boga i od Jego firmy na Ziemi. Bóg poradzi sobie bez wiernych, a Kościół katolicki nie. I wszystko jasne!

Jakkolwiek rzeczywistość wokół nas jest paskudna i skrzeczy, to wbrew wszystkiemu Polska ma być krainą wyróżnioną przez Boga i mlekiem i miodem płynącą. Oczywiście Bóg obiecuje nam ustami swych proroków, że:

Po trzeciej wojnie światowej nie będzie krajów kapitalistycznych ani komunistycznych. Nastaną rządy demokracji Chrystusowej, opartej na prawdzie, sprawiedliwości, godności człowieka i miłości. Polska stanie się wielkim mocarstwem, jakim jeszcze nie była za swego istnienia. Bóg nas podniesie do tak wysokiej rangi przez nasze modlitwy, które zanosimy do Niego.

I tak dalej, i tym podobnie. Tylko jest jeden haczyk – absolutna wierność Bogu i religii rzymsko-katolickiej. To jest warunek sine qua non odrodzenia się Polski w granicach z czasów I Rzeczpospolitej Szlacheckiej ze wszystkimi beneficjami z tego wynikającymi. I problemami – chociażby narodowościowymi i etnicznymi. Ale niech to już Polaków nie zajmuje… Religie tak właśnie mają – obiecują wiele, dają mało. A raczej dużo dają, ale po śmierci, bo ich kapłanów to nic nie kosztuje… W przypadku Polski ma być sam cud, miód i ultramaryna, byle tylko Polska trzymała się kościoła. To jest raczej oczywiste. A ta demokracja Chrystusowa to oksymoron, ale kto to zrozumie?

Oczywiście kraje Zachodu poniosą straszliwe straty moralne i gospodarcze – niektóre znikną zupełnie, niektóre częściowo, a ich kondycja moralna będzie nędzna. Francja, Hiszpania, Portugalia, Italia, Niderlandy, Niemcy – wszystkie te kraje będą ukarane za rozwiązłość i rozpustę. Rosja w ogóle się rozpadnie zaatakowana przez Chiny i wewnętrzne rewolucje. Ale najzabawniejsze jest to, że do Polski przyłączą się kraje słowiańskie, które stworzą wielką Wspólnotę Krajów Słowiańskich. Pięknie – jak będą te rządy wyglądać jak teraz w Polsce, to ja wysiadam! Mam nadzieję, że Słowianie nie dadzą się zwariować jakimś nawiedzonym oszołomom. A szczególnie, kiedy w sojusz z Polakami wejdą Turcy, co już jest całkowitą political fiction, jako że Turcy wzięli ostry kurs ku islamowi raczej nie będą gadać z giaurami z Lechistanu. Cały ten bełkot jest nic nie wart, ale jakże przyjemnie brzmi dla fanów takiej lektury, o jakiej mowa…

Z tego całego bełkotu najbardziej sensownie brzmią wizje na temat kataklizmów geologicznych, które nas czekają: wybuchy wulkanów (czy superwulkanów – najbliższe we Włoszech i RFN), mega-trzęsienia ziemi, supertsunami, mega-susze i mega-powodzie i inne mega-katastrofy naturalne. Większość z nich sprokurowała sobie sama Ludzkość, w ramach „czynienia sobie Ziemi poddaną”. Efekty widzimy szczególnie w Fukushimie, Seveso, Czarnobylu, Kanale La Manche, Bhopalu, Oceanie Indyjskim, Alasce, północnym Pacyfiku, Zatoce Meksykańskiej, Zatoce Gwinejskiej… Ale z drugiej strony widzimy, co się tam dzieje i… i nie robimy niczego, lub zgoła niewiele, by poprawić sytuację. I za to też przyjdzie nam zapłacić. Jak zawsze za głupotę. I tego wcale nietrudno przewidzieć – wystarczy trochę wyobraźni. Sęk w tym, że ludzie współcześni nie mają jej za wiele, przywaleni rutyną dnia codziennego, uganiający się za zyskiem czy tylko za możliwością przeżycia kolejnego dnia. No ale niech nie narzekają – po śmierci miejsce w Niebie i korona niebieska na głowę, Amen!  OK. Tylko dlaczego ci, którzy im to wbijają w łepetyny sami żyją tak, jakby Boga i Jego zasad nie było? Dlaczego stawiają się ponad prawami Boskimi i ludzkimi? Ostatnie skandale obyczajowe w polskim Kościele katolickim to tylko czubek góry lodowej, jak się okazuje…

A tak w ogóle, to się nazywa manipulacja. Ta książka jest jedną z wielu dzieł fałszywych proroków, których ostatnio namnożyło się jak wróbli lub zgoła psów. Ma ona za zadanie wyrobić w Czytelnikach przekonanie, że koniec Kościoła katolickiego będzie równoznacznym z końcem świata, albo przynajmniej końcem Polski. Bo w końcu o przyszłość Kościoła tutaj chodzi i o nic więcej.   

     

poniedziałek, 19 kwietnia 2021

UOO czy kosmiczny śmieć?

 


Parę dni temu na FB opublikowano krótki filmik rzekomo nakręcony na pokładzie MSK/ISS w styczniu 2021 roku i ukazujący astronautę wykonującego jakieś czynności na zewnętrznym pancerzu Stacji. W głębi widać Ziemię, a konkretnie róg Afryki i południową część Morza Czerwonego, cieśninę Bab-el-Mandeb oraz część Morza Arabskiego. Na ich tle przesuwa się jakiś dziwny podługowaty przedmiot.




Oczywiście okrzyknięto, że był to jakiś Nieznany Obiekt Orbitalny – UOO, który podleciał w okolice MSK/ISS i tamże został sfilmowany. Rzeczywiście, wygląda dziwnie i wydaje się oddalać od Stacji w kierunku Ziemi.





Osobiście uważam, że nie był o żaden UOO a jedynie jakiś kosmiczny śmieć, który albo wyleciał z wnętrza Stacji, albo przypałętał się ku niej lecąc na podobnej orbicie. Myślę, że to pierwsze przypuszczenie jest bardziej prawdopodobne. Tak czy inaczej wygląda to bardzo ciekawie i widowiskowo!