Paweł Bukin
Zgodnie z legendami, wodniki brały za żony młode, ładne topielice.
Takie panny nazywamy wodnicami. Potrafią one dla zabawy plątać i rwać sieci
rybackie, których potem nie da się rozplątać.
Kto powiedział, że w nasze dni nie ma miejsca dla cudów, że wszystkie
bajkowe rzeczy bezpowrotnie odeszły w zapomnienie? Jakżeby nie? Badacze
zajmujący się problemami współistnienia człowieka z nieziemskimi siłami
twierdzą np., że w nasze dni m0żna bardzo prosto spotkać … Rusałki vel Syreny alias Panny Wodne. I to wcale nie za dziewiątą górą, za dziewiątą
rzeką, ale całkiem blisko.
Skakali z drzew i śpiewali
Zgodnie z rezultatami obserwacji będących całkiem zwyczajnymi, w
ciągu ostatnich 50 lat na świecie miało miejsce ponad 500 kontaktów ludzi z
Rusałkami, przy czym dla 60 osób takie spotkania zakończyły się tragicznie.
Poza tym ponad 400 ludzi uniknęło cudem śmierci. Jednakże kilku radykalnie
myślących kryptozoologów i parapsychologów uważa, że ilość podobnych kontaktów
– w tym tych ze śmiertelnym zejściem – w rzeczy samej przewyższają ich ilość co
najmniej dwukrotnie. Po prostu uczestnicy tych spotkań nie afiszują się ze
swymi przeżyciami.[1]
Spotkania z Syrenami odnotowywano w ZSRR i to w czasie szczytu
marksistowsko-leninowskiego, materialistycznego wychowania i nauczania. I tak w
1936 roku, miało miejsce wydarzenie – zaobserwowanie Rusałek w pobliżu wsi
Jelizawietinskoje na Uralu. Mieszkanka Niżnego Tagiłu – pani A. Azisowa, będąc jeszcze dzieckiem,
wraz z ojcem przyjechała nad strumień w pobliżu którego znajdowała się stara,
porzucona kopalnia, która potem wypełniła się wodą. W tym sztucznym jeziorze,
którego brzegi były porośnięte drzewami, krzakami i trzciną, dziewczynka i jej
ojciec ujrzeli dziwne, podobne do ludzi istoty i długo je obserwowali. Istoty
nadzwyczaj podobne do Syren jakimi je rysują i opisują w książkach, od czasu do
czasu pojawiały się z wody, zawieszały się na gałęziach drzew i skakały z nich
z powrotem do wody. Pani Azisowa opowiada, że przy tym wydawały one melodyjne
dźwięki (być może śpiewały), chociaż słów nie dało się rozróżnić.
Częste spotkania
W Internecie można znaleźć świadectwa o pewnej wsi w Czytyjskim
Obwodzie, nieopodal której płynie niewielka rzeczka, gdzie znajduje się mnóstwo
Rusałek. Pewien starszy mieszkaniec tej wsi wspomina, jak w dzieciństwie w
czasach stalinowskich, siedział sobie wraz z innymi dzieciakami na brzegu tej
rzeki, kiedy naraz na drugim brzegu pojawiła się dziewczyna, która śpiewała
podchodząc do wody. Podeszła do brzegu i skoczyła do wody, a potem podpłynęła
do dużego kamienia. Usiadłszy na nim zaczęła czesać swe długie włosy. Zaskoczone dzieciaki patrzyły z zachwytem na
rzeczną piękność, a potem zdecydowały się podejść do niej. Ale kiedy się
przybliżyły, dziewczyna porzuciła grzebień i zanurkowała w wodę. Jedna dziewczynka
odważyła się i zabrała grzebień, ale w domu matka obrugała ją i kazała odnieść
na miejsce nad rzeką. Dziewczynka odniosła grzebień z powrotem na kamień.
Następnego dnia już go tam nie było – najwidoczniej Rusałka zabrała swoją
własność.
Już w 1977 roku, pewien mieszkaniec tejże wsi przejeżdżał wieczorem
koło rzecznego wiru, i naraz ujrzał siedzącą na kamieniu jakąś kobietę. W
niepewnym świetle księżyca nieznajoma rozczesywała swe długie i gęste włosy.
Mężczyzna chciał podejść bliżej, ale na jego widok kobieta znikła w wirze.
W trzy lata później, Rusałka była widziana przez pewną młodą
kobietę. Wieczorem poszła się kąpać, ale kiedy przybliżyła się do wody to
ujrzała, jak z głębiny wypływa Rusałka. Kobieta się przestraszyła i uciekła.
Opowiedziała potem domownikom o swym spotkaniu dopiero następnego dnia. Jej
babcia wcale się nie zdziwiła i powiedziała, że w tej rzece spotykało się
Rusałki wiele razy.
Incydent z programistą
Zagadkowe wydarzenie miało miejsce w 1992 roku w Twerskim Obwodzie,
a jego uczestnikiem był programista Igor
Pieskow. On to wraz ze swym psem o imieniu Sakur przyjechał łowić ryby na jeziorze w okolicy wsi
Rozdżestwienskoje. Pierwsza noc przy jeziorze wypadła wraz z rozpoczęciem tzw. syreniego tygodnia[2]
- przez czysty przypadek. Moskwiczanin miał ze sobą niewielki radioodbiornik.
Igor siedział przy ognisku i słuchał jakiejś audycji, a wokoło już od dawna
zrobiło się ciemno. Kiedy nadeszła północ, ognisko naraz zaczęło gasnąć, choć
było w nim niemało drewna i było ono całkiem suche. Wraz z tym fan wędkarstwa
usłyszał naraz jakiś odgłos jakby dzwonu, co go naprawdę przestraszyło, bowiem
najbliższa cerkiew znajdowała się jakieś 40 km od jego obozowiska. Pies także
zaczął przejawiać niepokój i od czasu do czasu wył.
O tym, co się stało dalej Pieskow opowiada tak:
- Upłynęło nieco czasu i naraz przestrzeń nad jeziorem
zaczęła promieniować niezwykłym, niebieskim światłem. Miałem wrażenie, że
jestem pod hipnozą. Widziałem dokładnie wszystkie otaczające mnie przedmioty,
słyszałem wszystko, ale jednocześnie nie byłem w stanie zrobić czegokolwiek.
Coś pociągnęło mnie w stronę jeziora. Wszedłem do wody i naraz poczułem, że
owinęły mnie wodorosty i pociągnęły na dno. Zacząłem tonąć i nie miałem sił, by
walczyć o życie. W tym momencie usłyszałem szczekanie Sakury. Jego głos
literalnie przywrócił mi przytomność umysłu i siły. Zacząłem wydobywać się z
pułapki i naraz zauważyłem pod wodą kontur ludzkiej postaci. Po pewnym czasie
poczułem się wolny z pęt i popłynąłem w kierunku brzegu. Zauważyłem, że Sakur
też znajdował się w wodzie i zacząłem go wołać. Na koniec podpłynął do brzegu i
przy mojej pomocy wyszedł z wody. Cała jego szyja była we krwi.
Racjonalnego wyjaśnienia tego incydentu Igor nie znalazł do dziś
dnia.
Nie rzucajcie kamieniami w złe
duchy…
Latem 1995 roku, w leśnym jeziorze Czernoje położonym nieopodal wsi
Wozniesienki w Krasnojarskim Kraju, utopiło się naraz trzech ludzi. Mężczyźni
wracali z wesela do domu i zdecydowali się skrócić sobie drogę idąc leśnym
duktem. Najprawdopodobniej coś dziejącego się na jeziorze przyciągnęło ich
uwagę i oni poszli do jeziora. Naoczni świadkowie opowiadali, że na ich
twarzach zastygł wyraz niezwykłej przyjemności.
O tych miejscach dawno krążyły pogłoski na temat mieszkających w
jeziorach Rusałek. Dlatego też wieśniacy szeptali, że śmierci tych mężczyzn są
winne Rusałki i zdecydowali się zlikwidować siły nieczyste przy pomocy… dynamitu. W rezultacie serii wybuchów na powierzchni
jeziora znalazło się wiele ogłuszonych ryb i zwłoki jeszcze jednego mężczyzny.
Nikt nie zidentyfikował tego topielca, a Rusałek nie znaleziono.
O jeszcze jednym niezwykłym wypadku opowiedział Dimitrij Pogodin z Togliatti w
Samarskim Obwodzie. A oto, co
opowiedział on:
- W Togliatti jest sztuczne jezioro, gdzie często zbieramy
się z przyjaciółmi. Kiedyś przyjechałem tam i znaleźliśmy na brzegu dwie
karetki SMP - Pogotowia Ratunkowego. O
tym wydarzeniu dowiedzieliśmy się od jednego z chłopaków. On wraz z dwoma
kolegami wybrał się do kąpieli w jeziorze. Nie zdążył nawet wejść do wody, jak
usłyszał głos. Rozejrzeli się i zobaczyli w wodzie grubą, galaretowatą kobietę
– przy czym jej głos magicznie podziałał na jednego z nich. Nie zważając na to,
że oni chcieli go zatrzymać, młodzieniec szybko poszedł w jej stronę. Aby
ratować kolegę, drugi chłopak rzucił w nią kamieniem. Ona zasyczała jak kot,
ale głośniej i straszniej i potem skryła się w wodzie. Skutki dziwnego
spotkania były straszne. Chłopak, którego wzywała Rusałka po wyjściu na brzeg
upadł i dostał ataku padaczki – grand mal. Do tego czasu był on absolutnie
zdrowy. A ten, który rzucił w nią kamieniem nie mógł niczego powiedzieć. Potem
wyjaśniliśmy, że ten drugi szybko wrócił do siebie, zaś ten pierwszy długo
leżał w szpitalu.
Natomiast w Obwodzie Penzieńskim dwaj młodzieńcy chodząc po lesie
natknęli się na zarośnięte krzakami jeziorko. Na jego brzegu spotkali trzy
nagie dziewczyny, które szły im na spotkanie, uśmiechając się przyjaźnie. Nie
zamieniły z nimi ani słowa, ale słyszeli oni coś w rodzaju melodyjnego śpiewu.
Jeden z nich się przestraszył i rzucił się do ucieczki, natomiast drugi poszedł
wprost do dziewczyn. Ten, który uciekł dotarł do wsi i zebrał miejscowych
chłopów, a następnie pobiegli oni do tego jeziorka. Kiedy już dobiegli do
jeziorka, nie było komu pomagać – na czarnej wodzie pływała tylko czapka tego
młodzieńca. Trupa chłopaka znaleziono następnego dnia. Nie było żadnego
racjonalnego wyjaśnienia śmierci tego młodego człowieka, i ten koszmar
przypisać można było tylko siłom nieczystym, bo innego wyjaśnienia tak
miejscowi jak i przyjezdni znaleźć nie mogli…
Źródło – „Tajny XX wieka”, nr 52/2019, ss. 32-33
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz