Stefan Andrews
Wydaje się, że
istnieje wiele nawiedzonych artefaktów, które odkryto i usunięto z ich grobów
starożytnego Egiptu, a także istnieje wiele mitów i legend o zatonięciu RMS Titanic
i być może niektóre z nich są ze sobą powiązane – w tym ta o mumii, która
zatopiła statek marzeń.
Oczywiście mumia
sama nie zatopiła Titanica. Manifesty, listy ładunkowe i konosamenty celne nic
nie mówią o jakiejkolwiek mumii na pokładzie statku, a także żaden z ocalonych
nie mówił, że dzielił miejsce w szalupie ratunkowej z mumią. Pechowa Mumia jest
powszechnie znana i znajduje się w posiadaniu British Museum, i bez wątpienia
pozostawała bezpieczna w magazynach muzealnych w czasie pierwszej i ostatniej
zarazem podróży Titanica przez Atlantyk. Ale dlaczego jej historia była tak
szeroko rozpowszechnioną?
Pechowa Mumia
została przywieziona z Egiptu do Wielkiej Brytanii w czasie ostatniej dekady
XIX wieku. Dziwny artefakt, który jest tylko drewniano-gipsową mumią na desce
(najprawdopodobniej z wewnętrznej pokrywy trumny) i nie zawiera żadnej mumii,
jest pokryty inskrypcjami hieroglificznymi, które sugerują, że jej właścicielem
ongi była wysoka kapłanka boga Amona Ra. Od czasu jej odkrycia w latach 80. XIX
wieku, artefakt jest otulony całunem tajemnicy.
- Widać na nim
wyobrażoną twarz kobiety o dziwnej piękności, ale i o zimnej złośliwości wyrazu
twarzy. – napisały o niej
ówczesne gazety.
Historie o
nawiedzeniu nabrały tempa, gdy tylko artefakt został zakupiony przez
amatorskiego archeologa Thomasa Douglasa
Murraya. Zdobył ją, w całkiem dobrym stanie, po zawarciu transakcji w
Egipcie. Kilka dni później, gdy Murray strzelał do kaczek w pewnym miejscu w Dolnym
Nilu, tuż przed wyruszeniem w powrotną podróż do Europy, doznał wypadku z
bronią, kończąc na zranionym ramieniu. Zanim udało mu się zastosować
odpowiednie leczenie, stan jego ręki znacznie się pogorszył i stracił ją do amputacji.
Stąd stał się pierwszą „ofiarą” mumii.
Inni członkowie
ekspedycji Murraya do Egiptu prawdopodobnie nie uniknęli nieszczęścia. Jak
stwierdza Montague Summers, po
przeprowadzeniu dogłębnych badań na temat czarownic, wampirów i magii na
początku XX wieku:
- Dwoje służących, którzy zajmowali się sprawą mumii, być może
bez wystarczającego szacunku, oboje zmarli w ciągu dwunastu miesięcy, podczas
gdy znacznie szybszy los wyprzedził trzecią, która zrobiła z niej jakieś
niewybredne dowcipy.
Według wszystkich
opowieści, nieszczęście nastąpiło prawie u każdego, kto wszedł w kontakt z
tablicą mumii od momentu jej przybycia do Europy. Tak jest w przypadku pani Warwick Hunt. Otrzymała artefakt jako
prezent i od momentu, gdy cenny przedmiot znalazł schronienie pod jej dachem,
pani Hunt przeszła przez poważne straty finansowe. Ostatecznie stała się tą osobą,
która przekazała mumię do British Museum.
Wszystkie plotki
otaczające mumię skłoniły dziennikarzy, takich jak Bertram Fletcher Robinson, do zbadania natury artefaktu. Czy
rzeczywiście był on przeklęty? Robinson miał podobno zweryfikować niektóre z wydarzeń,
ale tak się stało, że zanim udało mu się sfinalizować jakiś fragment
podsumowujący jego wysiłki dochodzeniowe, nagle zmarł.
Do sprawy tej
włączyli się sławni ludzie, między innymi Sir Arthur Conan Doyle, który zastanawiał się, jak dziwna była śmierć
Robinsona. Być może słynny pisarz nie chciał przegapić dobrej powieści
kryminalnej, ale nie straciłby chwili, by wypowiedzieć się na temat śmierci
Robinsona. Okazało się, że „spowodowały
to egipskie” żywiołaki „strzegące kobiecej mumii, ponieważ pan Robinson zaczął
śledzić efekty wrogości mumii.”
Doyle rzekomo
ostrzegał także Robinsona przed mumią, ale dziennikarz i tak kontynuował swoją
pracę. Pisarz zauważył dalej, że: „Bezpośrednią
przyczyną śmierci był dur brzuszny (salmonella), ale w ten sposób mogą działać
żywiołaki strzegące mumii.”
Kiedy Robinson
przeprowadził swoje dochodzenie, artefakt znajdował się już w British Museum,
czyli tam, gdzie jest do tej pory, i gdzie było to kilka lat później, po
śmierci Robinsona, kiedy Titanic zatonął. Nie jest do końca
jasne, w jaki sposób opowieści rozniosły się wokół sprawy na pokładzie
oceanicznego liniowca, ale niektóre relacje wskazują na nazwiska Murraya i jego
przyjaciela, słynnego dziennikarza Williama
Steada, który, niestety, stracił życie w katastrofie Titanica.
Podobnie jak wielu
innych ludzi w końcu XIX wieku i na początku XX wieku, Murray zainteresował się
zjawiskami paranormalnymi. W pewnym momencie usłyszał opowieść opowiedzianą o
kobiecie w Anglii, która także miała przywiezioną z Egiptu mumię. Po tym jak
kobieta pokazała mumię w jednym z jej pokoi, następnego dnia, wszystko co było łamliwe
w tym pokoju zostało roztrzaskane na kawałki. To działo się w innych zakątkach
domu, bez względu na to, gdzie kobieta przeniosła mumię.
Historia zwróciła
jego uwagę na sprawę mumii, którą przywiózł z Egiptu, spoczywającej teraz wśród
muzealnych zbiorów. Wraz ze swoim przyjacielem dziennikarskim, Steadem, poszli oni
sprawdzić, w którym miejscu była ona eksponowana w muzeum.
Stead został również
przypisany do pojawienia się niektórych z pierwszych wiadomości o klątwie
mumii. Po przeanalizowaniu artefaktu „poczuli, że wyraz twarzy na okładce jest wyrazem żywej duszy w udręce”. Podobno
para ta chciała wykonać seans, aby usunąć „udrękę i niedolę z oczu postaci z trumny”. Ale taka oferta
została odrzucona przez urzędników muzeum. Tymczasem gazety wciąż wydawały więcej
historii na temat mumii.
W 1912 roku Stead
znalazł się na pokładzie Titanica jako pasażer pierwszej
klasy. Wyruszył w tę podróż ze względu na udział w kongresie w Carneggie Hall.
Został tam zaproszony osobiście przez prezydenta Tafta. Jego dziennikarstwo śledcze było tak dobrze znane, że nawet
w tym samym roku był kandydatem do Pokojowej Nagrody Nobla. Mógł to zrobić, ale
mu się nie udało. Ostatnio widziano go po przeczytaniu książki w palarni w
pierwszej klasie Titanica.
Po jego śmierci
pojawiło się zeznanie jednego z tych, którzy przeżyli, mówiąc, że Stead
opowiedział o sprawie klątwy mumii na pokładzie Titanica w czasie poprzedzającym
tragedię. Następnie pojawiły się pewne sugestie, że British Museum rzekomo chciało usunąć taki niefortunny
przedmiot z jego zbiorów. Fałszywe wieści twierdziły również, że muzeum zorganizowało sprzedaż skrzyni z mumiami w muzeum w Ameryce, dlatego ta
właśnie mumia podobno znalazła się na pokładzie nieszczęsnego statku.
Przypuszczalnie był to również powód, dla którego Titanic uderzył w górę lodową
i rozbił się na dwie części.
Jednak prawda jest
bardzo prosta. Trumna arcykapłanki nigdy nie opuściła Muzeum Brytyjskiego, ale
była wspaniałą historią kryminalną, a niektórzy dziennikarze najwyraźniej przeszli
długą drogę.
Moje 3 grosze
Czy była to klątwa
mumii? Sprawa klątwy, która dosięgła RMS Titanic pamiętnej nocy 14/15.IV.1912
roku zainteresowała mnie od czasu, kiedy jeszcze w latach 60-tych ubiegłego
stulecia jako nastolatek obejrzałem film „Titanic” w reżyserii Jeana Negulesco z 1953 roku. Potem
przeglądając w dziadkowej bibliotece roczniki przedwojennego miesięcznika
„Naokoło świata” (to było coś w rodzaju czasopisma kulturalno-literackiego
skrzyżowanego z digestem prasy światowej lat 20-tych i 30-tych, wydawanym jako
dodatek do „Tygodnika Ilustrowanego”) natknąłem się w jednym z numerów na
osobliwe opowiadanie noszące tytuł „Zemsta mumii”.
Nie pamiętam
już numeru tego czasopisma i autora, który je napisał, wszak upłynęło od tego
czasu ponad pół wieku (!!!), ale pamiętam, że było tam o tym, że jakiś
archeolog znalazł mumię kapłanki Amona Ra. Mumia ta rzucała klątwę na każdego,
kto zakłócił jej spokój. I faktycznie – ci, którzy się z nią spotkali ginęli –
jak to się mówi – nie swoją śmiercią. Przypominało to dość dokładnie klątwę
mumii faraona Tutenhamona, dlatego
początkowo sądziłem, że chodzi o nią. Ale nie – chodziło właśnie o żeńską mumię
kapłanki Amona Ra. Wedle autora tego opowiadania mumia wyglądała całkiem
zwyczajnie, ale charakterystycznym dla niej był „dziwnie złośliwy uśmiech” –
pełen złośliwej pogardy i szyderstwa. Mumia ściągała na tych, którzy się z nią
zetknęli rozmaite nieszczęścia, które wyglądały jak zdarzenia naturalne, ale
zawsze ze skutkiem jakim było śmiertelne zejście. Oczywiście przedwczesne. W
końcu postanowiono wyprawić ją do USA na pokładzie najnowszego statku White
Star Line – RMS Titanic…
Patrząc na
twarz mumii – pokazaną w „Pearson’s Magazine” z 1909 roku – nie dostrzegam w
niej żadnej złośliwości, a raczej gorycz, sceptycyzm i zwątpienie, które czai
się gdzieś w ugięciu warg i wielkich, ciemnych oczach… Jakby chciała nam powiedzieć
vanitas vanitatum et omnia vanitas est.
Czyżby pod koniec życia zwątpiła w to, czemu swe życie oddała? Teraz możemy
sobie tylko zgadywać.
Ale wróćmy do
faktów. Oczywiście efekt zaokrętowania mumii był wiadomy – superstatek otarł
się o górę lodową i w dwóch kawałkach poszedł na dno, gdzie spoczywa do dzisiaj
pod czterokilometrową warstwą wody. Czy mumia wraz z nim? Jeżeli tak, to zapewne
już od dawna rozłożyła się w oceanicznej głębi wraz z ciałami ofiar tej
katastrofy i klątwa została zneutralizowana siłami Natury. Ale jeżeli została
zabrana na pokład RMS Carpathia to dlaczego nie dosięgła
tego statku lub innego, który ją wyratował?
Tak już à propos starożytnej klątwy, to wydaje
się jednak, że nieszczęsne fatum dosięgło także sister-ship Titanica
– HMHS Britannic ex RMS Giantic, który także zatonął w
niezbyt jasnych okolicznościach w dniu 21.XI.1916 roku. Statek ten
najprawdopodobniej wszedł na minę postawioną przez kajzerowskiego U-boota SM
U-73, albo uległ niemieckiemu sabotażyście na Morzu Egejskim – zdania
co do tego są podzielone. Dziś wrak spoczywa nieopodal wyspy Keos na głębokości
133 m. Tragedia ta została sfilmowana w 2000 roku przez Briana Trencharda-Smitha, który w rolach głównych obsadził m.in. Edwarda Attertona, Amandę Ryan, Jacqueline
Bisset, Bena Danielsa, Johna Rhysa-Daviesa i Bruce’a Payne’a.
To, że Titanic
był przeklętym być może wynikało z pychy i buty jego konstruktorów oraz
niefrasobliwości jego właściciela. Statek miał dość fatalny horoskop, o czym
swego czasu pisała Zoša Klinkorova w
swym artykule pt. „Nawet gwiazdy nie sprzyjały Titanicowi”. Poza tym
statek nie został ochrzczony. Chrzest morski polegający na polaniu jego dziobu
szampanem, winem lub morską wodą w jego przypadku się nie odbył… I to mogło być
główną przyczyną katastrofy, nie mówiąc już o tym, że na statku nie było
lornetek, oficerowie wachtowi zlekceważyli ostrzeżenia o górach lodowych,
radiotelegrafiści nadawali depesze od możnych pasażerów I klasy, właścicielowi
zamarzyła się Błękitna Wstęga Atlantyku i kazał dać FULL AHEAD, dzięki czemu
mający masę 46.000 ton statek został rozpędzony do prędkości 22 kts/40,74 km/h,
a niektórzy autorzy twierdzą że nawet do 26 kts! – podczas kiedy droga
hamowania tej rozpędzonej masy w czasie prób morskich wynosiła ponad 770 m.
Kiedy wachtowi na bocianim gnieździe zauważyli górę lodową, to znajdowała się
ona w odległości tylko pół kilometra od statku…
Tak więc
widzimy, że przeciwko ludziom sprzysięgły się żywioły i technika stwarzając
piekielną maszynę egzekucyjną, która w końcu dała bolesną nauczkę ludziom.
Pycha i próżność zostały ukarane, jak w opowiadaniu Morgana Robertsona, napisanym na kilka lat przed tragedią Titanica.
Czy była to
zemsta mumii? Trudno powiedzieć. Jako racjonalista mówię zdecydowanie – nie. Titanica
zgubił ciąg zaniedbań i wydarzeń, których synergiczne działanie MUSIAŁO
doprowadzić do katastrofy. Działały tu tylko i wyłącznie siły oparte o prawa
fizyki i logiki. Natomiast klątwy i inne tego rodzaju rzeczy pozostają w
umysłach ludzi i mogą mieć moc sprawczą. Ale to już jest kwestia psychiki
ludzkiej. Jeżeli ktoś chce wierzyć, to w nie wierzy i ta wiara będzie miała moc
sprawczą. I tak na to należałoby spojrzeć…
Źródło – „The Wintage News” - https://www.thevintagenews.com/2017/12/16/the-unlucky-mummy-2/ Przekład z angielskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz