Pogoda, Przyroda & Jordanoviana: Bilans kwietniowej trzydniówki: Kwiecień na zakończenie polał nas solidną porcją deszczów, a i ciepła poskąpił. Przez Polskę przesuwał się niemal stacjonarny front deszczowy...
niedziela, 30 kwietnia 2017
Bilans kwietniowej trzydniówki
Pogoda, Przyroda & Jordanoviana: Bilans kwietniowej trzydniówki: Kwiecień na zakończenie polał nas solidną porcją deszczów, a i ciepła poskąpił. Przez Polskę przesuwał się niemal stacjonarny front deszczowy...
sobota, 29 kwietnia 2017
RMS „Titanic” = tytaniczny przekręt? (8)
Ad. 4. Wiele statków stało w dryfie koło
tonącego Titanica z powodu strajku węglowego. Statki dryfowały z powodu
strajku węglowego z małą ilością pasażerów, i dlatego ilość łodzi ratunkowych
nie miała znaczenia.
To prawda, że był
taki strajk w kopalniach węgla i miał poważne reperkusje do żeglugi i
gospodarki morskiej. Rozpoczął się on w styczniu 1912 roku i był pierwszym
narodowym strajkiem górników w Wielkiej Brytanii, którzy walczyli o podwyżki
minimalnych płac. […] Według artykułu z „Mirror” o Southampton pt. „The City
That Lost a Generation to the Titanic Disaster” (24.IV.2012 r.) 17.000 ludzi
było bez pracy tamtego kwietnia, z powodu właśnie tego strajku.
Ale czy to
oznacza, że powinniśmy traktować podejrzliwie to, że tam było wiele statków na
akwenie, gdzie zatonął Titanic? Istnieje kilka ważnych
punktów, które należy najpierw rozważyć.
Iº - strajk
węglowy zakończył się 9 dni wcześniej, w dniu 6 kwietnia, co przywróciło
normalność w komunikacji. IIº - był to „strajk narodowy”, dzięki któremu braki
bunkru przede wszystkim dotknęły statki opuszczające bądź przebywające w
Anglii. IIIº - określenie „liczne” jest tu mylące i to bardzo. Wiadomo z całą
pewnością, że było ich tylko 6 w kole o promieniu 140 mn/~259 km. Były to:
- 19 mn - SS Californian z Leyland Line, płynący na zachód z Londynu do Bostonu
- 50 mn – SS Mount Temple z Canadian Pacific Steamship Company, frachtowiec, płynacy na zachód z Londyny do St. John’s, Nowa Funlandia, Kanada
- 50 mn – SS Parisian z Allan Line, płynący na zachód z Glasgow do Halifaxu i Bostonu
- 58 mn – RMS Carpathia z Cunard Line, płynąca na wschód z Nowego Jorku do portów Morza Śródziemnego via Gibraltar
- 70 mn – SS Birma z rosyjskiej East Asiatic Company płynąca na wschód z Nowego Jorku via Rotterdam do Lipawy[1] w Rosji
- 140 mn – SS Frankfurt z Norddeutscher Lloyd Line, płynący na wschód z Galveston do Bremy
Jak widać z tego
zestawienia, na 6 statków 3 płynęły na zachód a 3 na wschód. Te, które płynęły
na wschód nie wypłynęły z Anglii i nie mogły być dotknięte strajkiem węglowym. Tak
więc były one trzema sprawnymi statkami na tym akwenie. A zatem niewiele jest
tych „licznych”, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że Titanic poruszał się po
popularnej Drodze Północnoatlantyckiej znanej z tego, że bywa ruchliwa o tej
porze roku.
Ad.5. Otwarto zawory denne by
przyspieszyć zatonięcie. W celu zatopienia Titanica (czyli Olympica) plan zakładał
otwarcie zaworów dennych w celu powolnego zalania wnętrza kadłuba statku i
oczekiwanie na pomoc.
Zgodnie z
Gardinerem, oryginalny plan zakładał powolne zatopienie statku poprzez otwarcie
zaworów dennych i powolnego zalania kadłuba statku. Kolizja z górą lodową
(Gardiner uważa, że z jakimś statkiem ratowniczym IMM) popsuło ten oryginalny
plan. Trzeba przyznać, że jest to dziwny fenomen i wskazuje na to, że po jakimś
czasie ktoś będzie próbował usprawiedliwiać spisek. Zdając sobie sprawę z tego,
że zaplanowanie kolizji na Północnym Atlantyku byłoby zbyt trudne i
nieprawdopodobne, Gardiner wymyśla bardziej rozmyślnego i logicznego planu.
Jednakże jest on
definitywnie nielogiczny. Po pierwsze – jak to sobie wyobrażali szefowie Whiste
Star Line, że setki załogantów nie zauważy wody wlewającej się przez zawory
denne do wnętrza kadłuba? Na dodatek przecież statek był „praktycznie
niezatapialny” to jak oni wyjaśniliby „tajemniczą” powódź śledczym, którzy bez
wątpienia zajęliby się tą sprawą? Dla kompanii, która w cudowny sposób była w
stanie zamienić statki, wymieniając tysiące drewnianych paneli bez niczyjej
wiedzy, to wydaje się dość niedbałym i mało prawdopodobnym planem. Ale
ważniejszym od tego jest to, jakie dowody przytacza Gardiner na istnienie tego
planu zatopienia Titanica przez otwarcie zaworów dennych? Oczywiście żadnego. To jest kolejna spekulacja na temat zamiany statków, która nigdy
nie miała miejsca.
SS Californian
Ad.6. SS Californian
nie spodziewał się flar, tylko spotkania z Titanicem. Californian został
wysłany na spotkanie z Titanicem w celu zabrania pasażerów i załogi po jego
celowym zatopieniu.
Coś takiego wymyślili Gardiner i jego
stronnicy by wypromować teorię, wedle której Californian byłby
„ratunkowym statkiem”, który był w posiadaniu J. P. Morgana (ważnej osoby we
White Star Line), opuścił Londyn w pośpiechu (był on w stanie osiągnąć
maksymalną prędkość 12 kts i musiał być pierwszym na pozycji) i w tajemniczy sposób
żeglował w czasie strajku węglowego (kiedy węgiel byłby najdroższy). Oni także
kwestionują, dlaczego w noc kolizji kapitan Californiana zdecydował
się spać w pełnym ubraniu na kanapie w kabinie nawigacyjnej i nakazał, by kotły
były pod parą i maszyny na STAND BY. Oni twierdzą także, że rzekome trzy
depesze radiowe były skierowane do kapitana Smitha podawały mu pozycję, co oznaczałoby iż Californian jest na
pozycji i oczekuje na niego. Kapitan Smith także – podobnie jak kapitan Californiana
– spał w pełnym ubraniu w kabinie nawigacyjnej. Californian nie miał
pasażerów, choć z powodu strajku w portach byłoby wielu ludzi, którzy
przepłacaliby za bilety, byle dostać się do Bostonu. Gardiner dalej
przypuszcza, że statek uderzony przez Titanica był jednym z tych, który
strzelał flary, i to wyjaśniałoby bezczynność ludzi na Californianie. […]
Jednakże jest
kilka dużych luk w tej teorii. Po pierwsze i najważniejsze – Californian
byłby bardzo słabym statkiem ratowniczym. Miał on ogółem 47 miejsc dla
pasażerów i 55 załogantów. Na Titanicu było ponad 2200 osób, a
mógł zabrać ich 3000, gdyby miał całkowite obłożenie. Nawet jeżeli ten fakt nie
wystarczy, to inne rzekome szczegóły dotyczące Californiana są błędnie
interpretowane. Kotły były pod parą i maszyny na STAND BY dlatego, że statek
był uwięziony przez pole lodowe i mógł kontynuować podróż w każdej chwili. Wiadomo,
że im dłużej byli na morzu, tym więcej to kosztowało. To, że obaj kapitanowie –
Smith i Lord spali w ubraniu jest
czystą spekulacją i właściwie nie ma znaczenia. A biorąc pod uwagę to, że Titanic
miał zatonąć, to postępowanie kapitana Lorda nie ma znaczenia.[2]
CDN.
piątek, 28 kwietnia 2017
Czy tam też eksplodowała bomba termobaryczna???
Stanisław
Bednarz
26
lutego 2004 roku w Bośni i Hercegowinie
rozbił się macedoński prezydencki samolot Beechcraft 200 Super King Air.
Zginęło 9 osób łącznie z prezydentem Trajkowskim. Delegacja udawała się do
Mostaru na konferencje. Samolot rozbił się w mgle o wzgórze 15 km na południowy
wschód od Mostaru. Akcję ratowniczą utrudniały miny będące pozostałością wojny
w latach 90-tych. Załoga nie przedstawiała wysokich umiejętności i ignorowała informacje
kontrolerów lotu o mgle.
Beechcraft 200 Super King Air
Skądś to znamy,
nieprawdaż? I rzecz ciekawa – jakoś nikt nie bałaknął o bombie termobarycznej
podłożonej przez jakiegoś bałkańskiego terrorystę czy wroga prezydenta… No, ale
Bośniacy nie mieli swego dr Berczyńskiego…
czwartek, 27 kwietnia 2017
26 kwietnia 1803 roku w L’Aigle…
Fragment meteorytu L'Aigle
Jeszcze do końca tego oświeconego
XVIII wieku żaden z szanujących się uczonych nie śmiał się wypowiedzieć, że
niektóre kamienie znajdowane na polach nie są ziemskiego pochodzenia. Przeważał
pogląd, że kamienie nie mogą spadać z nieba, bo nie ma w nim kamieni. Wszystko to
zmieniło się od dnia 26.IV.1803 roku.
L'Aigle – to meteoryt
kamienny należący do chondrytów typu L6, który spadł 26 kwietnia 1803 roku w
miejscowości L'Aigle w regionie Dolna Normandia we Francji. Meteoryt L'Aigle
spadł w postaci deszczu meteorytowego. Na miejsce spadku Francuska Akademia
Nauk wysłała Jean-Baptiste'a Biota w celu zbadania zjawiska. Po raz pierwszy
stwierdzono wtedy pozaziemskie pochodzenie meteorytów. Wcześniej zjawiska
upadku „kamieni z nieba” traktowano bardzo sceptycznie.
(Wikipedia)
Od tego czasu z oporami, ale
zwycięsko, pogląd o istnieniu meteorytów i ich spadkach na Ziemię utorował
sobie drogę w nauce. Co więcej – pojawiły się katastroficzne teorie o
impaktowym pochodzeniu astroblemów – kraterów uderzeniowych powstałych wskutek
upadku meteorytów na Ziemię i drastycznych zmian geofizycznych, które one
generowały w historii naszej planety.
Opracował – Stanisław Bednarz
środa, 26 kwietnia 2017
RMS „Titanic” = tytaniczny przekręt? (7)
Ad. 1. Titanic był pod pełną
parą, ale nie osiągnął maksymalnej prędkości. Statek był pod pełną parą, ale
poruszał się z prędkością 21 kts/38,89 km/h, zamiast teoretycznie maksymalnej
23 kts/42,6 km/h, pomimo tego, że Atlantyk był nadzwyczaj spokojny tej nocy, w
której zatonął. To się zgadzałoby z uszkodzeniami jakie miał Olympic.
Najpierw
należałoby wskazać na to, że Titanic nie był gotowy technicznie
do płynięcia „pełną parą” w czasie kolizji. Prędkość ruchu Titanica była badana
przez Marka Chirnside’a i Samuela
Halperna w ich artykule pt. „Speed and More Speed” z którego wzięto tą
informację. Zgodnie z zeznaniem Bruce Ismay’a przed British Wreck Commission,
oni zamierzali zwiększenie liczby obrotów [śrub napędowych] w poniedziałek lub
wtorek do 78 rpm[1],
co jak mniemał – pozwalałoby rozpędzić statek do jego pełnej prędkości, jeżeli
pogoda by sprzyjała. Oto jego zeznanie:
Rozumiem, że stwierdzono że statek poruszał się z pełną
prędkością. Statek nigdy nie poruszał się z pełną prędkością. Prędkość
maksymalną Titanic osiągał przy 78
rpm. [Maszyny] pracowały do 80 rpm. O ile wiem, to nie przekroczono nigdy 75
rpm. Nigdy nie pracowały wszystkie kotły, żaden z pojedynczych kotłów nie
pracował. Mieliśmy zamiar, gdyby była dobra pogoda w poniedziałek po południu
czy we wtorek, rozpędzić statek do pełnej prędkości.
Przełożony
palaczy Frederick Barrett zeznał
przed BWC, że w dniu katastrofy 3 dodatkowe podwójne kotły zostały uruchomione
o godzinie 08:00 (chociaż one potrzebowały 12 godzin, by dojść do pełnej
sprawności) i był pewien, że pięć pomocniczych pojedynczych kotłów z Kotłowni
nr 1 nie zostało uruchomionych. On także potwierdził, że maszyny wyrabiały 75
rpm, a nie możliwych 80 rpm.
Także palacz John Thompson powiedział: Powiedziano mi, że statek
poruszał się z prędkością prawie 23 kts, kiedy doszło do zderzenia. Chirnside i Halpern odkryli, że: Titanic zrobił 546 mn/~1011 km od
sobotniego południa do południa w niedzielę, co było jego najlepszym wynikiem,
tylko dwie mile gorszym od wyniku osiągniętego przez Olympica w czasie jego dziewiczego rejsu, i płynął używając 21 ze
swych 24 podwójnych kotłów.
Musimy tutaj
dodać, że większość z podróży Olympica odbywała się z prędkością
21,5 kts/39,82 km/h.
Chirnside i
Halpern konkludują:
Bez wątpienia prędkość Titanica
wzrastała stopniowo w czasie jego pierwszej podróży, ilość obrotów śrub
wzrastała, kotły zostały włączone do linii, i poczyniono przygotowania do
dalszego zwiększania prędkości statku. […] Titanic
był dobrze przygotowany do przekroczenia prędkości osiągniętej przez jego
sister-ship.
Podsumowując
stwierdzenia Gardinera, że Titanic to był w rzeczy samej
uszkodzony Olympic, który starał się utrzymać prędkość podróżną, nie mówi
się o tym, że uszkodzony Olympic miał złamaną stępkę i nie
był w stanie osiągnąć połowy prędkości osiągniętej w czasie prób morskich.
Ad. 2. Titanic nie zderzył się z
górą lodową. Góra lodowa nie mogła wyrządzić takich szkód statkowi z podwójnym
stalowym kadłubem takim jakim był Titanic, to musiało być coś innego –
w tym przypadku statek ratowniczy IMM, który dryfował z wyłączonymi światłami.
W tym punkcie
teoria Gardinera zaczyna być coraz bardziej zdumiewająca. Zakłada ona już nie
tylko podmiankę Olympica za Titanica w celu wycyganienia
odszkodowania, ale także to, że Titanic (w rzeczywistości Olympic)
wcale nie zderzył się z górą lodową, ale ze statkiem ratowniczym IMM, który
stał w dryfie z wygaszonymi światłami. To było częścią planu finansowego
przekrętu i statki ratownicze czekały na tym właśnie akwenie w oczekiwaniu na
katastrofę. Gardiner opiera swą hipotezę na pomyśle, że domniemana góra lodowa
została dostrzeżona na zbyt krótkim dystansie przez marynarzy z bocianiego
gniazda, bowiem był to w rzeczywistości zaciemniony statek.
Ta hipoteza ma
dwa błędy. Iº - Titanic nie był
statkiem z podwójnym, stalowym kadłubem. W rzeczywistości miał on podwójne dno,
bowiem konstruktorzy doszli do wniosku, że podwójny kadłub to zwiększone koszty
i zadowolili się dubeltowym dnem. Po katastrofie Titanica to się wszystko zmieniło. Tak więc nie ma niczego dziwnego w tym, że góra lodowa poczyniła
wystarczające zniszczenia na sterburcie (a nie na dnie) kadłuba, co spowodowało
zalanie przedziałów wodoszczelnych i doprowadziło do zatonięcia statku. II° - istnieje wiele relacji naocznych
świadków mówiących o tym, że doszło do zderzenia z górą lodową, w tym:
obserwator Fredrick Fleet, kwatermistrzowie
George Rowe i Alfred Olliver oraz Edith
Rosenbaum, George Rhiems, Albert i Vera Dick i William Sloper. I to nie tylko oni. Ocalały Lawrence Beesley
napisał o mężczyznach siedzących w palarni widzących górę lodową w swej książce
“The Loss of the SS Titanic”:
Jeden z nich
zauważył przez okno górę lodową wznoszącą się ponad pokładem. Zawołał, by
zwrócili na nią uwagę i wszyscy ujrzeli jak znikała, więc spokojnie wrócili do
gry. Zapytaliśmy ich o wysokość góry i ktoś powiedział, że sto stóp, inny że
sześćdziesiąt, zaś jeden z widzów – inżynier od silników jadący do Ameryki z
modelem gaźnika do samochodu […] powiedział – „Potrafię oceniać wysokość z
dystansu i oceniam ją na od osiemdziesięciu do dziewięćdziesięciu stóp”.
Ad. 3. Lód na pokładzie
nie pochodził z góry lodowej. Lód na pokładzie Titanica – jak to wyjaśnia
Gardiner – wziął się z olinowania tajemniczego statku, w który uderzył Titanic.
Powyższe nawiązuje
do tezy zawartej w poprzednim punkcie, a zakładającej że Titanic zderzył się ze stojącym
w dryfie i nieoświetlonym statkiem ratowniczym IMM zamiast z górą lodową. Jedna
z wersji tej teorii stanowi, że relacje pasażerów o dużej ilości lodu na
pokładzie nie mogła się wziąć z olinowania statku:
- Marynarz William Lucas widział „kilka ton… na przednim pokładzie od strony sterburty” (dochodzenie brytyjskie – dzień 3)
- Marynarz Edward John Buley także donosił o „kilku tonach bloków lodowych” (dochodzenie brytyjskie – dzień 16)
- Marynarz Joseph Scarrott: „Była tam duża ilość lodu i śniegu na przednim pokładzie od strony sterburty”
- IV oficer Boxhall: „Trochę lodu na pokładzie zajmowała powierzchnię trzech do czterech stóp od falszburty wzdłuż pokładu.” (dochodzenie brytyjskie – dzień 13)
- Kierownik zmiany palaczy Charles Hendrickson zauważył „dużo lodu… na pokładzie” (brytyjskie dochodzenie – dzień 5)
- Obserwator Reginald Lee: lód „spadł na pokład. On spadł na przedni pokład” (brytyjskie dochodzenie – dzień 4)
- Marynarz Thomas Jones zeznał w czasie amerykańskiego dochodzenia – dzień 7, że wyszedł na pokład i widział tam „jakiś lód”.
- Lawrence Beesley: „Przedni pokład był pokryty lodem, który spadł” w „The Loss of the SS Titanic”.
- Także wielu innych pasażerów takich jak Lady Duff Gordon i Edith Rosenbaum mówiły o lodzie na pokładzie. I nie było ani jednego świadka, który widziałby lód na olinowaniu. W rzeczy samej, czy są jakieś zeznania sugerujące lód na olinowaniu Titanica? Dlaczego miałby on tam być? Oni właśnie wpłynęli na pole lodowe. Ile lodu mogłoby być na olinowaniu? Na pewno nie tyle, ile mówiły o tym zeznania naocznych świadków, którzy widzieli ilość lodu, który spadł na pokład…
CDN.
Subskrybuj:
Posty (Atom)