ROZDZIAŁ VII – Przypadki
materializacji.
Jak już tu nadmieniłem w
poprzednim rozdziale, w ciągu ostatnich paru lat miało miejsce wiele dziwnych
wypadków, pomimo tego, jak już zaznaczyłem, że dla wielu ludzi idea istnienia
innych wszechświatów jest wciąż trudna do przyjęcia. Jednakże sprawy znajdują
się w rękach badaczy, którzy chcą dowieść, że Istoty z tamtych wszechświatów są
tak realne, jak my w naszym continuum. Wygląda bowiem na to, że Tamci
wymyślili sposób manifestowania swej obecności w naszym Wszechświecie. Jak Oni
to robią? Przypominam fakt, że najbardziej doświadczeni jogowie posiadają
możliwość przenikania przez materialne zapory i ściany, jak i możliwość
materializacji swej osoby na dużych odległościach. Im dłużej studiujemy
zachowanie się NOL-i, tym bardziej nabieramy pewności, że obie te sprawy są ze
sobą jakoś powiązane, co nie ulega raczej wątpliwości, choć cała sprawa wygląda
wyjątkowo fantastycznie.
Wielu ufologów spotkało
się z działalnością poltergeistów. Jest to fenomen z dziedziny zjawisk psi (ψ), który manifestuje się
rozmaitymi efektami audiowizualnymi i nie tylko, bowiem poltergeist w
większości wypadków wywiera negatywny wpływ na ludzi i przedmioty.[1]
Powinniśmy jednak reagować na te zjawiska tak, jak na normalne zjawiska
fizyczne, przyjmując za pewnik, że produkowane są one przez Istoty, których
materia jest inaczej „uporządkowana”, niż nasza własna.
Ponad 10 lat temu, w
Birmingham wydarzyła się seria incydentów, które w swej istocie były zbliżone
do zdarzeń z udziałem NOL-i, jak i do manifestacji zjawisk typu poltergeist.
Bohaterka tej historii jest pani Cynthia Appleton, którą wielokrotnie
przesłuchiwali ufolodzy i dziennikarze. Rzecz miała miejsce w 1957 roku. W tym
czasie, jako wydawca FSR przeprowadziłem wywiad z panią Appleton, który
następnie opublikowałem na łamach FSR pt. „Birmingham
Woman Meets Spacemen”. Przypadek
ten opisał również wielebny William Cartmel, rektor uczelni w Aldridge,
Staffordshire, który przeprowadził z nią dłuższy wywiad. Od siebie dodałem
jedynie dwa pytania, dopasowując je do wypowiedzi pani Appleton w końcowym
komentarzu.[2]
Poza tym wyraziłem
podziękowania wielebnemu Cartmelowi za jego dokładny raport, który także
zamieściłem w FSR. W świetle późniejszych wydarzeń historia pani Appleton jest
czymś ważnym – a oto treść tego raportu:
Dwukrotnie w czasie 6
tygodni, 27-letnia pani Cynthia Aplleton zamieszkała przy Fentham Road, w
dzielnicy Aston, została odwiedzona przez przybyszy z innej planety. Ma ona
dwoje dzieci – Susan (3 lata) i Janet (1 rok). Jej mąż jest metalowcem. Poza
wielebnym Cartmelem była ona indagowana przez wielebnego G. E. Tiley’a i
Gawina Gibbonsa – wydawcę tego magazynu. Wszystkich zadziwiła jej
inteligencja i obycie. Pierwszy kontakt miał miejsce w poniedziałek, dnia 18
listopada 1957 roku i miał on następujący przebieg:
Pani Appleton po lunchu
położyła Susan do łóżeczka w jej pokoiku na pięterku. Janet znajdowała się we
frontowym pokoiku na parterze. Gdzieś około godziny 15:00 – sądząc, że słyszy
płacz dziecka – Cynthia zeszła do jej pokoiku, by sprawdzić, czy wszystko jest
w porządku. I nagle wyczuła instynktownie niebezpieczeństwo w powietrzu – to
było coś takiego, jak przed uderzeniem pioruna. Wyjrzała za okno, by zobaczyć,
czy coś się nie dzieje. I nagle... – w powietrzu zmaterializowała się postać
człowieka stojącego na lewo od kominka, tak, >> jak ukazuje się obraz na
ekranie włączonego telewizora<<. Oczywiście Cynthia przestraszyła się.
Pomimo nierzeczywistości sytuacji opanowała się i zachowała spokój. Zauważyła
także, że w czasie pojawienia się >>gościa<< rozległ się gwizd, jak
przy regulowania odbiornika radiowego. Mężczyzna, który się pojawił, był wysoki
i przystojny, ubrany w wysoko zapinany ubiór przypominający kolorowy skafander
z elżbietańskim kołnierzem. Mimo tego, że jego usta się poruszały, Cynthia nie
słyszała ani słowa. Być może usiłował się porozumieć mentalnie, telepatycznie[3]. Na podłodze leżało
kilka gazet, które były zmięte przez zjawę. Gazety te później zabrał reporter
>>Birmingham Evening Gazette<<. Natomiast zjawa na jej n i e w y p o w i e d z i a n e pytanie: >>Skąd przybywasz?<<
odpowiedziała >>Z innego świata<<, ale nie wyjaśniła tego
dokładnie.
>>Podobnie jak u
was, panuje u nas Słońce. Musimy odwiedzać wasz świat, w celu osiągnięcia
czegoś, co jest nam niezbędne. To jest na dnie morza.<< Pani Appleton
powiedziała później, że tym czymś, czego szukali było >>titinium<<.
Kiedy zapytała męża, cóż to być mogło owo >>titinium<< , w
odpowiedzi usłyszała >>titanium<< - tytan, które to słowo znał
będąc metalowcem. Na odchodnym przybysz-zjawa rzekł coś, co dokładnie
zapamiętała: >>Zdejmujecie złą korę ze złego drzewa i robicie złą łódź.
Koncentrujecie złe siły próbując iść w górę, a my to robimy tak...<< - i
tutaj wykonał kolisty ruch oboma rękami, i nagle pomiędzy palcami ukazało się
coś, co można było porównać do ekranu TV. Na nim można było zobaczyć statek
kosmiczny. Był on kolisty ze szczytem podobnym do kopułki. Wewnątrz statku
zobaczyła sylwetki ludzkie patrzące na nią. Zjawa oświadczyła, że Ziemianie
nazywają to >>statkiem-matką<<, zaś Oni zwą to >>statkiem
Pana<<. Z dolnej części statku-matki wylatywały mniejsze statki.
Powiedział też, że Oni nie walczą ze sobą i żyją w harmonii i pokoju, poczym
nadmienił, że wrócą tu w styczniu, ale dokładnej daty nie podał. Gdy zapytała
go w jaki sposób opuści jej mieszkanie odparł, że >>nagle
zniknie<<.
Wstrząśnięta wróciła do
pokoju mając wrażenie większego doinformowania, niż inni ludzie, którzy nie
przeżyli takiego doświadczenia. Z kolei Janet, której pierwsze urodziny były
dzień wcześniej, miała jeden ząbek. Pod koniec tygodnia miała ich już sześć!
Czy spowodowała to wizyta >>gościa<<?[4]
Drugie spotkanie miało
miejsce w dniu 7 stycznia 1958 roku. Poprzedniego dnia Cynthia siedziała na
niskiej pufie przed kominkiem i nagle odczuła zupełny >>black-out<<
- straciła przytomność, jak po ciosie >>na punkt w czasie technicznego
K.O.<< - mówiąc żargonem bokserów. Upadła do przodu, na szczęście nie w
ogień. Po odzyskaniu przytomności czuła się słabo i była zdziwiona, gdyż nigdy
w życiu nie doświadczała takich sensacji. Prawdopodobnie było to preludium do
tego, co stało się następnego dnia.
Krytycznego wtorku, około
godziny 14:15, Cynthia przebywała w tylnym pokoju, gdzie siedziała na pufie,
plecami do ściany. I znowu usłyszała gwizd przypominający jej poprzednie
spotkanie, po czym zmaterializowały się przed nią nie jedna, ale dwie postacie.
Stały one przed nią, zasłaniając obrazek na ścianie. Postacie te zwrócone były
do niej przodem i ukazały się tak, jak poprzedni gość: najpierw nieostry obraz,
a potem jego kontury wyostrzyły się. Rozpoznała po prawej stronie gościa, który
pojawił się u niej w listopadzie. Trudno jej było powiedzieć, po czym go
rozpoznała, tak jak trudno Europejczykom jest rozpoznać ludzi innych ras. Obaj
Przybysze byli wysocy – mieli po 180 cm wzrostu. Ubrani w stroje przypominające
skafandry z kryzowymi kołnierzami. W wywiadzie Cynthia powiedziała: >>Nie
można było spojrzeć poprzez nich, mimo tego, że mieli oni światło płynące z
okien za sobą. Nie były to więc fantomy. Włosy pierwszego były ostrzyżone na
pazia, natomiast włosy drugiego były krótsze i podwinięte nad uszami<<.[5]
Ku niebotycznemu zdumieniu
Cynthii odezwali się do niej po angielsku z dziwnym akcentem, jak cudzoziemcy i
ze śmieszną artykulacją. Jej pierwszy >>gość<< przedstawił
drugiego, kto był z pewnością kimś bardziej szacownym i to on właśnie
poprowadził dalszą rozmowę. Poinformowano ja o tym, że jej omdlenie było
częścią operacji przygotowawczej, przeprowadzonej w celu
>>nastawiania<, jej do kontaktu z nimi. Nie wyjaśnili, jak to zrobili.
Interesowali się Oni wynikami pierwszego kontaktu i wypytywali o osoby, którym
o nim opowiedziała. Potem powiedzieli, że przybyli z Ghanus Valn, wypowiadając
to z niemiecka, i że jest to kraina na Wenus. Dlaczego pokazali się tylko jej,
a nie innym ludziom? Ponieważ jest ona jedną z niewielu, którzy są w stanie
odebrać Ich komunikaty mentalne. Mózgi innych ludzi nie są w stanie odbierać
informacji drogą telepatyczną, jak jej mózg. Ludzie są tępi i prymitywni, nie
mówiąc już o tym, że nie wierzą w istnienie innego świata. Mózg człowieka jest
podobny do radiostacji i może nadawać oraz odbierać różne sygnały i tak
naprawdę, to ludzie nie muszą używać środków technicznych do nawiązania ze sobą
łączności.
Cynthia zapytała, czy może
Ich dotknąć? Odpowiedzieli, że nie, bowiem może się to odbić na jej zdrowiu.
>>To, co widzisz jest tylko naszą projekcją<< - oświadczyli.
Zapytała Ich, czemu Oni nie szukają szerszego kontaktu z Ludzkością?
Odpowiedzieli jej, że ujawnienie prawdy spowodowałoby wielką panikę. Kto może
przewidzieć efekty takiego wydarzenia w tak podzielonym świecie, jak nasz?
Potem zapytała, czy mogliby się spotkać z jej mężem? Odpowiedzieli, że nie,
gdyż jego mózg nie jest w stanie nawiązać z Nimi kontaktu. Potem podziękowali
za kontakt i wyrazili wdzięczność za spotkanie. Przybysz przekazał jej jeszcze
jedną ciekawą informację: >>Ci, którzy mają sierp i młot (oczywiście
ZSRR) udoskonalają broń promienistą (laserową???), która może dezintegrować
materię bezbłyskowo i bezodłamkowo – nie tak, jak zwykła artyleria<<.[6]
Powiedział także, że w bliskiej
przyszłości zostanie tam przelane wiele krwi.[7]
Ale uspokoił ją słowami: >>Nie martw się dziecko.<< Powiedział
także, że nie odwiedzą jej więcej, a to ze względu na stan jej zdrowia.
Następnie znikli, jak obraz telewizyjny po wyłączeniu odbiornika...
Pani Appleton w odpowiedzi
na zadawane jej pytania stwierdziła, że nie bała się tak, jak w czasie
pierwszej wizyty. Być może było tak dlatego, że spodziewała się jej, bo
zapowiedziano jej to w czasie pierwszego spotkania. Jakie były późniejsze
efekty tej wizyty? Cynthia czuła się ociężale i miała bóle głowy, ale nie był
to wynik szoku czy stresu. Zapytana, czy czuła w czasie spotkania jakieś
zapachy stwierdziła, że czuła istotnie zapach siarki. Podobny zapach, jaki
czuje się przy wyładowaniach elektrycznych.
Pani Appleton podupadła na zdrowiu po swym pierwszym
kontakcie, ale poinformowano ją, że jej stan się poprawi i faktycznie poprawił
się.[8]
Do jakich wniosków można
dojść po tych obu przypadkach? Można zacząć od tego, że Appletonowie są ludźmi
bardzo poważnymi. To uderzało każdego, kto przeprowadzał z nimi wywiady. Pan
Appleton całkowicie uwierzył w relację swej żony, mimo braku świadków.
Specjaliści zajmujący się tym przypadkiem zgodzili się, co do tego, że nie był
to kontakt fizyczny, a „goście” w ogóle nie znajdowali się w mieszkaniu. Cóż to
oznacza? Czy była to tylko ich projekcja?
Na naszej planecie używamy
TV do przesyłania obrazu i dźwięku na odległość, natomiast ta bardziej
technicznie zaawansowana rasa kosmiczna widocznie bardziej rozwinęła technikę
przesyłania swych materialnych wizerunków w każdy dowolny punkt Kosmosu. Pani
Appleton oświadczyła, ze nigdy w życiu nie interesowała się NOL-ami, nie
posiada żadnych książek, czasopism, itd. dotyczących tego tematu. Jeżeli jest
tak, jak to, oświadczyła, to nie ma co wątpić w prawdziwość jej relacji, jak
również w oświadczenia innych osób.
Reasumując:
1. Znalezione ślady
nadpaleń;
2. Ekran TV pomiędzy palcami
„gościa”, co z kolei przypomina przypadek Orfea Angelucciego opisany w
jego książce pt. „The Secrets of the Saucers”[9];
3. Telepatia
w czasie pierwszego spotkania i normalna rozmowa w czasie drugiego – wszystko
to przypomina doświadczenia George’a Adamskiego.[10]
Powyższe wnioski
opublikowano 17 lat temu w FSR. A teraz zajmiemy się drugim przypadkiem, który
również możemy określić, jako fakt materializacji. Raport o tym otrzymałem od Geralda
Lovella z Bristolu – St. George, a oto jego treść:
Świadkiem tego jest
gospodyni domowa, która życzyła sobie pozostać anonimową, dlatego w dalszej
części raportu będę ją nazywał panią B. Wydarzyło się to w 1965 roku,
jednak dokładne daty nie są znane, wiadomo jedynie, że poza jednym wyjątkiem,
wydarzenia te miały miejsce w poniedziałki. Tym wyjątkiem był pewien czwartek.
Pani B. zazwyczaj zajmuje się kuchnią, której drzwi są zawsze otwarte. Pewnego
dnia odczuła coś w rodzaju silnego wewnętrznego przymusu patrzenia na kanapę,
znajdującą się vis-à-vis otwartych drzwi, i ku swemu zdumieniu ujrzała w nich
wysoką postać mężczyzny. Po sekundzie postać ta znikła. Innego razu pani B.
wchodząc do pokoju ujrzała wysoką postać mężczyzny, przy czym nie
zarejestrowała momentu jego pojawienia się i zniknięcia. Miało to miejsce
zawsze wtedy, kiedy jej spojrzenie było odwrócone.[11] Jej nieproszony gość po
prostu patrzył na nią, nie próbując się odezwać czy poruszyć. Nie była ona w stanie
określić wyrazu jego twarzy. Chociaż się nie uśmiechał, nie obawiała się swego
>>gościa<<. Pani B. jest kimś przyziemnym. O przygodzie
opowiedziała swemu mężowi, przy czym zasugerowała, że był to duch dawno zmarłej
osoby – może jakiegoś lotnika. Nie stwierdziłem, by interesowała się
kiedykolwiek NOL-ami. Rysopis >>gościa<< podany przez panią B.
wygląda następująco: wzrost około 186 cm - nie licząc wielkiego bąblowatego
hełmu, który nosił zawsze na głowie, gładkoskóry, przystojny, niebieskooki, policzki
rumiane, nos ostry i wąski. Postać wysoka, barczysta. Ubrany był w szary
metaliczny dwuczęściowy strój, dopasowany do ciała, z kryzowym kołnierzem.
Przybysz był opasany 11-cm szerokości pasem o kolorze takim samym, jak reszta
ubioru, z klamrą. Spodnie wpuszczone w wielkie, ciemne buty.[12] Przy każdym swym
objawieniu >>gość<< stał zawsze w tym samym miejscu, zwrócony twarzą
do drzwi kuchennych. Pojawił się on ogółem sześciokrotnie. Jego pojawienia
kończyły się równie niespodziewanie, jak się zaczynały.
Ponadto Lovell powiedział
mi, że od wielu lat zna świadka i ręczy za jego prawdomówność. Jest on pewien,
że Przybysze badają w ten sposób reakcję świadka na fakt Ich pojawienia się w
jego domu. Dodatkowo podał on własny punkt widzenia, według którego Obcy są czymś
bardziej solidnym od zwykłego obrazu TV, ponieważ Ich postacie wyglądają bardzo
realnie, trójwymiarowo i masywnie dla swych obserwatorów. Pozwala to sądzić, że
takich wypadków zdarzyło się o wiele więcej, jednak ich świadkowie nie życzą
sobie podawania czegokolwiek mediom.[13]
To jest zupełnie niezrozumiałe, jeżeli bowiem rozważymy tą wzrastającą ilość
„domowych” kontaktów i skorelujemy ją z wieloma raportami o innych formach
działalności Obcych, zrelacjonowanych w ostatnim rozdziale, to zobaczymy, iż
jest to po prostu jedna z faz jakiejś większej operacji. OPERACJI ZIEMIA.
Wydaje się, że przyjdzie
dzień, w którym już nie zobaczymy Przybyszów manifestujących swą obecność na
niebie, ale skupiających swą działalność na naziemnych kontaktach i badaniach.[14]
a
[1] Widzieliśmy to np. w
filmie pt. „Duch” S. Spielberga – przyp. tłum.
[2] FSR, vol. 4, nr 2/1958,
ss. 5-6.
[3]
Wydaje się, że Kosmita usiłował ją ostrzec przed promieniowaniem γ lub innym
promieniowaniem jonizującym – jak pamiętamy, Cynthia poczuła się tak, jak przed
uderzeniem pioruna, czyli poczuła zapach ozonu w powietrzu. Badanie gazet i zębów
dziecka wykazało, że zostały one napromieniowane – przyp. tłum.
[4]
Zapewne wizyta ta miała wpływ stymulujący na jej rozwój. Istnieje możliwość, że
Przybysz „pchnął” ją w czasie o kilka dni do przodu, co sugerowałoby to, że Oni
są przybyszami z innego wymiaru lub innego czasu... Takie przeskoki czasowe w
rozwoju roślin i grzybów zaobserwowano także w Polsce po przypadkach CE2 w
Spytkowicach (pow. Nowy Targ) i Olsztynie k./Częstochowy, co badały ekipy GB
NOL Kraków i CBUFOiZA w latach 90. – uwaga tłum.
[5] Porównaj wygląd Przybyszów
z relacjami Betty Andreasson – uwaga tłum.
[6] W
ZSRR w latach 70. i 80. były prowadzone prace nad tzw. broniami strumieniowymi,
w których rolę pocisków miały odegrać potoki cząstek elementarnych rozpędzanych
do prędkości relatywistycznych. Broń ta miała stanowić odpowiedź na reaganowski
program SDI/NMD znany jako „Gwiezdne Wojny” – uwaga tłum.
[7] I to
się sprawdziło, że wspomnę tylko wojnę w Afganistanie, „Jesień Ludów” w 1989
roku, dwie wojny w Czeczenii, rozpad ZSRR w 1990 roku, przewrót sierpniowy 1991
roku i wydarzenia październikowe 1993 roku – przyp. tłum.
[8]
Równie dobrze mógł to być zapach ozonu czy tlenków azotu, które są równie
charakterystyczne, jak zapachy tlenków siarki. Dowodziłoby to obecności silnego
źródła promieniowania jonizującego w pomieszczeniu. Być może pani Appleton
doznała lekkiej choroby popromiennej po tym spotkaniu – przyp. tłum.
[9] O. M. Angelucci – „The Secrets of the
Saucers”, Amherst, WI, 1955.
[10] G. Adamski – „Inside the Spaceships”, Londyn
1966.
[11] Jest
znanym faktem, że komórki wzrokowe obrzeża pola widzenia reagują na ruch
obserwowanego obiektu, dzięki czemu unika się możliwości np. skrytego podejścia
i zaatakowania człowieka z boku. Jest to celowa adaptacja ewolucyjna, która
pomogła nam w walce o przetrwanie na tej planecie... – uwaga tłum.
[12]
Proszę porównać z opisem ubioru Obcych podanych przez Betty Andreasson i
Cynthię Appleton – przyp. tłum.
[13]
Także i w Polsce, o czym piszą m.in. Bronisław Rzepecki i Krzysztof
Piechota w swych pracach – przyp. tłum.
[14]
Słowa te zostały napisane w 1975 roku i były proroczymi, jako że w trakcie
swych badań ufolodzy stwierdzili, że Obcy zmienili taktykę kontaktów z nami
wprowadzając do użycia Niewidzialne NOL-e (NNOL), ultraszybkie Tachy-NOL-e
(TNOL) oraz Bliskie Spotkania typu Bedroom Visitors – odwiedzin ludzi w
ich mieszkaniach w czasie ich snu lub w trakcie CE5 – psychicznych spotkaniach
z ludźmi, które stały się częste w latach 80., 90. XX wieku i w pierwszych
latach XXI wieku. Ponadto – o ile wierzyć wynikom badań kręgów i piktogramów
zbożowych na całym świecie – to właśnie w rejonie tych agroformacji dochodzi do
masowego Kontaktu z Nimi na skalę niespotykaną w historii planety, co też
należy wziąć pod uwagę w naszych rozważaniach – uwaga tłum.