Okręt podwodny z systemu Status-6/Skif/Kanion
Sona O.
Czy Rosjanie
stworzyli broń Sądu Ostatecznego? Posejdon jest w stanie rozpętać
potężne tsunami.
Rosjanie mają nową
nuklearną superbroń. Mogą ja odpalić pod wodą, co wytworzy gigantyczne tsunami.
Chociaż Zimna Wojna
się oficjalnie skończyła, Rosjanie i Amerykanie nadal bawią się w kotka i
myszkę. Dowodem na to jest nowa rosyjska broń atomowa, którą rosyjskie władze
ujawniły na krótko przed spotkaniem Donalda
Trumpa z Władimirem Putinem.
Broń ta ma kształt torpedy i może się poruszać pod powierzchnią morza.
- Ta autonomiczna broń może po cichu poruszać się na wielkich
głębokościach, a porusza się szybciej niż okręt podwodny czy statek, i nie ma
żadnych wad, które mógłby wykorzystać nieprzyjaciel, na dodatek ma głowicę
jądrową o wielkiej mocy – tak opisał ją Putin na Kremlu jeszcze w marcu. Jednakże wtedy
informacje mówiły o komputerowych symulacjach wbrew temu, że rosyjski prezydent
mówił o testach już w grudniu.
W lipcu ujawniono
nowe widea rosyjskiego MON, na których ludzie mogą zobaczyć tą broń w
działaniu. Ta nuklearna super-torpeda otrzymała nazwę Posejdon.
Specjalista od
obrony H.I. Sutton potwierdził, że
wideo to jest zgodne z planami Rosji zbudowania podwodnego, autonomicznego
okrętu uzbrojonego w broń jądrową i z napędem atomowym. Został on nazwany jako
Oceaniczny Wielozadaniowy System Status-6, Skif i Kanion.
Wedle Suttona, Posejdon
mógłby mieć 2 m szerokości i 20 m długości. Rosjanie twierdzą, że Posejdon
może mieć głowicę o mocy 50 Mt TNT i pod tym względem będzie podobny do słynnej
bomby H – AN602/RDS-220/Car Bomby – największej zdetonowanej
bomby termojądrowej. W roku 2015 specjalista od broni nuklearnych Jeffrey Levis nazwał Posejdona
bronią Sądu Ostatecznego.
- Dobrze umieszczona
głowica termojądrowa o mocy 20-50 Mt mogłaby wyprodukować taką ilość energii,
by wytworzyć tsunami takie, jakie widzieliśmy w 2011 roku, a może nawet i
większe – powiedział Rex Richardson
fizyk badający bronie jądrowe. Według niego, fala tsunami mogłaby mieć wysokość
nawet 100 m. Niektórzy eksperci jednak powątpiewają w taką niszczącą siłę Posejdona.
Twierdzą oni, że odpalanie głowic jądrowych pod wodą niesie ze sobą wiele
niedogodności.
Posejdon
Jeżeli ta broń
byłaby w stanie wytworzyć tsunami, to – jak sądzi fizyk Greg Spriggs – byłoby to zmarnowanie całkiem dobrej głowicy
termojądrowej. Według niego, tsunami wcale nie byłoby takie duże, jak to
opowiadał Putin. Poza tym musiałaby ona być odpalona niedaleko wybrzeża, co dla
okrętu podwodnego mogłoby być trudnością. Tsunami, jak to widzieliśmy w Japonii
w 2011 roku, uwolniło energię równą 9,3 Tt TNT, a to jest jakieś 100.000.000
razy więcej, niż energia wybuchu bomby A typu Hiroszima i ok. 163.000 razy
więcej niż w przypadku eksplozji największej bomby H - Car Bomby.
Poza tym energia
wybuchu po detonacji nie rozprzestrzeniłaby się na pewno. Jej większa część by
się rozeszła do morza i Rosjanie nie byliby w stanie wykorzystać jej całego
potencjału.[1]
Jednakże niebezpieczeństwo związane z Posejdonem nie spoczywa tylko na
jego mocy. Dokładnej budowy tej broni nie zna nikt poza Rosjanami, ale gdyby
znajdowały się w niej metale takie jak kobalt, to spowodowałoby to znaczny
wzrost promieniowania w wodzie morskiej. Neutrony wyzwolone przez wybuch
mogłyby te metale transformować na niebezpiecznie radioaktywne pierwiastki od
długim czasie półzaniku - T1/2. W słonej wodzie by się utrzymywały
przez lata i nawet dekady skażając okoliczne wody.[2]
- Jaki chory bastard
wymyślił taką broń? – pyta prowokacyjnie Jeffrey Lewis. - Przecież zawsze
istnieje możliwość wykorzystania wiedzy o takich broniach w celu spowodowania i
szerzenia totalnej paniki w związku z niszczącymi broniami atomowymi. Jest
całkiem możliwe, że Rosjanie w swych wideo tylko o tym wzmiankują, a Putin rad
przesadza. Siła Posejdona może jest o wiele mniejsza, niż to twierdzi Rosja, i
służy on tylko do straszenia Amerykanów.
Polecam także –
Przekład ze
słowackiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz
[1]
To nie jest takie oczywiste, bowiem konstruktorzy tej broni na pewno liczyli
się z efektem działania fal uderzeniowych eksplozji, które mogłyby zaktywizować
pokłady klatratów metanowych w wodach Wszechoceanu. Wybuchowe uwolnienie metanu
z dna oceanicznego mogłoby wywołać zwielokrotniony efekt tsunami i – dzięki
właściwościom metanu – także zwielokrotnienie efektu globalnego ocieplenia –
EGO, co opisał m.in. Frank Schätzing w powieści „Odwet oceanu”
(2004).
[2]
Jak to działa mieliśmy okazję zobaczyć po katastrofie w Daiichi-Fukushima 1 EJ
w dniu 11.III.2011 roku. Radioaktywne
związki chemiczne przeniknęły do wody morskiej i prądy morskie rozniosły je po
całym Oceanie Spokojnym. Podobnie byłoby w przypadku zdetonowania takiej
głowicy z otuliną z kobaltu. Skutki użycia takiej broni opisał już w latach
50-tych Nevil Shute w powieści
„Ostatni brzeg”.