Od
rana do wieczora przeglądam strony internetowe, na których donoszą nam o
nieszczęściach, które mają miejsce na całym świecie. Powodzie w Grecji, Indiach
i Japonii, pożary w Hiszpanii, Portugalii i Kalifornii. Trzęsienia ziemi w
Indonezji, inwazja meduz w Morzu Północnym, szaleńcze upały na riwierach i Japonii…
A do tego gorączka Zachodniego Nilu w
Grecji i Włoszech, i kolejna fala Eboli w Afryce. Jak na dłoni widać postępy
Efektu Globalnego Ocieplenia, którego nie chcą dostrzec ci, którym jest ono nie
na rękę ze względu na prowadzone przez nich interesy.
Pisałem
tu już na temat naukowców, którzy wbrew bijącym w oczy faktom cały czas
trzymają się znanej z polskiego sportu formułki: nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało! A zatem globalnego
ocieplenia nie ma, a ci którzy o nim mówią to lewacy, pedały, komuchy, itd.
itp. – i mówiąc słowami Voltaire’a –
wszystko jest w porządku na tym najlepszym
ze światów. Ci sprzedajni idioci wciskają nam kit przy okazji opluwając
ekologów czy Zielonych w imieniu tych, którzy płacą im kieszonkowe za ich
„poglądy”. Ostatnio w Polsce tacy właśnie „uczeni” pisali o szkodliwości fok,
które należy – wedle ich partyjno-politycznych mocodawców – po prostu
wymordować, bo niszczą rybostan Bałtyku. To są „eksperci” w rodzaju tych,
którzy trzebili Puszczę Białowieską by ją ustrzec przed kornikami…
Nie
wiem, czy tym „uczonym” nie zaświtało w tępych mózgownicach, że może zamiast
masakrować Bogu ducha winne foki należałoby uczynić Bałtyk morzem przyjaznym
dla wszelkich istot żywych – w tym nas samych? Wydobyć i zneutralizować setki
tysięcy ton BMR w postaci pocisków i bomb C zatopionych w Bałtyku po obydwu
wojnach światowych. A jest tego trochę – iperyt, iperyt luizytowy, sarin,
soman, tabun, clarkson I, clarkson II i inne, w ciągu ostatnich 20 lat doszło
do 115 incydentów z bronią C. Poza tym oczyścić morze z zatopionych w nim bomb
burzących i zapalających – ostatnie wypadki z Kołobrzegu i innych miejscowości,
gdzie znajdowano kawałki białego fosforu – substancji wyjątkowo toksycznej i
zapalającej, która powodowała długo i trudno gojące się rany – ukazuje skalę
problemu. Natlenić Bałtyk i nade wszystko przestać traktować nasze morze jako
ściek! To właśnie doroczne kwitnienie sinic jest efektem przeładowania jego wód
sztucznymi nawozami NPK, które spływają z rzekami – a najwięcej z naszego
kraju. To należałoby zrobić, zamiast tłuc foki i
permanentnie truć inne żywe organizmy w tym morzu. No, ale takie działania
wymagają empatii, wyobraźni i pieniędzy, a tego naszym „uczonym” – niestety -
nie staje, więc najlepiej wybić foki i morświny, a wszystko będzie OK. Nic
nie będzie. Będzie źle i coraz gorzej.
Niestety
Wolter nie był w stanie przewidzieć tego, co zgotowała nam nasza coraz burzliwiej
rozwijająca się cywilizacja. Po prostu nie miał żadnych racjonalnych
przesłanek, chociaż racjonalistą to on był. Nie mógł przewidzieć, że niszczona
i znieważana Przyroda weźmie na nas odwet. Przyroda
poradzi sobie bez nas, my bez Niej – nie. To
jest oczywiste dla co bardziej światłych umysłów. Cóż z tego, że odzywają się
głosy rozsądku, kiedy są tłumione przez wrzask biznesmenów, dla których
jesteśmy „obstaklem konserwatorskim” czy „ochroniarskim”, „komplikatorem
procesu deweloperskiego”, a który sprzeciwia się uprawianiem wolnego handlu,
rozwoju i w ogóle wszelkiej działalności gospodarczej. I oczywiście wszyscy
myślący w kategoriach ochrony Przyrody są kwalifikowani jako „lewacy” i
„komuchy”. A
najzabawniejsze jest to, że wielu z szermujących tymi określeniami nie zawsze
nawet wie, co słowa te oznaczają. Ale wystarczy, że mają negatywny wydźwięk i
to już wystarczy ogłupionemu społeczeństwu, by dać posłuch wrogom i niszczycielom
Natury.
Po co myśleć, skoro wszystko podają usłużne media…
A
przecież wcale tak nie jest, bo trudno nazwać niemieckiego pisarza Franka Schätziga, autora „Odwetu
oceanu” (Wrocław 2006) lewakiem czy komuchem. Jest on biznesmenem muzykiem i
producentem muzycznym, właścicielem agencji reklamowej i autorem wielu
bestsellerów. Ta jego kobylasta (950 stron!) powieść ukazuje nam świat, w którym
Wszechocean buntuje się przeciwko bezrozumnej działalności człowieka (ponoć
rozumnego) i doprowadza do konfrontacji na linii ludzie – ocean, co kończy się
niemal zagładą naszej cywilizacji. Ten techno-thriller ekologiczny stanowi
groźne memento dla tych, którzy swoją działalnością doprowadzili Ziemię do
stanu globalnego śmietnika. Wystarczy
przypomnieć pacyficzne plamy śmieci z plastyków i innych tworzyw, które sieją
spustoszenie w wodach Oceanu Spokojnego. Jego ponure przepowiednie powoli
zaczynają się spełniać. Mam nadzieję, że nie dojdzie do najgorszego…
Drugim
eko-technothrillerem jest powieść kryminalna Laline Paull pt. „Lód” (Warszawa 2018), którą szczególnie polecam
nie tylko miłośnikom gatunku, ale wszystkim ludziom. Autorka
bezlitośnie pokazała mechanizmy sterujące EGO i udział ludzi w niszczeniu
przyrody Arktyki, a także same skutki EGO w Europie i na świecie. To ważna
powieść – ostrzeżenie przed tym, co nadchodzi, a przeciwko czemu nie będziemy w
stanie się obronić.
Jedynym ratunkiem będzie przystosowanie do warunków i technika. Nie ma zmiłuj –
za szaleństwo prze-ambitnych jednostek odpowiemy przede wszystkim my –
zwyczajni zjadacze chleba. To my odczujemy wszelkie zmiany na gorsze, które
przyniesie nam bezrozumna działalność wszelkich politykierów i stojących za
nimi biznesmenów. Polecam wywiad a autorką, który przytacza tygodnik „Przegląd”
w nr 33/2018, ss. 46-47, w którym autorka dokładnie określa swe motywy i
priorytety.
Niestety,
jak dotąd niewielu ludzi rozumie, że podcinając gałąź na której siedzimy,
spadniemy z wysokości i się potłuczemy – bardzo boleśnie. Dla wielu jest to
tylko jakaś abstrakcja. Inni widzą problem, ale robią wszystko, by się trzymać
z boku – moja chata z kraja – mówią. Rzecz
w tym, że to nie uchroni ich przed katastrofami klimatycznymi i geologicznymi.
Laline
Paull nie da się zaszufladkować do „lewaków” czy „komuchów” – jest to po prostu
głos rozsądku wołający na puszczy. Imperializm wciąż
niszczy zasoby Natury, bo w pojęciu kapitalistów wszystko co nas otacza i my
sami jest zasobem. Tylko że biorąc trzeba także coś dawać, bo Natura jest w
subtelnej równowadze i każde jej naruszenie poprzez uszczuplenie zasobów mści
się okrutnie. Susze, powodzie, tornada, cyklony i tajfuny, antropogeniczne
trzęsienia ziemi, itd. – to wszystko są pokłosia naszej bezrozumnej działalności
na tej planecie. To
jest to frycowe, które musimy zapłacić – a będziemy płacić coraz więcej, aż
wreszcie przestaniemy być wypłacalni. I co wtedy? Powrót do Natury i epoki
kamienia nierozłupanego czy totalna zagłada, którymi tak namiętnie straszy nas Hollywood?
Polska
na razie cofa się do Średniowiecza – tego najciemniejszego, najbardziej obśmianego
i ohydnego. Ale jak widzę Polakom jest z tym dobrze: myśleć nie trzeba bo ONI
za nas myślą, wystarczy odklepać parę paciorków i wszystko będzie OK. Dać na
tacę, w niedzielę pokazać się innym w kościółku, przy okazji pokazać nowe ubranie
czy nowy samochód… Wyciąć puszcze, zlikwidować Parki Narodowe – na co nam one? Lasy?
– wyciachać i sprzedać za psi grosz na Zachód. Rzeki? - zabetonować! Zwierzęta?
– pieski i kotki nam wystarczą, resztę odstrzelić! Taki jest właśnie tok
myślenia Polaków 2018 a.D. – za który nasze dzieci i dzieci ich dzieci nas kiedyś
przeklną. Ale dla współczesnych Polaków to abstrakcja, więc niewiele się tym
przejmują. Byle tylko była kasa, a z resztą jakoś to będzie.
Jak
zawsze…
Opinie Czytelników
Masz Robert stuprocentową rację. W 1989 roku wyczułem pismo
nosem i na szczęście dla mnie wyjechałem z tego kraju. Teraz tylko z
przerażeniem obserwuję, co się dzieje w Polsce i Europie. Mieliśmy szansę być
normalnym, europejskim krajem – teraz zmierzamy coraz szybciej w stronę
Klecholandu z katolskim szariatem, bandą sprzedajnych durni na świeczniku i
kupą czarnych pasożytów wyciskających z ludzi ostatni grosz. Polska staje się powoli
czarną dziurą Europy – dosłownie i w przenośni. A co do przyrody, to te kanalie
niszczą dorobek setek lat istnienia Kraju, to powinno być rozliczone i „ciężko pomszczone”!
Daniel Laskowski
Opinie Czytelników
Po przeczytaniu Pańskiego najnowszego wpisu naszły
mnie refleksje.
Jak ma być dobrze, skoro... primo: jak słusznie Pan
zauważył, ludzie w Polsce i nie tylko wPolsce, ale nas interesuje Polska, są
głupi, odmóżdżeni, sprzedali się za 500+, choć zapewne nie potrafią liczyć i
nie wiedzą, że dzięki temu rachunki, paliwo, LPG czy zakupy w sklepach
poszybowały w górę? Kiedyś kupowali platformerski lęk przed Kaczyńskim, teraz
stoją w opozycji do zdrajców narodu, choć jak wielokrotnie pisałem, PO czy PiS
to jeden i ten sam chłam tej samej skurwiałej proweniencji.
Secundo: z naszego kraju, za wyraźnym przyzwoleniem
uczyniono: śmietnik, strefę demobilu, zaś lasy poddano dewastacji. Czy
schwytano osoby odpowiedzialne za sprowadzanie śmieci do Polski, i to z całej Europy?!
Nic mi o tym nie wiadomo. Płotki zapewne wpadły, a mózgi całej operacji? Czy
zakupywanie od Australijczyków przestarzałych okrętów wojennych, z których już
kilka poszło na dno, jest korzystne nie tylko dla czegoś, co eufemistycznie
określa się mianem Marynarki Wojennej, ale i dla Bałtyku? Za bezpardonową,
wręcz skurwysyńską wycinkę lasu, cały ten rząd, a zwłaszcza byłego ministra
Szyszkę powinno się osadzić w Cytadeli Warszawskiej. Na czyje zlecenie zdewastował
jeden z klejnotów polskiej przyrody?!
Tertio: widzę też, co się dzieje. Mieszkam w zagłębiu metalowo
- aluminiowo - drzewnym. Pozostałości byłej
Huty Stalowa Wola, która za podłej komuny dawała pracę nawet kilkudziesięciu
tysiącom ludzi, przejęły po części zagraniczne firmy. Rzecz jasna, nie płaca
podatków, mają ulgi, bo to przecież Specjalne Strefy Wyzysku - o pardon! - Ekonomiczne.
Dają więc ludziom pracę. To, że płacą w większości ochłapy, zaś praca tam
przypomina harówkę na pańszczyźnie, to nic. Ważne, że bezrobocie spada. A to
dla obecnego prezydenta SW, z ramienia jedynie słusznej partii, jest potrzebne.
Tak jak każdemu włodarzowi. Aluminiowe kolosy (u nas niemiecki i amerykański,
jak miło?!), puszczają w atmosferę syf, a potem wszyscy się dziwią, że ludziom
wypadają zęby, pogarsza się wzrok, czy cierpią na bóle głowy, jak np. ja. Mają
jednak przyzwolenie, bo przecież dają zatrudnienie. A włodarzom wizytówkę, jako
tych, co to niczym Don Kichot szarżuje na wiatraki machające mackami
bezrobocia. Kółko się więc zamyka. Zaś ludzi nie obchodzi to, że przynajmniej
za połowę tragedii odpowiedzialni są oni sami! Nieznośne upały, zasyfienie
środowiska, gwałtowne zjawiska atmosferyczne...
Mam 33 lata, ale o tornadach w Polsce po raz pierwszy mówiło się przed dwiema
dekadami. Wcześniej cisza. W każdym
razie ja sobie nie przypominam.
Głupotę ludzi widać zwłaszcza na srejsbukach i
świsterach. Kto nie z nami, ten przeciwko nam. Choćby nie wiem, jak idiotyczne
pomysły forsowali czy to z lewa czy z prawa, zawsze znajdą swoich klakierów.
Najbardziej dziwi mnie postawa zwolenniczek PiSu -
partii, która za zupełnie głośnymi podszeptami watykańskich pasożytów chce
zaostrzenia prawa aborcyjnego, którego skutkiem byłby jej całkowity zakaz.
Zapytałem więc fundacje Pro Life i samą Kaję Godek,
czy podjęłaby się opieki nad chazanowymi dziećmi. Odpowiedzi nie doczekałem.
Chyba że odpowiedzią jest zablokowanie mojego świsterowego konta. Co na to kobiety?
Syndrom sztokholmski?
Tysiąc lat wciskania banialuków, jak to Krk był po
stronie Polski?! Fakty mówią coś zgoła odmiennego: to instytucja wroga Polsce!
Postawy takich kanalii jak biskupi Oleśnicki, Getko, Radziwiłł, czy menda spoczywająca
na Wawelu, to jest Stanisław... sami zdrajcy, agenci Habsburgów, Cesarscy
sługusi, członkowie Targowicy... To, rzecz jasna, temat na osobne wynurzenia, niemniej
jest o czym pisać. Pytanie tylko, czy w tak zidiociałym kraju, ziarnka te
trafiłyby na podatny grunt?... Pozdrawiam – M.K.
„Ludzie ludziom zgotowali ten los” – „Medaliony” -
dotyczyło to jednak milionów
„Ludzie ludziom gotują ten los” - "Dzienniki
czasów wojny” - to jest adekwatne do "naszych" obecnych poczynań
związanych z przyrodą, bo dotyczy całej ludzkości 😟Bogdan