Zdeněk Urban
Planetka?
Jądro komety? Statek kosmiczny Obcych?
Mniej więcej po roku od
odkrycia międzygwiezdnego obiektu oznaczonego jako 1I/2017
U1 ‘Oumuamua znów powraca on w centrum uwagi szerokiej publiczności
i naukowców. Kilku uczonych od nowa zanalizowało jego unikalne właściwości i przedstawiło
możliwe wyjaśnienia, nawet dość egzotyczne.
Na ten temat istnieją co
najmniej trzy studia europejskich i amerykańskich uczonych. Na portalu AAS Nova
zebrała ich główne punkty astronomka i edytorka Susanna Kohler. Ale najpierw przypomnijmy podstawowe fakty.
O
czym właściwie mówimy?
Wydarzenie to rozpoczęło się w
październiku 2017 roku. Teleskop obserwatorium Halekala na wyspie Maui, HI,
zaobserwował ciało niebieskie, które się oddalało od Słońca. W peryhelium
wynoszącym ¼ AU znajdowało się ono jeszcze w pierwszej dekadzie września. Na
pierwszy rzut oka nie wyglądało to na nic innego, tylko asteroid.
Ekstrapolacyjna rekonstrukcja jego trajektorii wykazała jednak, że pochodzi ono
z innej gwiazdy.
Takie ciało niebieskie
poznaliśmy po raz pierwszy. Chociaż teoretycy na ich temat dyskutowali od
dawna, to najwięcej w związku z kometami. Do formalnego oznaczenia nowo
odkrytych ciał niebieskich doszedł wyróżnik „I” co jest skrótem od słowa interstellar – międzygwiezdny. Ciało to otrzymało oznaczenie 1I/2017, a na cześć
miejsca odkrycia nazwano je ‘Oumuamua co znaczy po hawajsku posłaniec z dalekiej przeszłości.
Dziwny
kształt, dziwny ruch
Obserwowane szybkozmienne
wyraźne zmiany jasności ‘Oumuamuy wskazywały na rotację ciała i jego
niecodzienny kształt. Wyglądało na to, jakby koziołkował po drodze. Początkowo
sądzono, że stosunek długości do szerokości obiektu ma się tak, jak 10 : 1 –
aktualnie mówi się o 5 : 1. Długość szacowana jest na 100 m, zaś szerokość na
10 m, zaś wysokość też na 10 m. Ciało to jest być może silnie spłaszczone.
Z jego czerwonawego koloru i
ciemnej powierzchni wynika skład z skał, metali, z domieszkami związków
organicznych i ciemnego lodu. To by świadczyło o planetoidzie. Jednakże
obserwowany ruch tego obiektu nie dało się wytłumaczyć w oparciu o prawa
mechaniki niebieskiej i siłę grawitacji. Oddalając się od słońca obiekt przyspieszał,
a jego przyspieszenie zależało od odległości od Słońca.
Na rysunku widzimy trasę
przelotu obiektu 1I/2017 U1 ‘Oumuamua przez wnętrze Układu Słonecznego. Biały
punkt na linii trajektorii wskazuje nam, gdzie znajdował się ‘Oumuamua
znajdował się w dniu jego odkrycia – dnia 19.X.2017 roku. (Źródło - ESO)
Czyżby
kometa?
To wskazywałoby na efekt
odrzutu, spowodowany przez kierunkowy wyrzut gazów z ogrzanych zamarzniętych
pokładów gazów na powierzchni obiektu promieniami Słońca w czasie przelotu przez
peryhelium. W takim przypadku po prostu mielibyśmy do czynienia z jądrem
komety.
No, ale okazuje się, że rzecz
jest bardziej złożona. Roman Rafikov
z Uniwersytetu Cambridge (UK) i Instytutu Badań Zaawansowanych w Princeton, NJ,
(USA) wskazał na to, że w przypadku ‘Oumuamua nie zaobserwowano żadnego ulotu
gazów, żadnej komy (gazowej otoczki jądra) czy pyłowego i/lub gazowego warkocza
(ogona). Gdyby nie były widoczne, to przyspieszyłyby jego rotację. W takim
przypadku obiekt by się rozpadł pod wpływem siły odśrodkowej jeszcze podczas
przelotu przez Układ Słoneczny.
Skąd
to się wzięło?
Wsteczna ekstrapolacja
trajektorii ‘Oumuamuy nie przyniosła sukcesu. Nie dało się powiedzieć, skąd do
nas to ciało niebieskie przyleciało. Jego trajektoria nie była zbieżna z
miejscem położenia jakiejkolwiek znanej bliskiej gwiazdy. Pomogło tu prawie
wspomniane podwyższenie prędkości obiektu.[1]
Wcześniejsze ekstrapolacje
brały pod uwagę jedynie wpływy grawitacyjne. Biorąc pod uwagę przyspieszenie
niezwiązane z grawitacją wraz z danymi na temat 7 milionów gwiazd z satelity Gaia DR2
w oparciu o pomiary tego europejskiego satelity, zostały uzyskane pierwsze
obiecujące wskazówki w tym względzie.
Dziesiątki
gwiezdnych domów
Coryn
Bailer-Jones z Instytutu Maxa Plancka w niemieckim
Heidelbergu z kolegami wyznaczył 4 bliskie gwiazdy, które należałoby wziąć pod
uwagę. Najbardziej prawdopodobnym jest czerwony karzeł HIP 3757[2],
obok którego ten obiekt przeleciał przed około 1 mln lat i gwiazda typu
słonecznego HD 292249[3],
koło której przeleciał ok. 3,8 mln lat temu.
Jest to słuszne jednak tylko
wtedy, gdy ‘Oumuamua porusza się ruchem jednostajnym. To wcale nie musi być
prawda. Ekipa Coryna Bailera-Jonesa skonstatowała, że przez każde milion lat
‘Oumuamua zetknie się grawitacyjnie z aż 20 gwiazdami i brązowymi karłami – są
to ciała niebieskie o rozmiarach pomiędzy gwiezdnymi karłami a olbrzymimi
planetami wielkości Jowisza – w czasie przelotu od nich w odległości 3,26 ly.
A
teraz trochę sci-fi
Abraham
Loeb
z Harvardsko-Smithsoniańskiego Instytutu Astrofizyki w Cambridge, MA, (USA)
jest specjalistą od niekonwencjonalnych hipotez. Nie zawahał się także w
przypadku ‘Oumuamua. Wraz z kolegą Shmuelem
Bialym oznajmił: zaobserwowane
przyspieszenie lotu tego ciała niebieskiego da się wyjaśnić, bowiem chodzi o
obiekt typu „żaglowca słonecznego”.
A zatem idzie o ciało, które
napędza ciśnienie promieniowania. ‘Oumuamua może mieć jeszcze bardziej
ekstremalny kształt, niż ten już tu wspomniany. Konkretniej: byłby niezwykle
cienki. Przy odpowiednio szerokiej płaszczyźnie światło słoneczne wpływałoby
nań tak, że zwiększałoby jego prędkość. Wedle autorów tej hipotezy, takie wielkie
ale cienkie ciało mogłoby wytrzymać lot międzygwiezdny.
Dwójka badaczy przy tym nie
twierdzi, że jest to słoneczny żaglowiec należący do Kosmitów. Twory tego
rodzaju powstają naturalnie w materii międzygwiezdnej. Jednakże nie wykluczają
sztucznego pochodzenia tego obiektu. Być może chodzi tu o jakiś techniczny złom
błądzący w przestrzeni kosmicznej.
…i
ponownie do rzeczywistości
‘Oumuamua pozostaje zagadką i
nią już pozostanie. Podczas jego przelotu przez Układ Słoneczny nie udało się
uzyskać dostatecznie wyraźny obraz tego obiektu. A dokładniej, nie
dogonilibyśmy tego, bowiem nie jesteśmy w stanie tego dokonać, bo nie mamy
czym. Powróci z powrotem do gwiazd.
Chociaż cały przypadek dość
dokładnie przypomina powieść Arthura C.
Clarke’a pt. „Spotkanie z Ramą” (1973), to krytyczne spojrzenie każe nam
pozostać przy Ziemi. Bez innych dowodów trzeba trwać przy tym założeniu, że
chodziło o naturalne ciało niebieskie, z jakim się jeszcze nie spotkaliśmy.
Chociaż do końca tego nie wiemy.
Kosmiczne
memento
Jednak cała rzecz stanowi
poważne memento. W marcu 1989 roku, przeleciała asteroida 4581 Asclepios przez
punkt, który Ziemia zajmowała tylko 6 godzin wcześniej. Możliwy impakt
uwolniłby energię równą eksplozji 600 Mt TNT. I co
najgorsze, odkryliśmy tą asteroidę dopiero dziewięć dni po jej przejściu przez
perigeum! Mogła nam po prostu nieoczekiwanie spaść na głowy!
‘Oumuamua, podobnie odkryty
(nawet ponad miesiąc) po przejściu przez wnętrze Układu Słonecznego, przypomina
nam, że do końca nie możemy wiedzieć, co dzieje się w naszym szerokim
kosmicznym domu. I mniej możemy skutecznie na niego wpływać. To jest poza naszą
kontrolą.
Przy tak
słabym stanie naszej kosmicznej technicznej infrastruktury, zawinionym przez
nieszczęsne zahamowanie jej rozwoju, jesteśmy przez cały czas wydani na pastwę
kosmicznego losu. Bez względu czy będzie to jakieś naturalne ciało niebieskie
na kolizyjnym kursie z Ziemią czy statek kosmiczny Pozaziemian lecących do nas z
nieznanymi zamiarami.
Studium Romana Rafikova opublikowano
w naukowym czasopiśmie „The Astrophysical Journal Letters”. Ekipa Coryna
Bailera-Jonesa opublikowała swe badania w innym czasopiśmie naukowym „The
Astronomical Journal”, zaś spółka Shmuel Bialy & Abraham Loeb zdeponowali
swe studium w internetowym archiwum ArXiv, i zostanie ono opublikowane w „The
Astropysical Journal Letters”.
Komentarze
z KKK
Znamy niektóre parametry lotu tego ciała i bardzo
mglisty (dosłownie) jego obraz. Lot zupełnie nietypowy, jak twierdzą autorytety
- i to daje dużo do myślenia. Spekulacje na temat wyglądu są tylko
spekulacjami, i sugerowanie się artystyczną wizją tego ciała - a tak coraz
częściej jest - coraz bardziej zamazywać będzie to zjawisko i tworzyć kolejne
nowe fantastyczne teorie, których już nikt nie rozplącze. Tak jest z fenomenem
tunguskim. (Avicenna)
OK., ale w "żaglowiec słoneczny" czy
"kometarny odrzut" nie uwierzę... 😊😏 (Daniel
Laskowski)
Raczej na pewno tak nie jest. My spekulujemy, mając w głowie znane nam technologie i zjawiska, a przecież mogą w grę wchodzić zupełnie inne "cuda". (Avicenna)
"... Chociaż cały przypadek dość dokładnie przypomina powieść Arthura C. Clarkea pt. „Spotkanie z Ramą” (1973), to krytyczne spojrzenie każe nam pozostać przy Ziemi. ..." Muszę sobie odświeżyć pamięć i książkę jeszcze raz przeczytać 😀 (Jaroslav Novotny)
Raczej na pewno tak nie jest. My spekulujemy, mając w głowie znane nam technologie i zjawiska, a przecież mogą w grę wchodzić zupełnie inne "cuda". (Avicenna)
"... Chociaż cały przypadek dość dokładnie przypomina powieść Arthura C. Clarkea pt. „Spotkanie z Ramą” (1973), to krytyczne spojrzenie każe nam pozostać przy Ziemi. ..." Muszę sobie odświeżyć pamięć i książkę jeszcze raz przeczytać 😀 (Jaroslav Novotny)
Przekład ze słowackiego -
©R.K.F. Leśniakiewicz
[1]
Wstępne szacunki wskazywały, że obiekt ten przyleciał do nas z gwiazdozbioru
Lutni i odleciał w kierunku Pegaza.
[2]
Chodzi tu o gwiazdę HIP 3575, która znajduje się w konstelacji Tukana, w
odległości aż 11.648,69 ly, o typie widmowym M1III (czerwony olbrzym). Jednakże
znajduje się za daleko, by lecieć do nas 1 mln lat i najprawdopodobniej chodzi
tu inną gwiazdę - o HIP 3757, która znajduje się w konstelacji Wieloryba, w
odległości tylko 77,53 ly i jest to czerwony karzeł o typie widmowym M2,5V.
[3]
Znajduje się w konstelacji Jednorożca, w odległości 135,2 ly. Jest to gwiazda
typu widmowego G5Ve czyli jest ciemniejsza i chłodniejsza od naszego Słońca,
które ma typ widmowy G2V.