Jelena Łjakina
Miasteczko Chavinda w Meksyku
jest znane dzięki swej zagadkowej sile. Mówi się, że tam właśnie nasz świat
krzyżuje się z równoległym światem, i dlatego ich mieszkańcy polują na ludzi
mamiąc ich niewiarygodnymi cudami.
W dzisiejszych czasach na
naszej planecie znajduje się wiele anomalnych stref – AS, a każda z nich ma swe
własne indywidualne osobliwości. Jednakże pośród nich są miejsca „zastrzeżone”
z „rekordową ilością” zdarzeń, przy których bledną nawet najstraszniejsze filmy
grozy. Jedną z takich krwawych AS, dzisiaj można nazwać zagadkową Łokniańską
Polanę w Obwodzie Pskowskim, której negatywny wpływ odegrało niepoślednią rolę
w zagładzie całej wsi.[1]
Czarna
ziemia
Na początku lat 60-tych
ubiegłego wieku, dwóch chłopaków z niewielkiej wsi Łokniańskiego Rejonu
Pskowskiego Obwodu poszło do lasu w celu poszukiwań krów, które odbiły się od
kołchozowego stada. Przez czas jakiś oni bezowocnie błąkali się wśród drzew,
póki nie usłyszeli trwożnego muczenia zagubionego bydła. Chłopcy poszli
kierując się na głos i wkrótce przed nimi ukazał się następujący obraz. Na
dziwnej, całkowicie pozbawionej jakiejkolwiek roślinności polanie, pokrytej
czarną, z pozoru zwyczajna ziemią, nieśpiesznie poruszały się zagubione
zwierzęta. Ten widok niemało zdumiało młodzików – przecież oni doskonale znali
okoliczne lasy, w którym był im znany każdy krzaczek, ale to czarne miejsce
chłopaki widziały po raz pierwszy. Ale najdziwniejsze było jeszcze przed nimi.
Kiedy tylko krowy doszły do środka polany, wybuchły jaskrawymi płomieniami i na
oczach przerażonych dzieciaków w ciągu minuty przeistoczyły się w kupki
popiołu. Nie mając się z przerażenia, chłopcy rzucili się do nieprzytomnej
ucieczki, a kiedy przyszli do siebie już we wsi, opowiedzieli rodzicom o
strasznym wydarzeniu. Dorośli najpierw nie chcieli wierzyć w ich opowieść, ale
dziadek jednego z naocznych świadków naraz potwierdził: jest takie miejsce w
lesie, tylko mówić o nim nie można, bo takiego człowieka, który mówi o tym,
czeka straszliwa śmierć.
Przewrócona
wieża
Historia horrorów Łokniańskiej
Polany zaczyna się jeszcze w XVI wieku. Wtedy stał tam bogaty, bojarski terem[2],
który otaczało mnóstwo chat, stodół, psiarni, obór i stajni. Poza rodziną
szlachetnie urodzonego mieszkało tam mnóstwo kmieci, zaś gospodarz cieszył się
wielkim poważaniem u samego cara Iwana
IV Groźnego. Ale pewnego razu nad lasem rozpętała się straszliwa burza, i
naraz kilkadziesiąt (!!!) piorunów uderzyło w leśny zamek. Co ciekawe, terem
nie zapalił się od takiego „podarunku niebios”, ale zapadł się pod ziemię wraz
ze swymi mieszkańcami, końmi i psami. Tam, gdzie on stał ziemia stała się
czarna, zaś las gęsto porósł wokół przeklętego miejsca, a gałęzie drzew ciasno
przeplotły się ze sobą, ukrywając je przed wzrokiem postronnych.
Jednakowoż od czasu do czasu
Czarna Polana przejawia swą straszną aktywność. Bywało tak, że przez kilka
dekad ona nie ujawniała mieszkańcom okolicznych wsi i osiedli swego istnienia –
i naraz, ni stąd ni zowąd „objawiała się” pochłaniając nowe ofiary.
Po raz ostatni pik aktywności
przypadł na lata 60-te XX wieku, i pierwszymi świadkami jej przebudzenia byli
właśnie ci dwaj chłopcy szukający w lesie krów. A rezultatem było zniknięcie z
mapy rejonu niewielkiej wioseczki, położonej w odległości 16 km od tego
złowrogiego miejsca. Jej nazwa nawet nie przetrwała w archiwach badaczy.[3]
Zaginione
ekspedycje
Po zgubie kołchozowego bydła na
oczach świadków, wielu miejscowych mieszkańców zaczęło napotykać Czarną Polanę,
która była wprost usłana trupami dzikich zwierząt i truchełkami ptaków. One, w
odróżnieniu od nieszczęsnych krów, nie obracały się w popiół, ale się
mumifikowały i nabierały dziwnego, różowego koloru, co przeczyło wszelkim
prawom Przyrody.
Niepojęte zdarzenia w Łoknianskim
Rejonie wywołały zainteresowanie uczonych i wkrótce w stronę tajemniczej polany
zostały wysłane dwie ekspedycje naukowo-badawcze. Trzeba powiedzieć, że
uczestnicy tylko jednej z nich powrócili w pełnym składzie, zaś wielu
uczestników drugiej ekspedycji znikli w lesie w dziwnych okolicznościach, i ich
poszukiwania nie przyniosły rezultatów.
Jednakże wracający z
Łoknianskiej Polany „szczęśliwcy” nie uniknęli bliższej znajomości z przeklętym
miejscem. Tak więc wszystkim członkom tej ekspedycji na początku wypadły włosy,
potem pojawiła się dziwna, czerwona wysypka na ciele, i wkrótce wszyscy oni
zmarli w miejskim szpitalu na dziwną chorobę, której lekarze nie byli w stanie
zdiagnozować.
Zaniepokojone
monstrum
Już po tym, jak Polana „weszła
w interakcję” z wchodzącymi na jej obszar ekspedycjami, obróciła ona swój gniew
na znajdującą się w pobliżu wioskę. Trudno w to uwierzyć, że wkrótce doszło do
kilku tragedii. Najpierw utonął w rzece 13-letni chłopiec, a potem miejscowemu
kowalowi koń rozwalił kopytem głowę. Spokojny i leniwy byk ni stąd ni zowąd
śmiertelnie zranił idącą obok niego dojarkę. Potem poważny i niepijący
mężczyzna zabił się spadając z dachu domu mieszkalnego. Jednakże wszystkie te
nieszczęścia były zaledwie pierwszymi jaskółkami. Wkrótce we wsi zaczął się
pomór bydła, ludzie zaczęli zapadać na niepojęte choroby i bez przyczyny
wybuchały pożary. Jest interesującym ten fakt, że przeklęta polana nie
wypuszczała nowych ofiar ze strefy swego działania. Oczywiście mieszkańcy przeklętej
wioski chcieli zmienić miejsce swego zamieszkania i osiąść w spokojniejszym
rejonie, ale odjechawszy od niej na kilka kilometrów w niepojęty sposób
zawracali.
W tych na pozór beztroskich lasach czai się dawne zło i czeka na nowe ofiary...
I wszystkie te śmierci i
choroby sceptycy mogą nazwać łańcuchem przypadków, ale ich przyczyn nijak nie
mogą dojść. Rzecz w tym, że w czasie aktywności polany w powietrzu nad nią
mieszkańcy wsi widzieli jakieś dziwne świecenie, w którym miotały się jakieś
ciemne sylwetki przypominające stworzenia z fantastycznych filmów.
Niejednokrotnie w biały dzień nad wioską na niebie pojawiały się zagadkowe
miraże, gdzie „rozgrywały się” całe sceny z życia w latach minionych.
Także ludzie widzieli, jak nad
przeklętą polaną zawisały jakieś obiekty latające, z których padały promienie
ostrego światła na krwiożerczą, anomalną polanę. A do tego jeszcze do dziś dnia
nie znaleziono zadowalającego wyjaśnienia dla fenomenu zniknięcia wody w
miejscowej rzece. A jak tylko znikła, to wzdłuż jej koryta porosła jakaś dziwna
trawa o jakimś niesamowitym zielonkawym odcieniu. Na pierwszy rzut oka
wydawałoby się, że nie ma w tym niczego złego, ale bydło uciekało w panice od
tej trawy.[4]
Końcowym kadrem tego sielskiego
„filmu grozy” stało się osuwisko, które zniszczył miejscowy cmentarz. Ku
zdumieniu świadków, pochowane tam kilka stuleci wcześniej zwłoki nie nosiły
najmniejszych oznak rozkładu. Mało tego, ich odzież i trumny znajdowały się w
doskonałym stanie, jakby je przed chwilą złożono w ziemi!
Granica
pomiędzy światami
Zebrawszy swą straszliwą
daninę, Polana Grozy i już od pięciu dekad nie przejawia nawet najmniejszego
znaku swej aktywności. Miejscowi mówią, że teraz nie jest łatwo ją znaleźć w
lesie, bo drzewa znów zasłoniły gałęziami to straszne miejsce.
Teraz tylko jej ofiarę – małą
wioskę – można znaleźć na dawnych mapach Łoknianskiego Rejonu. Jak tylko
Przeklęta Polana się uspokoiła, ocalali mieszkańcy wyprowadzili się jak
najdalej od leśnego potwora.
I chociaż dzisiaj znajdą się
ochotnicy wśród uczonych, chcący zwołać nową ekspedycję w Łoknianskie Lasy, to
ezoterycy opublikowali swój werdykt, w którym wyjaśnili krwiożerczość Czarnej
Polany. Wedle ich poglądów, straszliwa burza w XVI wieku i kilkadziesiąt
uderzeń piorunów w jedno i to samo miejsce, naruszyło granicę pomiędzy światem
a Czasem. To właśnie dlatego odbijały się obrazy Przeszłości na niebie nad
wioską, a roślinność ze świata równoległego zasypała jej mieszkańców
chorobotwórczymi mikroorganizmami. A żeby uniknąć „zmieszania narodów”,
nieznane, lojalne wobec nas siły dokładnie oddzielają polanę od ludzi.
I pomimo to nadal jest niemało
ochotników do rozwiązania tajemnicy Łoknianskiej Polany. Każdego roku
przyjeżdża tutaj wielu badaczy-amatorów, którzy wynajmują domy w sąsiednich
wsiach i zajmują się poszukiwaniami tego przeklętego, zapowietrzonego miejsca. Miejscowi
opowiadają, że niektórzy z tych śmiałków przepadają w lasach bez śladu i
obawiają się, że któryś z tych domorosłych uczonych nieopatrznie zaktywizuje śpiącego
potwora.
Źródło – „Tajny XX wieka” nr
25/2018, ss. 32-33
Przełożył z rosyjskiego -
©R.K.F. Leśniakiewicz
[2] W dawnej
Rosji budynek w kształcie wieży lub baszty.
[4]
Przypomina to opowiadanie „Kolor z przestworzy” H.P. Lovecrafta.