Larysa J. Pajuszina
W grudniu 2003 roku wraz z
mężem wyjechaliśmy z Kuranachu (w Jakucji) w kierunku Nierjungri, gdzie
powinniśmy wsiąść do pociągu. W samochodzie było nas czworo. Siedziałam na
tylnej kanapie za kierowcą, i z powodu wysokiego oparcia jego fotela nie
widziałam drogi.
Niepojęte
zjawisko
Była godzina 04:00, mróz na
jakieś -40°C, boczne szyby były zaszronione. Już daleko odsadziliśmy się od
Kuranachu, ale do najbliższej miejscowości było około 60 km. Była ćma choć w
oko wykol, tylko reflektory oświetlały jasno drogę.
Naraz nagle pojaśniało,
kierowca przyhamował i samochód stanął. Wyszliśmy z auta. To, co zobaczyliśmy
wstrząsnęło nami. Samochód stał w niewielkim promieniu światła padającego z
nieba. To był jaskrawy stożek, a my znajdowaliśmy się w kręgu światła o
średnicy około 10 m. Ja znajdowałam się jak raz w jego środku. Spojrzałam w
górę, by zobaczyć źródło światła. Ale jego nie było! Na tle czarnego nieba,
wewnątrz stożka kręciły się bezładnie jaskrawe kłębki, podobne do małych
robaczków, ale do nas one nie dolatywały.
Próbowałam zrozumieć, co to
takiego. Staliśmy z zadartymi głowami nie mogąc oderwać oczu od tego
niepojętego dla nas zjawiska.
Żadnego
zimna
Nikogo z nas nie przygniotło do
drogi, jak w podobnych przypadkach opisywali inni świadkowie. Silnik samochodu
nie przestał pracować i pracował jakby nigdy nic. Mogliśmy się swobodnie poruszać
w kręgu światła i nie odczuwaliśmy żadnego dyskomfortu.
Postaliśmy tak jakieś 15 minut,
dziwiliśmy się, gadaliśmy o tym, co to być mogło. Potem doszło do mnie, że bez
względu na silny mróz, żadne z nas nie czuło chłodu, chociaż byliśmy bez czapek
i rękawiczek, tylko w okryciach zwierzchnich.
Mąż powiedział, że ów snop
światła oni widzieli już z daleka, ale nie mogli zrozumieć, co to było. Po czym
kierowca zawołał nas do auta i wyjechaliśmy ze stożka. Tylna szyba była czysta
i jeszcze długo widziałam to niepojęte światło.
Słup
światła
Kiedy podjechaliśmy do wioski
Chatymi, w dalszym ciągu z tyłu widziałam stożek białego światła padającego z
nieba. Z tego wynika, że incydent ten
miał miejsce pomiędzy miejscowościami Bolszoj Nimnir a Chatymi na drodze A360,
w okolicy Góry Ewota.
Takich promieni światła ani
wcześniej, ani później nie widziałam. Wprawdzie w tym roku u nas w Zapolarnym
była widoczna niezwykle ciekawa zorza polarna. To czerwone pasmo światła to
pojawiała się na horyzoncie to zieleniała…
Źródło – „Tajny XX wieka” nr
25/2018, s. 25
Przekład z rosyjskiego -
©R.K.F. Leśniakiewicz