Po opublikowaniu materiału na temat
planowanej rzezi dzików zostałem zaatakowany przez PiS-owszczyków, którzy
powiesili na mnie wszystkie zdechłe psy, co jest dowodem na to, że coś w tym
jest, co napisałem. Nie będę przytaczał ich wypowiedzi, bo nie robię reklamy
oszołomionym niedokształciuchom, którzy nie widzą dalej poza swoje nosy i
wytyczne prezia. W odpowiedzi zamieszczam list otwarty polskiego środowiska
naukowego do premiera w sprawie masowego odstrzału dzików:
Szanowny Pan
Mateusz Morawiecki
Prezes Rady Ministrów
Jako naukowcy oraz eksperci zajmujący się profesjonalnie ochroną i
zarządzaniem zasobami środowiska przyrodniczego, w tym także leśnictwem i
gospodarką łowiecką, czujemy się zobowiązani do zaapelowania do Pana Premiera o
uchronienie kraju od fatalnych konsekwencji gospodarczych i środowiskowych w
związku z decyzją Ministerstwa Środowiska o tzw. depopulacji (skoordynowanym odstrzale
redukcyjnym, zmierzającym do maksymalnego obniżenia liczebności populacji)
dzika w skali całego obszaru Polski, jako elementu walki z ASF.
Postulujemy
natychmiastowe wstrzymanie planowanych masowych i wielkoobszarowych odstrzałów
dzików.
Od 12 stycznia do końca lutego br. myśliwi mają przeprowadzić
masowy, skoordynowany odstrzał dzików na zdecydowanej większości terytorium
kraju. Odstrzelonych ma zostać nawet 210 tys. tych zwierząt, a resort
środowiska domaga się maksymalnego obniżenia liczebności populacji tego
gatunku. Uważamy, że decyzja ta zapadła pod naciskiem politycznym i nie ma
żadnego merytorycznego uzasadnienia.
Masowy odstrzał dzików w ramach polowań zbiorowych nie zapewni
realizacji celu, jakiemu ma służyć, tj. zatrzymaniu ekspansji wirusa ASF
(afrykańskiego pomoru świń, ang. African Swine Fever) w Polsce. Przeciwnie –
zarówno wytyczne Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA), jak i
krajowa praktyka wskazują, że zmasowane polowania na dziki walnie przyczyniają
się do roznoszenia wirusa. Dzieje się to za sprawą (1) zwiększania zasięgów
przemieszczania się spłoszonych zwierząt, które zarażają kolejne osobniki, (2)
zanieczyszczania środowiska krwią zarażonych dzików, która może stanowić źródło
nowych zakażeń, oraz (3) częstszego kontaktu z krwią i szczątkami zarażonych
dzików przez myśliwych, bez możliwości skutecznego odkażenia w warunkach polowania.
Zwiększona mobilność myśliwych w ramach masowych odstrzałów może prowadzić do
transmisji wirusa na duże odległości.
Potwierdzają to statystyki, według których pomimo prowadzenia
intensywnego odstrzału sanitarnego w latach 2015-2017, kiedy wybito w Polsce
niemal 1 milion dzików, sukcesywnie wzrastała liczba przypadków zarażenia
wirusem ASF w populacji tych zwierząt. W 2015 r. odnotowano jedynie 44
przypadki, w 2017 było ich już 678. Wirus nie tylko nie został zatrzymany przez
masowy odstrzał dzików, ale miał doskonałe warunki do rozprzestrzeniania się. W
2018 r. stwierdzono już 3300 przypadków ASF u dzików.
Możliwość całkowitej lub prawie całkowitej eliminacji dzika na
dużych obszarach kraju niesie ogromne ryzyko trudnych do przewidzenia skutków
przyrodniczych. Praktyczne zniknięcie tego gatunku może spowodować istotne
zaburzenia w funkcjonowaniu ekosystemów leśnych i prowadzić do negatywnych
skutków dla gospodarki leśnej i zdrowia publicznego. Dziki są gatunkiem
dominującym w zespole dużych ssaków w naszych ekosystemach. Jako zwierzęta
wszystkożerne pełnią w lasach rolę sanitarną oraz mają istotny wpływ na wiele
elementów środowiska.
Dziki żywią się m.in. owadami będącymi szkodnikami drzew,
gryzoniami oraz padliną. Buchtując w poszukiwaniu pokarmu i roznosząc nasiona,
odgrywają ważną rolę w naturalnym odnowieniu lasu i w procesach obiegu materii
w przyrodzie. Eliminacja tego gatunku z ekosystemu może przyczynić się do
zwiększenia intensywności gradacji owadów w lasach oraz częstości występowania
patogenów przenoszonych przez gryzonie na ludzi (np. borelioza, kleszczowe
zapalenie mózgu). Dziki stanowią również ważny naturalny pokarm wilka, a
zmniejszenie jego dostępności może wywołać wzrost poziomu szkód powodowanych
przez te drapieżniki znajdujące się pod ochroną.
Stoimy na stanowisku, iż dla osiągnięcia celu, jakim jest
zatrzymanie epidemii ASF w Polsce, należy pilnie porzucić pozorowane i
kosztowne działanie, jakim jest masowy odstrzał dzików. Eksperci z Państwowego
Instytutu Weterynarii w Puławach wskazują, że wszystkie nowe ogniska zarażenia
wirusem trzody chlewnej w Polsce są wynikiem przenoszenia wirusa przez ludzi.
Prawdziwą przyczyną rozwoju ASF w Polsce jest bowiem brak bioasekuracji i
niewystarczająca kontrola sanitarna w branży trzody chlewnej. Raport NIK z 2017
r. wskazuje, że w Polsce program bioasekuracji w związku z ASF był źle
przygotowany i nierzetelnie wdrażany: 74 proc. gospodarstw nie posiadało
niezbędnych zabezpieczeń, program wdrażany był opieszale, a protokoły z
kontroli weterynaryjnej – często fałszowane w celu stworzenia pozorów
zabezpieczenia stad świń przed ASF. W efekcie choroba nie została zatrzymana i
rozprzestrzenia się na kolejne województwa. W listopadzie 2017 r. wirus
przekroczył linię Wisły.
Obecnie wirus zagraża najbardziej dochodowym chlewniom w
województwie wielkopolskim. Jeżeli kierowany przez Pana rząd nie podejmie
skutecznych i zdecydowanych działań w celu zapewnienia najwyższych standardów
bioasekuracji i nadzoru weterynaryjnego, będzie on bezpośrednio odpowiedzialny
za załamanie się branży trzody chlewnej w Polsce. Tego problemu nie rozwiąże
masowy odstrzał dzika.
W miejsce nielimitowanego odstrzału dzików postulujemy wprowadzenie
realnie działających mechanizmów odnajdywania padłych osobników tego gatunku.
Zgodnie z wytycznymi EFSA, takie działanie (tzw. nadzór bierny) jest
najskuteczniejszym sposobem wykrywania nowych przypadków ASF we wczesnym
stadium na obszarach wolnych od chorób. Odnajdywanie i usuwanie padliny dzików
zarażonych ASF stanowi również kluczowy element strategii ograniczenia
długotrwałego utrzymywania się tej choroby w środowisku.
Najnowsze dane naukowe i rekomendacje EFSA sugerują złożoną i
adaptacyjną strategię walki z ASF, zakładającą zmienną intensywność metod
zarządzania populacjami dzika w zależności od fazy epidemii choroby na danym
terenie oraz odległości od obszaru zakażonego. Natomiast obecnie wdrażana w
Polsce strategia, oparta na drastycznej redukcji populacji dzika na obszarze
całego kraju, stoi w sprzeczności z nowoczesnymi metodami kontroli chorób w
populacjach dzikich zwierząt i współczesnymi wymogami ochrony przyrody.
Dlatego apelujemy o natychmiastowe cofnięcie decyzji o odstrzale
redukcyjnym dzików i wdrożenie alternatywnych działań na bazie wiedzy naukowej
i eksperckich opinii (ukierunkowanych na rzeczywisty mechanizm roznoszenia ASF
związany ze świadomym bądź nieświadomym udziałem człowieka), mających na celu
wstrzymanie dalszego rozprzestrzeniania się tej choroby w Polsce. Zgłaszamy
jednocześnie swoją gotowość do udziału w pracach dotyczących przeciwdziałania
rozprzestrzenianiu się wirusa ASF w Polsce.
Liczymy na pilną i zdecydowaną reakcję Pana Premiera w tej sprawie.
I o to właśnie chodzi w tym cyrku...
To jest dokładnie to, o czym mówią
leśnicy. Tylko pytanie – co ten list da? Raczej niewiele lub nic. Klamka
zapadła, bo nie idzie tutaj bynajmniej o ASF ale o mięso i skóry tych zwierząt.
No bo powstaje od razy pytanie: co z
ubitymi sztukami, a będzie ich 200 tysięcy? Przerobić na mydło? Spalić?
Przekręt polega na tym, że się je sprzeda, bo ASF atakuje przede wszystkim
świnie hodowlane, a nie dzikie, więc ich mięso będzie dobre do spożycia. A czy pojedzie
do Niemiec czy gdzieś indziej, to nie ma znaczenia.
Cała ta sprawa ma jeszcze dodatkowy
smrodek, o którym pisze portal Lublin112, wygląda wedle niego na to, że ktoś
zrzuca na polskie lasy dzicze padło zarażone ASF-em.[2]
Prawda to czy blaga? Talibów w Klewkach miało nie być, więzień CIA w Polsce też
nie… - a jednak były, więc taka dywersja biologiczna też jest możliwa.
A więc cui bono? Cui prodest?
Okazuje się, że KE przyklasnęła decyzji o masowej eksterminacji dzików! A zatem
ktoś tam jest bardzo zainteresowany tym rabunkiem w polskich lasach i raczej
zrobi wszystko, by Polacy sami rozwalili polskie lasy! Z żądzy zysku ludzie są
w stanie posunąć się do każdej podłości, więc mnie już nic w tym kraju nie
dziwi…