Kajłas - południowa ściana.
Wiktor Miedników
Od
gór lepsze są tylko góry, na których jeszcze nie byłem –
śpiewał Włodzimierz Wysocki. W takim
razie tybetańska góra Kajłas (Kailas) jest najlepszą z gór, bowiem na jej
szczycie nie przebywał jeszcze ani jeden człowiek, żaden śmiertelnik. Nie
dopuszcza ona do siebie żadnych bohaterów ryzykujących próbę wejścia na nią.
Człowiekowi
tutaj nie wolno!
Ta góra o kształcie
czworograniastej piramidy ze śnieżną czapą, z czterema graniami rozbiegającymi
się do0kładnie w cztery strony świata, jest świętą góra dla adeptów czterech
religii. Hinduiści, buddyści, dżinniści i wyznawcy religii bon[1]
uważają ja za serce świata i oś Ziemi.
Tybetańczycy są przekonani, że
Kajłas podobnie jak polarna góra Meru z indoaryjskich mitów, obejmuje trzy
kosmiczne strefy: niebo, ziemię i świat podziemny i ma ona ogólnoświatowe,
kosmiczne znaczenie. W świętym tekście hinduskim „Kaiłasz-samhita” mówi się o
tym, że na szczycie góry: zamieszkuje bóg
groźny i miłosierny – Sziwa (Śiwa), mieszczący w sobie wszystkie siły świata,
zradzający życie ziemskich stworzeń i niszczący je.
Buddyści uważają Kajłas za
mieszkanie Buddy. I właśnie dlatego święte teksty głoszą, że: żaden śmiertelnik nie śmie wychodzić na
górę, na której mieszkają bogowie, bo ten kto ujrzy twarze bogów powinien
umrzeć. Tym niemniej dwóch ludzi – wedle legend – przebywało na szczycie: Tonpa Szenrab – założyciel religii bon,
który właśnie tutaj opuścił się z nieba na ziemię oraz wielki tybetański
nauczyciel jogin i poeta Milarepa,
który wszedł na szczyt Kajłasu chwytając się pierwszego rannego promienia
słońca.
Lokalizacja góry Kajłas i jezior La'nga-Co i Mapam-Yumco
Nieudane
próby wejścia
Jednakowoż były to wejścia
legendarne. Ale dla zwykłych śmiertelników góra pozostaje niezdobyta, nawet nie
ze względu na wysokość – wszystkiego ok. 6700 m n.p.m. (w różnych źródłach dane
są rozbieżne – przyp. aut.).[2]
Mówi się, że przed śmiałkami, którzy chcą pokonać górę jakby staje
nieprzebijana powietrzna ściana: Kajłas jakby odpychał ich od siebie, a to
powoduje ich upadek w przepaść. Krążą plotki o czterech
alpinistach-pielgrzymach (już to Anglikach, już to Amerykanach – przyp. aut.)
odbywających święty obchód wokół góry. W pewnym momencie zeszli oni z rytualnej
ścieżki i skierowali się do góry. Po pewnym czasie do obozu pielgrzymów u
podnóża góry zeszła czwórka brudnych, oberwanych i przerażonych ludzi z dzikim
spojrzeniem. Zostali oni przekazani do kliniki psychiatrycznej, gdzie alpiniści
szybko się postarzeli i w ciągu roku zmarli w głębokiej starości nie wróciwszy
do siebie.
Wiadomo także, że w 1985 roku
znany alpinista Reinhold Messner
otrzymał od władz chińskich zezwolenie na wejście na Kajłas, ale potem zrezygnował
z tego z tego z niezbyt jasnych przyczyn. Jedni mówią, że z powodu
pogarszających się warunków pogodowych, drudzy twierdzą, że zdobywca wszystkich
14-tu ośmiotysięczników świata, przed samym szturmem na Kajłas miał jakieś
dziwne widzenie…
A oto hiszpańska ekspedycja
2000 roku załatwiła sobie za pewna sumę u władz chińskich zezwolenie (permit)
na zdobycie tej góry, zetknęła się z rzeczywistym niebezpieczeństwem. Hiszpanie
założyli już bazowy obóz u podnóża góry, ale tu przeszkodziła im wielotysięczny
tłum pątników, która był zdecydowany za wszelką cenę nie dopuścić do takiego
świętokradztwa. Swój protest wystosował Dalajlama XIV, ONZ i cały szereg
znaczących organizacji międzynarodowych. Pod takim naciskiem Hiszpanie musieli
ustąpić.
Ale Rosjanie, jak zwykle
zresztą, wyprzedzili wszystkich. We wrześniu 2004 roku
członkowi-korespondentowi Rosyjskiej Akademii Nauk Przyrodniczych, prof. Jurijowi Zacharowowi jakoś udało się
czujność tybetańskich tubylców. Wraz z synem Pawłem udało mu się (bez zgody władz) wejść na Kajłas od strony
południowo-wschodniej ściany, do niwelety 6200 m n.p.m. Ale góra wciąż się nie
poddawała. Tak to wyjaśnił sam Zacharow:
-
Na odcinku wejściowym obudził mnie Paweł mówiąc, że na niebie widać
wstrząsające w swym pięknie świetliste zjawiska z naturalnej elektryczności.
Nie chciało mi się wyłazić z namiotu, nie mówiąc już o tym, że brakło sił – ale
ciekawość wzięła górę – i co jakieś 3-5 sekund na niebie pojawiały się kuliste,
jaskrawe błyski światła, podobne do widzianych w tybetańskiej ikonografii „tigle”
– świetliste, tęczowe kule. Ich wielkość była porównywalna do futbolówki.
Należałoby
wspomnieć jeszcze ciekawsze zjawisko, które już trudniej wyjaśnić z naukowego
punktu widzenia – w dzień wystarczyło zamknąć i otworzyć oczy patrząc w niebo i
były wyraźnie widoczne jakby świecące pasma tworzące ogromną siatkę pokrywającą
wszystko dookoła i składających się z setek… swastyk (!!!). Ot i taka to mistyka
– gdybym tego nie widział, to bym nie uwierzył. I to były jedyne niezwykłe
zjawiska, które widzieliśmy na Kajłasie, jeżeli nie liczyć szybkiej zmiany
pogody w czasie wychodzenia.
Im
wyżej wspinała się ekspedycja, tym gorsza stawała się pogoda: burza śnieżna,
porywy ostrego, zimnego wiatru, które zbijały z nóg. Na koniec przyszło nam
odpuścić sobie dalszą wspinaczkę.
Tajemnicze jeziora
Kajłas od SW - widać grupkę pątników
Kajłas widoczny z brzegu jeziora Mapam-Yumco
Zagadki
góry
Świetliste błyski nad
wierchami góry widoczne były od dawien dawna. Hinduiści od czasu do czasu
widują tam wielorękie stworzenie, utożsamiane przez nich z Sziwą.
Na satelitarnych zdjęciach
widać, że Kajłas znajduje się w centrum kamiennej spirali. Góra wydaje się być
akumulatorem kosmicznej i planetarnej energii – największym na Ziemi. Temu
właśnie sprzyja piramidalny kształt góry. Rosyjski uczony i ezoteryk prof. Ernst Mułdaszew uważa, że jest to
piramida – sztucznego pochodzenia, i jak pozostałe piramidy w rejonie – została
zbudowana w zamierzchłych czasach przez supercywilizację. Hipoteza ciekawa, ale
niezbyt prawdziwa. Piramidalny kształt ma wiele gór w Tybecie i Himalajach – w
tej liczbie najwyższa góra na Ziemi – Czomolungma (Sagarmatha, Mt. Everest). I
powstały one w naturalny sposób, co może wykazać każdy specjalista znający się
na geologii.
Lodowa czapa góry Kajłas
podobna jest do wielkiego kryształu jaśniejącego w środku pączka kwiatowego, z
którego spadają w dół ogromne ściany z niebiesko-filetowej skały. Ernst
Mułdaszew i inni badacze przekonują, że są to zwierciadła czasu podobne do
tych, które skonstruował swego czasy radziecki uczony Nikołaj Kozyriew, tylko oczywiście o wiele większych rozmiarów, i
tak np. zwierciadło Dom Szczęśliwego
Kamienia mierzy 800 m wysokości. System tych zwierciadeł zmienia upływ
czasu: on najczęściej przyspiesza, a czasami zwalnia swój bieg. Zauważono, że u
pątników odbywających pielgrzymkę wokół góry, o długości 53 km, w czasie doby
odrastają brody i paznokcie, bo wszystkie życiowe procesy przyspieszają.
Niemało sporów wywołuje
pionowa głęboka szczelina znajdująca się na południowej ścianie góry. Przy
odpowiednim oświetleniu, na części zbocza przedziwna gra świateł i cieni
ukazuje coś w rodzaju dawnego solarnego symbolu – swastyki. Ezoterycy uważają
to za święty symbol wskazujący na sztuczne pochodzenie góry. Jednakże wydaje
się, że ta swastyka jest tylko jednym z dzieł Natury.
Według mniemania niektórych
badaczy, piramida Kajłasu jest pusta w środku. W jej wnętrzu znajduje się cały
system pomieszczeń, w jednym z których znajduje się legendarny czarny kamień
Czintamani. Ten posłaniec z systemu gwiezdnego Oriona zawiera wibracje dawnych
światów oddziaływujących na ludzi i powodujący ich rozwój duchowy. A prof.
Mułdaszew szczególnie uważa, że wewnątrz Kajłasu w stanie samadhi znajdują się dalecy przodkowie, chroniący genotyp ludzkości
od czasów Atlantydów czy nawet Atlantyków.
Inni zaś twierdzą, że wielcy
święci ludzie z wszystkich narodów: Jezus
Chrystus z Nazaretu, książę Siddartha
Guatama Siakya-Muni vel Budda, Nathadźi Gopinatha alias Kryszna i inni – przebywają w stanie samadhi we wnętrzu sarkofagu Nandu, znajdującego się obok góry i
połączonego z nią tunelem, i ockną się w czasie nadejścia największych
nieszczęść poczym przyjdą ludziom na pomoc.
Jeszcze jedna zagadka Kajłasu
– dwa jeziora: jedno z „żywą” drugie z „martwą” wodą. One znajdują się w
pobliżu góry[3]
i są rozdzielone tylko wąskim pasem lądu. W jeziorze Manasarowar albo
Mapam-Yumco jest krystalicznie czysta woda i smaczna, mająca lecznicze
właściwości, dodaje wigoru i rozjaśnia umysł. Wody tego jeziora zawsze są
spokojne, niezależnie od siły i kierunku wiatru. Zaś jezioro Rakszatal albo La'nga-co
nazywają jeziorem demona. Woda w nim jest słona, niezdatna do picia i zawsze
tam sztormuje, nawet w bezwietrzną pogodę.
Wiele tajemnic i zagadek
zawiera w sobie ta święta góra. O wszystkich nie da się opowiedzieć w krótkim
artykule. Najlepiej jest zobaczyć to wszystko na własne oczy przybywszy do
Kajłasu w pielgrzymce. Wszak tylko jedno obejście wokół góry zgładza wszystkie
popełnione życiowe grzechy. Pielgrzymi zrobiwszy 108 rund wokół Kajłasu mogą
dostąpić nirwany już w tym życiu. Oczywiście do tego potrzebne są 2-3 lata i to
minimalnie, wszak trzeba przebyć – bagatela! – 5724 km! I to w skrajnie
trudnych warunkach…
Ale rzecz jest tego warta – nieprawdaż?
Źródło: „Tajny i zagadki”, b/n ss.20-21
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz