Stanisław
Bednarz
Tak się złożyło
że wszystko co ważne w geologii odkryto po zakończeniu moich studiów z
geologii. Tak było z wymieraniem różnych organizmów, z tektoniką płyt, no i
wreszcie ze zwierzęciem konodontowym.
Szczątki
konodontów są jednymi z najpowszechniejszych skamieniałości. Jeśli kawałek
skały wapiennej morskiej z okresu od późnego kambru do późnego triasu (500-200
min lat temu) rozpuścimy w kwasie octowym to w pozostałych resztkach prawie na
pewno znajdziemy fragmenty konodontów, a być może nawet ich tysiące. Są to z
reguły elementy o wielkości 0,1-3 mm, w kształcie, przypominające zęby
kręgowców zbudowane z fosforanu wapnia. Już 50 lat temu zorientowano się że
mogą służyć do datowania skał.
Pytanie o tożsamość
zwierząt konodontowych długo dręczyło geologów. Na moich studiach profesor
bezradnie rozkładał ręce i mówił. Tak naprawdę to nic nie wiadomo… Powszechne
występowanie elementów konodontowych w osadach, tworzonych przez 300 milionów
lat we wszystkich oceanach, świadczy, że konodonty były bardzo dobrze
przystosowane do życia w różnych środowiskach morskich, słodkowodnych nie
opanowały. Specjaliści nazywali takie zespoły ząbków aparatami. W latach
70-tych szwedzki profesor Mauritz
Lindstorn próbował odtworzyć takie zwierzę, potem zapewne śmiał się z tego.
Przedstawił coś zbliżonego do pękatej rolki papieru toaletowego ozdobionej od
zewnątrz ząbkami, (czyli filtrator najeżony ząbkami.). Do prawdy było daleko.
W 1983 roku
dwóch brytyjskich paleontologów Euan
Clarkson i Derek Briggs badając
krewetki w skałach karbonu Szkocji znaleźli w łupku dziwny odcisk. Zwierzę było
wielkości małego palca od ręki, smukłe, a na jednym końcu miało koliście
rozmieszczone ząbki konodontów. Czapki z głów - to zwierzę wielkości małej
rybki pływające w ławicach miały aparat gębowy zbudowany z ząbków
konodontowych. Nie było robakiem, ani filtratorem tylko prymitywnym strunowcem
(coś jak minóg), jeszcze bez wykształconych szczęk. Jedynym elementem
szkieletowym były te ząbki znajdowane wcześniej jako konodonty. Ponieważ zwierz
nie miał szczęk, więc konodonty nie są tak naprawdę prawdziwymi zębami, tylko
elementami chwytnymi otworu gębowego. Ta szczególna ostrość zębów sprawiała, że
z pewnością częściej się uszkadzały i tępiły, stąd występujący u konodontów
mechanizm regeneracji uszkodzeń, cechy, która (niestety) zanikła u pozostałych
kręgowców. Ostre ząbki służyły także do wbijania się w ciało ofiary i mogło
służyć do wstrzykiwania jej jadu. Złapana ofiara była szatkowana na części przesuwając
się w aparacie gębowym. Tajemnica rozwiązana. Polecam moim kolegom geologom.