Prezentowany na FB przez Leszka Ostoję-Owsianego cykl wycinków
prasowych z lat 70. i 80. na temat obserwacji UFO przypomniał mi o najbardziej widowiskowej
obserwacji NOL-a na Podhalu i Tatrach. To był najbardziej spektakularny i
bogaty w literaturę incydent z NOL-em, który na oczach dosłownie całego
Zakopanego przedefilował po niebie i wywołał nawet elektryczny black-out tamtejszej elektrowni w
Kuźnicach. Było to rankiem, dnia 17 stycznia 1979 roku. Nie będę się tu
rozpisywał na ten temat, bo przypadek ten ma – jak tu już rzekłem – bogatą
literaturę i był opisywany przez m.in. Lucjana Znicza-Sawickiego, a ja
przypomnę tutaj to wydarzenie w opisie Krzysztofa
Piechoty:
W środę,
17 stycznia 1979 roku, około godziny 06:10 rano, fotograf i dokumentalista z
miejscowego Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych[1] -
chor. MO Antoni Szreder wyszedł z
domu udając się na Równię Krupową do pracy przy ul. Kościuszki, do RUSW
Zakopane. W pewnej chwili patrząc w kierunku Tatr, na wysokości około 300 nad
stacją IMGW na Kasprowym Wierchu ujrzał dwa
jasno świecące obiekty – jeden
niemal idealnie nad drugim. Nagle ten, który tkwił nieco wyżej wykonał
gwałtowny ruch w dół (...) i zawisł nad Kasprowym Wierchem. Wszystko trwało nie
dłużej, niż trzy sekundy.
W tym
samym czasie pełniący dyżur w elektrowni wodnej w Kuźnicach pan Józef Kois przeżywa niesamowite CE2 z BOL-em , który:
...
porusza się na niewielkiej wysokości i ryczy jak samolot odrzutowy na pasie
startowym.
Spotkanie
trwa kilkadziesiąt sekund i BOL świecący pomarańczowym światłem odlatuje w
kierunku Polany Kalackiej i Kopy Kondrackiej.
Chor. Szreder w tym czasie
wykonuje 36 zdjęć ze służbowego aparatu fotograficznego z teleobiektywem o f = 400
mm. Zdjęcia te poszły do analizy w WUSW w Krakowie. Także kilka innych osób
obserwuje przelot NOL-a nad ulicami Zakopanego. Ich wypowiedzi odnotowano i
pokazano w filmie „UFO nad Tatrami”.
W tej sprawie zabrali głos
uczeni...
WYJAŚNIENIE
ALTERNATYWNE:
... którzy oczywiście, a jakżeby
inaczej, stwierdzili, iż wszyscy świadkowie widzieli i fotografowali planetę
Wenus!!! Na łamach „Dziennika Polskiego” wypowiedzieli się dwaj fizycy i
astronom, którzy w swym artykule krytycznym rozciągnęli czas przelotu NOL-a z
kilku sekund na kilka minut, zignorowali fakt, że świadkowie widzieli wyraźnie
DWA obiekty, nie mówiąc już o całkowitym zignorowaniu dowodów rzeczowych w
postaci zdjęć NOL-a...
Żeby było śmieszniej, to
wystąpili oni z hipotezą, że planeta Wenus świecąca nad szczytami o różnej
wysokości zda się być raz bliżej, a raz dalej od obserwatora, w zależności od
wysokości szczytu, nad którym aktualnie się znajduje!!! Nie ustosunkowuję się
do tego – pożal się Boże – „wyjaśnienia”, boż tu potrzeba nie ufologa, ale psychiatry...
Faktycznie, Wenus była obiektem na niebie – tym niższym. Wyżej od niej
znajdował się NOL, który według zeznań świadków – i to zgodnych co do joty –
poleciał w kierunku Kopy Kondrackiej, czyli najniższego i najbardziej
wysuniętego na wschód szczytu Czerwonych Wierchów. Ta nazwa jeszcze nie raz
przewinie się w tym Raporcie...[2]
Zdjęcia wykonane przez chor.
Szredera są koronnym dowodem na to, że nie była to planeta Wenus, bowiem Wenus
nawet przy swej największej jasności, czyli –4,2 mag. jest o wiele ciemniejsza
od obiektu uchwyconego na zdjęciu, a który jest o wiele jaśniejszy od
oświetlonego okna!
Jednym słowem, mimo obiekcji
uczonych można stwierdzić, że wszyscy tego ranka widzieli i fotografowali
TRUFO, tak prawdziwe, jak to z dnia 13 września 1973 roku.
* * *
Od opisywanych tu
wydarzeń upłynęło już 41 lat, a my nadal nie wiemy, co widziano i
sfotografowano nad Tatrami w ten zimny, styczniowy ranek. W latach 90., kiedy w
Polsce był ufologiczny boom, z inicjatywy zakopiańskiego badacza i popularyzatora
Nieznanego – śp. inż. Jerzego Łataka –
został zrobiony przez TVP-3 Kraków film właśnie na temat tej obserwacji. W nim
przeprowadzono wywiad ze wspomnianym tu śp. Antonim Szrederem, dr Magdaleną Rubiś i śp. Stanisławem
Koisem, którzy byli świadkami tego przelotu. Na podstawie ich relacji jestem absolutnie
przekonany, że to Nocne Światło nie mogło być samolotem czy czymś w tym
rodzaju.
Od lewej: inż. Jerzy Łatak, dr Magdalena Rubiś i pan Józef Kois. Zdjęcie wykonano w dyżurce elektrowni wodnej w Kuźnicach. (Fot. R. Leśniakiewicz)
Poza tym zaobserwowane
przez nich zjawiska towarzyszące obserwacji tego obiektu wpisują się w znane schematy
Bliskich Spotkań z UFO i Ufiastymi, aczkolwiek do tego ostatniego nie doszło. Ale
czy na pewno?
Realizując mój Projekt
Tatry natknąłem się na relacje o Bliskich Spotkaniach z Istotami, które przenikały
do domów i oddziaływały psychicznie na mieszkających tam ludzi. I nie była to
tylko i jedynie gra rozhisteryzowanej wyobraźni, bo te Spotkania pozostawiły trwały
ślad w psychice tych ludzi… Tak czy inaczej, incydent ten był tylko ogniwem z
długiego łańcucha niewyjaśnionych zdarzeń w naszym regionie i kraju związanych z
II Falą UFO z przełomu lat 70-tych i 80-tych ubiegłego stulecia.