sobota, 15 sierpnia 2020

„Cholernie fajne”: Szwedów zadziwił rosyjski okręt podwodny

 


Wypoczywając w pobliżu Półwyspu Skandynawskiego, Szwedzi natknęli się na rosyjski okręt podwodny i byli zdumieni jego rozmiarami. Opowiedzieli o tym gazecie „Expressen”.

23-letni Rasmus Karlsson i jego przyjaciele popłynęli jachtem na wyspę Dragor Havn. Około szóstej wieczorem, gdy jacht przepłynął pod mostem Øresund, pojawił się obok niego okręt podwodny.

 - Wszyscy go widzieliśmy i byliśmy zdumieni: był po prostu gigantyczny – cytuje Szweda tabloid.

Początkowo Szwedzi wzięli okręt podwodny za szkocki, ponieważ flaga tego kraju jest podobna do flagi rosyjskiej marynarki wojennej.

 - Mój przyjaciel tylko żartował, że to zdecydowanie rosyjski okręt podwodny – powiedział Rasmus.

Opowiedział, że na mostku kapitańskim były cztery osoby, jedna z nich pomachała do nich.

Według chłopaka okręt podwodny przepłynął zaledwie 30 metrów od jachtu.

- Był bardzo, bardzo duży i wydawał głośny dźwięk – podzielił się swoimi wrażeniami z dziennikarzami Szwed.

Rasmus Karlsson dodał, że on i jego przyjaciele cały czas pamiętają spotkanie z rosyjską łodzią podwodną. 

- Często wypływam w morze, ale nigdy nie widziałem czegoś podobnego. To było trochę niepokojące, ale w rzeczywistości cholernie fajne – powiedział.

Szwedzkie Siły Zbrojne potwierdziły, że okręt podwodny należy do rosyjskiej floty. Nazwali ten incydent „zwykłym przemieszczeniem”.

 

Moje 3 grosze

 

Być może było to fajne, ale już nie dla większości Szwedów, którzy pamiętają 20.X.1981, kiedy to do Karlskrony wpłynął radziecki okręt podwodny – ponoć wskutek pomyłki nawigacyjnej. I od tego dnia zaczęła się przeciwpodwodna histeria trwająca do dziś dnia.

Oczywiście był to tylko epizod w historii Zimnej Wojny i pokazuje, jaki był stan umysłów w tym czasie mieszkańców spokojnej, neutralnej Szwecji. Oczywiście winnym tego stanu rzeczy mógł być tylko i wyłącznie ZSRR. Tymczasem jestem pewnym, że były tam nie tylko podwodne jednostki zwiadowcze z ZSRR, ale także z krajów NATO i USA, dla których Bałtyk był i nadal jest akwenem o znaczeniu strategicznym. To właśnie przez Bałtyk wiodą drogi zaopatrzenia dla Rosji i krajów nadbałtyckich – w tym Polski. Obrona tych dróg jest zadaniem pierwszoplanowym dla polskiej Marynarki Wojennej, czego nie potrafią zrozumieć rządzące naszym krajem matoły i ćwierćinteligenci rozwalające nasze siły zbrojne. W II RP, która miała 50 km morskiego brzegu istniała Polska Liga Morska i Kolonialna, m.in. dzięki której nasza marynarka miała okręty i wyposażenie do jego obrony: niszczyciele, okręty podwodne, stawiacze min... – jakie były, takie były, ale były i stanowiły realną siłę, NB której nie potrafiono wykorzystać we Wrześniu 1939 roku.

Dzisiaj – szkoda mówić. Jeden stary niszczyciel rakietowy, jakieś przestarzałe fregaty w spadku po Amerykanach, 3 stareńkie Kobbeny, które nie mogą się zanurzyć bez asysty… To ma być flota broniąca 775 km naszego wybrzeża??? O czym my w ogóle mówimy?  Na co liczą polscy politycy? Na to, że będą nas bronili nasi „sojusznicy”? Już raz widzieliśmy, ile są warte z nimi sojusze, jak zdradzieccy to partnerzy. Kiedy wreszcie te matoły na stanowiskach pojmą, że nikt nam nie pomoże, gdy nie będziemy w stanie się obronić sami. I już. Dogmat prosty i jasny jak budowa cepa. Ale czy jest do pojęcia przez „polityków”, których oderwano granatem od pługa (nie ubliżając chłopom)? Czy rozmaitych patriotów-idiotów, koryciarzy i wyżeraczy, którzy dorwali się do państwowej kasy? Niestety nie. W razie czego, to będą uciekać z walczącego kraju do swych kumpli na Zachodzie, jak już raz było w historii.

Bo historia powtarza się tyle razy, ile tylko może. Na ile jej na to pozwolimy.   

 

Źródło - https://pl.sputniknews.com/swiat/2020072712811838-cholernie-fajnie-szwedow-zadziwil-przeplywajacy-rosyjski-okret-podwodny-sputnik/