czwartek, 18 marca 2021

SOS dla Bałtyku!

 

Wrakowisko na polskim Wybrzeżu... (M. Jamkowski)

W ostatnim numerze tygodnika „Nie” ukazał się ciekawy artykuł podpisany przez A.S. a dotyczący skażenia naszego morza przez znajdujące się na jego dnie poniemieckie wraki statków i okrętów z II Wojny Światowej. Podaję ten ciekawy materiał bez skrótów – oto i on:

 

Morsowanie w arszeniku

 

Na dnie Bałtyku, w tym polskim obszarze morskim, zalegają setki wraków – pozostałości głównie po II wojnie światowej i okresie Zimnej Wojny. Około 100 wraków znajduje się w Zatoce Gdańskiej. Razem z wrakami na dnie morza leżą skorodowane zbiorniki wypełnione tysiącami ton paliwa, zbiorniki, które w każdej chwili mogą się rozszczelnić i spowodować katastrofę ekologiczną na niewyobrażalną skalę. Największe zagrożenie stanowią wraki Wilhelma Gustloffa, Generała von Steubena, Stuttgartu, Goi i Frankena. Z pozostałości po statku pasażerskim Stuttgart już cieknie paliwo…

 

Bałtyk jest też wielkim składowiskiem broni chemicznej, którą zatopiono po wojnie. Szacuje się, że w głębinach morza spoczywa nie mniej niż 50.000 ton tzw. BŚT – bojowych środków trujących, głównie gazu musztardowego (iperytu), i nawet 500.000 ton broni konwencjonalnej. Taka mieszanka materiałów niebezpiecznych sprawia, że polskie wody terytorialne są bombą z opóźnionym zapłonem. Nie wiadomo, kiedy ta bomba wybuchnie, ale stanie się to na pewno. Specjaliści przewidują, że uwolnienie paliwa z zatopionych wraków okrętów, iperytu i innych związków, będących pochodnymi rozkładu substancji zawartych w pociskach mogłyby całkowicie zniszczyć życie w morzu na kilkadziesiąt lat.

Zagrożenie jest realne. Zdarzały się wypadki poparzenia gazem musztardowym, m.in.:

·        W 1955 roku na plaży zostało poparzonych 120 dzieci z Żywca przebywających na koloniach w Darłówku;

·        W 1966 roku poparzonych zostało 4 rybaków z Darłowa;

·        W 1977 roku dwunastu rybaków z Darłowa, Kołobrzegu i Ustki;

·        W 1979 roku czterech rybaków z Darłowa i Ustki;

·        W 1997 roku ośmiu rybaków w Władysławowa. 

Czas ucieka. Odpowiedzialna władza powinna bić na alarm i podejmować środki zaradcze. Ale nie pisowski rząd, który ma inne sprawy na głowie.

23 lutego 2021 roku odbywało się posiedzenie komisji sejmowej gospodarki morskiej i żeglugi na którym posłowie wysłuchali informacji przedstawicieli rządu na temat działań podejmowanych w celu przeciwdziałania zagrożeniom wynikającym z zalegania materiałów niebezpiecznych na dnie Morza Bałtyckiego. Choć komisja składa się z 18 wybrańców narodu, to zainteresowanych było tylko czterech, z których jeden (!!!) Dariusz Wieczorek z Lewicy wziął aktywny udział w dyskusji.

Władza też się nie popisała. Rządzący nie wiedzą jaka powinni ponosić odpowiedzialność za materiały niebezpieczne zalegające na dnie Bałtyku na wodach terytorialnych i wyłącznie polskiej strefie ekonomicznej.

Wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz oświadczył, że najbardziej merytoryczny jest minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, dlatego że wybitnie jest to temat, który jest w kompetencji, w odpowiedzialności tego resortu. Problem w tym, że nie ma takiego ministra. Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej zostało zlikwidowane w 2020 roku. (!!!)   

 

Wiceminister infrastruktury, Grzegorz Witkowski powiedział, że nie uchyla się od odpowiedzialności, ale sprawa jest skomplikowana i wymaga wielopłaszczyznowej współpracy członków wspólnoty międzynarodowej, a także wielu resortów i podmiotów na terenie Rzeczpospolitej Polskiej, po czym dodał, że na tym w zasadzie moglibyśmy zakończyć nasze wystąpienie. Mówił jednak dalej plotąc bzdury o tym, że brak jest jednoznacznie przypisanej odpowiedzialności konkretnego organu administracji publicznej , który powinien być przedmiotem wiodącym przy realizacji działań dotyczących zatopionych w polskich obszarach morskich materiałów niebezpiecznych. Czyli po 5 latach rządów PiS, Polska nie jest nawet państwem teoretycznym z dykty, ale państwem hipotetycznym ze słomy.

Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz zakomunikował, że sprawa dotyczy wielu różnych ministerstw, a rola MSZ jest stosunkowo ograniczona.

Małgorzata Marciniewicz-Mykieta z Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska pocieszała, że nie ma powodów do rozdzierania szat. Bałtyk jest co prawda zanieczyszczony, ale dotychczasowy monitoring nie wskazał na jednoznaczne powiązanie przyczynowo - skutkowe wpływu na obecny stan jakości wód zarówno BŚT jak i wyciekającego paliwa z zatopionych wraków.

Rząd wsparł wierny rycerz prezesa Kaczyńskiego poseł Czesław Hoc, który stwierdził, że zagrożeniem dla Bałtyku jest budowa gazociągu Nord Stream, niemieckich farm wiatrowych, fińskich i szwedzkich hut miedzi, kopalń i fabryk papieru, a zresztą Polacy nie zatapiali broni chemicznej ani broni konwencjonalnej tylko robili to albo Niemcy, albo Rosjanie, albo Alianci, i to Rosjanie wraz z innymi niż Polska państwami Unii Europejskiej powinni zająć się problemem.

 

Postawa PiS może dziwić. W maju 2020 roku Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport „Przeciwdziałanie zagrożeniom wynikającym z zalegania materiałów niebezpiecznych na dnie Morza Bałtyckiego”, w którym nie pozostawiono suchej nitki na rządzie, który nie robi nic, aby zapobiec nieuchronnej katastrofie.

Mimo informacji o potencjalnych zagrożeniach polska administracja morska nie przeprowadziła kompleksowej identyfikacji materiałów niebezpiecznych zatopionych w polskich obszarach morskich i nie rozpoznała skali zagrożeń z tym związanych.

Nie prowadzono monitoringu wód pod względem stężeń BŚT, a także paliwa i produktów ropopochodnych z wraków. PiS-owi nie chciało się objąć monitoringiem nawet rozpoznanych już miejsc zatopień gazu musztardowego i wraków z paliwem. Zdaniem NIK stwierdzono zaniechania administracji morskiej i ochrony środowiska.

Zdaniem NIK to nie złe prawo, rozmyte kompetencje ministerstw i urzędów, ale niechęć do zajęcia się sprawą i zwykłe zaniedbania rządu mogą doprowadzić do katastrofy ekologicznej na niespotykaną skalę. Jeśli dojdzie do tragedii, Kaczyński i spółka zrzucą winę na Tuska (i ekologów rzecz jasna). A ciemny lud to kupi.[1]

A.S. 

  

Moje 3 grosze

 

Od siebie dodam tylko to, że wielokrotnie w czasie moich kolonii i obozów harcerskich nad morzem w Rowach, Świnoujściu, Międzyzdrojach czy Łebie  widziałem wyrzucane na plaże bryły mazutu i innych materiałów ropopochodnych, które zanieczyszczały piasek i trudno było się z nich oczyścić. Niestety, powyższe informacje są groźne i prawdziwe. Bałtyk jest skażony i ta zła sytuacja się pogłębia. Miałem okazję to zobaczyć pracując na wolontariacie w helskim Fokarium im. Prof. Krzysztofa Skóry, gdzie leczono zwierzęta poszkodowane także wskutek kontaktu z BŚT. Ale oczywiście polityków niewiele to obchodzi.

A powinno.

Polska odwróciła się od morza. Polska mając 532 km morskiego wybrzeża powinna wykorzystać go do budowy nowych portów i całej infra- i ultrastruktury do nich. Nie zrobiono nic poza propagandowym zadęciem wokół przekopu Mierzei Wiślanej, który jest nam tak potrzebny, jak dodatkowa dziura sami-wiecie-w-czym, bo Elbląg portem morskim nie będzie przez długie lata, a sam przekop stanowi uszczerbek dla środowiska. Ale znów – kogo to obchodzi? Najważniejszy jest efekt propagandowy i nic ponadto.

A rzecz jest naprawdę haniebna, bo polskie statki pływają – owszem po morzach i oceanach świata – ale już nie rozsławiają polskiej bandery. Owszem, pływają pod banderą Panamy, Wysp Dziewiczych czy Liberii, co uważam za szczególne draństwo! Niemcy, Rosjanie – a zatem kraje uznane przez rządzące sitwy za wrogie – pływają pod własnymi banderami, a my? Wstydzimy się Biało-Czerwonej? Najwidoczniej tak i jak długo tak będzie, tak długo cały ten patriotyczny bełkot będzie można o kant potłuc… Czy o to walczyliśmy całe wieki o dostęp do morza, by teraz odwracać się do niego tyłem? To jest chore i twórcy naszego państwa i Niepodległej przewracają się w grobach.

Jak długo jeszcze będzie trwał taki stan? Jak długo jeszcze będzie się lekceważyło podstawowe prawa ekonomiki, wedle których o rozwoju kraju decydują porty i koleje? Trzeba będzie wiele zmienić po obaleniu panującej antypolskiej sitwy banksterów i gangsterów oraz czarnej mafii wysysającej nasz kraj jak ośmiornica...



[1] „Nie” nr 11/2021, 12-18.III.2021, s. 5.