Oszukać
przeznaczenie
Pod koniec lat 90-tych skończyłam 11 klasę. Pozostały mi
tylko egzaminy wstępne do Instytutu, i wreszcie cieszyłam się swobodą.
Kobieta na peronie
W jeden z gorących dni lipcowych wraz ze swymi przyjaciółmi
wracałam znad jeziora, gdzie jeździliśmy na pikniki. Ja, Siewa, Rita i Pasza
staliśmy na peronie, z ożywieniem gadaliśmy o byle czym i czekaliśmy na
szynobus, kiedy nieco dalej ujrzeliśmy tę kobietę. Wyglądała ona co najmniej
dziwnie. Odziana była w byle jakie łachmany, a obuwie to już całkiem… Ona
bardzo uważnie wpatrywała się w nas i coś szeptała do siebie pod nosem.
- I co ustaliłaś? – krzyknął do niej Siewa, a Pasza skrzywił
gębę. Ale kobieta w ogóle na to nie zareagowała.
- Bezdomna – powiedziała Rita z lekceważeniem i demonstracyjnie
odsunęła się od niej.
Mnie było wstyd za swych przyjaciół i zrobiło mi się jej
żal. No bo spójrzcie, to jest człowiek - czemu jej ubliżamy, wszak nic złego
nam nie zrobiła…
Straszna
przepowiednia
P[odjechał nasz szynobus, a my przepuściwszy daczowników po
kolei zaczęliśmy wskakiwać do wagonu. Naraz ktoś złapał mnie za rękę.
Odwróciłam się i ujrzałam tą samą bezdomną. Ona spojrzała uważnie mi w oczy i
bardzo szybko powiedziała:
- Za każdym z was stoi Anioł Śmierci, wasze imiona są już
wpisane do Czarnej Księgi Losów, ty będziesz czwartą – Julio. Trzeba ci zmienić
imię, żeby pomylić ślady.
W tej chwili Pasza krzyknął do kobiety – „Odwal się!” i
silnie uderzył ją w plecy. Kobieta otworzyła palce i z powrotem upadła na
peron. Siewa wciągnął mnie za rękę do wagonu. Drzwi się zamknęły i wagon
ruszył.
- Co ona ci nagadała? – zapytała Rita.
Opowiedziałam jej o tym, co usłyszałam od dziwnej
nieznajomej.
- Anioły Śmierci, no tak! – zaśmiał się Paszka.
- Czarna Księga Losów. Nie słyszałem niczego głupszego! –
zawtórował mu Siewa.
- Na pewno macie rację – zgodziłam się. – OK., tylko skąd
ona wiedziała, jak ja się nazywam?
- To elementarne. Ona podsłuchała naszą rozmowę – powiedział
Pasza.
Zgodziłam się z tą hipotezą, ale na dnie duszy pozostał
nieprzyjemny osad.
Wkrótce nadeszła jesień i zaczęła się nauka w Instytucie.
Ogarnęło mnie bez reszty studenckie życie i zapomniałam o całym tym incydencie
i strasznej przepowiedni. A w listopadzie stało się coś strasznego: zabito
Paszę! Wracał do domu późnym wieczorem i napadł na niego jakiś narkoman,
któremu potrzeba było pieniędzy na dawkę. Mój przyjaciel nie miał ochoty
rozstać się z portfelem, co przypłacił życiem pchnięty nożem przez tego ćpuna.
Ot, taka głupia i straszna śmierć.
Nowa ofiara
Nowy Rok zawsze witaliśmy we czworo, a teraz zostało nas
troje. Nastroje mieliśmy całkiem nieświąteczne, dlatego złożyłam im życzenia
przez telefon i pojechałam do babci. Chciałam zmienić nastrój i uciec od
smutnych myśli. Po tygodniu wróciłam do domu i zaraz zadzwoniłam do Rity by się
dowiedzieć jak sprawy stoją. Kiedy usłyszała mój głos, zaczęła płakać.
- Co się stało – zapytała z trwogą.
- Siewy już nie ma – powiedziała drżącym głosem.
Okazało się, że w Sylwestra Siewę rozbolał brzuch, pojawiły
się nudności. On początkowo znosił to sądząc, że się czymś przytruł. Ale nad
ranem wezwano pogotowie. Siewę odwieziono do szpitala, a tam pijany lekarz nie
był w stanie postawić diagnozy – zapalenie wyrostka robaczkowego. Siewa wpadł w
śpiączkę i wkrótce zmarł nie odzyskawszy przytomności.
Płakałam i przeklinałam siebie za to, że wyjechałam. Właśnie
przez to nie odprowadziłam Siewę w ostatnią drogę.
Drugie imię
Spotkałam się z przyjaciółką następnego dnia.
- Musimy się ratować. Ta przepowiednia zaczyna się
sprawdzać. Jeżeli niczego nie przedsięwezmę, to będę następną – powiedziała
Rita.
- Przecież mówiłaś, że to wszystko są głupoty –
przypomniałam jej.
- Teraz też tak myślę! Rób jak chcesz, ale jutro idę do USC
i zmieniam sobie imię – powiedziała moja przyjaciółka.
Ale niestety, nie zdążyła tego zrobić. Wczesnym rankiem na
przystanku autobusowym, gdzie ona i kilka innych osób czekało na autobus,
wydarzyła się tragedia. W grupę oczekujących na przystanku wjechał jakiś
zagraniczny samochód z pijanym facetem za kierownicą.
Teraz mnie zrobiło się naprawdę strasznie. Jak najszybciej
przekazałam do USC dokumenty i zmieniłam sobie imię z Julii na Natalię. To
niewiarygodne, ale kiedy wracałam do domu z nowym dowodem osobistym, obok mnie
– dosłownie o centymetry – zwaliła się tablica reklamowa, tak więc udało mi się
oszukać swego Anioła Śmierci…
Natalia Chochłowa
Źródło: Niewydumannyje
istorii, nr 40/2019, ss.14-15
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz